W lesie dziś nie zaśnie nikt II (W lesie dziś nie zaśnie nikt II)
Pierwsza część tego filmu miała się ukazać w Polsce w kinach, ale z powodu pandemii jej premiera została przesunięta na Netflix. Druga część była już od początku "Netflixowa". Wydarzenia w sequelu rozpoczynają się bezpośrednio po nocy z "jedynki". W pierwszych scenach poznajemy załogę lokalnego komisariatu: nieśmiałego Adasia (Mateusz Więcławek), pewną siebie Wanessę (Zofia Wichłacz) oraz ich szefa Waldemara (Andrzej Grabowski). Ten ostatni zabiera aresztowaną noc wcześniej Zofię (Julia Wieniawa-Narkiewicz) na wizję lokalną do domku z części pierwszej. Kiedy zapada zmrok a dowódca dalej nie wraca, Wanessa i Adam postanawiają sprawdzić co się z nim dzieje, pakując się w środek "koszmaru".
O ile pierwsza część, będącego czymś w rodzaju slashera "made in Poland" dała się jako tako obejrzeć, to sequel wywołuje co najwyżej uśmiech politowania. Scenariusz w tym przypadku jest tak kuriozalny, że produkcja ta nie ma najmniejszego sensu. Wszystko co się dzieje na ekranie jest dziwne i groteskowe, w złym tego słowa znaczeniu. Pomijając już fakt bardzo krótkiej obsady: na ekranie widzimy ledwie kilka postaci, to byłoby do wybaczenia, gdyby ten film miał odrobinę sensu. Jedyne co się udało, to w miarę efektowna scena "otwarcia" inspirowana amerykańskim kinem. Film epatuje brutalnością wzorowaną na najbardziej krwawych horrorach, jednak w ogóle "nie straszy", ani nie trzyma w napięciu, w dodatku w bardzo dziwny sposób dodano do niego wątki komediowe, co dopełnia wrażenia całkowitej groteski. Ciężko powiedzieć po co powstał ten film.
Ocena Civil.pl: 22%
Small World
"Small World" to kolejny film Patryka Vegi (w roli reżysera i współscenarzysty) z gatunków kryminałów. W 2004 roku ma miejsce porwanie w Polsce małej dziewczynki, która następnie wywieziona zostaje do Rosji przez mafię. Świadek tych wydarzeń, policjant Robert Goc (Piotr Adamczyk) przez kolejne lata próbuje odnaleźć porwaną, odwiedzając kolejne kraje, gdzie wiedzie trop, jednocześnie natrafiając na międzynarodową szajkę pedofilii.
Produkcja dostała przeciętne oceny od widzów: 5.5/10 w serwisie IMDb oraz 5.4/10 w polskim Filmwebie (nota za ponad 10 tysięcy ocen). Vega po raz kolejny stara się zrobić efektowne kino, oparte na zachodnich schematach, jednocześnie dodając do swojej produkcji masę kontrowersyjnych scen, aby o filmie "się mówiło". Efekt niestety jest moim zdaniem daleki od oczekiwań, bo trwająca prawie 2 godziny produkcja daleka jest od zaangażowania widza a opowiedziana historia niesamowicie naciągana. Piotr Adamczyk w roli zdesperowanego gliniarza nie wypada zbyt przekonująco, a pozostała obsada sprawia wrażenie mocno przypadkowej. W rezultacie powstał kolejny bardzo przeciętny film pogranicza kina kryminalnego i akcji. Kryminału w nim jednak mało, akcji tym bardziej, sporo natomiast typowych dla Vegi ostrych i mocnych scen. Tylko samo szokowanie to za mało. "Small World" jak i kilka innych produkcji Vegi można obecnie obejrzeć na Amazon Prime Video.
