western

Poniżej znajdują się filmy i seriale powiązane z tagiem: western

Ocena: 46 Prisoners of the Ghostland (Więżniowie Ghostland)

W utopijnym, skażonym nuklearnie świecie, na japońskiej prowincji będącej mieszanką świata westernu i kultury japońskiej, notoryczny przestępca (Nicolas Cage) dostaje możliwość odkupienia się, jeżeli odnajdzie rzekomą wnuczkę gubernatora (Bill Moseley) o imieniu Bernice (Sofia Boutella), która miała zaginąć w tytułowym Ghostlandzie zamieszkanym przez oszalałych ludzi.

Film otrzymał noty 4.2/10 w IMDb od widzów oraz dosyć dobre, bo w większości pozytywne recenzje krytyków (62% pozytywnych opinii zagregowanych w Rotten Tomatoes spośród 159). Nie da się ukryć, że "Prisoners of the Ghostland" to jeden z bardziej oryginalnych filmów ostatnich lat, mieszający elementy kilku gatunków filmowych. Niecodzienna jest także obsada: Nicolas Cage, oglądany w ostatnich latach raczej w filmach akcji C klasy (lub niższej) oraz Sofia Boutella, pochodząca z Algierii modelka i aktorka. Jednak ta oryginalność nie przełożyła się moim zdaniem na jakość, ponieważ film ogląda się dosyć ciężko a sama akcja nie wciąga wystarczająco dobrze. Sam format pewnie sprawdziłby się nieco lepiej jako serial, w którym odpowiednio wprowadzono by widza w realia wykreowanego świata. W filmie trwającym około 100 minut, w dodatku z raczej przeciętnym budżetem, ciężko było efektownie i efektywnie przedstawić realia fabuły, przez co opowieść sprawia wrażenie nieco chaotycznej. Pochodząca z 2021 roku produkcja obecnie dostępna jest w sieciach VOD, jednak moim zdaniem nie ma sensu się spieszyć z jej oglądnięciem, zapewne za jakiś czas zagości w któreś z ofert streamingowych.

Ocena Civil.pl: 46%

Ocena: 77 Happy Hunting (Czas polowania)

Warren Novak (Martin Dingle Wall) to ścigany przez gangsterów alkoholik, próbujący dostać się do Meksyku po syna swojej byłej dziewczyny. W drodze na południe Warren nocuje w małej, myśliwskiej miejscowości Bedford Flats, słynącej z wielopokoleniowej tradycji myśliwskiej. Główny bohater poznaje tam niejakiego Steve, prowadzącego miejscowe kółko Anonimowych Alkoholików. Steve oferuje gościnę i pomoc, ale wkrótce intencje miejscowych zostają ujawnione po tym jak okazuje się, iż w mieście co roku odbywają się zawody polegające na polowaniu na ludzi, na środku pustyni na granicy USA i Meksyku. Warren zostaje pojmany i zmuszony do wcielenia się w ofiarę łowną dla lokalnych myśliwych. Mężczyzna wraz z kilkoma innymi "wybrańcami" podejmuje walkę o życie.

Film miał w USA premierę w 2017 roku, ale dopiero od nieco ponad tygodnia jest dostępny w Polsce (ja znalazłem go w serwisie VOD – Chilli). Ciekawostką jest fakt, że obraz dostał dużo pobocznych nagród filmowych (oraz nominacji) i same pozytywne opinie w serwisie Rotten Tomatoes (na 9 recenzji wszystkie były pozytywne). Jaki jest ten film? Niewątpliwą zaletą produkcji jest bardzo dobra ścieżka dźwiękowa, przypominająca wysokobudżetowe, hitowe produkcje. Kolejna zaleta to ciekawa realizacja, utrzymana w westernowym stylu. Sam motyw horroru z polowaniem na ludzi jest niesamowicie wyeksploatowany, ale w "Happy Hunting" udało się moim zdaniem wycisnąć 100% z tego co można było wycisnąć. Ten film po prostu się dobrze ogląda, pomimo iż z założenia to tylko kolejny slasher. Wrażliwi widzowie powinni być ostrożni, z racji tego że produkcja jest niesamowicie brutalna (aż do przesady). "Happy Hunting" to ciekawy przykład tego, jak z pozornie beznadziejnego, ogranego schematu można zrobić coś wartościowego. Polecam ten film widzom o żelaznych nerwach.

Ocena Civil.pl: 77%

Ocena: 33 4Got10

Mężczyzna (Johnny Messner) budzi się ranny na środku pustyni. Wokół niego leżą ciała zamordowanych osób, pełny Van narkotyków oraz 3 mln dolarów w gotówce. Mężczyzna niczego nie pamięta i nie wie nawet jak się nazywa. Wkrótce na miejsce zbrodni przyjeżdża lokalny szeryf (Michael Paré) ze swoim zastępcą. Policjant skuszony łatwym zarobkiem popełnia zbrodnię, co komplikuje i tak skomplikowaną sytuację. W rolach drugoplanowych w tym filmie występuje jeszcze Dolph Lundgren i Danny Trejo (w roli bossa narkotykowego).

