horror

Dobry horror to taki, który nie tylko potrafi przestraszyć, ale przede wszystkim potrafiący utrzymać widza w napięciu. Recenzje horrorów to odpowiedź na pytanie czy dany film został zrobiony z pomysłem oraz czy twórcom nie zabrakło weny, zarówno podczas pisania scenariusza jak i kręcenia scen.

Ocena: 65 Happy Death Day 2U (Śmierć nadejdzie dziś 2)

Sequel Happy Death Day rozpoczyna się od sceny, w której Ryan Phan (w pierwszej części mający rolę poboczną) budzi się w swoim samochodzie ... by wkrótce zostać zamordowanym i cofnąć się w czasie do poranka. Okazuje się, że Ryan wraz z kolegami ze studiów pracuje nad maszyną mogącą manipulować czasem, efektem ubocznym działania urządzenia jest poplątanie się wymiarów i stworzenie alternatywnej rzeczywistości, w której budzi się ponownie Tree Gelbman (Jessica Rothe), w pokoju Cartera, w dniu swoich urodzin... Kobieta szybko odkrywa, iż tym razem rzeczywistość jest inna, ponieważ oprócz "restartowania się" czasu po każdym zabójstwie, Tree zostaje przeniesiona do innej, alternatywnej rzeczywistości i to nie Lori chce ją zamordować. Tyle o fabule, by jej za bardzo nie zdradzać.

Tym razem zainwestowano w produkcję 9 mln dolarów a wyjęto nieco ponad 62, jest to gorszy wynik niż przy "jedynce". Oceny widzów i krytyków są jednak podobne i dosyć wysokie. Jakie jest moje zdanie? Przede wszystkim należy wyjść od tego, że mocno zmieniono formułę, o ile jedynka była typowym thrillerem, slasherem, to sequel próbuje być teenagową komedią z elementami thrillera. To trochę tak jakby wytrawną potrawę polano sosem malinowym i zrobiono z tego deserek. Dalej Jessica Rothe czaruje swoim wdziękiem, co pozostaje niezmiennym plusem, dodatkowo w dwójce, ze względu na lżejszą formułę, główna bohaterka "odnajduje się" w scenach czarnej komedii. Nie mniej jednak, miejscami ma się wrażenie że ogląda się coś ala "Riverdale" a nie thriller dla koneserów, co plusem na pewno nie jest. Nie są pewne losy "trójki" i nie wiadomo czy seria będzie kontynuowana. Obecnie "dwójkę" można obejrzeć w serwisach VOD.

Ocena Civil.pl: 65%

Ocena: 75 Happy Death Day (Śmierć nadejdzie dziś)

Studentka Tree Gelbman (zjawiskowa Jessica Rothe) budzi się po ostrej imprezie u kolegi z zajęć, w dniu swoich urodzin. Przeżywszy dzień w swoim stylu (na co dzień Tree jest arogancką egoistką) kobieta udaje się wieczorem na imprezę. Podczas drogi na przyjęcie zostaje napadnięta i zamordowana przez zamaskowanego sprawcę. Tuż po swoim zabójstwie, Tree budzi się w tym samym łóżku, tego samego dnia. Wkrótce Tree odkrywa, że utknęła w pętli czasu i przeżywa ten sam dzień od nowa, za każdym razem pamiętając wydarzenia ze wszystkich wcześniejszych iteracji. Motyw jest identyczny jak np. w filmie Edge of Tomorrow, z tą różnicą że główna bohaterka w każdej kolejnej iteracji próbuje ustalić kto ją chce zamordować i nie dopuścić do swojej śmierci.

Po film sięgnąłem, ponieważ niedawno na platformach VOD pojawił się sequel, stąd też postanowiłem nadgonić ten "format". Produkcja okazała się superhitem kasowym, ponieważ przy skromnym, wynoszącym niespełna 5 mln dolarów budżecie, udało się zarobić nieco ponad 125 mln dolarów. Jessica Rothe podczas kręcenia "Happy Death Day" miała około 30 lat (wcielając się w studentkę), jednakże zjawiskowa blondynka po prostu "robi ten film". Sama intryga mnie wciągnęła a cały film został bardzo sprawnie zrobiony. Nie jest to oczywiście arcydzieło gatunku, ale z pewnością można tutaj użyć określeń takich jak: poprawny a nawet ambitny. 71% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes ocena 6.5 na IMDB to wyniki bardzo dobre jak na gatunek niskobudżetowego slashera. Całość nie jest zbyt "straszna" i oszczędzono też widzom jakiś straszliwie brutalnych scen, dzięki czemu produkcja nadaje się także dla niepełnoletnich (na IMDB ma oznaczenie PG-13). To dobrze, bo gdyby ten film został za mocno zbrutalizowany, straciłby moim zdaniem nieco walorów. Polecam i ciekaw jestem sequela, który zamierzam obejrzeć na dniach.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 77 Happy Hunting (Czas polowania)

Warren Novak (Martin Dingle Wall) to ścigany przez gangsterów alkoholik, próbujący dostać się do Meksyku po syna swojej byłej dziewczyny. W drodze na południe Warren nocuje w małej, myśliwskiej miejscowości Bedford Flats, słynącej z wielopokoleniowej tradycji myśliwskiej. Główny bohater poznaje tam niejakiego Steve, prowadzącego miejscowe kółko Anonimowych Alkoholików. Steve oferuje gościnę i pomoc, ale wkrótce intencje miejscowych zostają ujawnione po tym jak okazuje się, iż w mieście co roku odbywają się zawody polegające na polowaniu na ludzi, na środku pustyni na granicy USA i Meksyku. Warren zostaje pojmany i zmuszony do wcielenia się w ofiarę łowną dla lokalnych myśliwych. Mężczyzna wraz z kilkoma innymi "wybrańcami" podejmuje walkę o życie.

