horror

Dobry horror to taki, który nie tylko potrafi przestraszyć, ale przede wszystkim potrafiący utrzymać widza w napięciu. Recenzje horrorów to odpowiedź na pytanie czy dany film został zrobiony z pomysłem oraz czy twórcom nie zabrakło weny, zarówno podczas pisania scenariusza jak i kręcenia scen.

Ocena: 66 The Purge (Season: 2)

Druga seria serialu Amazona (tutaj znajduje się recenzja pierwszej) traktująca o "Nocy Oczyszczenia". Po serii filmów na ten temat, teraz format jest kontynuowany w postaci 10 odcinkowych sezonów i podobnie jak w filmie, każdy sezon opowiada inną historię z innymi bohaterami. "The Purge" przenosi widzów w świat alternatywnej historii USA, w której to Nowi Ojcowie Założyciele wprowadzają coroczne święto nazwane "Nocą Oczyszczenia", podczas której przez 12 godzin (od 7 wieczór do 7 rano) każdy obywatel ma prawo popełniać przestępstwa i bezkarnie mordować dowolne osoby niemające tzw. immunitetu. W pierwszej sezonie wydarzenia miały miejsce podczas jednej nocy, w drugim zaś czas akcji rozciąga się na ... cały rok. Wydarzenia startują pod koniec nocy oczyszczenia a następnie serial koncentruje się życiu bohaterów przez kolejny rok. Bohaterami tej serii są: Ryan (złodziej z zasadami, planujący napady na bank podczas nocy oczyszczenia), Esme Carmona (pracownica NOZA), Marcus i Michelle Moore (przedstawiciele klasy średniej, zaatakowani podczas nocy, próbujący się dowiedzieć kto chciał ich śmierci) oraz Ben (student, o którym by nie spoilerować po prostu nie da się więcej napisać). Podobnie jak w pierwszej części, losy bohaterów będą się w pewien sposób przeplatać.

Drugi sezon podobnie jak pierwszy nie "wyszedł od razu", odcinki były wpuszczane na platformę tydzień po tygodniu, dzięki czemu aby obejrzeć całość należało po prostu trochę poczekać. Sezon drugi jest wyraźnie lepszy niż pierwszy i zawiesza nieco wyżej poprzeczkę. Amazon Prime inwestując w ten format postarał się by serial był na dosyć wysokim poziomie. Ciekawostką jest także drobny udział Ethana Hawke'a, który to wraz z Leną Headey wystąpił w pierwszej części całego cyklu (The Purge). Podsumowując, jeżeli ktoś lubi horrory tego typu to się nie zawiedzie. Nie wiadomo na tę chwilę czy Amazon zdecyduje się wyprodukować trzeci sezon.

Ocena Civil.pl: 66%

Ocena: 67 Halloween

Bezpośredni sequel filmu z 1978 roku (będący zarazem 11 filmem cyklu) pod tym samym tytułem! Jamie Lee Curtis wraca do roli Laurie Strode po 40-latach, jest to dosyć abstrakcyjne by kontynuować coś zaczętego w latach 70-tych, kiedy to na ekranach gościł np. serial "Columbo", ale postanowiono spróbować. Laurie Strode po 40-latach od schwytania seryjnego mordercy Michaela Myersa dalej żyje w strachu, pomimo iż po drodze dorobiła się córki Karen (Judy Greer) oraz wnuczki Allyson (Andi Matichak). Kobieta przerobiła swój dom na fortecę, spodziewając się, że jej prześladowca sprzed lat w końcu ucieknie i zaatakuje ją ponownie. Do ucieczki dochodzi w Halloween, podczas którego przebrany Myers wtapia się w tłum... by dokończyć to co zaczął cztery dekady wcześniej. Babcia, córka i wnuczka stają do walki z bezwzględnym sadystą.

