horror

Dobry horror to taki, który nie tylko potrafi przestraszyć, ale przede wszystkim potrafiący utrzymać widza w napięciu. Recenzje horrorów to odpowiedź na pytanie czy dany film został zrobiony z pomysłem oraz czy twórcom nie zabrakło weny, zarówno podczas pisania scenariusza jak i kręcenia scen.

Ocena: 39 The First Purge

W teorii "Pierwsza Czystka" miała być prequelem tłumaczącym kulisy powstania nocy oczyszczenia. W teorii... Cała seria rozpoczęła się w 2013 roku od filmu The Purge, w którym wystąpił Ethan Hawke i Lena Headey, później była część Anarchy oraz Election Year, zaś w 2018 roku wyszedł serial (moim zdaniem bardziej udany od filmów). Wracając jednak do "The First Purge", część ta opowiada o pierwszej czystce mającej miejsce na Staten Island. Pierwsza "edycja" miała być swego rodzaju eksperymentem sprawdzającym jak reagują ludzie mogący bezkarnie popełniać dowolne przestępstwa w obrębie jednej nocy. Bohaterami tej części są: Dmitri (lokalny baron narkotykowy) oraz rodzeństwo Nya i Isaiah. Cała trójka przez noc oczyszczenia mierzy się z nasłanymi przez Nowych Ojców Założycieli najemnikami oraz z szalonym Skeletorem, psychopatycznym zabójcą, który bierze sobie na cel Isaiaha.

Film kosztował tylko 13 mln dolarów (był jednocześnie najdroższy z całej serii) i przyniósł dochód w wysokości ponad 136 mln. Niezła stopa zwrotu. Co z tego, skoro część ta jest najsłabsza? W roli drugoplanowej występuje Marisa Tomei grająca architekta czystki, kobietę która zaplanowała "eksperyment". Głupio się ogląda w tego typu produkcji aktorkę, która na koncie ma Oscara i dwie nominacje do tej nagrody... ale cóż takie czasy. W "The First Purge" przeszkadza przede wszystkim brak emocji, film jest po prostu nudny i do bólu przewidywalny. Pomimo, iż autorem scenariusza po raz kolejny jest James DeMonaco, to tym razem widać iż się nie przyłożył, chyba dlatego że wszystkie dobre pomysły zostawił w serialu, do którego też napisał scenariusz. W rezultacie czwarty film serii wygląda jak robiony na kolanie i w pośpiechu. Mocno nie polecam.

Ocena Civil.pl: 39%

Ocena: 59 Cam

Alice (Madeline Brewer) to ambitna dziewczyna, która zarabia na życie jako modelka erotyczna na kamerce internetowej. Marzeniem Alice, a właściwie Loli (postaci, w którą się wciela) jest zdobycie popularności na portalu erotycznym i wspięcie się w drabince rankingowej tamże. Plany te zostają pokrzyżowane po tym jak ktoś przejmuje konto Alice i zastępuje ją modelką wyglądają zupełnie jak ona.

Film ten jest bardzo nierówny. Dobre, budujące napięcie sceny są przeplatane wątkami nic nie wnoszącymi, które po prostu rozciągają produkcję do "przepisowych" dziewięćdziesięciu paru minut. Zmarnowano nieco potencjał, ponieważ po świetnym początku dało się poprowadzić akcje w ciekawszy i bardziej zaskakujący sposób. Nie zdecydowano się, by film przedstawić w całości na ekranie monitora bohaterki (tak jak np. w Unfriended), moim zdaniem była to zła decyzja, bo zamknięcie całej akcji na ekranie monitora/telewizora dodałoby dodatkowego smaczku. "Cam" to taki typowy, średni thriller z elementami horroru, które się ogląda by później o nim szybko zapomnieć. Nie ma w tym filmie niczego takiego, co dodałoby mu dodatkową wartość.

Ocena Civil.pl: 59%

Ocena: 62 The Purge (Season: 1)

