Keanu Reeves

Poniżej znajdują się filmy i seriale powiązane z tagiem: Keanu Reeves

Ocena: 85 John Wick: Chapter 3 - Parabellum

"John Wick: Chapter 3 - Parabellum" to trzecia odsłona znanego i lubianego cyklu filmów akcji z udziałem Keanu Reevesa. Akcja "trójki" ma miejsce bezpośrednio po wydarzeniach z poprzedniej części, kiedy to główny bohater dostaje godzinę na ucieczkę, zanim zostanie "ekskomunikowany" i wzięty na celownik przez innych asasynów. Wick mający przeciwko sobie cały Nowy Jork, musi w szybki sposób zorganizować sobie ucieczkę i znaleźć sojuszników. Do obsady tej części dołącza Halle Berry, pojawia się także Asia Kate Dillon w roli "sędzi" oraz Mark Dacascos jako asasyn o pseudonimie Zero. Oprócz nowych aktorów, ważne role ponownie grają: Lance Reddick, Ian McShane i Laurence Fishburne.

Trzecia część wyszła na ekrany polskich kin w maju 2019 roku i podobnie jak poprzednie okazała się być finansowym sukcesem, bowiem przy budżecie 75 mln dolarów (wysokim, ale jednak dużo niższym niż superprodukcje Marvela czy DC) zarobiła ponad 326 mln, przy bardzo dobrych ocenach widzów i świetnych od krytyków (89% pozytywnych not spośród 345 opinii w Rotten Tomatoes). Ten film to po prostu wzór współczesnego kina akcji, jest niesamowicie dynamiczny, widowiskowy i pełen smaczków. Akcja trwa około 130 minut, ale czas ten mija w niezauważalny sposób, bo na ekranie cały czas się coś dzieje. Oprócz Nowego Jorku, część wydarzeń ma miejsce w Maroku (między innymi sceny z udziałem Halle Berry). Amerykanka wygląda świetnie i czas się dla niej "zatrzymał" przynajmniej 15 lat temu. Oglądanie "John Wick: Chapter 3 - Parabellum" to po prostu przyjemność, jeżeli ktoś gustuje w kinie akcji. Oczywiście trzeba pamiętać, że produkcja jest bardzo, ale to bardzo brutalna i pełna przemocy, stąd też widzowie wrażliwi powinni się od niej trzymać z daleka. Wiadomo już, że powstanie czwarta część (planowana premiera to rok 2022, ale zapewne z powodu pandemii data ta może się jeszcze zmienić). Film można obecnie obejrzeć np. na Canal+.

Ocena Civil.pl: 85%

Ocena: 75 Always Be My Maybe

Nie jestem fanem gatunku komedii romantycznych, ale "Always Be My Maybe" stało się tak popularne, że postanowiłem sprawdzić jak wypada najnowszy rom-con ze stajni Netflixa. Produkcja stała się viralowa dzięki udziałowi Keanu Reevesa, na punkcie którego cały polski Internet ostatnio oszalał, za sprawą gry CD Projekt – Cyberpunk 2077, w której główny bohater grany i wzorowany jest na Keanu. Ale do rzeczy. "Always Be My Maybe" opowiada o Sashy Tran (Ali Wong) i Marcusie Kim (Randall Park), dzieciach mieszkających obok siebie gdzieś na przedmieściach San Francisco. Sasha i Marcus razem dorastali, a kiedy stali się nastolatkami zostali parą. Po wkroczeniu w dorosłość rozstali się jednak. Od tego momentu akcja filmu przesuwa się kilkanaście lat do przodu. W teraźniejszości Sasha Tran jest znaną szefową kuchni i celebrytką opływającą w luksusach podczas gdy Marcus stanął w miejscu, na co dzień pomaga ojcu prowadzić małą firmę montującą klimatyzację a po godzinach gra w garażowym zespole. Po latach dawna para wpada na siebie pół-przypadkiem. Czy dziecięca miłość może zostać rozpalona na nowo, mimo upływu czasu oraz czy mało ambitny i tchórzliwy monter klimatyzacji będzie pasował do ekscentrycznej szefowej kuchni? Na te pytania stara się odpowiedzieć ten film. Rolę drugoplanową gra Keanu Reeves, którego udział dodaje całej produkcji niesamowitego kolorytu.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten film jest po prostu dobry. Nie jest to ckliwa romantyczna komedyjka dla nastolatek, a coś zrobionego z pomysłem. Ali Wong i Randall Park grają po prostu świetnie a ich kreacje są bardzo przekonywujące. Od wielu lat Netflix ma problem ze stworzeniem dobrej komedii, wszystkie jego filmy na ogół są płytkie i wykorzystują zgrane i popularne schematy. Odgrzewanie kotletów zapewne ma sens w VOD, gdzie widz i tak płaci abonament, więc trzeba mu zaserwować cokolwiek co uzupełni ofertę serialową. Tym razem jednak udało się wyjść poza pojęcie "czegokolwiek" i wyprodukować coś, czym można będzie pozyskać nowych abonentów a nie tylko zapchać czas starym i wiernym klientom.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 35 Knock Knock (Kto tam?)

