The Good Place (Season: 3) (Dobre miejsce)
W oczekiwaniu na czwarty (finałowy) sezon "Dobrego miejsca" dokończyłem ostatnio sezon trzeci. Serial traktuje o życiu pozaziemskim czwórki głównych bohaterów oraz tzw. architekta o imieniu Michael (Ted Danson) projektanta tytułowego "miejsca". Postacie: Eleanor Shellstrop (Kristen Bell) lekkomyślna, arogancka i egoistyczna kobieta, Chidi Anagonye (William Jackson Harper) to niezdecydowany filozof, dzielący w każdej sytuacji włos na czworo, Tahani Al-Jamil (Jameela Jamil) to wyniosła, wyrafinowana członkini wyższych sfer a Jason Mendoza to głupkowaty, drobny przestępca. Cała czwórka w serii pierwszej trafia do (jak im się wydaje) czegoś na kształt nieba, jednak szybko okazuje się, iż tytułowe "Dobre miejsce" wcale takie nie jest. Serial jak ognia unika terminologii religijnej, tworząc własną, humorystyczną wizję zaświatów. W serii trzeciej główni bohaterowie dostają szansę powrotu na ziemię, gdzie mają za zadanie lepiej pokierować swoimi życiami. Jak łatwo się można domyślić, sprawy szybko przybierają inny niż planowany obrót.
Produkcja Netflixa i NBC zachwyciła mnie w pierwszych dwóch sezonach. Niestety trzeci już tak dobry nie jest, przez co ciężko było mi przebrną przez te raptem 12 krótkich (20 minutowych) odcinków. Moim zdaniem zabrakło nieco pomysłu, w którą stronę popchnąć fabułę, przez co akcja zaczęła się kręcić w kółko. Dalej za to serial jest pełen humoru i ciekawych, charyzmatycznych postaci. Ted Danson i Kristen Bell grają świetnie i naprawdę mimo się ogląda ten duet na ekranie. Lekkość podejścia do kwestii śmierci i życia po niej to niewątpliwie mocna zaleta tej serii, pokazująca że nawet do tak drażliwych kwestii można podejść na wesoło. Mam oczekiwania aby debiutująca wkrótce (z końcem września) czwarta seria z powrotem wzniosła "The Good Place" do poziomu serii pierwszej.
Ocena Civil.pl: 70%
Orange Is the New Black (Season: 7)
Kultowy serial Netflixa zadebiutował latem w 2013 roku i od tamtej pory uważany jest przez wielu za "wizytówkę" tego serwisu VOD. "Orange Is the New Black" rozpoczął się od historii Piper Chapman (Taylor Schilling), bogatej kobiety, z dobrego domu sprowadzonej na złą "ścieżkę" przez Alex Vause (Laura Prepon). Piper za przestępstwa narkotykowe zostaje skazana na 15 miesięcy więzienia i musi odbyć karę w więzieniu w Litchfield. W ten sposób rozpoczyna się pierwszy sezon tej opowieści. Przez kolejne śledzimy losy Piper i jej więziennych koleżanek. W sezonie siódmy Piper jest już na wolności i dostosowuje się do życia poza więzieniem, ale w zamknięciu pozostaje dalej Alex Vause. Akcja siódmego sezonu ma miejsce głównie w więzieniu o maksymalnym rygorze w Litchfield, jak również w ośrodku internowania nielegalnych uchodźców. Podobnie jak w poprzednich częściach, większość odcinków zawiera tzw. "feature characher" (postać wiodącą), której poświęcone są retrospekcje. Podobnie jak w sezonie szóstym, także w siódmym zrezygnowano z pokazywania dalszych losów wielu postaci, skupiających się mocniej na podstawowej obsadzie. Na kilka odcinków powraca jednak Maritza Ramos grana przez Dianę Guerrero. Postacie pominięte w ostatnich sezonach pojawiają się w charakterze gości w ostatnim odcinku serii.