Film kosztował skromne 10 mln i zarobił aż 255 mln, notując dobre oceny od widzów i krytyków (6.6/10 w IMDB, 67% pozytywów w Rotten Tomatoes). Na tę chwilę wiadomo, że w 2020 roku opublikowana zostanie kolejna część cyklu (a 2021 kolejna!), także z udziałem Lee Curtis i Greer. Nie jest to dziwne, skoro reanimowany format sprzed lat przynosi ponad 25-krotny zwrot to znaczy, że koniecznie trzeba kuć żelazo póki gorące. Oceniając jednak same walory filmu, trzeba przyznać że nie jest to zły horror. Zbudowano dobry klimat amerykańskiego Halloween, wydarzenia które dla tamtejszej kultury masowej jest niemal tak popularne jak Święta Bożego Narodzenia. Tyle, że zamiast "motywu" choinki, Mikołaja i prezentów produkuje się dynie, kupuje przebrania i ogląda horrory w domowych pieleszach. Nie ma się co oszukiwać, w 2020 roku kolejna część, wypuszczona w okolicach Halloween także zarobi krocie i zagoni do kin miliony fanów tej popkulturowej maskarady. Recenzja tego filmu powoli zamyka serie recenzji Halloweenowych na naszym blogu. W planach mamy podobną akcję związaną z filmami z motywem Bożego Narodzenia (oczywiście w wersji popkulturowej papki powiązanej z atrybutami takimi jak choinka, renifer, prezenty itp.). Filmy z tym motywem stanowią też bardzo ważny trzon amerykańskiej kultury masowej i spróbujemy się im przyjrzeć, wchodząc w nurty komedii familijnej, romantycznej nawiązującej do "Christmas".

Ocena Civil.pl: 67%

Ocena: 56 Brightburn (Brightburn: Syn ciemności)

W 2006 roku para farmerów: Tori (Elizabeth Banks) i Kyle (David Denman) Breyerowie bezskutecznie starają się o dziecko. Pewnej nocy nieopodal ich posesji rozbija się tajemniczy statek powietrzny z ... niemowlakiem wewnątrz. Państwo Breyer postanawiają adoptować znalezionego chłopca i dają mu na imię Brandon. Mijają lata błogiego spokoju i akcja filmu przenosi się o dekadę do przodu, gdy Brandon kończy 12 lat. Wówczas zaczynają się z nim problemy wychowawcze, chłopak jest niesamowicie inteligentny i ma ogromną wiedzę, ale zaczynają się w nim budzić agresywne instynkty. Wkrótce Brandon odkrywa, iż posiada super moce (niesamowitą siłę i odporność na obrażenia) ... nie zamierza jednak zostać kolejnym cukierkowym superbohaterem, w zamian za to wkracza na drogę zła.

Od razu zaznaczę, iż po przeczytaniu zapowiedzi, którą swoimi słowami starałem się oddać powyżej, zapałałem chęcią do obejrzenia tego filmu. Produkcja wg różnych źródeł miała kosztować 6-12 mln dolarów (co jest zrozumiałe, bo akcja ma miejsce na jakieś amerykańskiej wsi), przyniosła jednak tylko nieco ponad 32 mln zwrotu. Krytycy w Rotten Tomatoes "ocenili" "Brightburn" na 57% (tyle oczywiście było pozytywnych recenzji), zaś widzowie na 6.2/10 w IMDB. Oceny mocno przeciętne i niestety zasłużone, bo poza niezłym pomysłem, produkcja nieco rozczarowuje. Problem polega przede wszystkim na braku napięciu i małej ilości "strachu". Szokuje także niesamowita przewidywalność wydarzeń. Aby nieco bardziej wpasować ten film w gatunek horroru, twórcy dodali masę krwawych, nieco obrzydliwych scen, całkowicie niepasujących do mainstreamowego kina dystrybuowanego przez ... Sony. To wygląda niestety tak, jakby ktoś chciał ugotować bardzo pikantną zupę, pogotował, posmakował ... i wyszedł mu mdły kapuśniak. I na sam koniec aby podbić nieco "pikantność" dosypał bez patrzenia saszetkę pieprzu. Nie o to chodzi! Jeżeli więc ktoś ma ochotę na horror, w którym poruszy go wyciąganie szkła ze źrenicy to "Brightburn" wydaje się próbować trafić do tej grupy odbiorców... Obecnie film jest do obejrzenia w platformach VOD (np. Chilli). Moim zdaniem nie warto tracić na niego czas.

