Mortal Kombat
"Mortal Kombat" to trzeci film fabularny na temat znanej i kultowej serii gier, pierwszy wyszedł w 1995 a drugi w 1997. Nie jest to jednak żadna trzecia część, a próba zmierzenia się z tematem od nowa. Film próbuje nawiązywać do wspomnień z dzieciństwa dzisiejszych 30-latków, bo właśnie w latach 90 ukazywały się pierwsze części kultowej gry (choć ukazują się dalej). Ja mam do tej serii bardzo duży sentyment, tym bardziej miałem dosyć duże oczekiwania wobec tej produkcji. Fabuła opowiada o 10 turnieju, który to dałby Shang Tsungowi (w tej roli Chin Han) władze nad Ziemią siłom z zaświatów (analogiczny motyw jak w części z 1995 roku). Tym razem jednak scenarzyści chcieli pokombinować i główna postać to niewystępujący w grze niejaki Cole Young grany przez Lewisa Tana. Oprócz niego pojawia się wiele podstawowych postaci: Sonya Blade (Jessica McNamee), Liu Kang (Ludi Lin), Rayden (Tadanobu Asano), Sub-Zero (Joe Taslim), Jax (Mehcad Brooks) czy Kano (Josh Lawson).
Film ten dostał w miarę godziwe oceny od widzów (6.1/10 w IMDb), ale pomimo sporego budżetu 55 milionów, w czasie pandemicznym zarobił niespełna 84 mln. Niestety najnowsza odsłona Mortal Kombat nie przemawia do mnie wcale. Pierwszy zarzut to mocne zamerykanizowanie tego formatu i próba podciągnięcia go pod motywy superprodukcji Marvela czy DC, czyli ala komediowe wstawki, dużo lokacji, postaci i pełna komercjalizacja. Może byłoby to jeszcze ok, gdyby nie sposób wykonania, miejscami jest bardzo groteskowo. Drugi zarzut to kiepska obsada, bazująca w dużej mierze na australijskich aktorach, z dwoma wyjątkami: Chin Han świetnie pasował do roli Shang Tsunga a Mehcad Brooks do roli Jaxa. Ta część traci ducha oryginału i stanowi raczej komercyjną papkę aniżeli gratkę dla fanów formatu. Film można obejrzeć na HBO.
Ocena Civil.pl: 35%
47 Ronin
Kosztująca olbrzymie pieniądze (175 mln dolarów) superprodukcja z udziałem Keanu Reeves i plejadą japońskich aktorów traktująca o znanej w Japonii opowieści o 47 roninach. Historia wydaje się być prosta i bazuje na faktach historycznych: po śmierci Lorda Asano, który został pokuszony przez czarownicę, jego córka Mika zostaje zmuszona do mariażu z lordem Kirą, podstępnym człowiekiem, który pragnie władzy "po trupach". Na przeciwko Kirze powstaje 47 roninów na czele z Oishi oraz Kai - pół-Brytyjczykiem, pół-Japończykiem (Keanu Reeves), którzy pragną pokonać lorda oraz podstępną czarownicę. Można by rzecz - standard dla filmów z takim budżetem: są dobrzy, są źli, jest sprawa o którą warto walczyć.
Tym razem jednak produkcja okazała się klapą. Krytycy wystawili fatalną notę (ledwie 12% pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes), zaś widzowie zagłosowali nie procentami, ale niezbyt tłumnym stawieniem się do kin, w rezultacie film zarobił tylko 146 mln dolarów - czyli nie zwrócił się. Niestety twórcy zagrali nie fair, ponieważ nawet plakat filmowy "oszukuje", pojawia się na nim Rick Genest, "człowiek Zombie", wypromowany między innymi przez Lady Gagę (oprócz niego na plakacie zmieściły się jeszcze tylko 3 postacie...). Problem jest jednak taki, iż Rick występuje w jednej scenie przez kilka sekund i wypowiada kilka może słów, w produkcji trwającej prawie 2 godziny. Odtwórcy głównych ról tacy jak Hiroyuki Sanada, który wciela się w rolę przywódcy roninów oraz Ko Shibasaki, grająca główną rolę żeńską - nie znaleźli miejsca na plakacie! Pogrywając w ten sposób: eksponując na plakacie kontrowersyjną postać, która de facto występuje jako cameo - kosztem głównych bohaterów, których nazwiska nie są zbyt znane w Europie - traktuje się widza jak idiotę. Kolejny mój zarzut: produkcja jest niesamowicie nudna, nie porywa, wlecze się, akcja przyśpiesza dopiero pod koniec. Niestety też nie widać za bardzo zainwestowanych pieniędzy, są co prawda ładne lokacje i krajobrazy, ale bardzo blado wypadają sceny fantasy z udziałem cyfrowo obrabianych stworzeń. Za takie pieniądze można było to zrobić lepiej...
Ten film to spore rozczarowanie, może wydać się ciekawy miłośnikom kultury japońskiej, którzy i tak pewnie po seansie będą rozczarowani. Nie polecam.
Ocena Civil.pl: 59%