Samo odchudzenie obsady, które w siódmym sezonie poszło jeszcze dalej niż w szóstym było moim zdaniem dobrym posunięciem. W ostatnim sezonie wprowadzono co prawda kilka nowych postaci powiązanych z ośrodkiem internowania uchodźców, ale skupiono się mocno na rdzennej obsadzie. To jest plus, ponieważ serial stał się przez to nieco mniej chaotyczny. Niestety OItNB bardzo silnie uderza w polityczne tony, jasno pokazując swój sprzeciw wobec twardej polityce D. Trumpa i jego administracji wobec uchodźców. Całą machinę ICE (policja imigrancka odpowiadająca za deportacje nielegalnych imigrantów) pokazano od najgorszej strony, a deportowane kobiety jako niewinne ofiary systemu. Bardzo dużo czasu i scen poświęcono na zajęcie "pro-imigranckiego" stanowiska przez twórców. Prawda na ogół leży po środku a zbytnie koloryzowanie jednego poglądu na ogół nie przynosi spodziewanego efektu... Nie zamierzam zabierać żadnego stanowiska w tej sprawie, bo nie mieszkam w USA i nie potrafię się odnieść merytorycznie do tego problemu, ale trochę nie podobało mi się jak nieobiektywnie twórcy serialu podeszli do tego tematu. Ale takie ich prawo by pokazać tę sprawę z dowolnej perspektywy. Pomijając jednak ten aspekt, ostatni sezon się broni i godnie domyka całą serię. Od 2013 roku co wakacje widzowie na całym świecie zasiadali do tego serialu z wypiekami na twarzy, ciekaw jestem czy Netflix zaproponuje podobny format, równie przyciągający odbiorców. Na pewno ten amerykański gigant będzie musiał czymś zapełnić letnią ramówkę w przyszłym roku...
Ocena Civil.pl: 79%
The Big Bang Theory (Season: 12) (Teoria Wielkiego Podrywu)
Stało się, 16 maja 2019 roku w USA został wyemitowany ostatni odcinek kultowego serialu "The Big Bang Theory". Produkcja zakończyła swoje istnienie po 12-latach i tyluż sezonach. W skrócie sitcom opowiada o czwórce geeków-naukowców, którym w kolejnych sezonach udało się stworzyć rodziny i odmienić swoje życia. Leonard (Johnny Galecki), Sheldon (Jim Parsons), Howard (Simon Helberg) i Raj (Raj Koothrappali) oraz ich (początkowo) sąsiadka Penny (Kaley Cuoco) bawili widzów na całym świecie przez 12 lat. Niestety formuła tego sitcomu została na tyle wyeksploatowana, że po prostu trzeba było go skończyć. Ostatni finałowy sezon rozpoczyna się od miesiąca miodowego Amy (Mayim Bialik) i Sheldona a kończy w Sztokholmie podczas przyznania pewnej ważnej nagrody naukowej... W ostatnim sezonie starano się nawiązać do różnych wątków i motywów znanych z całej serii i tak w odcinku "The Imitation Perturbation" mamy nawiązanie do imprezy Halloweenowej (obecnej w jednym z pierwszych odcinków pierwszej serii) a w "The Paintball Scattering" główni bohaterowie ponownie spotykają się na Paintballu. Starano się także wkleić do poszczególnych odcinków jak najwięcej postaci znanych z poprzednich serii, jest więc i Wil Wheaton i geolog Bert, nie zapomniano także o kultowym Barrym Kripke czy głupawym Zacku. Ostatnie dwa odcinki w doskonały sposób domykają cały serial i zostały bardzo wysoko ocenione przez widzów (bardzo dużo się w nich także dzieje).
Serial ten bez wątpienia jest jednym z najlepszych sitcomów ostatnich lat, ogólna ocena na IMDB po 12 latach emisji to aż 8.2 punktów (ponad 655 tysięcy głosów!). Ostatni sezon trzyma fason i stanowi godne zwieńczenie serii. Jeżeli ktoś rozpoczął przygodę z tą produkcją w 2007 roku i skończył teraz ... to w międzyczasie przeleciało mu aż 12 lat życia. Wiedzieli o tym producenci, którzy uderzyli w sentymentalne tony w ostatnich odcinkach a przede wszystkim w ostatniej scenie. Także technologia mocno poszła do przodu, bo o ile w jednym z pierwszym odcinków bohaterowie testują jakiś prototyp sterowania głosowego w telefonie tak teraz taka nowinka jest oczywistością dla każdego. Ciężko napisać coś, ta pozycja była i jest kultowa.