Ocena Civil.pl: 53%
All My Friends Are Dead (Wszyscy moi przyjaciele nie żyją)
"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" to polska czarna komedia Netflixa, której akcja ma miejsce podczas sylwestrowej domówki na bogato w jednej z podmiejskich willi. Goście to spora grupa ludzi między 20 a 30 rokiem życia, poza jedną osobą towarzyszącą – Glorią (Monika Krzywkowska), osobą grubo po 40-stce, która ze względu na swój odmienny wiek, od razu przyciąga uwagę pozostałych. Uwagę przyciąga także atrakcyjna Anastazja (Julia Wieniawa-Narkiewicz), a wielu uczestników imprezy ostrzy sobie zęby na myśl o szalonej nocy pełnej procentów. "Zabawa" szybko jednak wymyka się spod kontroli a kolejne wydarzenia prowadzą do katastrofy. Tyle tylko, że ta katastrofa ma zupełnie inny wymiar.
To bardzo dziwny film. Jako komedia, bazuje na najsłabszych żartach znanych z polskich nieudanych produkcji. I gdyby to miałaby być tylko komedia, to pewnie zajęłaby miejsce na piedestale polskich najbardziej żenujących filmów tego typu. Jednak tym razem autorzy poszli o krok dalej i dołożyli sporą ilość mrocznych scen oraz elementy kina slasherowego. W efekcie powstała hybryda będącą czymś pomiędzy horrorem, dramatem a czarną komedią. Czy to się udało? Moim zdaniem nie, bo film ogląda się bardzo "topornie" i miejscami po prostu jest niesmaczny. Polska kinematografia eksperymentuje i próbuje wypłynąć na nowe wody, ale oglądając "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" wyraźnie widać, że sporo czasu musi jeszcze minąć, zanim to dryfowanie odnajdzie właściwy kierunek. Film można obejrzeć na Netflixie (produkcja własna). Czy warto? Raczej nie.
Ocena Civil.pl: 49%
W lesie dziś nie zaśnie nikt
Grupa młodzieży uzależnionej od Internetu spędza wakacje na survivalowym obozie przetrwania, którego celem jest odwyk od nowoczesnych technologii. Zosia (Julia Wieniawa-Narkiewicz), Aniela (Wiktoria Gąsiewska) i kilkoro innych nastolatków zostaje przydzielonych do grupy czwartej, dowodzonej przez Izę (Gabriela Muskała). Iza wraz z podopiecznymi wyrusza w głąb lasu, w poszukiwaniu przygody, ale zamiast niej natrafiają na śmiertelne zagrożenie, z którym będą musieli stoczyć walkę o życie.
Film pierwotnie miał mieć premierę kinową, jednakże z powodu Korona Wirusa, zdecydowano opublikować go na Netflixie 20 marca 2020 roku. "W lesie dziś nie zaśnie nikt" to kopia amerykańskich slasherów, najbardziej przypominająca serię "Wrong Turn". Tego typu filmy charakteryzuje niski budżet, niszowość oraz niesamowita dawka przemocy. W Polsce film miał być kinowy a do produkcji zaproszono młodych i popularnych aktorów, których uzupełniają doświadczeni koledzy po fachu tacy jak Mirosław Zbrojewicz, Olaf Lubaszenko, Piotr Cyrwus czy Wojciech Mecwaldowski. Ciężko jednak o sukces, jeżeli bazuje się na gatunku niesamowicie niszowym i zazwyczaj nisko ocenianym przez krytyków. Amerykańskie czy kanadyjskie wytwórnie filmowe przez lata zalały rynek setkami filmów tego typu, ale o ile The Cabin in the Woods wyznaczył standard wysokiej jakości tego podgatunku, to bardzo wiele produkcji prześcigało się w ustanowieniu rekordu najniższej oceny w serwisach filmowych... Polski film wypada na tle całej tej stawki bardzo przeciętnie: nie jest na pewno najgorszy, ale też ciężko tutaj o jakiekolwiek komplementy. Przeszkadza nieco ścieżka dźwiękowa, momentami całkowicie nie pasująca do tego horroru. Poważniejszym problemem jest jednak brak większych emocji, ten film straszy raczej mało, za to stara się "dogonić" kino amerykańskie w liczbie brutalnych scen i ilości krwi na ekranie. Nie mniej jednak, jeżeli ktoś jest ciekawy jak wygląda "leśny slasher" Made in Poland, to może spróbować się zmierzyć z "W lesie dziś nie zaśnie nikt".
Ocena Civil.pl: 55%