Steven Seagal
Steven Seagal to amerykański aktor urodzony w 1952 roku w Lansing w Michigan. Popularność przyniosła mu rola Nico w filmie 'Above the Law' oraz udział w obu częściach 'Under Siege'.
Steven Seagal to amerykański aktor urodzony w 1952 roku w Lansing w Michigan. Popularność przyniosła mu rola Nico w filmie 'Above the Law' oraz udział w obu częściach 'Under Siege'.
Steven Seagal w nietypowej dla siebie roli bossa kryminalnego półświatka. Frank Wilson (Johnny Messner) to były policjant, który wiedzie w miarę spokojne życie na wsi, jednak musi wrócić wyrównać rachunki, po tym jak w "mieście" ginie jego syn o imieniu Chance. Chłopak zostaje odstrzelony przez mafię po tym jak "zawieruszył" zrabowane pieniądze. Wilson aby znaleźć zabójców syna, konfrontuje się z lokalnym mafiozem Desmondem Packardem (Zack Ward) i jego ojcem Augustino "Finnem" Adairem (Seagal). W filmie tym występuje jeszcze między innymi Bill Cobbs i DMX (w jednej z ostatnich ról w życiu, ponieważ raper zmarł w 2021 roku).
Produkcja zebrała słabe oceny od widzów (4.0/10 w serwisie IMDb), ale trzeba pamiętać że "Beyond the Law" to przedstawiciel budżetowego kina akcji. W tej niszowej kategorii razi jednak niedbałość o szczegóły (błędy fabularne) oraz przerysowana do granic niemożliwości rola Stevena Seagala. Poczciwy Steven wcielił się bowiem w rolę bossa mafii z zasadami, który to pomimo parania się "brudną robotą" poucza (w długich monologach) swojego syna mordercę, by ten "zrobił coś dobrego". Seagal przez większość scen raczy się cygarem i popija drogą whisky... Mimo tych absurdów, film ten wpasowuje się jak ulał w typowe budżetowe kino akcji. Nie można powiedzieć by wyznaczał dno w swojej kategorii, po prostu to przeciętniak dla "koneserów" takich filmów. Seagal od kilku dekad grywa prawie wyłącznie w budżetowych filmach akcji i trzeba uczciwie powiedzieć, że zdarzyło mu się pojawić w czymś gorszym niż "Beyond The Law". Opisywany film można obecnie obejrzeć np. na Canal+.
Ocena Civil.pl: 44%
Mniej więcej raz w roku sięgam po produkcję z udziałem Stevena Seagala. W tym roku padło na "Sniper: Special Ops", film wojenny osadzony w Afganistanie. Specjalna grupa operacyjna ma za zadanie odbić kongresmena uwięzionego w opuszczonej talibańskiej wiosce. Podczas akcji udaje się uwolnić zakładnika, ale na terytorium wroga pozostaje snajper o imieniu Jake (Steven Seagal) oraz ranny żołnierz (Daniel Booko). Po kolegów postanawia wrócić dowódca jednostki Vic (Tim Abell), któremu w ciężarówce chowa się początkująca reporterka wojenna (Charlene Amoia). Motyw jak z gry video: kilku dzielnych Amerykanów kontra zastępy Talibów uzbrojonych po zęby.
Analizując tę produkcję na wstępie należy zaznaczyć, iż jest to kiepski film, ale moim zdaniem nie aż tak kiepski jakby to wynikało z opinii widzów (ocena 3.3 na IMDB). Na okładce "Sniper: Special Ops" prezentuje się tylko Steven Seagal, z rasową bródką, dzielnie trzymający wielki karabin. W samym jednak filmie z Seagalem ... jest mało Seagala, ponieważ postać grana przez weterana kina akcji jawi się bardziej jako drugoplanowa. Pierwsze skrzypce gra Tim Abell oraz Charlene Amoia. Przechodząc do oceny: irytuje na pewno bardzo kiepski scenariusz, nie ma nawet sensu wymieniać nielogiczności. Przy budżecie 8 mln dolarów pokazano jednak dosyć dużo akcji, w zasadzie tylko strzelanin, ponieważ nawet Steven Seagal nie miał okazji popisać się walką w ręcz. Pomimo jednak tego, paradoksalnie film ogląda się lekko, jak typowego średniaka klasy C, bez fajerwerków, ale też bez problemu da się wytrzymać do końca, zwłaszcza iż produkcja trwa około 80 minut.
