horror

Dobry horror to taki, który nie tylko potrafi przestraszyć, ale przede wszystkim potrafiący utrzymać widza w napięciu. Recenzje horrorów to odpowiedź na pytanie czy dany film został zrobiony z pomysłem oraz czy twórcom nie zabrakło weny, zarówno podczas pisania scenariusza jak i kręcenia scen.

Ocena: 30 Elevator Game

Amerykański horror z 2023 roku. Grupa internetowych streamerów zajmująca się zjawiskami paranormalnymi, z powodu braku lepszych "pomysłów" na content, postanawia sprawdzić tajemniczą windę (znajdującą się w biurowcu nieopodal) powiązaną z legendą kobiety z piątego piętra. Według owej internetowej legendy, po przejechaniu przez określone piętra, śmiałkom ma ukazać nadprzyrodzona istota. Jak się można łatwo domyśleć, niewinna z pozoru zabawa w tropienie ducha, przybiera (nie)oczekiwany obrót.

Aż trudno w to uwierzyć, ten film dostał się do Top-10 najchętniej oglądanych filmów na polskim Amazon Prime Video (obecnie znajduje się tam na ... trzeciej pozycji). Nie wynika to z braku lepszej oferty, bo czasy "ubogiego" polskiego Amazon Prime Video są już dawno minione. Na IMDb "Elevator Game" także został w jakiś sposób zauważony, bo film zebrał grubo ponad 3 tysiące ocen (składających się na notę 4.2/10). Został nawet oceniony przez zawodowych krytyków, w Rotten Tomatoes zagregowano 13 profesjonalnych recenzji, z czego 31% z nich (a więc jakby nie liczyć 4 z 13) było pozytywnych. To dosyć zaskakujące, bo ten horror według mnie plasuje się mocno poniżej średniej tego niszowego gatunku. Największy minus to niesamowicie przerysowane postacie (grane przez nieznanych szerszej publiczności aktorów). Sama fabuła sprawia wrażenie bardzo nieprzemyślanej i chaotycznej, brakuje także typowych dla horrorów (nawet tej klasy) emocji. Ciężko wskazać w przypadku tej produkcji jakiekolwiek mocne strony. Ciekawostką jest fakt, że film powstał bezpośrednio dla platformy Shudder (dostępnej jedynie w krajach anglosaskich), która specjalizuje się tylko w horrorach i thrillerach (będąc częścią AMC Networks). W Polsce licencje na ten konkretny film posiada wspomniany już Amazon Prime Video.

Ocena Civil.pl: 30%

Ocena: 75 Talk to Me (Mów do mnie!)

Australijski horror z 2022 roku, którego akcja ma miejsce w Adelaidzie. 17-letnia Mia (Sophie Wilde) pogrążona w smutku, z powodu drugiej rocznicy śmierci swojej matki, wymyka się ze swoją przyjaciółką o imieniu Jade (Alexandra Jensen) i jej młodszym bratem na imprezę. Atrakcją owej imprezy jest zabalsamowana ręka, pozwalająca nawiązać kontakt z duchami zmarłych ludzi, z którą eksperymentuje obecna na domówce młodzież. Rolę drugoplanową w tym filmie gra Miranda Otto.

"Talk to Me" został wyreżyserowany przez braci Philippou, znanych w Australii jako "RackaRacka" (którzy oprócz kręcenia filmów zajmują się także tworzeniem contentu na YouTube). Film kosztował 4.5 mln dolarów amerykańskich i zarobił nieco ponad 92 miliony, osiągając komercyjny sukces oraz uznanie od widowni (solidne 7.1/10 w IMDb przy ponad 150 tysiącach głosów) oraz zachwyt krytyków (na 294 zagregowane recenzje w Rotten Tomatoes 94% z nich jest pozytywna). Moim zdaniem to bardzo dobry horror, nakręcony w oryginalny sposób, z ciekawą i wciągającą fabułą, trzymający w napięciu do samego końca. Choć film bazuje na "znanych" motywach, to wykonaniem zawstydza podobne produkcje. Jak łatwo się domyślić bracia "RackaRacka" poszli za "ciosem", sequel jest obecnie w produkcji, choć data jego premiery nie została jeszcze upubliczniona. "Talk to Me" można obejrzeć w ramach Amazon Prime Video i moim zdaniem to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika horrorów.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 61 The Visit (Wizyta)

Horror z gatunku "found footage" z 2015 roku. Loretta (Kathryn Hahn) to samotna matka dwójki nastolatków: Becci (Olivia DeJonge) oraz Tylera (Ed Oxenbould). Z powodu rejsu ze swoim chłopakiem, kobieta planuje wysłać swoje dzieci do dziadków. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że nie utrzymywała ona kontaktów z rodzicami od 15 lat, a jej dzieci nigdy nie poznały babci i dziadka. Na miejsce spotkania Becca i Tyler docierają sami (pociągiem) a cały pięciodniowy pobyt zamierzają uwiecznić na kamerkach, tworząc coś w rodzaju rodzinnego filmu dokumentalnego. Podczas pobytu, mili z pozoru dziadkowie, z każdym kolejnym dniem zaczynają się coraz dziwniej zachowywać, wywołując u rodzeństwa niepokój.