W Polsce ta produkcja została wydana pt. "Dobry, zły i martwy". Trzeba przyznać, iż ten tytuł jest sporo lepszy niż oryginalny "4Got10". Niemniej jednak słowo "lepszy" czy nawet "dobry" nie padnie w tej recenzji jeszcze raz. Film ten zapowiadał się ciekawie. Początek robi w miarę pozytywne wrażenie: westernowy klimat, tajemnicza do rozwikłania, twardziel w roli głównej. Później jednak, z sekundy na sekundę poziom absurdu narasta w tempie wykładniczym. Fabuła i intryga skonstruowana na poziomie ucznia drugiej klasy podstawowej, okraszona beznadziejną grą aktorską oraz brakiem jakichkolwiek emocji prowadzi do szybkiego znużenia. Choć całość trwa ledwie około 80 minut to czas ten i tak się dłuży niemiłosiernie. Normalnie bym napisał, iż jest to przeciętny przedstawiciel kina akcji klasy C, ta produkcja wyróżnia się jednak od przeciętnych tym, iż jest niesamowicie nudna i bez wyrazu. Nie polecam nikomu.

Ocena Civil.pl: 33%

Ocena: 55 A Million Ways to Die in the West

Rzecz ma miejsce pod koniec XIX wieku, gdzieś na zachodnich rubieżach USA. Tchórzliwy hodowca owiec - Albert (Seth MacFarlane - także jako reżyser i scenarzysta) dostaje kosza od swojej dziewczyny - Louise (Amanda Seyfried), która woli lokalnego właściciela "wąsiarni" - Foya (Neil Patrick Harris, który w zasadzie gra tutaj inną wersję Barneya z "How I met Your Mother"). Przyjaciel Alberta - Edward (Giovanni Ribisi), chcąc go pocieszyć - wyciąga go do saloonu, w którym gości dwóch przyjezdnych, w tym Anna (Charlize Theron) - żona rewolwerowca i rozbójnika Clincha (Liam Neeson). W saloonie dochodzi do rozróby podczas której Albert ratuje życie Annie. Tak rozpoczyna się ich znajomość, która zamienia tchórzliwego farmera w prawdziwego mężczyznę. Albert musi nauczyć się strzelać ... by stawić czoła Clinchowi, który terroryzuje okoliczne miasteczka.

Seth MacFarlane napisał i wyreżyserował Teda. W "A Million Ways to Die in the West" dodatkowo odgrywa główną rolę. Co raczej niekorzystnie wpłynęło na film, ponieważ postać Alberta moim zdaniem jest mało wyrazista.

Film pełen jest smaczków, oglądamy między innymi Doca Browna (z serii "Back to Future"), który pracuje nad swoim wehikułem. Kilku znanych aktorów pojawia się też w tle jako cameo, między innymi Ewan McGregor czy Ryan Reynolds. Nie zabrakło też Django (Jamie Foxx). MacFarlane w ten sposób zerżnął z Tarantino, który w swoim Django też zdecydował się na tego typu zabieg. Django to jednak film mistrza a "A Million Ways to Die in the West" przypomina raczej miks popkultury. Nie zabrakło ostrych dialogów czy brutalnych scen. Oczywiście Neil Patrick Harris wypowiada swoje legendarne "Challenge Accepted". Nie zabrakło niestety też dowcipu ze sraczką. Scena, w której N. P. Harris wypróżnia się do kapeluszy a następnie rozlewa fekalia - jest żenująca. Film kosztował 40 mln dolarów, zarobił na chwilę obecną ponad 85 mln, więc nie był klapą. Na pewno jednak można go ocenić jako przeciętną komedię westernową, nasiąkniętą pop-kulturalną papką.

Ocena Civil.pl: 55%

Ocena: 81 Django Unchained

Kolejny wielki film Quentina Tarantino. Tym razem western, bardzo pieczołowicie przygotowany i świetnie zagrany. Dr. King Schultz (Christoph Waltz - Oscar za tę rolę) to łowca nagród, który niegdyś był podobno dentystą a teraz jeździ po terytorium USA i zabija ludzi w zamian za wyznaczone za ich głowy nagrody. Potrzebując pomocy, werbuje niewolnika - Django (Jamie Foxx), któremu obiecuje wolność w zamian za pomoc w zabiciu trzech braci. Po wykonaniu tego zlecenia, panowie kontynuują współpracę. Django zwierza się, iż marzy by odzyskać swoją żonę - Broomhildę von Schaft (Kerry Washington), która została wykupiona przez bogacza Calvina Candie'ego (Leonardo DiCaprio). Dr. Schultz postanawia pomóc przyjacielowi i razem angażują się w ryzykowną misję, która wiedzie do posiadłości Candie'go. Tak po krótce można scharakteryzować fabułę. Oczywiście z grubsza, ponieważ jak u Tarantino, smaczków i wątków jest bez liku. Po drodze spotykamy zapomnianego już Dona Johnsona (w latach 90. grał w serialu Nash Bridges) oraz co ciekawe - nawet Jonaha Hilla - obecną gwiazdę kina komediowego. Sam Quentin też pojawia się jako aktor, w bardzo małej roli.

To co robi wrażenie - to niesamowite dopracowanie detali. Sceny są zrobione perfekcyjnie, uwaga reżysera skupiła się na najmniejszych możliwych szczegółach. Jedyne do czego można się przyczepić, to chyba nieco zbyt wolne tempo, jak na prawie 3 godzinny film. Waltz wypadł dużo słabiej niż w "Inglorious Bastards" a mimo to Akademia Filmowa i tak dała mu statuetkę za rolę drugoplanową. Według mnie, dużo lepszy był od Austriaka Leonardo DiCaprio, który zaliczył kolejną wielką i świetną rolę w swoim bogatym dorobku.

Django to wielki film, wielkiego reżysera.

Ocena Civil.pl: 81%

Następna strona »

W sumie: 6 filmów/seriali