Lights Out ( Kiedy gasną światła)
Horror z 2016 roku dystrybuowany przez Warner Brosa. Młoda kobieta Rebecca (Teresa Palmer) próbuje pomóc swojemu młodszemu bratu, mieszkającemu z chorą psychicznie matką (Maria Bello). Pogrążona w psychozie kobieta, nawiązuje "kontakt" ze swoją przyjaciółką sprzed laty, Dianą – zjawą atakującą ludzi w ciemnościach. Demoniczna Diana boi się światła, jednak gdy robi się ciemno, ujawnia swoje diabelskie oblicze.
Ten horror został wyprodukowany za zaledwie 4.9 mln dolarów a zarobił prawie 149 milionów, mimo to do dzisiaj nie powstał jeszcze sequel. "Lights Out" dostał dobre oceny od widzów (6.3/10 w IMDB) i aż 76% pozytywnych recenzji od krytyków (spośród 177 recenzji w Rotten Tomatoes). Liczby robią wrażenie, tym bardziej że na pozór jest to kolejny film o siłach nadprzyrodzonych, którego akcja ma miejsce w dużym domu. Ile już było takich produkcji? Zapewne tysiące, co więc stoi za sukcesem tej konkretnej produkcji? "Lights Out" sięga do korzeni gatunku, to prosty horror, trwający zaledwie 81 minut z nieprzekombinowaną fabułą oraz dużą ilością potencjalnie strasznych scen. Horror, który po po prostu jest horrorem, a nie przekombinowanym zlepkiem scen rozciągniętych do dwóch godzin. Nie da się też ukryć, że autorką sukcesu tego filmu jest głównie Teresa Palmer, młoda, urodziwa australijska aktorka cieszy się bardzo dużą popularnością. Film można obejrzeć np. na polskim Netflixie i moim zdaniem warto to zrobić. Coraz ciężej "trafić" na dobry horror, a "Lights Out" na pewno moim zdaniem na miano "dobrego" zasługuje.
Ocena Civil.pl: 70%
Breaking In (Włamanie)
Po tym jak ojciec Shaun Russell (Gabrielle Union) zostaje zamordowany, kobieta udaje się z dwójką swoich dzieci (Jasmine i Gloverem) do jego oddalonej od cywilizacji posiadłości, by przygotować nieruchomość do sprzedaży. Na miejscu okazuje się, że dom to forteca z wieloma systemami zabezpieczeń, pełna nowoczesnej technologii. Wieczorem tego samego dnia, posiadłość zostaje zaatakowana przez czterech uzbrojonych mężczyzn, na czele z niejakim Eddiem (Billy Burke), którzy porywają dzieci Shaun i żądają wskazania miejsca ukrycia sejfu. Zdesperowana kobieta, podejmuje walkę o życie swoje i dzieci, walcząc z intruzami.
"Breaking In" kosztował 6 mln dolarów i przyniósł przychód w wysokości ponad 51 mln, ale nie spodobał się krytykom (tylko 26% pozytywów na Rotten Tomatoes) ani widzom (ocena 5.4/10 w serwisie IMDB). Filmów o domku w lesie, zaatakowanym przez oprychów było naprawdę już tyle, że w zasadzie mogłyby stworzyć osobny gatunek. "Breaking In" to jednak jeden z gorszych przedstawicieli tego specyficznego kina. Przede wszystkim dlatego, że trwający około 88 minut film polega z grubsza na gonieniu się wte i we wte na terenie domu i jego podwórka. Czwórka przestępców postępuje nielogicznie a miejscami ich zachowania są wręcz groteskowe. Widać także problem, polegający na tym, że scenarzyści nie mieli raczej pomysłu czym wypełnić poszczególne sceny, aby dobrnąć do tych przepisowych osiemdziesięciu paru minut projekcji. W rezultacie sens gubi się szybko, a im dłużej ogląda się tę produkcję, tym bardziej ma się wrażenie, że naprawdę twórcom brakowało pomysłu na to, co chcą pokazać. Do tego dochodzi jeszcze znikoma ilość emocji i kiepska gra aktorska. Np. jeden z napastników o imieniu Sam (grany przez Leviego Meadena) na ekranie wypada tak, jakby aktor grał w tym filmie za karę. Nie polecam tego filmu.
Ocena Civil.pl: 38%
Drive Angry
Nicolas Cage jako Milton, człowiek który ucieka z piekła po to aby pomścić swoją córkę i uratować wnuczkę, porwaną przez niebezpieczną sektę. Tropem Miltona podąża piekielny "księgowy" (William Fichtner), którego zadaniem jest doprowadzenie uciekiniera z powrotem do piekielnych czeluści. Z kolei przygodnie poznana przez Miltona kelnerka (w tej roli niesamowita Amber Heard) towarzyszy mu w niebezpiecznej misji jako pasażerka. Film miał imponować efektami 3D, mając bardzo wysoki budżet (50 mln dolarów) zarobił niecałe 29 mln i okazał się finansową klapą. To co szokuje to wysokość budżetu, ponieważ film prezentuje się "tanio" (wyszedł do kin w lutym 2011 roku). efekty specjalne są przeciętne, plenery składające się z bezdroży też nie robią żadnego wrażenia. Ciężko zgadnąć na co poszły te grube miliony - choć na pewno Nicolas Cage i jego gaża stanowiła pokaźny wydatek.
W rolach drugoplanowych oglądamy Billy'ego Burke'a i Davida Morse'a. Największe wrażenie robi oczywiście jednak Amber Heard - co ciekawe aktorka ta występuje głównie w filmach akcji - dzięki czemu nie marnuje się w komediach romantycznych...
Ocena Civil.pl: 44%