Charlize Theron

Charlize Theron to południowoafrykańska aktorka i producentka filmowa, urodzona w 1975 roku. Na swoim koncie ma między innymi Oscara za rolę pierwszoplanową w filmie 'Monster'. Obdarzona wysokim wzrostem, zagrała w wielu filmach akcji (np. 'Atomic Blonde' czy 'Mad Max: Fury Road').

Ocena: 55 A Million Ways to Die in the West

Rzecz ma miejsce pod koniec XIX wieku, gdzieś na zachodnich rubieżach USA. Tchórzliwy hodowca owiec - Albert (Seth MacFarlane - także jako reżyser i scenarzysta) dostaje kosza od swojej dziewczyny - Louise (Amanda Seyfried), która woli lokalnego właściciela "wąsiarni" - Foya (Neil Patrick Harris, który w zasadzie gra tutaj inną wersję Barneya z "How I met Your Mother"). Przyjaciel Alberta - Edward (Giovanni Ribisi), chcąc go pocieszyć - wyciąga go do saloonu, w którym gości dwóch przyjezdnych, w tym Anna (Charlize Theron) - żona rewolwerowca i rozbójnika Clincha (Liam Neeson). W saloonie dochodzi do rozróby podczas której Albert ratuje życie Annie. Tak rozpoczyna się ich znajomość, która zamienia tchórzliwego farmera w prawdziwego mężczyznę. Albert musi nauczyć się strzelać ... by stawić czoła Clinchowi, który terroryzuje okoliczne miasteczka.

Seth MacFarlane napisał i wyreżyserował Teda. W "A Million Ways to Die in the West" dodatkowo odgrywa główną rolę. Co raczej niekorzystnie wpłynęło na film, ponieważ postać Alberta moim zdaniem jest mało wyrazista.

Film pełen jest smaczków, oglądamy między innymi Doca Browna (z serii "Back to Future"), który pracuje nad swoim wehikułem. Kilku znanych aktorów pojawia się też w tle jako cameo, między innymi Ewan McGregor czy Ryan Reynolds. Nie zabrakło też Django (Jamie Foxx). MacFarlane w ten sposób zerżnął z Tarantino, który w swoim Django też zdecydował się na tego typu zabieg. Django to jednak film mistrza a "A Million Ways to Die in the West" przypomina raczej miks popkultury. Nie zabrakło ostrych dialogów czy brutalnych scen. Oczywiście Neil Patrick Harris wypowiada swoje legendarne "Challenge Accepted". Nie zabrakło niestety też dowcipu ze sraczką. Scena, w której N. P. Harris wypróżnia się do kapeluszy a następnie rozlewa fekalia - jest żenująca. Film kosztował 40 mln dolarów, zarobił na chwilę obecną ponad 85 mln, więc nie był klapą. Na pewno jednak można go ocenić jako przeciętną komedię westernową, nasiąkniętą pop-kulturalną papką.

Ocena Civil.pl: 55%

Ocena: 69 Snow White and the Huntsman

Królewna Śnieżka (Kristen Stewart) w wersji dla starszych dzieci. Zła królowa o imieniu Ravenna ( Charlize Theron) podstępem zabija króla i zabiera dla siebie i brata całe królestwo, które wkrótce pod jej rządami zaczyna podupadać. Ravenna zostawia przy życiu córkę króla - Królewnę Śnieżkę, jednak kiedy pewnego dnia lustereczko mówi jej, że nie jest już najpiękniejszą na świecie, postanawia posiąść serce królewny (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Śnieżka jednak ucieka, a królowa wysyła za nią łowcę (Chris Hemsworth), ten jak to w baśniach bywa, szybko zmienia stronę na tę dobrą i wspólnie z królewną rozpoczyna walkę przeciwko królowej.

Film był bardzo drogi - kosztował 170 milionów, a zwrócił prawie 400. Niestety tego super budżetu nie widać. Mamy ładne plenery, fajny zamek, trochę animacji, drzewnego trolla, krasnoludy. I to wszystko! Sceny batalistyczne są bardzo krótkie. Całość trwa niecałe nieco ponad 2 godziny, ale jak na film tego typu jest bardzo dużo dialogów. Ciężko wykombinować gdzie się schowały te wszystkie zainwestowane pieniądze. Ale nie wypada sądzić zwycięzców, jako iż produkcja okazała się kasowa. Warto pochwalić Charlize Theron, która zagrała kolejną świetną rolę, przyzwoicie zaprezentowała się Kristen Stewart. Chris Hemsworth w zasadzie chyba nawet nie wiedział, że już nie gra Thora, tylko kogoś innego, przez co obniżył poziom. Mimo wszystko warto obejrzeć ten film.