Ponad pięć lat temu recenzowałem pierwszy film z serii "The Purge". Film oceniłem bardzo nisko, jednakże oglądając sequele (Anarchy i Election Year) nieco przekonałem się do serii. W tym roku został wydany serial, w którym tytułowa "czystka" została rozłożona na 10 odcinków. Przypominając o co w tym wszystkim chodzi: w niedalekiej przyszłości Nowi Ojcowie Założyciele poradzili sobie z problemem przestępczości organizując raz do roku narodowe święto: noc oczyszczenia podczas której na 12 godzin (od godziny 19:00) zawieszone zostają wszystkie prawa i legalne stają się zbrodnie. Tej jednej nocy każdy obywatel USA zyskuje prawo do wymierzenia sprawiedliwości na własną rękę lub też po prostu może bezkarnie zabić nielubianego sąsiada... Sama ideologia tej serii opiera się na bardzo wątłych podstawach, ponieważ w filmie do groteski naciągnięty został fakt tego okienka czasowego – normalni ludzie na 12 godzin zamieniają się w bezwzględnych oprawców po to by na drugi dzień iść wieść spokojne życie. W serialu śledzimy losy siedmiu głównych bohaterów. Miguel (Gabriel Chavarria) to były żołnierz pragnący znaleźć i uratować od śmierci swoją młodszą siostrę Penelope. Hannah i Rick Betancourt to młode małżeństwo niepodzielające idei "czystki", ale pragnące wykorzystać noc do załatwienia interesów biznesowych z jednym z Ojców Założycieli. Jane Barbour to czarnoskóra pracownica korporacji na kierowniczym szczeblu, zmuszona do pracy w firmie podczas "czystki". Lila Stanton (Lili Simmons) to córka jednego z Ojców Założycieli (żeby nie spoilerować nie warto podawać więcej szczegółów...). Ostatnią z postaci jest Joe, tajemniczy mściciel.

Sezon jak już wspomniałem składa się z 10 odcinków. Cały czas akcji ma miejsce podczas jednego wieczoru i jednej nocy. Te wąski ramy czasowe wcale nie powodują, iż na ekranie się mało dzieje, wręcz przeciwnie: serial jest bardzo dynamiczny. Całość dopełniają dosyć ciekawe retrospekcje, zbudowane w podobny sposób jak w kultowym "Lost". Moim zdaniem serial jest zrobiony lepiej niż filmy z tej serii. Jeżeli ktoś ma wolne kilka wieczorów to może sięgnąć po tę produkcję. Można ją też spokojnie pominąć...

Ocena Civil.pl: 62%

Ocena: 62 Green Room

Członkowie niszowej punk rockowej kapeli zajeżdżają na koncert do obskurnego baru neo-nazistów, gdzie przypadkiem są świadkami morderstwa. Kierownictwo baru nie chcąc dopuścić by prawda o zbrodni wyszła na jaw próbuje zatuszować sprawę poprzez zamordowanie naocznych świadków. Tak w skrócie można podsumować fabułę, która nie jest zbyt skomplikowana, w końcu chodzi tutaj o film survivalowy.

Ciekawa obsada: w głównych rolach występują: Anton Yelchin oraz Imogen Poots. Jako antagonista pojawia się z kolei Patrick Stewart. "Green Room" wzbudził u mnie jednak bardzo mieszane uczucia. Produkcja się spodobała krytykom (90% pozytywnych komentarzy na Rotten Tomatoes), ale nie zarobiła na siebie. Przy budżecie wynoszącym zaledwie 5 mln dolarów, film przyniósł niecałe 4 mln. Wracając jednak do mieszanych uczuć: film jest bardzo klimatyczny i niesamowicie brutalny, jednakże nie wyróżnia się nadto poza swój schemat: jedna lokacja, grupa młodych osób kontra stado uzbrojonych po zęby bandziorów gotowych na wszystko. To co warto zauważyć, to fakt iż Imogen Poots po raz kolejny zaliczyła bardzo udaną rolę. Aktorka ta sprawdza się świetnie zarówno w horrorach (vide 28 Weeks Later) jak i komediach i superprodukcjach typu Need for Speed. Sam "Green Room" to na pewno smaczny kąsek dla miłośników gatunku, aczkolwiek moim zdaniem daleko mu do miana kultowego.

Ocena Civil.pl: 62%

Ocena: 44 The Babysitter

Nastoletni Cole (Judah Lewis) pod nieobecność rodziców (których grają: Leslie Bibb i Ken Marino) spędza wieczór ze swoją opiekunką o pseudonimie Bee (Samara Weaving). Z pozoru błaha noc zamienia się w koszmar po tym jak Cole podpatruje niecodzienną aktywność swojej niani, która zaprasza do domu swojego pracodawcy swoich znajomych. Jedną z ról drugoplanowych gra Bella Thorne, popularna 20-letnia aktorka.

"The Babysitter" został wyprodukowany przez Netflix i stał się jedną z pozycji w ofercie tego dostarczyciela treści cyfrowych. "Pozycja" to słowo klucz, ponieważ ten film to raczej typowy zapychacz ramówki aniżeli cokolwiek wartościowego. Całość trwa około 85 minut i balansuje pomiędzy horrorem a komedią w stylu "Kevina Sam w Domu". Produkt końcowy tego miksu wypada tak sobie. Mnie osobiście ten film znudził, aczkolwiek jestem świadom iż produkcja ta może spotka się z lepszym odbiorem aniżeli mój.

Ocena Civil.pl: 44%