Thanksgiving (Noc Dziękczynienia)
Amerykański slasher z 2023 roku w reżyserii Eliego Rotha. Podczas wieczoru Święta Dziękczynienia w amerykańskim Plymouth, po odejściu od kolacji, tłumy ustawiają się w kolejce przed lokalnym marketem elektronicznym aby skorzystać z promocji na Black Friday. Po tym jak córka właściciela marketu, o imieniu Jessica (Nell Verlaque) wraz ze swoimi przyjaciółmi omija kolejkę i dostaje się do środka "przed wszystkimi", dochodzi do szturmu na sklep. Rozwścieczony tłum tratuje się na wzajem, w wyniku czego ginie kilka osób, w tym żona ochroniarza o imieniu Amanda (Gina Gershon). Rok po masakrze, przy okazji kolejnego święta i kolejnej planowej promocji, w mieście zaczyna dochodzić do tajemniczych morderstw, ofiarami padają osoby powiązane z ubiegłorocznymi wydarzeniami.
"Thanksgiving" kosztował 15 mln dolarów i zarobił ponad 46 mln, co przy dzisiejszych standardach (coraz większej konkurencji ze strony VOD wobec kin) można uznać za sukces ... co oczywiście doprowadziło do decyzji o wyprodukowaniu sequela (mającego się pojawić w 2025 roku). Film spotkał się z bardzo dobrym odbiorem ze strony krytyków: 84% not zagregowanych w Rotten Tomatoes było pozytywnych. Nieco gorzej tą samą produkcję widzieli widzowie, wystawiając w IMDb średnią notę 6.3/10. Moim zdaniem ten slasher jest po prostu dobry i typowy dla produkcji Eliego Rotha. Uczeń Quentina Tarantino lubi szokować, stąd też jego horror pełen jest bardzo mocnych scen, dedykowanych raczej dla koneserów slasherów. Do minusów zaliczyłbym fabułę, która miejscami łapie "luki" i nieścisłości, jednakże w tego typu produkcjach to raczej standard. Film można obejrzeć np. w ramach subskrypcji Max.
Ocena Civil.pl: 68%
Knock Knock (Kto tam?)
Film ten miałem obejrzeć kilka lat temu, jednakże dopiero niedawno do niego wróciłem. Krótko o fabule. Evan (Keanu Reeves) to bogaty, spełniony facet, mieszkający w wielkim domu z kochającą żoną i dwójką małych dzieci. Pewnego weekendu Evan zostaje sam w domu, podczas gdy jego rodzina wyjeżdża odpocząć. Do drzwi Evana w środku nocy pukają dwie bardzo atrakcyjne młode kobiety: Bell (Ana de Armas) i Genesis (Lorenza Izzo). Przemoczone panie (bo padał deszcz) proszą o możliwość skorzystania z komputera, jednakże zaraz po przekroczeniu progu domu dążą do uwiedzenia Evana i nakłonienia go do zdrady.
Po kolei. Film kosztował 2.5 mln dolarów i zarobił wg oficjalnych źródeł ledwie 6.3 mln. Można by powiedzieć: tani thriller klasy C/D, nie warty uwagi. To jednak produkcja ucznia Tarantino, Eliego Rotha. Roth robi mroczne, mocne filmy, na ogół niskobudżetowe. Filmy te nie przechodzą bez echa i tak też było z "Knock Knock". O ile Ana de Armas w 2015 roku nie była jeszcze wielką gwiazdą, to nazwisko Keanu Reeves zadziałało jak magnes dla wszystkich wielbicieli tego ultra popularnego aktora. Stąd też film ten zebrał sporo opinii. Na ogół negatywnych. Pomysł był fajny: odpowiednio zbudowany klimat, aż po 40 minutach wszystko się posypało. Wówczas ten film zaczął przypominać groteskę pozbawioną sensu. O ile pierwsza połowa tej produkcji trzyma w napięciu o tyle drugiej nie sposób obejrzeć! Dosłownie. To trochę wyglądało tak, jakby Roth wpadł na pomysł na film... ale zabrakło mu weny by go poprowadzić do końca. W rezultacie całość odbieram bardzo negatywnie. Szkoda, bo sam na naprędce byłbym w stanie wymyślić kilka lepszych zakończeń aniżeli wymyślił Roth. Przed uczniem Quentina jeszcze długa droga do osiągnięcia poziomu mistrza.