Ocena Civil.pl: 49%
Steven Seagal jako John Alexander i jego partner Chi (Byron Mann) otrzymują robotę polegającą na wyelminowaniu Afgańczyka, który podobno może zagrażać USA. Afgańczyk bawi się w najlepsze z dziewczynami i narkotykami w ... Odessie gdzie zastają go Panowie John i Chi. Po zakończeniu pracy dzielni killerzy spokojnie relaksują się w knajpce czekając na ewakuację. Nagle podbiega do nich dziewczyna o imieniu Nadia, która uciekła z sali tortur od sadystycznego gangstera, który nosi ksywkę (to nie jest żart) "The Boss" (w tej roli zawsze uroczy Vinnie Jones). Po obejrzeniu pięknej szlochającej blondynki, Alexander po wielu oporach postanawia jej pomóc (ponieważ musi w życiu zrobić w końcu coś dobrego lub umrzeć w trakcie robienia tego czegoś – tak to wyjaśnia). Do głównego bohatera dołącza się Chi oraz niejaki Sergei, znajomy Alexandra z jakiejś tam misji. Trio rozpoczyna "śledztwo", czyli po prostu odwiedza kilka lokacji i zabija kilkunastu ludzi. Szybko jednak okazuje się, iż broniąc Nadii Panowie muszą wystąpić przeciwko swojemu własnemu szefowi, który nazwany został pieszczotliwie Van Hornem (w tej roli Howard Dell).
Ten film to kolejny wyrób z udziałem Stevena Seagala. Tak jak zawsze, tak i teraz NIKT nie ma prawa go uderzyć, aby jednak nie było zbyt monotonnie, cięgi zbiera jego partner Chi, który wygląda jak typowy Azjata, w dodatku co chwila popalający papierosy w hurtowej ilości (dla odmiany Steven raczy się cygarami). Vinnie Jones grający hurtowo w filmach akcji klasy C w zasadzie nie gra, jest sobą. Mimo to, Absolution to kolejny kamyczek do ogródka dla fanów Stevena Seagala. Ja sam lubię tego aktora i jego dziwaczny styl, stąd też nie będę się pastwił nad kolejną jego rolą, kto jest w stanie to obejrzeć, ten jest i kropka.
Ocena Civil.pl: 59%
"Gutshot Straight" to opowieść o hazardziście – Jacku Danielu (George Eads), który z powodu braku pieniędzy i strachu przed "windykatorami" (Vinnie Jones na posługach Stevena Seagala) nawiązuje znajomość z podejrzanym typem o imieniu Duffy (Stephen Lang). Duffy jest niesamowicie bogaty i ma na stanie piękną kobietę o imieniu May (AnnaLynne McCord). Duffy ma do Jacka niesamowitą prośbę, za którą gotów jest zapłacić 50 tysięcy dolarów. Jack zostaje wciągnięty w dziwną grę, podczas w szamotaninie zabija Duffy'ego i wraz z May ukrywa jego ciało. Wkrótce jednak o Duffy'ego upomina się jego brat Lewis (Ted Levine), co komplikuje i tak skomplikowaną sytuację Jacka.
Fabuła tego filmu jest tragiczna. Zresztą nie tylko ona, produkcja zaczyna się od piosenki i intra w stylu filmów z Jamesem Bondem. Tytuł (Gutshot Straight odnosi się do pokerowego strita, w którym brakuje środkowej karty) nawiązuje do pokera, stąd też akcja ma miejsce w Las Vegas, ale samych wątków karcianych w tym filmie jest jak na lekarstwo. Nie ma też prawie akcji! Steven Seagal w roli drugoplanowej, dostojnie paląc cygaro prowadzi dyskusję z głównym bohaterem. Tak! Tym razem Steven nikogo nie bije, nie odbija dziewczynki z rąk mafii, nie mści się za śmierć żony. W zasadzie gra "dobrego" gangstera. Podsumowując: "Gutshot Straight" to film dla ludzi o naprawdę dużej cierpliwości.
Ocena Civil.pl: 33%
Katastrofa z udziałem Stevena Seagala, Danny'ego Trejo i Vinga Rhamesa. Mr Alexander (Seagal) to lokalny boss mafijny, kontrolujący dzielnicę i rządzący twardą ręką. Jeden z jego ludzi - Roman (Bren Foster) wykonuje misję w więzieniu, która kończy się niepowodzeniem. Roman ponosi karę - zostaje poturbowany i ma niedowład obu dłoni, przez co musi rozpocząć życie biedaka na tyłach jadalni Jimmiego (Danny Trejo). Okazuje się jednak, iż dawny żołnierz znowu będzie potrzebny, za sprawą Ice Mana (Ving Rhames), który w brutalny sposób zamierza przejąć wpływy w dzielnicy - co prowadzi do totalnej wojny pomiędzy gangami.
Dno! Brak sensu, mało scen akcji + kilka zasad filmów z Segalem: nikt nie może go uderzyć - bije tylko on, wszyscy przegrywają - wygrywa Seagal. Aby dociągnąć do 90 minut, film wypełnia się bzdurnymi scenami, które nic nie wnoszą do fabuły. I w ten oto sposób powstaje kolejny koszmarek za 10 mln dolarów, wyprodukowany prosto na DVD dla najbardziej niewybrednych fanów kina akcji tudzież miłośników podstarzałego Stevena. Postać grana przez Rhamesa - typowy Nigger-Gangster - irytuje chyba najbardziej.
Ocena Civil.pl: 29%