Battle in Seattle
Film bazujący na prawdziwych wydarzeniach, jakimi były zamieszki w Seattle w 1999 roku. Wówczas starcia między demonstrantami (protestującymi przeciwko szczytowi WTA) a policją przerodziły się w prawdziwą bitwę.
Sięgnąłem po ten film dlatego, iż przede wszystkim zaintrygowała mnie obsada (Michelle Rodriguez, Charlize Theron, Woody Harrelson i Ray Liotta), okazało się jednak iż świetną robotęwykonali również inni aktorzy tacy jak Martin Henderson czy André Benjamin.
Na ogól firmy dokumentujące jakieś wydarzenie są nudne. Ogląda się je głównie po to by lepiej poznać okoliczności danego zjawiska oraz porównać wizję reżysera ze swoją własną. Miłą niespodzianką było dla mnie to, iż "Battle in Seattle" nie było ani nadmiernie pompatyczne ani nieciekawe. Reżyser i zarazem scenarzysta Stuart Townsend stworzył ciekawy obraz, który jednocześnie edukuje i nie jest ciężkostrawny czy nadmiernie przerysowany. Film ten ucieka od kanonu groteskowych produkcji, które pod przykrywką tragicznych wydarzeń starają się ukryć obowiązkowe elementy amerykańskiego filmu takie jak namiętna miłość głównych bohaterów, przemiana głównego bohatera czy wyciskające łzy sceny okraszone dramatyczną muzyką. W tym akurat filmie te elementy nie zostały przerysowane.
Całość ogląda się bardzo dobrze. W filmie wydarzenia przedstawione są z kilku perspektyw bez niepotrzebnego dramatyzowania. Ta historia została opowiedziana w taki sposób, że wydała się realna i prawdziwa. Pobudziła mnie do myślenia.
Nie chcę się skupiać na kwestiach typu kto kogo grał oraz na fabule, bowiem te aspekty nie są tak istotne w tym przypadku. Ten film warto obejrzeć po to właśnie by przekonać się czym były zamieszki w Seattle w roku 1999 oraz poznać racje protestujących. Ja zawsze byłem mało zainteresowany takimi protestami, jednak po obejrzeniu tego filmu nie byłem już taki pewien czy tego typu kwestie są mi obojętne. Reasumując: bardzo dobre dzieło stymulujące do myślenia.
Ocena Civil.pl: 80%