So Undercover
Miley Cyrus w filmie na pograniczu kina familijnego, kina akcji i komedii - przy jednoczesnej porażce w każdym z tych gatunków. Piosenkarka gra postać Molly - początkującego detektywa, który zostaje zaangażowany do akcji FBI na terenie Nowego Orleanu, w pewnym żeńskim akademiku, w kulturze amerykańskiej nazwanym "bractwem". Zadaniem Molly jest ochrona córki pewnego miliardera oraz wytropienie, kto tej dziewczynie zagraża. Akcja skupia się jednak na problemach detektywa w akademiku. Dzielna Molly najpierw musi się wkupić w łaski bogatych i nierozgarniętych dziewuch a później walczyć z nieprzychylnymi jej członkiniami bractwa. Starczyło miejsca także dla Kelly Osbourne, która gra sublokatorkę Molly, pomimo iż pulchna Brytyjka dochodząca 30 w ogóle nie pasowała do 20 letniej Cyrus.
Nie było się z czego pośmiać, można było zobaczyć za to gwiazdę Disneya w kilku scenach akcji. Jej charakterystyczny, zachrypnięty głos i talent wokalny oraz całkowity brak talentu aktorskiego to mieszanka dosyć wybuchowa, a podobno Miley ma teraz więcej grać a mniej śpiewać. Chyba jednak to nie jest najlepszy pomysł. "So Undercover" zebrał bardzo słabe oceny wśród krytyków, ja oceniam na 41%, ponieważ mimo wszystko mam jakiś sentyment do Miley Cyrus...
Ocena Civil.pl: 41%