Ocena Civil.pl: 56%

Ocena: 39 Wounds (Rany)

"Wounds" zadebiutował 18 października 2019 roku na Netflixie (w USA film ten jest dystrybuowany przez Hulu) jako horror oparty na powieści "The Visible Filth" autorstwa Nathana Ballingruda (niezbyt znany pisarz, specjalizujący się w horrorach i tzw. dark fantasy). Kilka słów o fabule: Will (Armie Hammer) to małomiasteczkowy barman, lekkoduch nadużywający alkoholu w pracy i poza nią, mieszkający u swojej dziewczyny Carrie (Dakota Johnson). Podczas jednej ze zmian w barze, podczas której dochodzi bójki i zamieszania, Will odnajduje pozostawiony przez grupę młodzieży telefon komórkowy. Na urządzenie zaczynają przychodzić niepokojące wiadomości o dziwnej treści, a w życiu samego głównego bohatera zaczynają się dziać nie dające się wyjaśnić zjawiska.

Miałem duże oczekiwania względem tej produkcji po przeczytaniu jej opisu i sam początek seansu także był niesamowicie obiecujący. Klimat amerykańskiego baru oraz ciekawi aktorzy (oprócz wymienionych w filmie pojawia się także np. Brad William Henke w roli Erica – twardziela wywołującego rozróby czy Zazie Beetz jako Alicia, obiekt pożądania głównego bohatera) stworzyło wrażenie, że "Wounds" będzie niesamowitym horrorem, wbijającym wręcz w fotel. Niestety tak się nie stało. Każda kolejna minuta (a film trwa ponad 1.5h) niesamowicie rozczarowuje. Wydarzenia nie tylko nie trzymają w napięciu, tutaj po prostu nic nie trzyma się kupy. Słabe dialogi, fatalna gra aktorska (najgorzej wypada Dakota Johnson) i brak jakichkolwiek emocji niemalże usypia. Dostrzegli to widzowie (średnia ocena w IMDB to 4.5/10) oraz w pewnym stopniu krytycy (choć ci byli bardziej łaskawi bo aż 57% recenzji w Rotten Tomatoes na tę chwilę jest pozytywnych. Mnie ten film niesamowicie rozczarował, najbardziej tym że świetnie się zapowiadał. To trochę tak jakby na pięknej zastawie zaserwować niesmaczny obiad. Pierwsze wrażenie będzie dobre, ale jak już zaczniemy się "wgryzać" to z każdą kolejną chwilą entuzjazm będzie spadał i spadał. Nie polecam "Wounds".

Ocena Civil.pl: 39%

Ocena: 45 Down a Dark Hall (Korytarzem w mrok )

Adaptacja książki pod tym samym tytułem opublikowanej 1974 roku. Kit (AnnaSophia Robb) to agresywna, sprawiające problemy uczennica, wychowywana przez matkę i ojczyma. Za swoje zachowanie i krnąbrność zostaje ona skierowana do szkoły z internatem Blackwood Boarding School prowadzonej przez tajemniczą Panią Duret (Uma Thurman). Wszystko w placówce wydaje się być dziwne i osobliwe. Wkrótce jednak Kit i pozostałe uczennice zaczynają odkrywać w swoje talenty i się doskonalić pod czujnym okiem dyrektorki. Główna bohaterka czując, że coś jest mocno nie tak próbuje rozwikłać tajemnicę nietypowej szkoły.

Film ten miał premierę latem 2018 roku, obecnie zaś jest do obejrzenia na Canal+. Rzadko się zdarza by zarówno widzowie jak i krytycy byli w pełni zgodni co do oceny. Zarówno użytkownicy IMDB, Filmweb i krytycy (wg Rotten Tomatoes) ocenili tę produkcję na 5/10. Moim zdaniem to nieco zbyt szczodra nota, jako że "Down a Dark Hall" ma masę wad. Zacznę od tego, że film jest niesamowicie nudny i nie trzyma w napięciu, starano się co prawda oddać klimat "mrocznej szkoły skrywającej tajemnicę", ale na "wysiłkach" poprzestano bo efekt końcowy nie satysfakcjonuje. Szkoda trochę Umy Thurman, ponieważ po prostu ikonie kina i muzie Tarantino raczej nie przystoi gra w horrorach klasy C. Ciężko znaleźć mi jakieś mocne strony tego dzieła, bo film po prostu ogląda się ciężko i naprawdę trzeba się nieco zaprzeć by wytrzymać te około 90 minut seansu.

Ocena Civil.pl: 45%