Insurgent
Druga część serii "The Divergent", zatytułowana "Insurgent" ("Powstaniec") na podstawie książki Veroniki Roth. Akcja filmu jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej części czyli "Divergent", dla przypomnienia rzecz dotyczy kolejnej wizji post-apokaliptycznego świata, w którym to społeczeństwo schowane za murem jest podzielone na cztery frakcje. Tris (Shailene Woodley) ma tego pecha, iż pasuje do każdej frakcji, co czyni ją "Niezgodną" będącą zagrożeniem dla systemu. Główna antagonistka Jeanine (w tej roli Kate Winslet), z pomocą Erica (Jai Courtney) robi co może by wyeliminować Tris oraz pozostałych buntowników, w tym Foura (Theo James). Jeanine chce jednak otworzyć też tajne pudełko, znalezione w mieszkaniu rodziców Tris, pudełko to może być otworzone tylko przez prawdziwego "Niezgodnego", stąd też Jeanine z jednej strony chce się pozbyć Tris a z drugiej dobrać się do pudła. Trochę to bez sensu, ale ciężko oczekiwać od Veroniki Roth, która to cyklem Divergent debiutowała w wieku 23 lat, by wszystko w jej prozie mogło mieć ręce i nogi... Ale do rzeczy: w tej części wprowadzono trochę nowych postaci, w tym przede wszystkim matkę Foura – Evelyn (w tej roli Naomi Watts nie do poznania) oraz Jacka Kanga (Daniel Dae Kim, znany z serii "Lost"). To co uderza, to fakt iż Naomi Watts jest ledwie starsza od Theo Jamesa o 16 lat i w filmie wygląda raczej jak jego starsza siostra, ale taki niuans jest do wybaczenia. Nowe postacie trochę zrzuciły na drugi plan Christinę (graną przez Zoë Kravitz), Caleba (filmowego brata Tris, granego przez Ansela Elgort). Miles Teller jako Peter to aktor o wyższych umiejętnościach, stąd też mimo małego udziału, dał się nieźle zapamiętać. Przeszkadza za to Kate Winslet, jej rola demonicznej Jeanine wypada blado, głupi grymas na twarzy, to za mało by stworzyć postać, nawet w filmie dla nastolatków.
Ta część ma najgorzej, ponieważ wypada w połowie trylogii. Z jednej strony produkcja ma zrobić apetyt na ostatnią część a z drugiej ma jak najwięcej zarobić i podtrzymać zainteresowanie serię. Finansowo się udało, ponieważ przy budżecie 110 mln dolarów zarobiono na tę chwilę prawie 300. Nie udało się jednak stworzyć porywającego widowiska, film ten jest o 20 minut krótszy niż pierwsza część, ale też zawiera o wiele mniej treści, co prawda te 119 minut przelatuje szybko, ale jakby pokusić się o dokładne streszczenie fabuły, to ciężko by było zrobić nawet szkic fabuły. Trochę to wygląda tak, jakby chciano streścić drugą część trylogii jak najmniejszym kosztem, w najkrótszym czasie. Wyszło chaotycznie. Interes się będzie jednak kręcił, ponieważ ostatnia odsłona, zatytułowana "Allegiant" została pocięta na dwie części. Widzowie zostaną zaproszeni do kin w roku 2016 oraz w 2017. To żenujące, iż dla pieniędzy kinowi twórcy potrafią nawet z trylogii zrobić tetralogię, rozbijając ostatnią część na "Part 1" i "Part 2". To znak czasów, niestety jestem pewien, iż ten zabieg wyjdzie im na dobre, bo po prostu zarobią dwa razy, serwując kiepski produkt, w efektownym opakowaniu.
Ocena Civil.pl: 54%
Carnage
Roman Polański kręci czarną komedią z 3 zdobywcami Oscarów i jednym nominowanym do tej nagrody. Po tym jak 11 letni Zachary uderza kijem Ethana i wybija mu dwa zęby - rodzice obu chłopców spotykają się by wyjaśnić sytuację i naprawić szkody. Alan (Christoph Waltz) oraz Nancy Cowan (Kate Winslet) przychodzą do państwa Penelope (Jodie Foster) i Michaela Longstreet (John C. Reilly). Z początku formalne spotkanie, powoli zaczyna zamieniać się w walkę, w której zmieniają się fronty a brudy z życia obu par wychodzą na jaw. Przez nieco ponad godzinę wybitnie aktorzy prowadzą bardzo dobre dialogi na temat współczesności widzianej oczami w miarę wykształconej klasy średniej mieszkającej w Nowym Jorku. Alan, który jest wiecznie zajęty i wydaje się być pogardliwy i bezpośredni styka się z Michaelem - sprzedawcą AGD, którego żona Penny (miłośniczka sztuki i Afryki) wpycha w buty wykształconego liberała. Z kolei wybuchowa Nancy od początku wydaje się być sztuczna i na dystans, jednak odrobina alkoholu uzewnętrznia jej najgorsze cechy.
I tak oto sztuka teatralna, która jest filmem bawi dobrze widza, który delektuje się dialogami i dobrą grą aktorską. Takie filmy są potrzebne i dobrze, iż wśród coraz bardziej wyszukanych produkcji od czasu do czasu powstaje jeszcze film, w którym są tylko i wyłącznie dialogi.
Ocena Civil.pl: 70%
Contagion
Kiedy Beth (Gwyneth Paltrow) wraca z Hong Kongu, jej mąż Mitch (Matt Damon) nie wie jeszcze, że jego żona jest chora na chorobę, która wkrótce zdziesiątkuje cały świat. Wirus MEV-1 wygląda z początku jak zwykła grypa, ale jako że atakuje mózg i płuca w bardzo krótkim czasie doprowadza do śmierci. Dr. Ellis Cheever (Laurence Fishburne), Dr. Leonora Orantes (Marion Cotillard) oraz Dr. Erin Mears (Kate Winslet) rozpoczynają bój z zabójczym wirusem ryzykując życie, zaś szalony bloger Alan Krumwiede (Jude Law) stara się przekonać świat, iż za chorobą stoją firmy farmaceutyczne a sam wirus można łatwo zwalczyć ... forsycją.
Tak, to nie jest pomyłka - w filmie występuje szóstka niezwykle popularnych i rozpoznawalnych aktorów, każdy mniej więcej w równym udziale. To jednak nie pomaga w niczym marnej fabule i wszechobecnej nudzie. Dawno nie widziałem tak nudnego filmu katastroficznego, zamiast narastającego napięcia pokazane są rozproszone wątki, wygląda to tak jakby losowo wybrano z kilkuset scen kilkadziesiąt najważniejszych całkowicie zapominając o wątku przewodnim.
Szkoda, zmarnowany potencjał.
Ocena Civil.pl: 50%