Ocena Civil.pl: 87%
2 Broke Girls (Season: 6) (Dwie spłukane dziewczyny)
Na wstępie się przyznam, że swego czasu byłem fanem tego serialu i zacząłem go oglądać wiosną 2012 roku. Później byłem na bieżąco z kolejnymi sezonami, jednakże cały czas miałem zaległy ostatni, finałowy, który zakończył się dwa lata temu w 2017 roku. Fabuła w skrócie: serial opowiada o dwóch nowojorskich młodych kobietach: Max (Kat Dennings) i Caroline (Beth Behrs), które różni pochodzenie i status społeczny, ale łączy wspólne mieszkanie i praca po tym jak Caroline z dnia na dzień z bogatej dziewczyny stała się nędzarką w momencie gdy jej bogaty ojciec został aresztowany. Max i Caroline pracują na co dzień w podrzędnej jadalni na Brooklynie u Koreańczyka o imieniu Han. W ich otoczeniu znajduje się także sprośny kucharz Oleg oraz podstarzały kasjer Earl. Obsadę dopełnia Jennifer Coolidge, pochodząca z Polski kobieta w średnim wieku, prowadząca firmę sprzątającą (w późniejszych sezonach zostaje żoną Olega). W szóstym sezonie dziewczyny pracują w stworzonym przez nie barze (będącym czymś w rodzaju pubu), ale dorabiają dalej w jadalni u Hana. Ważnym wątkiem tego sezonu jest także romans Max z Randym (Ed Quinn) oraz Caroline z Bobbym (Christopher Gorham).
Serial, choć emitowany i wyprodukowany przez CBS, od początku swojego istnienia wyróżniał się ostrymi żartami (z mocnymi podtekstami seksualnymi) oraz absurdalnym czasami humorem. To budowało jego odrębność na rynku oraz przyciągało rzesze fanów, chcących obejrzeć coś innego aniżeli grzeczny sitcom. Szósty sezon oceniam wysoko, ponieważ nie zatracił w sobie niczego z czego znany był wcześniej cały format, dalej było "niegrzecznie" i na podobnym poziomie jak zawsze. Najlepsze moim zdaniem były odcinki: "And the Riverboat Runs Through It" oraz "And the Riverboat Runs Through It", nie mniej jednak każdy epizod sezonu ma w serwisie IMDB ocenę 8.0 i wyższą. Na pochwałę zasługuje także porządne zakończenie, które nie psuje dobrego wrażenia całości. Jeżeli ktoś lubi amerykańskie sitcomy i nie zna tego formatu, uważam że powinien spróbować go obejrzeć.
Ocena Civil.pl: 76%
Two and a Half Men (Season: 1) (Dwóch i pół)
Jako, iż platformy streamingowe ostatnio mocno "inwestują" w zakup licencji starszych seriali komediowych, postanowiłem odświeżyć sobie jeszcze pierwszy sezon "Dwóch i pół", który jest dostępny na Amazon Prime. To właśnie w pierwszym odcinku tego serialu zarysowuje się cała fabuła: nieudacznik Alan (Jon Cryer) zostaje wyrzucony z domu przez żonę Judith (Marin Hinkle) i prosi starszego brata Charliego (Charlie Sheen) o przygarnięcie. Charlie Harper to bogacz jeżdżący sportowym Jaguarem, mieszkający w willi w Malibu, na co dzień lubujący się w kobietach i alkoholu. Wraz z Alanem do domu w Malibu wprowadza się (tylko na weekendy) jego 10-letni syn Jake (Angus T. Jones). Tak naprawdę w pierwszym sezonie wymyślono wszystko, co później było odgrzewane przez kolejne lata. Zwariowana Rose, egoistyczna Evelyn, zołzowata Judith i sarkastyczna Berta – te postacie dopełniają tytułowych dwóch i pół i wszystkie pojawiają się już w pierwszym sezonie. Gościnnie w tym sezonie występują między innymi: Teri Hatcher, Heather Locklear, Jenna Elfman, Megan Fox czy Chris O'Donnell.
"Two and a Half Men" w roku swojego debiutu (2003) zrobiło prawdziwą furorę, stając się bardzo mocną pozycją na mapie seriali komediowych. Serial w swojej oryginalnej formule potrwał 8 sezonów, później nakręcono jeszcze cztery bez udziału Charlie Sheena. Nie mniej jednak, to pierwsze sezony tego show zrobiły prawdziwą robotę. Ciężko wskazać słabe punkty tego serialu, nawet teraz niektóre sceny bawią do łez. Moim zdaniem najlepsze odcinki tej serii to: "I Remember the Coatroom, I Just Don't Remember You", "Alan Harper, Frontier Chiropractor". Na moim blogu recenzowałem też ósmą serię oraz jedenastą i dwunastą.
Ocena Civil.pl: 79%