Land of the Dead
To będzie krótka recenzja kiepskiego filmu. "Land of the Dead" miał być powrotem do nurtu George A. Romero (twórca oryginalnego "Dawn of the Dead" z 1978 roku). Od roku 1978 do 2005 minęło dobre 27 lat, reżyser i scenarzysta w jednym miał więc sporo czasu na przemyślenie koncepcji filmu - niestety zaserwował miłośnikom komedii z Zombie coś bardzo niestrawnego.
Akcja tego filmu rozgrywa się w oazie ludzkości chronionej przez zaawansowane systemy obronne. Wszystkie te zabezpieczenia odgradzają ludzi od "Żywych trupów". Na czele owego miasta stoi niejaki Kaufman (Dennis Hopper) - który dowodzi całym miastem ze szczytu luksusowego budynku "dla wybranych". Ma on jednak pecha, bo jeden z jego zaopatrzeniowców (czyli osoby, która zdobywa żywność w terenach opanowanych przez Zombie) buntuje się, zabiera uzbrojony wóz i grozi zniszczeniem miasta. W tym samym czasie rozpoczyna się bunt Zombie, którzy zamierzają dostać się do miasta... Ciekawe? Raczej nie bardzo.
Film w przeciwieństwie do "Dawn of the Dead" z 2004 roku jest raczej pozbawiony specyficznego humoru oraz wyrazistych postaci, zamiast tego pełno w nim obrzydliwych scen oraz wszechobecnego nonsensu i braków w scenariuszu. Romero rozczarowuje, niestety.
Ocena Civil.pl: 30%