Assassin Club (Klub zabójców)
Morgan (Henry Golding) to płatny zabójca, który po kontraktach spędza miło czas ze swoją włoską (nie mającą pojęcia o jego działalności) dziewczyną o imieniu Sophie (Daniela Melchior). Główny bohater, choć zawsze wraca do Rzymu nieco pokiereszowany, to nie narzeka na swój "zawód". Do czasu, gdy jego handler (Sam Neill) wplątuje go w coś w rodzaju turnieju płatnych zabójców, w którym każdy z uczestników poluje na pozostałych. Rolę antagonisty w tym filmie gra Noomi Rapace.
Filmów o płatnych zabójcach było naprawdę sporo, po niektórych niskobudżetowych klasy C i D nie można się było niczego dobrego spodziewać. W przypadku "Assassin Club" patrząc po obsadzie, miałem nadzieję na coś lepszego niż kino klasy budżetowej, choć podejrzane oceny na to nie wskazywały: ledwie 4.6/10 w IMDb i zaledwie 27% pozytywnych not w Rotten Tomatoes. Niestety, nadzieje były płonne a oceny oddawały jakość tego filmu. "Assasin Club" to jeden z najnudniejszych filmów akcji jakie zdarzyło mi się w ostatnich latach oglądać. Henry Golding grający główną rolę zupełnie do siebie nie przekonuje a tworzona przez niego postać jest całkowicie nijaka. Lepiej wypada Noomi Rapace, która nawet w tak słabym starała się wznieść delikatny powiew "jakości". Niestety, nawet występ szwedzkiej gwiazdy nie mógł tutaj nic pomóc, bo "Assasin Club" to film źle pomyślany i źle zrobiony. To jedna z tych produkcji, o której się zapomina zaraz po obejrzeniu, jednak samo oglądanie nie dostarcza jakiejkolwiek rozrywki. Duże nieporozumienie. Dla porządku: pozycja ta dostępna jest w ramach abonamentu Canal+.
Ocena Civil.pl: 30%
I onde dager (Złe dni)
"I onde dager" to norweska produkcja własna Netflixa, która zadebiutowała na platformie w połowie października 2021 roku. Lisa (Noomi Rapace) i Lars (Aksel Hennie) to dysfunkcyjne małżeństwo, które na weekend udaje się do domku nad jeziorem. Bynajmniej nie po to by ratować związek, każde z małżonków jedzie z planem zamordowania partnera. Na miejscu, próbując realizować swoje zamiary, para wpada jednak w kłopoty i musi ze sobą współpracować by przeżyć.
Film łączy w sobie kilka gatunków, jest jednocześnie komedią, horrorem i filmem akcji, z typową skandynawską fantazją. Na wstępie trzeba dodać, że reżyserowi i współscenarzyście Tommy'emu Wirkoli udało się genialny sposób połączyć te kilka gatunków i stworzyć prawdziwą perełkę. "I onde dager" spodobał się widzom (obecna ocena w IMDb balansuje w okolicach siedmiu oczek), choć sam film nie bije rekordów popularności. Na pewno trzeba docenić grę aktorską, Noomi Rapace poza wieloma występami w międzynarodowych produkcjach, w ostatnich latach pojawia się także w skandynawskich filmach (poza tym filmem, wystąpiła niedawno także w islandzkim "Lamb") i nie musi się ograniczać tylko do szwedzkich, bowiem biegle włada wszystkimi skandynawskimi językami: duńskim, norweskim i islandzkim. Choć języki te są do siebie podobne (no może poza islandzkim) to jednak osiągnięcie biegłości w całym komplecie budzi podziw. Podziw budzi także warsztat aktorski Rapace, bo w tym filmie jak zwykle jest świetna. Ciekawe ją uzupełnia Norweg Aksel Hennie, wcielający się w jej męża.
"I onde dager" ogląda się bardzo przyjemnie, to na pewno jedna z lepszych produkcji własnych Netflixa, moim zdaniem spodoba się nie tylko miłośnikom skandynawskiego kina.
Ocena Civil.pl: 75%
Unlocked (Tożsamość zdrajcy)
W ręce CIA w Londynie wpada mężczyzna podejrzany o planowanie ataku terrorystycznego. Szef londyńskiej placówki, Bob Hunter (John Malkovich) w obliczu zagrożenia decyduje się na przywrócenie do pracy Alice Racine (Noomi Rapace), która w przeszłości specjalizowała się w przesłuchaniu terrorystów. Alice rozpoczyna pracę, jednak wkrótce natrafia na ślad spisku, mającego doprowadzić do zrealizowania zamachów. Kobieta znajdując się w śmiertelnym niebezpieczeństwie prosi o pomoc swojego byłego przełożonego Erica Lascha (Michael Douglas), wkrótce na jej drodze staje także podający się za byłego żołnierza złodziej o imieniu Jack ( Orlando Bloom). Ważną rolę w tym filmie gra także Toni Collette.
Ten brytyjski thriller z 2017 roku spotkał się z bardzo słabymi ocenami krytyków (26% pozytywnych recenzji w Rotten Tomatoes) i dosyć dobrymi od widzów (obecna ocena w IMDB to 6.2/10). Niestety jak zwykle to bywa w przypadku produkcji znad Tamizy,film miał bardzo słabe wyniki finansowe i zarobił niespełna 5 mln dolarów. "Unlocked" to moim zdaniem przyzwoity film akcji z dobrą obsadą. Intryga nie wbija w fotel i łatwo dopatrzeć się wielu fabularnych luk, ale film ogląda się dosyć przyjemnie. Noomi Rapace od wielu lat wciela się w role protagonistek i Szwedka za każdym razem stara się wypaść na ekranie jak najlepiej. Podobnie było i tutaj. Obecność Johna Malkovicha i Michaela Douglasa stanowi oczywiście też wartość dodaną a Orlando Bloom i Toni Collette to z kolei doświadczenie profesjonaliści, których zawsze milo zobaczyć na ekranie. Obecnie "Unlocked" dostępny jest w serwisach VOD i można go obejrzeć np. na Netflixie.
