Król zycia
Edward (Robert Więckiewicz) to mężczyzna w średnim wieku mieszkający z żoną Normą (Magdalena Popławska) i kilkuletnią córką w jednym z typowych warszawskich mieszkań średniej klasy. Na co dzień Edward pracuje w korporacji i nienawidzi swojej pracy, codziennie się w niej męczy i marzy o tym by ją rzucić. Zestresowany Edward zaniedbuje swoje relacje rodzinne, żyjąc na co dzień w pośpiechu i zmagając się z rzeczywistością. Wszystko się zmienia po tym jak Edward uderza się mocno w głowę po wypadku samochodowym. Po miesiącu w śpiączce główny bohater zmienia całkowicie nastawienie do życia, stając się całkowicie innym człowiekiem: otwartym, wesołym, cieszącym się z małych rzeczy, dostrzegającym piękno w codziennych sprawach. Tracąc po wypadku pracę, Edward zostaje bezrobotnym, ale nawet to nie przeszkadza mu cieszyć się z życia. Pełny energii spotyka swojego kolegę z dzieciństwa, Kapsla (Bartłomiej Topa), który od lat cierpi z powodu alkoholizmu. Edward postanawia mu pomóc wyjść z nałogu.
Film jakiś czas temu pojawił się w ofercie Netflixa, który od pewnego czasu wykupuje licencje na popularne polskie produkcje. Korzystając ze sposobności, nadrabiam delikatnie zaległości w polskim kinie. "Król życia" to film z pozytywnym przesłaniem, jednakże mający kilka poważnych mankamentów. Po pierwsze sama historia mnie nie wciągnęła, opowieść o korpoludku który w wyniku wypadku zamiast stresować się w openspace w jakieś warszawskiej firmie "odkrywa się na nowo" jeżdżąc bez celu windą i nadrabiając czas z żoną i córką raczej porywająca nie jest. Drugi ważny minus to wmieszany wątek Kapsla, którego historia została jakby wkomponowana w całość na siłę, aby rozepchać czas trwania filmu. Trochę tak to wygląda, jakby scenarzyści mieli pomysł na 60 minut filmu a reszta została dorobiona na kolanie. Dużym za to plusem jest świetna (jak zwykle) gra Roberta Więckiewicza, który po prostu jest w dobry w tym co robi i kropka. "Król życia" to polski komediodramat, który zebrał bardzo przeciętne oceny, zarówno w IMDB jak i na Filmwebie. I taka właśnie jest ta produkcja, niezapadająca w pamięć ani w historię polskiego kina.
Ocena Civil.pl: 60%
Panic Attack
"Atak paniki" to polska produkcja z 2017 roku opowiadająca siedem na pozór niepowiązanych ze sobą historii. Andrzej (Artur Żmijewski) i Elżbieta (Dorota Segda) wracają z egzotycznych wakacji samolotem. Dosiada się do nich gruby i gadatliwy obcokrajowiec (Nicolas Bro), który doprowadza ich swoim zachowaniem do szału. Z kolei uzależniony od gier komputerowych 30-latek (Bartlomiej Kotschedoff), na co dzień mieszkający z mamą pracuje podczas wesela jako kelner. Nieoczekiwanie wirtualne imperium mężczyzny zostaje zaatakowane i musi on współpracować telefonicznie z mamą, po to by ratować wirtualne planety... To tylko dwie absurdalne historie opowiedziane w tym filmie.
Film ten ogląda się bardzo lekko i przyjemnie. Ciekawi aktorzy, soczysty język i pełen absurdów czarny humor tworzą ciekawy obraz. Nie ma tutaj jakiegoś zbędnego moralizatorstwa czy próby nadania przesłania – to po prostu czarna komedia, ciekawie zrobione. Za filmem przejawia także to, że nie oglądamy w nim zgranych do maksimum polskich aktorów. Na duży plus przemawiają kreacje Grzegorza Damięckiego i Magdaleny Popławskiej.
Ocena Civil.pl: 75%