"The Visit" to jeden z bardziej znanych filmów typu "found footage" (polegających na tym, że akcja zostaje "nagrana" przez uczestników wydarzeń, a następnie "upubliczniona"), który okazał się komercyjnym sukcesem. Produkcja miała skromny budżet, ledwie 5 mln dolarów, a zarobiła ponad 98 mln (mając dobre oceny od widzów: 6.3/10 w IMDb i jeszcze lepsze od krytyków: na 230 zagregowanych recenzji w Rotten Tomatoes 68% z nich było pozytywnych). Nie da się ukryć, że fabuła tego filmu jest dosyć ... oryginalna i jednocześnie bardzo naciągana. Wygląda to nieco tak, jakby scenarzysta i reżyser w jednej osobie (konkretnie M. Night Shyamalan) wpadł na jego zdaniem dobry pomysł i nie zaprzątał sobie głowy szczegółami fabuły. Niemniej film ogląda się dosyć dobrze i na pewno wyróżnia się on pozytywnie na tle naprawdę już rozbudowanego gatunku horrorów typu "found footage". Jeżeli ktoś lubi akurat ten motyw w horrorach, to nie powinien szczególnie narzekać po obejrzeniu "The Visit". Produkcję można obejrzeć np. w ramach usługi "Max".

Ocena Civil.pl: 61%

Ocena: 55 The Last Voyage of the Demeter (Demeter: Przebudzenie zła )

Wysokobudżetowy horror z 2023 roku, rozgrywający się pod koniec dziewiętnastego wieku (a konkretnie latem 1897 roku) i będący adaptacją "The Captain's Log", rozdziału książki pt. "Dracula" napisanej także w 1897 roku przez Brama Stokera). Kilka słów o fabule: w bułgarskiej Warnie, załoga statku Demeter pakuje ładunki, które ma za zadanie dostarczyć do Londynu. Wśród paczek, znajduje się kilka dużych drewnianych skrzyń przywiezionych z Rumunii. Ze względu na brak rąk do pracy, kapitan statku (Liam Cunningham) poleca swojemu kwatermistrzowi o imieniu Wojchek (David Dastmalchian) zrekrutować chętnych do pracy na statku, wśród nich znajdujący się czarnoskóry lekarz Clemens (Corey Hawkins). Mężczyzna zostaje początkowo odrzucony, jednak w wyniku kilku zbiegów okoliczności, udaje mu się dołączyć do ekipy. Podczas rejsu, Clemens znajduje pasażerkę na gapę o imieniu Anna (Aisling Franciosi) znajdującej się w fatalnej kondycji. Kobietę udaje się uratować, jednak okazuje się, że na statku przebywa ... jeszcze coś innego, będącego śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich.

Film kosztował 45 milionów dolarów i nie udało mu się zarobić nawet połowy tej kwoty (box office to niespełna 22 miliony). Zainwestowane w produkcję pieniądze rzucają się w oczy, film jest bardzo efektowny, pełen efektów specjalnych, zawiera także klimatyczną muzykę. Taki "wypas" przypadł do gustu widzom, bo w serwisie IMDb ocenili oni "The Last Voyage of the Demeter" na 6.1/10, innego zdania byli krytycy, na 193 zagregowane recenzje w Rotten Tomatoes, tylko 49% z nich było pozytywnych. Moim zdaniem, ten trwający około 2 godzin film nie porywa w warstwie fabularnej (pełnej luk i nielogiczności). Kilka świetnie nakręconych, dynamicznych scen, to trochę za mało, by nazwać ten film dobrym. Produkcję można obecnie obejrzeć np. na Amazonie.

Ocena Civil.pl: 55%

Ocena: 40 All Fun and Games (Raz, dwa, trzy... wchodzisz do gry)

Akcja tego filmu ma miejsce w Salem (tak, tym związanym z czarownicami) i rozgrywa się w rodzinie Fletcherów składającej się z trójki nastolatków o imionach: Billie (Natalia Dyer), Marcus (Asa Butterfield) oraz Jo (Benjamin Evan Ainsworth) i ich matki (Annabeth Gish). Mały Jo znajduje w opuszczonej chacie tajemniczy nóż wykonany z kości i zawierający dziwną inskrypcję. Okazuje się że przedmiot jest przeklęty a jego "mocą" jest wciąganie ofiar w tytułową (krwawą) grę.

Ten horror (będący też slasherem) z 2023 roku zawiera ciekawą obsadę: Dyer i Butterfield to młodzi aktorzy, którzy wybudowali swoją rozpoznawalność na popularnych serialach (odpowiednio: "Stranger Things" i "Sex Education"). Poprzednie zdanie zawiera w zasadzie wszystko co można napisać pozytywnego o "All Fun and Games". Ten film jest moim (i nie tylko moim, bo na IMDb został oceniony na bardzo skromne 4.4/10) zdaniem zły. Choć całość trwa ledwie nieco ponad 70 minut (co stanowi pewien fenomen, bo na ogół filmy tego typu starają się dobić przynajmniej do 80 minut) to czas ten dłużył mi się niemiłosiernie. Na pewno duży wpływ na takie odczucie wolno płynącego czasu ma fatalna fabuła, pełna nielogiczności, kuriozalnych pomysłów i groteskowych scen (te zdają się być tak nieprzemyślane, jakby scenariusz był pisany w pośpiechu przez maksymalnie kilka godzin). Do tego wszystkiego dochodzi brak emocji. Wszystko to powoduje, że "All Fun and Games" prezentuje się dużo gorzej niż inne filmy tego typu i po prostu nie jest wart obejrzenia. Niemniej, obecnie jest on dostępny np. w ramach subskrypcji Amazon Prime Video.

Ocena Civil.pl: 40%