Masz ci los!
Choć obsada (między innymi Marian Dziędziel, Iwona Bielska, Robert Wabich, Izabela Kuna) tego filmu mogła by sugerować, że jest to dzieło W. Smarzowskiego, to jest to film Mateusza Głowackiego (reżyser i współscenarzysta). Fabuła: kiedy na jednej z dolnośląskich wsi umiera wiekowy Józef Bednarski, jego rodzina zjeżdża się na pogrzeb. Drętwa atmosfera uroczystości i stypy... zmienia się kiedy okazuje się, że senior rodu został pochowany ze zwycięskim kuponem Totka. Od tego momentu cała rodzina, a także ksiądz, próbują dorwać się do zwycięskiego losu.
To oczywiście nie pierwszy taki gorzki film o mentalności Polaków (pobożnych na pokaz, chciwych, skłóconych), więc nie bardzo można się rozwodzić nad samym motywem przewodnim a na samym wykonaniu tej komedii. Akcja, podobnie jak w np. w "Weselu" (tym pierwszym) Smarzowskiego, ma miejsce podczas jednego popołudnia, wieczoru i nocy. W tym czasie (oczywiście suto zakrapianym) bohaterom puszczają kolejne hamulce moralne a zaślepienie potencjalnym wzbogaceniem się, przebija się ponad wszystkie inne cele i wartości. Niestety, pomimo w miarę dobrego pomysłu, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. W "Masz ci los" ukazany czarny humor nie jest zbyt wyszukany, a żadne dialogi nie zapadają w pamięć. W rezultacie zamiast czarnej komedii, oglądamy coś w rodzaju komediodramatu, jednocześnie widząc jak marnuje się potencjał świetnych aktorów w tym niezbyt przemyślanym scenariuszu. Trochę szkoda, że nie wyciśnięto z tej produkcji nieco więcej jakości. Film można obejrzeć np. na Canal+.
Ocena Civil.pl: 55%
Zupa nic
Prequel filmu z 2014 roku pt. "Moje córki krowy", za scenariusz i reżyserie obu filmów odpowiada Kinga Dębska. Akcja "Zupy nic" ma miejsce w środkowej fazie PRLu i traktuje o realiach tamtych czasów, ukazując losy dorastającej Marty i Kasi Makowskich, które mieszkają z rodzicami czyli Elżbietą (Kinga Preis), Tadeuszem (Adam Woronowicz) oraz babcią (Ewa Wiśniewska) w ciasnym dwupokojowym mieszkaniu. Tadeusz to wyszydzany w poprzedniej epoce inteligent (architekt), na co dzień pędzący bimber i zazdroszczący dobrobytu swojemu bogatemu, działającemu w partii szwagrowi (Rafał Rutkowski), z kolei Elżbieta to pielęgniarka, udzielająca się w "Solidarności", przez co także ma mocno pod górę. Sytuacje rodziny poprawia przydział na małego Fiata 126p, dzięki któremu rodzina Makowskich zaczyna zwiedzać "świat" (ograniczony do krajów komunistycznych) oraz jeździć na handel.
"Zupa nic" to podróż w czasie do epoki minionej, która dla coraz większego procenta Polaków znana jest już tylko z opowieści rodziców. Film w dosyć zabawny sposób ukazuje absurdy PRLu, pozwalając starszemu pokoleniu nieco powspominać a młodszym uzmysłowić, jak kiedyś żyło się w Polsce. Film ogląda się przyjemnie, głównie za sprawą dobrej gry aktorskiej Kingi Preis i Adama Woronowicza. Sam scenariusz, choć nieco chaotyczny, dobrze pasuje do formuły tej produkcji. "Zupę nic" najlepiej chyba podsumowuje slogan na plakacie filmu "Wszystkie smaki dzieciństwa". Niemniej dla tych, którzy chcieliby sobie przypomnieć lub zobaczyć realia tamtych czasów lepszą robotę robią kultowe seriale i komedie wyprodukowane właśnie w PRLu, jak choćby "Czterdziestolatek" czy "Alternatywy 4".
Ocena Civil.pl: 70%
Juliusz
Tytułowy Juliusz (Wojciech Mecwaldowski) to niezadowolony z życia nauczyciel plastyki, na co dzień mieszkający ze swoim ojcem (Jan Peszek) – artystą malarzem. Juliusz stara się żyć odpowiedzialnie, w przeciwieństwie do swojego taty, będącego po kilku zawałach a i tak nadużywającego alkoholu i niestroniącego od damskiego towarzystwa i imprez. Główny bohater wraz ze swoim kumplem Rafałem (Rafał Rutkowski), dorabiając na imprezie firmowej, poznaje Dorotę (Anna Smołowik) – porzuconą kobietę w ciąży, na co dzień prowadzającą wraz z gburowatym wspólnikiem (Maciej Stuhr) klinikę weterynaryjną. Para zaczyna się spotykać. Nie zdradzając nic więcej z fabuły dodam, że w filmie role trzecioplanowe grają jeszcze: Andrzej Chyra i Jerzy Skolimowski.
Ten film to nie jest kolejna cukierkowa komedia romantyczna "made in Poland". Nie, nie występuje w niej ani Tomasz Karolak ani Piotr Adamczyk (ale fakt: pojawia się Maciej Stuhr). Scenariusz do tego filmu napisali Abelard Giza i Kacper Ruciński. Nie słodząc: nie jest to oczywiście film wybitny i raczej nie zyska miana kultowego, ale bez wątpienia nie jest to film słaby. Miłym dodatkiem są tzw. cameo (czyli popularni ludzie pojawiający się w rolach quasi-statystów lub grający bardzo małe epizody). Trzeba być czujnym by ich wszystkich wyłapać. Reasumując ocenę filmu "Juliusz" dwa słowa: "można obejrzeć".
Ocena Civil.pl: 62%