Film ten miałem obejrzeć kilka lat temu, jednakże dopiero niedawno do niego wróciłem. Krótko o fabule. Evan (Keanu Reeves) to bogaty, spełniony facet, mieszkający w wielkim domu z kochającą żoną i dwójką małych dzieci. Pewnego weekendu Evan zostaje sam w domu, podczas gdy jego rodzina wyjeżdża odpocząć. Do drzwi Evana w środku nocy pukają dwie bardzo atrakcyjne młode kobiety: Bell (Ana de Armas) i Genesis (Lorenza Izzo). Przemoczone panie (bo padał deszcz) proszą o możliwość skorzystania z komputera, jednakże zaraz po przekroczeniu progu domu dążą do uwiedzenia Evana i nakłonienia go do zdrady.

Po kolei. Film kosztował 2.5 mln dolarów i zarobił wg oficjalnych źródeł ledwie 6.3 mln. Można by powiedzieć: tani thriller klasy C/D, nie warty uwagi. To jednak produkcja ucznia Tarantino, Eliego Rotha. Roth robi mroczne, mocne filmy, na ogół niskobudżetowe. Filmy te nie przechodzą bez echa i tak też było z "Knock Knock". O ile Ana de Armas w 2015 roku nie była jeszcze wielką gwiazdą, to nazwisko Keanu Reeves zadziałało jak magnes dla wszystkich wielbicieli tego ultra popularnego aktora. Stąd też film ten zebrał sporo opinii. Na ogół negatywnych. Pomysł był fajny: odpowiednio zbudowany klimat, aż po 40 minutach wszystko się posypało. Wówczas ten film zaczął przypominać groteskę pozbawioną sensu. O ile pierwsza połowa tej produkcji trzyma w napięciu o tyle drugiej nie sposób obejrzeć! Dosłownie. To trochę wyglądało tak, jakby Roth wpadł na pomysł na film... ale zabrakło mu weny by go poprowadzić do końca. W rezultacie całość odbieram bardzo negatywnie. Szkoda, bo sam na naprędce byłbym w stanie wymyślić kilka lepszych zakończeń aniżeli wymyślił Roth. Przed uczniem Quentina jeszcze długa droga do osiągnięcia poziomu mistrza.

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 75 John Wick

John Wick (Keanu Reeves) to ex-hitman, który zrezygnował z "pracy" by skupić się na żonie. Kobieta jednak umiera z powodu choroby. Jako prezent pożegnalny, zostawia po sobie szczeniaka o imieniu Daisy. John opiekuje się pieskiem i prowadzi spokojny żywot, do czasu aż na stacji benzynowej spotyka Iosefa Tarasova (Alfie Allen), któremu wpada w oko auto Wicka, Ford Mustang z roku 1969. Iosef chcąc posiąść samochód, włamuje się z kumplami do domu Johna, spuszcza mu łomot, kradnie Mustanga i zabija Daisy. Wydarzenie to powoduje, iż John wraca do swojego fachu i postanawia wziąć odwet. Iosef okazuje się być synem rosyjskiego gangstera Viggo (Michael Nyqvist), byłego pracodawcy Wicka. Viggo na wieść o tym co zrobić jego syn, wpada w panikę i używa wszystkich dostępnych środków by powstrzymać Johna Wicka przed dokonaniem zemsty. W rolach pobocznych w tym filmie występują: Willem Dafoe, Adrianne Palicki, John Leguizamo, Ian McShane oraz Lance Reddick.

