horror

Dobry horror to taki, który nie tylko potrafi przestraszyć, ale przede wszystkim potrafiący utrzymać widza w napięciu. Recenzje horrorów to odpowiedź na pytanie czy dany film został zrobiony z pomysłem oraz czy twórcom nie zabrakło weny, zarówno podczas pisania scenariusza jak i kręcenia scen.

Ocena: 72 The Black Phone (Czarny telefon)

W roku 1978, na przedmieściach Denver szaleje porywacz dzieci i morderca o pseudonimie "The Grabber", pozostający nieuchwytny dla wymiaru sprawiedliwości, pomimo że w okolicy ginie coraz więcej młodych chłopców. W tej samej okolicy, do lokalnej szkoły chodzi rodzeństwo: Finney i Gwen Blake'owie wychowywani przez nadużywającego alkoholu surowego ojca. Kiedy znika Finney, jego siostra miewa wizję mogące doprowadzić policję na trop porwanego braat, zaś sam uprowadzony, korzystając z nadprzyrodzonego zjawiska zyskuje przewagę nad swoim oprawcą. Główną rolę w tym filmie gra Ethan Hawke, pojawia się także James Ransone.

Wspomniana wyżej para aktorów wystąpiła już razem w horrorze pt. "Sinister" z 2012 roku, filmy te łączy także fakt, że oba wyreżyserował (jak również napisał scenariusz) Scott Derrickson. "Sinister" był bardzo mocnym i dosyć wysoko ocenionym przez widzów i krytyków filmem. Podobnie (a nawet jeszcze lepiej) jest w przypadku "The Black Phone", obecne noty 6.9/10 w IMDb oraz 83% pozytywnych not krytyków zagregowanych w Rotten Tomatoes to dosyć solidne argumenty "za". Do tego dochodzi sukces finansowy, bo przy budżecie wynoszącym około 18 mln dolarów, produkcja zarobiła ponad 160 mln. I słusznie, bo ten horror ma bardzo dużo plusów: klimat lat siedemdziesiątych, świetną rolę Ethana Hawke'a oraz wciągającą i elektryzującą fabułę. "The Black Phone" trwa około 100 minut, ale czas ten podczas seansu mknie bardzo szybko, bo wydarzenia na ekranie nie pozwalają się nudzić, zwłaszcza widzom gustującym w (dobrych i mocnych) horrorach. Film w Polsce dostępny jest w ramach np. nowo dostępnej platformy SkyShowtime.

Ocena Civil.pl: 72%

Ocena: 30 The Visitor (Gość)

Londyńczyk Robert (Finn Jones), przeprowadza się wraz z żoną Maią (Jessica McNamee) do jej rodzinnego domu, gdzieś na prowincji w USA. W posiadłości (którą żona odziedziczyła po niedawno zmarłym ojcu) natrafia na stary obraz przedstawiający mężczyznę, który wygląda bardzo podobnie do niego. Bohater ponadto natrafia na dziwne zachowanie lokalnej społeczności wobec niego, co utwierdza go w przekonaniu, że w okolicy działo się lub dzieje coś tajemniczego.

Ten horror produkcji Blumhouse Television miał premierę w październiku 2022 roku, a Polsce można go obecnie obejrzeć np. w ramach abonamentu nowego serwisu streamingowego SkyShowtime. Istnieje jednak kilka powodów by tego filmu nie oglądać. "The Visitor" dostał bardzo słabe oceny od widzów, ledwie 4.2/10 w IMDb i ledwie 19% pozytywnych not zagregowanych w Rotten Tomatoes. Niskie oceny w tym wypadku wydają się być ... i tak zbyt łaskawe. Trwający niespełna 90 minut film od początku do końca nie angażuje widza w fabułę, zaprezentowana historia wręcz nudzi a brak budowania napięcia powoduje, że bardzo ciężko wytrwać te 1.5 godziny przed telewizorem. Do tego dochodzi bardzo słaba gra aktorska pary głównych bohaterów. Blumhouse ma na swoim koncie wiele horrorów, z czego część można uznać za dobre (np. "Happy Death Day"), jednak "The Visitor" plasuje się według mnie na poziomie "Black Christmas lub niżej. Cóż, nie zawsze się udaje, jednak w przypadku tego konkretnego horroru nie udało się tyle rzeczy, że trudno wskazać co najbardziej. Po prostu bardzo słaby film.

Ocena Civil.pl: 30%

Ocena: 60 Apokawixa

Polska komedia z elementami horroru i sci-fi. Grupa maturzystów, zmęczona lockdownem postanawia się rozerwać podczas imprezy nad morzem, w pałacu syna bogatego przedsiębiorcy – Kamila Wilka (Mikołaj Kubacki). Świetna zabawa zostaje zakłócona po tym, jak nadciąga śmiertelne zagrożenie, o wiele gorsze niż pandemia. W filmie poza młodymi aktorami wystąpiło kilku weteranów, np. Cezary Pazura, Sebastian Fabijański i Tomasz Kot.