Ocena Civil.pl: 69%

Ocena: 73 Prometheus

Ridley Scott tworzy film o ekspedycji udającej się na obcą planetę, na której ma istnieć kolebka naszej cywilizacji. Prywatny projekt, finansowy przez miliardera, któremu zostało kilka dni życia jest dowodzony przez Meredith (Charlize Theron). Asystuje jej android o imieniu David (Michael Fassbender). W skład członków załogi ekspedycyjnej wchodzi Elisabeth Shaw (Noomi Rapace) - idealistka, wierząca katoliczka, szukająca na odległej planecie odpowiedzi odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Oprócz wymienionych bohaterów na statku znaleźli się też geolodzy, biolodzy oraz inni specjaliści. Cała misja ma charakter naukowy. Po wylądowaniu na planecie okazuje się, iż znajduje się na niej bunkier z ciągiem korytarzy, wewnątrz naukowcy odnajdują ciało istoty podobnej do człowieka oraz dziwną czarną substancje. Pomimo pokojowego charakteru misji, przybysze z Ziemi zostają zmuszeni do stoczenia walki o śmierć i życia, której stawką jest przetrwanie całego gatunku ziemskiego.

Film był krytykowany za to, że był kręcony od razu pod sequel. Krytycy zarzucali obrazowi Scotta, że tworzy zaledwie wstęp do kolejnych części a nie pełnowartościowy film. Nie sposób się zgodzić z tymi argumentami, jest to produkcja dosyć dopracowana, przyzwoicie zagrana, szczególnie dobrze przez Fassbendera. Niestety Noomi Rapace wypada mało przekonująco, zaś Charlize Theron używa może kilku procent swoich możliwości aktorskich. Mimo to technologia 3D, duży rozmach produkcji, ciekawy temat podnoszą Prometheusa ponad próg przeciętnych filmów sci-fi, nie jest to dzieło wybitne, ale na pewno bardzo przyzwoite.

Ocena Civil.pl: 73%

Ocena: 80 Battle in Seattle

Film bazujący na prawdziwych wydarzeniach, jakimi były zamieszki w Seattle w 1999 roku. Wówczas starcia między demonstrantami (protestującymi przeciwko szczytowi WTA) a policją przerodziły się w prawdziwą bitwę.

Sięgnąłem po ten film dlatego, iż przede wszystkim zaintrygowała mnie obsada (Michelle Rodriguez, Charlize Theron, Woody Harrelson i Ray Liotta), okazało się jednak iż świetną robotęwykonali również inni aktorzy tacy jak Martin Henderson czy André Benjamin.

Na ogól firmy dokumentujące jakieś wydarzenie są nudne. Ogląda się je głównie po to by lepiej poznać okoliczności danego zjawiska oraz porównać wizję reżysera ze swoją własną. Miłą niespodzianką było dla mnie to, iż "Battle in Seattle" nie było ani nadmiernie pompatyczne ani nieciekawe. Reżyser i zarazem scenarzysta Stuart Townsend stworzył ciekawy obraz, który jednocześnie edukuje i nie jest ciężkostrawny czy nadmiernie przerysowany. Film ten ucieka od kanonu groteskowych produkcji, które pod przykrywką tragicznych wydarzeń starają się ukryć obowiązkowe elementy amerykańskiego filmu takie jak namiętna miłość głównych bohaterów, przemiana głównego bohatera czy wyciskające łzy sceny okraszone dramatyczną muzyką. W tym akurat filmie te elementy nie zostały przerysowane.

Całość ogląda się bardzo dobrze. W filmie wydarzenia przedstawione są z kilku perspektyw bez niepotrzebnego dramatyzowania. Ta historia została opowiedziana w taki sposób, że wydała się realna i prawdziwa. Pobudziła mnie do myślenia.

Nie chcę się skupiać na kwestiach typu kto kogo grał oraz na fabule, bowiem te aspekty nie są tak istotne w tym przypadku. Ten film warto obejrzeć po to właśnie by przekonać się czym były zamieszki w Seattle w roku 1999 oraz poznać racje protestujących. Ja zawsze byłem mało zainteresowany takimi protestami, jednak po obejrzeniu tego filmu nie byłem już taki pewien czy tego typu kwestie są mi obojętne. Reasumując: bardzo dobre dzieło stymulujące do myślenia.

Ocena Civil.pl: 80%

« Poprzednia strona

W sumie: 9 filmów/seriali