Film miał w USA premierę w 2017 roku, ale dopiero od nieco ponad tygodnia jest dostępny w Polsce (ja znalazłem go w serwisie VOD – Chilli). Ciekawostką jest fakt, że obraz dostał dużo pobocznych nagród filmowych (oraz nominacji) i same pozytywne opinie w serwisie Rotten Tomatoes (na 9 recenzji wszystkie były pozytywne). Jaki jest ten film? Niewątpliwą zaletą produkcji jest bardzo dobra ścieżka dźwiękowa, przypominająca wysokobudżetowe, hitowe produkcje. Kolejna zaleta to ciekawa realizacja, utrzymana w westernowym stylu. Sam motyw horroru z polowaniem na ludzi jest niesamowicie wyeksploatowany, ale w "Happy Hunting" udało się moim zdaniem wycisnąć 100% z tego co można było wycisnąć. Ten film po prostu się dobrze ogląda, pomimo iż z założenia to tylko kolejny slasher. Wrażliwi widzowie powinni być ostrożni, z racji tego że produkcja jest niesamowicie brutalna (aż do przesady). "Happy Hunting" to ciekawy przykład tego, jak z pozornie beznadziejnego, ogranego schematu można zrobić coś wartościowego. Polecam ten film widzom o żelaznych nerwach.

Ocena Civil.pl: 77%

Ocena: 50 Unfriended: Dark Web (Unfriended: Usuń znajomego)

Sequel wydanego w 2014 roku filmu "Unfriended opowiada nową historię, ale nie zmieniło się podstawowe założenie, akcja całego filmu ma miejsce na ekranie komputera. Matias (Colin Woodell) przywłaszcza sobie laptopa należącego do niejakiej Norah C. IV., chłopak po zalogowaniu się na urządzeniu, zagaduje do swojej dziewczyny, głuchoniemej Amayi oraz do swoich przyjaciół, z którymi urządza sobie wieczór gier na Skype. Wkrótce jednak podprowadzony laptop zaczyna się zawieszać, czego powodem jest zapchany dysk twardy przez kilkadziesiąt filmów z podejrzaną zawartością. Chwilę później z Matiasem na Facebooku kontaktuje się prawowity właściciel komputera i żąda jego zwrotu. Matias orientuje się, że za zawarte w laptopie filmy ktoś chce zapłacić ponad 10 mln dolarów w BitCoinach, postanawia przejąć pieniądze i tym samym wplątuje się w niebezpieczną grę, z Dark Webem w tle.

Oryginalny Unfriended z 2014 roku wypada dużo lepiej niż sequel. W "Unfriended: Dark Web" (w polskiej wersji przetłumaczono ten tytuł na kuriozalne "usuń znajomego") wiele rzeczy brakuje. O ile w "jedynce" motyw mszczącej się z zaświatów, zaszczutej dziewczyny był mocno wciągający, tak w "Dark Web", gdzie antagonistami są członkowie "nielegalnego Internetu" brakuje napięcia. Kolejny problem to mocno naciągana fabuła i niestety bijący po oczach brak pomysłu na ten film. Przełożyło się to wszystko na wynik finansowy, bo choć obie części kosztowały po 1 mln dolarów każda, tak jedynka przyniosła ponad 64 mln przychodu a dwójka nieco ponad 16 mln. Film jednak otrzymał podobne oceny od krytyków jak część pierwsza (60% pozytywnych recenzji, na ponad 100 napisanych). Na tę chwilę nie jest pewne czy powstanie część trzecia, ale jeżeli seria będzie kontynuowana, to przydałoby się jakby scenarzyści wymyślili nieco lepszą fabułę. Bo sam format ma potencjał.

Ocena Civil.pl: 50%

Ocena: 39 Our House (Nasz dom)

Ethan (Thomas Mann) to młody naukowiec, pracujący wraz ze swoją dziewczyną Hanną (Nicola Peltz) nad urządzeniem mającym tworzyć bezprzewodowy prąd. Wkrótce ambitne plany bohatera zmieniają się, po tym jak giną jego rodzice i musi on się zająć młodszym rodzeństwem (siostrą i bratem). Nie rezygnuje jednak z pracy nad urządzeniem, które zamiast jednak generować prąd budzi do życia dusze zmarłych, zaczynające nawiedzać dom Ethana. Prosta, ograna do maksimum fabuła. Dom + nadprzyrodzone moce, takich horrorów były tysiące.

Produkcję można obecnie obejrzeć na Netflixie. Ten amerykańsko-kanadyjsko-niemiecki horror to bardzo słaby zawodnik w swojej kategorii. Dlaczego? Zarzut, który powtarza się najczęściej od widzów i krytyków to: nuda. Film jest bardzo ospały, wolno się rozkręca, nasycono go kiepskimi scenami, wypychającymi czas emisji do przepisowych 90 minut. Bardzo słabo wypada także scenariusz, pisany na kolanie i posiadający masę luk w fabule. Do tego należy dodać kiepską grę aktorską, o ile jeszcze Thomas Mann wypada jako tako a Nicola Peltz wyróżnia się jak zwykle swoją urodą, to aktorzy dziecięcy grający rodzeństwo Ethana są jakby wycięci z jakieś parodii horrorów. To co jeszcze mi się nie podobało to taka przewijająca się przez cały czas beznadziejność bijąca z ekranu i nieustanne patrzenie na zegarek "ile jeszcze zostało...". "Our House" mogę polecić tylko największym koneserom horrorów, którzy są w stanie obejrzeć każdy koszmarek. Pozostali powinni trzymać się od tej produkcji tak daleko jak się da.

Ocena Civil.pl: 39%