Po tym jak zobaczyłem plakat tego filmu w reżyserii Xawerego Żuławskiego, pomyślałem sobie, że to kandydat na niesamowity niewypał. Atak Zombie w polskiej komedii? To się nie mogło udać. Jednak po kilkunastu minutach seansu doszedłem do wniosku, że choć fabuła może i jest niezbyt przemyślana, to sam film nakręcono z rozmachem jak na rodzime warunki. W oko wpadają ciekawe kadry, ukazujące polskie krajobrazy w nieco "amerykańskim" stylu. Mijały kolejne minuty i ten zwariowany film (trwający łącznie około 2 godzin) nie prowokował do jego wyłączenia. Ta kalka amerykańskiego kina została wykonana na tyle poprawnie, że spokojnie dotrwałem do samego końca. Na pewno duża w tym zasługa Sebastiana Fabijańskiego, którego rola mocno zapada w pamięć. Podobne są chyba odczucia także szerszej publiczności, na Filmwebie "Apokawixa" notuje "solidne" 5.5/10, co trudno nazwać wynikiem najgorszym. Ta ocena wydaje się być sprawiedliwa, bo pewnie cześć widzów przed seansem spodziewała się "wszystkiego najgorszego", a wyszło lepiej. I dosyć niecodziennie jak na polską produkcję. Film można obecnie obejrzeć w ramach subskrypcji Amazon Prime Video. Czy warto? Oczywiście niekoniecznie, ale jeżeli ktoś zastanawia się jak może wyglądać kino apokaliptyczne pomieszane z komedią w wersji "made in Poland", to znajdzie odpowiedź.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 75 X

"X" to amerykański slasher, za którego scenariusz, reżyserię i współprodukcję odpowiada Ti West, który w zasadzie zajmuje się wyłącznie horrorami. Akcja ma miejsce w 1979 roku, grupa sześciu osób wynajmuje domek na odludziu w celu nakręcenia filmu pornograficznego, mającego przynieść im sławę w przeżywającej boom branży. Główna bohaterka Maxine (Mia Goth), to młoda aktorka z ambicjami, Lorraine (Jenna Ortega) to asystentka i dziewczyna reżysera RJa (Owen Campbell), z kolei Bobby-Lynn (Brittany Snow) i Jackson (Kid Cudi) to kolejni aktorzy produkcji, którą zawiaduje Wayne (Martin Henderson). Bohaterzy chcący zaistnieć w show biznesie, muszą walczyć o swoje życie, po tym jak zostają zaatakowani na odludnej farmie.

Niskobudżetowy film (raptem 1 mln dolarów), wg oficjalnych danych nie zarobił rekordowych pieniędzy w kinach (debiutując w marcu 2022 roku) bo nieco ponad 15 mln, ale produkcja została doceniona, obecna ocena w IMDb to 6.6/10 przy ponad 107 tysiącach (!) głosów i 94% pozytywnych not (na 222) w Rotten Tomatoes. Co ciekawe, we wrześniu 2022 roku wydano jeszcze lepiej przyjęty prequel o nazwie Pearl (również z Mia Goth w roli głównej, która w "X" także wciela się w Pearl, grając dwie postacie) a w produkcji jest jeszcze sequel o nazwie MaXXXine. Aż trzy filmy w krótkim czasie, nie są w tym przypadku przesadą, bowiem "X" to jeden z lepszych slasherów jakie widziałem. Oczywiście sam podgatunek tego horroru raczej kojarzy się z niszowym, kiepskim kinem, ale jak udowodnił Ti West, da się zrobić taki film dobrze, a nawet bardzo dobrze. Na pewno produkcji pomogła obsada: Mia Goth to aktorka i modelka młodego pokolenia, która ma duży talent. Zaś Jenna Ortega za sprawą Netflixowego "Wednesday" bije obecnie wszelkie rekordy popularności. Obsada to jednak nie wszystko, film ma klimat, trzyma w napięciu o nawet typowe dla slasherów motywy ogrywa jakoś lepiej niż robią to zazwyczaj inni. "X" dostępne jest w ramach HBO Max.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 81 The Menu

"The Menu" to film z pogranicza czarnej komedii i horroru o tematyce kulinarnej. Niejaki Tyler (Nicholas Hoult) zaprasza Margot (Anya Taylor-Joy) na ekskluzywną kolację na prywatną wyspę, gdzie szefem kuchni jest znany celebryta pochodzenia słowackiego, Julian Slownik (Ralph Fiennes). Oprócz głównych bohaterów, na wyspie goszczą także znane osobistości, chcące wziąć udział w mającej trwać 4.5 godziny kolacji. Sytuacja komplikuje się, gdy okazuje się że nie tylko jedzenie wymyślnych dań będzie atrakcją wieczoru.

Film miał premierą w kinach (w USA) 18 listopada 2022 roku, jednak już teraz można go zobaczyć w ramach usługi Disney+ w Polsce. A jest co oglądać! Anya Taylor-Joy i Ralph Fiennes za swoje kreacje dostali nominację do Złotego Globa a samo "The Menu" spodobało się widzom (7.3/10 w IMDb) oraz krytykom (89% pozytywnych not zagregowanych w Rotten Tomatoes). Produkcja, której większość scen ma miejsce w restauracji, intryguje od początku do końca, trzymając w napięciu i w zasadzie nie pozwalając się oderwać od ekranu. Minuty seansu przemykają bardzo szybko a po wszystkich ma się wrażenie, że widziało się coś naprawdę dobrego. O tym jak Anya Taylor-Joy potrafi świetnie grać nie trzeba mówić, to jedna z najbardziej utalentowanych młodych aktorek ostatnich lat, razem z Ralphem Fiennesem tworzą elektryzujący duet. "The Menu" to prawdziwa perełka ostatnich miesięcy, szkoda że tego typu filmów powstaje coraz mniej. Ciekawostka: w filmie na dalszym planie pojawia się Paul Adelstein, aktor znany z serii "The Prison Break", kiedyś udało mu się zagrać w kultowym serialu, a teraz miał przyjemność zagrać w filmie, o którym będzie pewnie jeszcze głośno (w kontekście nagród).

Ocena Civil.pl: 81%