Woody Harrelson

Woody Harrelson to amerykański aktor urodzony w 1961 roku w Teksasie. W swojej bogatej karierze trzykrotnie był nominowany do Oscara, wystąpił w wielu superprodukcjach, np. w serii 'Igrzysk Śmierci' czy katastroficznym filmie '2012'.

Ocena: 60 2012

Widziałem ten film w czwartek (12 listopada). Odczekałem z recenzją, by się nieco zdystansować. Pierwsze wrażenia były złe, z perspektywy kilku dni nie są jednak lepsze. Dlaczego? Bo nic z tego obrazu nie utkwiło mi w pamięci. Sceny zniszczeń, rozmach w efektach specjalnych - na pewno robią wrażenie, ale co z tego skoro są one przybrane bardzo cieniutką historyjką z olbrzymią dawką patosu.

Kino katastroficzne rządzi się swoimi prawami. Każdy kolejny film o zagładzie Ziemi na ogół jest poprzedzony promocją na olbrzymią skalę. Tak było choćby z "Independence Day" czy "The Day After Tomorrow". Z ekonomicznego punktu widzenia jest to bardzo logiczne - olbrzymie nakłady (na "2012" wydano ponad 200 mln dolarów) MUSI się zwrócić, stąd też do kin są gonieni wszyscy. Film został pozbawiony brutalnych scen, dzięki czemu mogą go oglądać wszyscy. Bardzo ciężko się robi obrazy dla wszystkich. Widz globalny to widz, który ma sprzeczne preferencje. Dlatego nie można mu dogodzić.

Nie ma sensu skupiać się na fabule. W głównych rolach występują John Cusack i Amanda Peet (grający wraz z filmowymi dziećmi uciekającą przed katastrofą rodzinę - po rozwodzie). Razem z nimi ucieka Roland (obecny mąż Kate Curtis). W rolach drugoplanowych występuje między innymi Thandie Newton oraz Danny Glover (w roli prezydenta USA). Najlepsza wg mnie kreacja przypadła Woody'emu Harrelsonowi (dziennikarz radiowy - Charlie Frost), ten aktor jest naprawdę zdolny i potrafi idealnie wcielić się w graną postać. O jego "mocy" świadczy choćby to, że podejmuje się różnych trudnych ról i zawsze radzi sobie świetnie (tak było w "Transsiberian" czy w "Battle in Seatle").

W tym obrazie najbardziej irytował mnie patos. Historia toczy się tak jak w słabej grze przygodowej - coś się musi dziać, a kolejne poczynania bohaterów są połączone jakąś bliżej nieodgadniętą logiką. Kulminacyjna scena jest przeciągana nieskończoność a wcześniej akcja jedzie jak po Roller Coasterze - super szybkie momenty są przeplatane scenami, w których nie dzieje się nic. Całość trwa długo. Pewien krytyk oceniając "2012" stwierdził, że podczas seansu miał wrażenie, że to "się nigdy nie skończy". Trudno mu nie przyznać racji.

Efekty są za to zapierające dech w piersiach. Pokazano między innymi destrukcję Watykanu czy zalane lawą Hawaje.

"2012" pewnie na siebie zarobi a za kilka lat powstanie kolejny film o kolejnej katastrofie z jeszcze większym budżetem i jeszcze większym apetytem na pieniądze widza. Tak chyba musi być. Kropka.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 80 Transsiberian

Transsiberian to thriller z 2008 roku. Przed obejrzeniem miałem bardzo duże oczekiwania, bowiem film dostał 90% w serwisie Rotten Tomatoes. Przyznam szczerze, że oceny RT na ogół są zbieżne z moimi. Tak też było i tym razem, choć by być precyzyjnym muszę przyznać, iż film spełnił moje oczekiwania w 90%.

O fabule krótko. Para Amerykanów: Roy (Woody Harrelson) i Jessie Nacer (Emily Mortimer) podróżują koleją transsyberyjską z Pekinu do Moskwy. Spotykają oni inną parę Carlosa (Eduardo Noriega) i Amy (Kate Mara). By nie zdradzać szczegółów: w filmie występuje jeszcze Ben Kingsley (w roli detektywa z wydziału antynarkotykowego) oraz Thomas Kretschmann.

