Bullet to the Head
Sylvester Stallone jako James Bonomo - płatny zabójca i kryminalista oraz Sung Kang w roli detektywa Taylora Kwona. Dwójka bohaterów "wyjaśnia" sprawę zabójstwa. Podczas wyjaśniania Stallone odwiedza kolejnych rzezimieszków i ich zabija, zaś Kwon służy ma za informatora (bo ma dostęp do bazy policyjnej). Akcja dzieje się w Nowym Orleanie. Przeciwnikami Stallone'a będą: niejaki Morel (Adewale Akinnuoye-Agbaje - Mr Eko z "Lost"), Baptiste (Christian Slater) i Keegan (Jason Momoa - aktor bardzo podobny z sylwetki i twarzy do Liama Hemswortha). Produkcja wygląda na niskobudżetowy film akcji klasy C, toczy się w powolnym tempie, mało w niej spektakularnej akcji, mało efektów a podstarzały Stallone irytuje. Dlatego szokuje budżet produkcji wynoszący 55 mln dolarów! Nie wiem na co poszły te pieniądze, na pewno na gigantyczną gażę Stallone'a, ale taką samą produkcję bez tego aktora dałoby się zrobić pewnie za kilka mln dolarów, ponieważ "Bullet to the Head" to bez wątpienia produkcja tania, pachnąca niskim budżetem. Bez wątpienia dużo tańsze filmy ze Stevenem Seagalem bywają efektowniejsze.
"Rocky" aka "Rambo" ma już 67 lat, trzyma się jednak świetnie, imponuje muskulaturą, sylwetką - nic więc dziwnego, że dalej widzi siebie w filmach akcji w roli pierwszoplanowej. Pytanie tylko czy oglądanie prawie 70-letniego faceta w filmach akcji to nie jest zbyt wyszukana tortura dla widza? Moim zdaniem tak, ponieważ ten film to nieporozumienie, przesadzony budżet, mały zwrot z inwestycji, kiepska fabuła, mało akcji.
Ocena Civil.pl: 35%