Absolution
Steven Seagal jako John Alexander i jego partner Chi (Byron Mann) otrzymują robotę polegającą na wyelminowaniu Afgańczyka, który podobno może zagrażać USA. Afgańczyk bawi się w najlepsze z dziewczynami i narkotykami w ... Odessie gdzie zastają go Panowie John i Chi. Po zakończeniu pracy dzielni killerzy spokojnie relaksują się w knajpce czekając na ewakuację. Nagle podbiega do nich dziewczyna o imieniu Nadia, która uciekła z sali tortur od sadystycznego gangstera, który nosi ksywkę (to nie jest żart) "The Boss" (w tej roli zawsze uroczy Vinnie Jones). Po obejrzeniu pięknej szlochającej blondynki, Alexander po wielu oporach postanawia jej pomóc (ponieważ musi w życiu zrobić w końcu coś dobrego lub umrzeć w trakcie robienia tego czegoś – tak to wyjaśnia). Do głównego bohatera dołącza się Chi oraz niejaki Sergei, znajomy Alexandra z jakiejś tam misji. Trio rozpoczyna "śledztwo", czyli po prostu odwiedza kilka lokacji i zabija kilkunastu ludzi. Szybko jednak okazuje się, iż broniąc Nadii Panowie muszą wystąpić przeciwko swojemu własnemu szefowi, który nazwany został pieszczotliwie Van Hornem (w tej roli Howard Dell).
Ten film to kolejny wyrób z udziałem Stevena Seagala. Tak jak zawsze, tak i teraz NIKT nie ma prawa go uderzyć, aby jednak nie było zbyt monotonnie, cięgi zbiera jego partner Chi, który wygląda jak typowy Azjata, w dodatku co chwila popalający papierosy w hurtowej ilości (dla odmiany Steven raczy się cygarami). Vinnie Jones grający hurtowo w filmach akcji klasy C w zasadzie nie gra, jest sobą. Mimo to, Absolution to kolejny kamyczek do ogródka dla fanów Stevena Seagala. Ja sam lubię tego aktora i jego dziwaczny styl, stąd też nie będę się pastwił nad kolejną jego rolą, kto jest w stanie to obejrzeć, ten jest i kropka.
Ocena Civil.pl: 59%