Film kręcono głównie na Litwie, uzupełniając go jedynie scenami z Rosji i Chin. Mimo to położono bardzo duży nacisk na klimat transsyberyjskiego pociągu, wszystko jest w nim tak jak można przeczytać w relacjach podróżników. No może poza tym, że jeden z bohaterów skarży się na Polaków w pociągu, wymieniając ich jako potencjalnych złodziei. Trudno mi sobie wyobrazić fakt, by Polacy gęsto okupywali tę linię lub by wśród Rosjan mogli uchodzić za szczególnie niebezpiecznych, ale cóż może fakt bliskości Polski (skoro kręcono na Litwie) podsunął reżyserowi i scenarzyście - Bradowi Andersonowi taki pomysł? Nie mniej jednak w filmie jest eksponowany kurek z gorącą wodą, poirytowane konduktorki, rozrywka pociągowa czyli picie wódki. Starano się również trzymać realiów - przy wjeździe do Rosji z Chin zmieniane są podwozia na te z szerszym rozstawem szyn. Napisy wszędzie są w Cyrylicy. Mnie akurat niedbałość o szczegóły w filmach irytuje.

W filmie najbardziej podobała mi się kreacja Bena Kingsleya, widać że bardzo się starał by jego rosyjski akcent wypadł tak jak trzeba. Najważniejszą rolę gra Emily Mortimer i też poradziło sobie bardzo dobrze. Nie mam zastrzeżeń co do Woody'ego Harrelsona, bo też był przekonujący.

Dużą zaletą tego filmu jest jego oryginalność, akcja bardzo trzyma w napięciu a rozwój wypadków choć nie zaskakujący to na pewno interesujący. Ten thriller po prostu trzeba obejrzeć!

Ocena Civil.pl: 80%

Ocena: 80 Battle in Seattle

Film bazujący na prawdziwych wydarzeniach, jakimi były zamieszki w Seattle w 1999 roku. Wówczas starcia między demonstrantami (protestującymi przeciwko szczytowi WTA) a policją przerodziły się w prawdziwą bitwę.

Sięgnąłem po ten film dlatego, iż przede wszystkim zaintrygowała mnie obsada (Michelle Rodriguez, Charlize Theron, Woody Harrelson i Ray Liotta), okazało się jednak iż świetną robotęwykonali również inni aktorzy tacy jak Martin Henderson czy André Benjamin.

Na ogól firmy dokumentujące jakieś wydarzenie są nudne. Ogląda się je głównie po to by lepiej poznać okoliczności danego zjawiska oraz porównać wizję reżysera ze swoją własną. Miłą niespodzianką było dla mnie to, iż "Battle in Seattle" nie było ani nadmiernie pompatyczne ani nieciekawe. Reżyser i zarazem scenarzysta Stuart Townsend stworzył ciekawy obraz, który jednocześnie edukuje i nie jest ciężkostrawny czy nadmiernie przerysowany. Film ten ucieka od kanonu groteskowych produkcji, które pod przykrywką tragicznych wydarzeń starają się ukryć obowiązkowe elementy amerykańskiego filmu takie jak namiętna miłość głównych bohaterów, przemiana głównego bohatera czy wyciskające łzy sceny okraszone dramatyczną muzyką. W tym akurat filmie te elementy nie zostały przerysowane.

Całość ogląda się bardzo dobrze. W filmie wydarzenia przedstawione są z kilku perspektyw bez niepotrzebnego dramatyzowania. Ta historia została opowiedziana w taki sposób, że wydała się realna i prawdziwa. Pobudziła mnie do myślenia.

Nie chcę się skupiać na kwestiach typu kto kogo grał oraz na fabule, bowiem te aspekty nie są tak istotne w tym przypadku. Ten film warto obejrzeć po to właśnie by przekonać się czym były zamieszki w Seattle w roku 1999 oraz poznać racje protestujących. Ja zawsze byłem mało zainteresowany takimi protestami, jednak po obejrzeniu tego filmu nie byłem już taki pewien czy tego typu kwestie są mi obojętne. Reasumując: bardzo dobre dzieło stymulujące do myślenia.

Ocena Civil.pl: 80%

« Poprzednia strona Pokaż wszystkie

W sumie: 13 filmów/seriali