Bird Box (Nie otwieraj oczu)
W tym roku tuż przed Świętami, Netflix uraczył swoich odbiorców filmem pt. "Bird Box", opowiadającym o "nieokreślonej mocy" zmuszającej ludzi do samobójstw, gdy tylko na nią spojrzą. Akcja ma filmu ma miejsce w dwóch wymiarach czasowych, teraźniejszym czyli 5 lat po apokalipsie oraz w czasie Apokalipsy. Malorie (Sandra Bullock) to kobieta w ciąży, która wraz z siostrą Jessicą (Sarah Paulson) wraca od ginekologa. Na ulicy zaczynają się dziać dziwne rzeczy, ludzie wjeżdżają w siebie próbując się zabić. W pewnej chwili auto prowadzone przez Jessicę ulega wypadkowi a sama Jessica na chwilę po zdarzeniu rzuca się na rozpędzonego tira. Mallory udaje się schować w pobliskim domu, gdzie przeczekuje wraz z garstką ludzi "koniec świata". Wraz z Mallorie w domu przebywają między innymi Douglas (sam John Malkovich), Tom (Trevante Rhodes), Cheryl (Jacki Weaver) czy Charlie (Lil Rel Howery). To nie koniec obsady, ponieważ w filmie zobaczymy między innymi Toma Hollandera czy Machine Gun Kelly'ego. W czasie teraźniejszym, Malorie w z dwójką dzieci próbuje z zawiązanymi oczami dopłynąć małą łódką do "bezpiecznego miejsca", w którym liczy, że otrzyma pomoc.
Według źródeł internetowych, film miał kosztować niespełna 20 mln dolarów. To niewiele na film apokaliptyczny przy tak gwiazdorskiej obsadzie. Co ciekawe, produkcja ta już w zasadzie uchodzi za kultową i pomimo iż jest typowym VOD, bez bytności w kinie ... jest obecnie najpopularniejszym filmem wg IMDB.com (stan na prawie trzy tygodnie po premierze). To co teraz zrobię, to wleje trochę dziegciu. Po pierwsze za to, iż nie pasuje mi Sandra Bullock do roli super bohaterki w ciąży. 54-letnia aktorka dalej wygląda świetnie, jednakowoż chyba nie aż tak, by jej starszą siostrę (!) grała 44-letnia Sarah Paulson. Jest tabun aktorek w wieku 35-40 lat, które by o wiele lepiej pasowały do roli Malorie, np. Lauren Cohan. Kolejna sprawa to fakt, że film po prostu nie porywa. Rozłożenia akcji na dwa przeplatające się wątki na dwóch osiach czasu może w teorii miało nieco zdynamizować akcję. Niestety, jeden wątek (czas podczas rozpoczęcia apokalipsy) pasuje idealnie na średnio-budżetowy serial, w którym kilku bohaterów ukrywa się przed końcem świata, podczas gdy wątek spływu po rzecze to raczej kino surwiwalowe, kojarzone z kanadyjskimi produkcjami klasy C. Nie mniej jednak trzeba oddać Netflixowi, że po raz kolejny udało im się stworzyć film, o którym mówi się cały czas.
Ocena Civil.pl: 60%
The Heat
Komedia kryminalna z Sandrą Bullock (jako Ashburn - agentka FBI) oraz Mellissą McCarthy w roli detektyw Mullins. Ashburn pragnie awansować w strukturach swojej organizacji, ale by tego dokonać musi zabłysnąć przed swoim szefem Hale'm (Demian Bichir), w tym celu udaje się do Bostonu, gdzie ma zdemaskować króla lokalnego biznesu narkotykowego. W Bostonie zaś pracuje Mullins, puszysta detektyw policji o nietuzinkowym sposobie działania. Po drobnych perturbacjach obie panie zostają partnerkami i wspólnie pracują nad sprawą.
Ten film to znośna komedia, z bardzo słabą fabułą, ale dobrą grą aktorską McCarthy. Ciekawe zestawienie, niesamowicie postarzonej McCarthy i jak zwykle odmłodzonej Bullock robi dobre wrażenie. Na wątku kryminalnym skupiono się w bardzo małym stopniu, przez co jest on niesamowicie niedopracowany, nie mniej jednak dodano pewną dozę brutalnych scen - przez co całość smakuje jak lody truskawkowe polane odrobiną ostrego sosu. Niestety takie połączenie świadczy na niekorzyść produkcji. Nie mniej jednak "The Heat" to prawie dwie godziny nie najgorszej rozrywki, dobrze przyjętej przez krytyków i publiczność z bardzo dużym jak na tego typu film budżetem (43 mln dolarów), zainwestowane pieniądze zwróciły się kilka razy.
Ocena Civil.pl: 61%