W lesie dziś nie zaśnie nikt
Grupa młodzieży uzależnionej od Internetu spędza wakacje na survivalowym obozie przetrwania, którego celem jest odwyk od nowoczesnych technologii. Zosia (Julia Wieniawa-Narkiewicz), Aniela (Wiktoria Gąsiewska) i kilkoro innych nastolatków zostaje przydzielonych do grupy czwartej, dowodzonej przez Izę (Gabriela Muskała). Iza wraz z podopiecznymi wyrusza w głąb lasu, w poszukiwaniu przygody, ale zamiast niej natrafiają na śmiertelne zagrożenie, z którym będą musieli stoczyć walkę o życie.
Film pierwotnie miał mieć premierę kinową, jednakże z powodu Korona Wirusa, zdecydowano opublikować go na Netflixie 20 marca 2020 roku. "W lesie dziś nie zaśnie nikt" to kopia amerykańskich slasherów, najbardziej przypominająca serię "Wrong Turn". Tego typu filmy charakteryzuje niski budżet, niszowość oraz niesamowita dawka przemocy. W Polsce film miał być kinowy a do produkcji zaproszono młodych i popularnych aktorów, których uzupełniają doświadczeni koledzy po fachu tacy jak Mirosław Zbrojewicz, Olaf Lubaszenko, Piotr Cyrwus czy Wojciech Mecwaldowski. Ciężko jednak o sukces, jeżeli bazuje się na gatunku niesamowicie niszowym i zazwyczaj nisko ocenianym przez krytyków. Amerykańskie czy kanadyjskie wytwórnie filmowe przez lata zalały rynek setkami filmów tego typu, ale o ile The Cabin in the Woods wyznaczył standard wysokiej jakości tego podgatunku, to bardzo wiele produkcji prześcigało się w ustanowieniu rekordu najniższej oceny w serwisach filmowych... Polski film wypada na tle całej tej stawki bardzo przeciętnie: nie jest na pewno najgorszy, ale też ciężko tutaj o jakiekolwiek komplementy. Przeszkadza nieco ścieżka dźwiękowa, momentami całkowicie nie pasująca do tego horroru. Poważniejszym problemem jest jednak brak większych emocji, ten film straszy raczej mało, za to stara się "dogonić" kino amerykańskie w liczbie brutalnych scen i ilości krwi na ekranie. Nie mniej jednak, jeżeli ktoś jest ciekawy jak wygląda "leśny slasher" Made in Poland, to może spróbować się zmierzyć z "W lesie dziś nie zaśnie nikt".
Ocena Civil.pl: 55%
Kac Wawa
Podobno najgorszy polski film, najgorsza komedia, która nie śmieszy. Marna podróba "Hangover" o podobnej fabule. Andrzej (Borys Szyc) oraz Marta (Sonia Bohosiewicz) mają zaplanowany ślub, przed którym oboje udają się na odpowiednio wieczór kawalerski i wieczór panieński w stolicy. Przyszli małżonkowie wdają się w konflikt (każde z osobna) z alfonsem "Kobyłą" (Przemysław Bluszcz), który podlega "Kabanowi" (Mirosław Zbrojewicz). No i zaczynają się kłopoty, stylizowane na te z "Hangover" jednak w swojskim klimacie Warszawy. Cała plejada polskich gwiazd-celebrytów: Włodarczyk (zarówno Agnieszka jak i Marek), Milowicz, Karolak, Koterski, Pujszo oraz Roma Gąsiorowska w roli luksusowej prostytutki. Całość dosyć żenująca, no bo jak można robić film o pijanych ludziach w burdelu oraz o Milowiczu biegającym do kibla i sprzedawać to jako atrakcję?
Z drugiej strony chór krytyków tego filmu obrzydził go polskiej publiczności, która chcąc być "ąę" twierdzi, że ten film to najgorsze dno. A tak naprawdę "Kac Wawa" to tylko kolejna mało śmieszna komedia w dosyć wulgarnej formie, z kiepskim scenariuszem, próbująca się równać z amerykańskim hitem. Polskie kino jest w zapaści, filmy robi się u nas coraz gorsze, ale też w przypadku "Kac Wawa" bardziej zadział efekt domina "krytyków", którzy prześcigali się w poniżaniu tego filmu, całkowicie zapominając, że w Polsce nie ma potencjału na nic lepszego przy obecnym rynku aktorskim i budżetach.
Ocena Civil.pl: 35%