Evil Dead
"Evil Dead" to ostrzejsza wersja łagodnego horroru "Tha Cabin in the Woods". Fabuła łudząco podobna - 5 znajomych w obskurnej chatce w lesie oraz siła zła, która pragnie wykończyć wszystkich. Film z pięcioma postaciami w jednej lokacji za około 17 mln dolarów bez wielkich nazwisk. Bo Jane Levy grającą główną rolę, choć bardzo sympatyczna oraz charakterystyczna ma dopiero 24 lata i zaczęła dopiero pracować na swoje nazwisko, wróżę jej jednak wielką karierę, ponieważ niesamowicie zapada w pamięć - mniej więcej tak jak Amanda Seyfried. Ale wracając do filmu: pozostałe role grają również niezbyt znani aktorzy, bo kto jak kto ale Shiloh Fernandez to nie jest osoba, którą miałem okazje wiele razy oglądać. Nie mniej jednak za te 17 mln zrobiono naprawdę straszny film, niesamowicie brutalny i krwawy a zarazem trzymający w napięciu.
"Evil Dead" reklamowano sloganami w stylu: "niesamowite doświadczenie", "zdmuchnie Cię z fotela" - są one przesadzone, ponieważ chatka w lesie i demon zła to coś tak wtórnego, iż nie jest w stanie poruszyć znawcę horrorów. Ja się za znawcę tego gatunku nie podaję - dlatego zostałem delikatnie poruszony, ale nie zdmuchnięty (usiedziałem do końca w jednym miejscu). Polecam tym co lubią się trochę bać oraz fanom Jane Levy.
Ocena Civil.pl: 65%
Carriers
W USA szaleje epidemia groźnego wirusa, który przenosi się drogą kropelkową. Osoby, które się zarażą - umierają w przeciągu kilku dni w ogromnych męczarniach. Brian (Chris Pine) i Danny (Lou Taylor Pucci) postanawiają odświeżyć wspomnienia z dzieciństwa i dotrzeć nad ocean by tam cofnąć się w czasie do błogich lat dzieciństwa. Wyruszają w podróż wraz z dwiema dziewczynami (grają je Piper Perabo i Emily VanCamp ). Aby przeżyć muszą unikać zarażonych i przestrzegać zasad, które sami sobie wyznaczyli. Niestety rzeczywistość okaże się brutalna i nie wszystkim uda się uniknąć wirusa i dotrzeć nad brzeg oceanu.
Typowy film drogi, zakwalifikowany jako horror - ale chyba niepotrzebnie, niczego strasznego w nim nie ujrzałem. W powietrzu unosi się mały budżet, chwilami jest nudnawo, ale sytuację ratuje dobrze grający Chris Pine, który miejscami przypomina trochę Chrisa Hemswortha, jedyna wyrazista postać w tym filmie. Lou Taylor Pucci wypada drętwo i bez wyrazu, podobnie jego filmowa dziewczyna Emily VanCamp. Jednym zdaniem - kolejny przeciętny film jakich powstało tysiące.
Ocena Civil.pl: 51%