Ocena Civil.pl: 35%
Aftershock
Bezsprzecznie jeden z najgorszych filmów katastroficznych jakie widziałem - produkcja Eli Rotha (dawnego ucznia Quentina Tarantino, twórcy dwóch pierwszych części filmu Hostel), który wystąpił w głównej roli i jeszcze sam ten film napisał. Grupa sześciu turystów (3 kobiety i 3 mężczyzn) przeżywa trzęsienie ziemi w Valparaíso (miejscowość na zachodzie Chile, nad Oceanem) - okazuje się jednak, iż siły natury to nie jedyny zmartwienie bohaterów, bowiem w wyniku trzęsienia zawala się więzienie i na ulicę wylęga chorda degeneratów, którzy chcą gwałcić, torturować i mordować - a szóstka bohaterów ma to nieszczęście by się z nimi spotkać...
Eli Roth podobnie jak Quentin Tarantino lubi odkrywać nowych aktorów, stąd też do produkcji zatrudnił ludzi z całego świata, w tym między innymi dosyć wyrazistego Nicolása Martíneza (całkowicie bez dorobku aktorskiego), który wcielił się postać Pollo - syna chilijskiego multimilionera, który pomimo, iż jest niski, gruby i łysy - używa życia na całego korzystając z pieniędzy ojca.
W filmie poraża bardzo niski budżet jak na film katastroficzny - ledwie 2 mln dolarów. Przez co oglądamy niesamowicie "ekonomiczne" sceny zniszczeń. Dałoby się to jeszcze przeboleć, bo nie pieniądze są najważniejsze, ale o wiele bardziej przeszkadza fatalny scenariusz, olbrzymia porcja nudy i towarzysząca myśl podczas seansu: "kolejny martwy, jeszcze tylko 2 postacie i to się skończy". Nie polecam nikomu. Ciekawostką jest obecność Seleny Gomez, która wystąpiła w jednej scenie. To swoiste nawiązanie do mistrza Tarantino, który też lubił znanym postaciom dawać bardzo drobne role aby tylko zaznaczyć ich obecność. Ale gdzie Rothowi do Tarantino?
Ocena Civil.pl: 19%
Inglourious Basterds
Byłem na tym filmie w ubiegłą sobotę w kinie. Film wyreżyserowany i napisany przez wielkiego Quentina Tarrantino. W rolach głównych - Brad Pitt (jako Lt. Aldo Raine), Mélanie Laurent (jako Shosanna Dreyfus), Christoph Waltz (jako Col. Hans Landa), Eli Roth (jako Sgt. Donny Donowitz) oraz Diane Kruger (jako Bridget von Hammersmark).
Tytułowe "bękarty" to grupa Amerykanów żydowskiego pochodzenia, którzy biorą odwet na nazistach podczas II wojny światowej na terenach okupowanej Francji.
Jest to genialny film z niezwykle smakowitymi scenami, z których można wyciskać jak z cytryny soczyste dialogi. Tarrantino dobrał genialnych aktorów: Christoph Waltz w roli Hansa Landy jest tak dobry, że powinien zgarnąć Oscara za rolę drugoplanową. Pierwsza scena, w której to Hans Landa odwiedza francuskie gospodarstwo w poszukiwaniu Żydów na pewno przejdzie do historii kina.
Tarrantino w "Inglourious Basterds" zmienia historię II wojny światowej, dzięki temu ten film jest czysto rozrywkowy a nie historyczny. Naziści są tutaj przedstawieni w bardzo dobrym świetle: jako inteligentni (grzeczni!) ludzie, władający kilkoma językami. Nie zabrakło typowej dla Tarrantino brutalności, choć tym razem nie ma jej zanadto, reżyser wolał się bowiem skupić na pysznych dialogach niż na robieniu rzezi w każdej scenie.
Nie ma sensu więcej pisać: genialny film, który TRZEBA koniecznie obejrzeć. Ponad 2 godziny wyśmienitej rozrywki na najwyższym poziomie.
Ocena Civil.pl: 95%