Ocena Civil.pl: 70%
Angel of Mine (Tajemnica anioła)
Lizzie (Noomi Rapace) od 7 lat cierpi na załamanie nerwowe, po tym jak kilka lat wcześniej jej nowo narodzone dziecko zginęło w pożarze. Od tamtego czasu główna bohaterka nie potrafi się pozbierać, na czym czerpią jej relacje z synem i byłym mężem Mikiem (Luke Evans). Podczas jednego z przyjęć urodzinowych dla dzieci, Lizzie zauważa 7-letnią Lolę, córkę bogatego małżeństwa: Claire (Yvonne Strahovski) i Bernarda (Richard Roxburgh). Główna bohaterka po spotkaniu dziewczynki nabiera obsesyjnych podejrzeń, że mała może być jej cudownie ocalałą córką. Kobieta próbuje za wszelką cenę zbliżyć się do rodziny wychowującej Lolę, by spędzić z dziewczynką jak najwięcej czasu.
Thriller ten ma miejsce w Australii, a jego premiera była w sierpniu 2019 roku. "Angel of Mine" został oceniony przez widzów w serwisie IMDB na 6.5/10 oraz ma 71% pozytywnych opinii w Rotten Tomatoes. Film ten wyróżnia się na plus jako thriller psychologiczny, głównie za sprawę jak zwykle doskonałej gry aktorskiej Noomi Rapace, której postać podobnie jak aktorka ma szwedzkie pochodzenie. Dobry jest także scenariusz, trzymający w napięciu do samego końca (film trwa około 98 minut). Role drugoplanowe obsadzone przez Yvonne Strahovski i Luke'a Evansa (Strahovski ma o wiele większy udział niż Evans) także są poprawnie zagrane. Ciężko wskazać na jakiś słaby punkt tej produkcji, bowiem to przyzwoicie wykonany thriller, może nie wbijający widza w fotel, ale na poziomie dużo wyższym niż obecnie produkowane dreszczowce. "Angel of Mine" obecnie można obejrzeć w serwisach typu VOD, dostępny jest np. w HBO GO.
Ocena Civil.pl: 70%
What Happened to Monday (Siedem sióstr)
W roku 2043 przeludnienie zmusiło władze do wprowadzenia polityki jednego dziecka a ponadprogramowe pomotomstwo zostaje odebrane rodzicom i zamrożone w kriokomorze. W tym samym roku podczas porodu umiera Karen Settman, która wydaje na świat siedmioraczki. W świetle obowiązujących przepisów, tylko jedno z dzieci mogłoby przeżyć, ale ich dziadek Terrence (Willem Dafoe) decyduje się uratować wszystkie siedem dziewczynek. Aby to uczynić, mężczyzna wychowuje je w swoim dużym mieszkaniu a następnie nadaje im jedną tożsamość – Karen Settman. Każda z wnuczek nosi imię danego dnia tygodnika (począwszy od Monday do Sunday) i właśnie w swoim dniu wychodzi do świata zewnętrznego, gdzie przez jeden dzień wciela się w postać Karen Settman. Każdego dnia, powracająca z "dniówki" siostra, przekazuje pozostałym wszystkie szczegóły, po to by kolejna mogła kontynuować życie i pracę "poprzedniej". Akcja filmu przenosi się do roku 2073, w którym to siostry kończą 30 lat (wszystkie siedem postaci gra Noomi Rapace) i są zdane tylko na siebie, ponieważ dziadek Terrence już nie żyje. Budowany i doskonalony od lat system rozpada się w momencie, gdy Monday nie wraca do domu. Pozostały siostry muszą ją odnaleźć, ale w dalszym ciągu tylko jedna z nich może wyjść na zewnątrz i wcielić się w postać Karen. Rolę drugoplanową w tym filmie gra Glenn Close.
Film Netflixa debiutował na świecie w 2017 roku. Trwa ponad 2 godziny i spodobał się widzom (6.9/10 w IMDB) i podzielił krytyków (57% pozytywów w serwisie Rotten Tomatoes). Mi ta produkcja przypadła do gustu. Nie jestem fanem filmów sci-fi, ale lubię podgatunek opowiadający o dystopicznych obliczach przyszłości. W "What Happened to Monday" problemem jest przeludnienie i brutalna postawa władz walczących z tym zjawiskiem. Bez wątpienia produkcja dedykowana jest fanom Noomi Rapace, Szwedka grająca aż siedem głównych postaci, po prostu wypełnia sobą cały film. Robi to jak zwykle dobrze, a każda z granych przez nią sióstr ma inny wygląd zewnętrzny, co zapewne wymagało setek godzin przygotowań do każdej ze scen. Nie mniej jednak ta tytaniczna praca wyszła bardzo dobrze. "What Happened to Monday" to film dosyć brutalny, pełen przemocy, a więc nie dla widzów wrażliwych. Nie da się jednak ukryć, że to dobra pozycja w ofercie Netflixa.
Ocena Civil.pl: 70%