Motyw jeden kontra wszyscy to chleb powszedni dla chociażby Stevena Seagala, który własnymi rękami w kilkunastu filmach rozbił już kilkanaście mafii. Inaczej rzecz się ma, gdy zamiast Seagala czy Van Damme'a w roli egzekutora występuje taka gwiazda jak Keanu Reeves a sama produkcja nie jest filmem klasy C. Przy budżecie wynoszącym 20 mln dolarów pokazano niezły film akcji, bardzo dynamiczny, z ciekawymi postaciami. Wysokie oceny od widzów i krytyków oraz umiarkowany sukces finansowy zapewne sprawiły, iż pojawi się sequel w roku 2017.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 59 47 Ronin

Kosztująca olbrzymie pieniądze (175 mln dolarów) superprodukcja z udziałem Keanu Reeves i plejadą japońskich aktorów traktująca o znanej w Japonii opowieści o 47 roninach. Historia wydaje się być prosta i bazuje na faktach historycznych: po śmierci Lorda Asano, który został pokuszony przez czarownicę, jego córka Mika zostaje zmuszona do mariażu z lordem Kirą, podstępnym człowiekiem, który pragnie władzy "po trupach". Na przeciwko Kirze powstaje 47 roninów na czele z Oishi oraz Kai - pół-Brytyjczykiem, pół-Japończykiem (Keanu Reeves), którzy pragną pokonać lorda oraz podstępną czarownicę. Można by rzecz - standard dla filmów z takim budżetem: są dobrzy, są źli, jest sprawa o którą warto walczyć.

Tym razem jednak produkcja okazała się klapą. Krytycy wystawili fatalną notę (ledwie 12% pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes), zaś widzowie zagłosowali nie procentami, ale niezbyt tłumnym stawieniem się do kin, w rezultacie film zarobił tylko 146 mln dolarów - czyli nie zwrócił się. Niestety twórcy zagrali nie fair, ponieważ nawet plakat filmowy "oszukuje", pojawia się na nim Rick Genest, "człowiek Zombie", wypromowany między innymi przez Lady Gagę (oprócz niego na plakacie zmieściły się jeszcze tylko 3 postacie...). Problem jest jednak taki, iż Rick występuje w jednej scenie przez kilka sekund i wypowiada kilka może słów, w produkcji trwającej prawie 2 godziny. Odtwórcy głównych ról tacy jak Hiroyuki Sanada, który wciela się w rolę przywódcy roninów oraz Ko Shibasaki, grająca główną rolę żeńską - nie znaleźli miejsca na plakacie! Pogrywając w ten sposób: eksponując na plakacie kontrowersyjną postać, która de facto występuje jako cameo - kosztem głównych bohaterów, których nazwiska nie są zbyt znane w Europie - traktuje się widza jak idiotę. Kolejny mój zarzut: produkcja jest niesamowicie nudna, nie porywa, wlecze się, akcja przyśpiesza dopiero pod koniec. Niestety też nie widać za bardzo zainwestowanych pieniędzy, są co prawda ładne lokacje i krajobrazy, ale bardzo blado wypadają sceny fantasy z udziałem cyfrowo obrabianych stworzeń. Za takie pieniądze można było to zrobić lepiej...

Ten film to spore rozczarowanie, może wydać się ciekawy miłośnikom kultury japońskiej, którzy i tak pewnie po seansie będą rozczarowani. Nie polecam.

Ocena Civil.pl: 59%

Następna strona »

W sumie: 6 filmów/seriali