Grindhouse: Death Proof
Postanowiłem nadrobić małe zaległości w filmach Quentina Tarantino i sięgnąłem po Death Proof z 2007 roku.
Aby za bardzo się nie rozpisywać: jest to nawiązanie do kina amatorskiego lat 70, 80 i 90. Niezbyt rozbudowana fabuła, za to pełna dialogów. Trzy dziewczyny jadą nad jezioro, po drodze zatrzymują się w barze w Austin, gdzie spotykają między innymi kaskadera Mike - niezwykle wygadanego mężczyznę (w dodatku abstynenta). Owy Mike (w tej roli Kurt Russell) - ma jednak dziwne hobby: posiada kaskaderskie (niezwykle bezpieczne dla kierowcy, ale nie dla pasażera!) auto i lubi ostrą zabawę na granicy życia i śmierci. Trójka dziewczyn pada ofiarą jego hobby. Akcja toczy się jednak dalej, Mike przenosi się do innego stanu, w którym "w oko" wpadają mu cztery dziewczyny podróżujące samochodem, postanawia więc zabawić się ich kosztem jak poprzednio. Ale jak to u Tarantino - wszystko jest możliwe, więc i samochodowy morderca w parę chwil może zamienić się w płaczliwą ofiarę.
"Grindhouse: Death Proof" posiada sporo rozbudowanych dialogów - niekoniecznie kultowych, przez co trochę nudzi, ale za to sceny akcji są na najwyższym poziomie i niemalże wbijają w fotel.
Ocena Civil.pl: 70%
Inglourious Basterds
Byłem na tym filmie w ubiegłą sobotę w kinie. Film wyreżyserowany i napisany przez wielkiego Quentina Tarrantino. W rolach głównych - Brad Pitt (jako Lt. Aldo Raine), Mélanie Laurent (jako Shosanna Dreyfus), Christoph Waltz (jako Col. Hans Landa), Eli Roth (jako Sgt. Donny Donowitz) oraz Diane Kruger (jako Bridget von Hammersmark).
Tytułowe "bękarty" to grupa Amerykanów żydowskiego pochodzenia, którzy biorą odwet na nazistach podczas II wojny światowej na terenach okupowanej Francji.
Jest to genialny film z niezwykle smakowitymi scenami, z których można wyciskać jak z cytryny soczyste dialogi. Tarrantino dobrał genialnych aktorów: Christoph Waltz w roli Hansa Landy jest tak dobry, że powinien zgarnąć Oscara za rolę drugoplanową. Pierwsza scena, w której to Hans Landa odwiedza francuskie gospodarstwo w poszukiwaniu Żydów na pewno przejdzie do historii kina.
Tarrantino w "Inglourious Basterds" zmienia historię II wojny światowej, dzięki temu ten film jest czysto rozrywkowy a nie historyczny. Naziści są tutaj przedstawieni w bardzo dobrym świetle: jako inteligentni (grzeczni!) ludzie, władający kilkoma językami. Nie zabrakło typowej dla Tarrantino brutalności, choć tym razem nie ma jej zanadto, reżyser wolał się bowiem skupić na pysznych dialogach niż na robieniu rzezi w każdej scenie.
Nie ma sensu więcej pisać: genialny film, który TRZEBA koniecznie obejrzeć. Ponad 2 godziny wyśmienitej rozrywki na najwyższym poziomie.
Ocena Civil.pl: 95%