film sci-fi

Poniżej znajdują się filmy i seriale powiązane z tagiem: film sci-fi

Ocena: 69 The Hunger Games

Chcąc być na bieżąco sięgnąłem po modną ostatnio pozycję "The Hunger Games". Obecnie do kin wchodzi trzecia odsłona trylogii Suzanne Collins (podzielona na dwa filmy, aby więcej wycisnąć z kieszeni widzów...), ja cofnąłem się o dwa lata to pierwszej części. W jakieś tam przyszłości totalitarne państwo Panem jest podzielone na dwanaście dystryktów oraz stolicę. Każdego roku w każdym dystrykcie losowana jest dziewczynka i chłopak, których następnie transportuje się do stolicy na Igrzyska Głodu (w polskiej wersji przetłumaczone jako Igrzyska Śmierci). 24 dzieci walczy na śmierć i życia na arenie a całe zmagania są transmitowane na żywo w dystryktach oraz w stolicy. "Zabawa" kończy się wtedy, gdy przy życiu pozostaje tylko jedna osoba. Katniss Everdeen (Jennifer Lawrence) zgłasza się do Igrzysk zastępując młodszą siostrę Primrosę, razem z nią do stolicy jedzie Peeta Mellark (Josh Hutcherson). Przewodnikiem tej dwójki zostaje weteran igrzysk Haymitch Abernathy (Woody Harrelson). Po przewiezieniu do stolicy, Katniss i Everdeen spędzają kilka dni w luksusie oraz pilnie uczęszczają na szkolenia oraz prezentują swoje wdzięki sponsorom. Biorą też udział w talk show prowadzonym przez Ceasara Flickermana (niesamowita rola Stanleya Tucciego). Po tej części wstępnej rozpoczyna się właściwy akcja - czyli pojedynek na leśnej arenie.

Ciężko wymienić wszystkich znanych aktorów występujących w tym filmie. Dużą rolę gra Wes Bentley – jako reżyser igrzysk Seneca Crane. W nieco mniejszej oglądamy Lenny'ego Kravitza, Liama Hemswortha, Elizabeth Banks, Paulę Malcomson czy Toby'ego Jonesa. Produkcja adresowana jest do młodzieży, stąd też próżno w niej szukać brutalnych scen czy sieczki. Oczywiście nie da się pokazać walki na śmierć i życie bez przemocy, jednakże jeżeli ktoś lubi ekran zlany krwią – to go nie uświadczy w "The Hunger Games". Ciekawy jestem kolejnych części, które muszę nadrobić. Sukces komercyjny mówi sam za siebie, przy zainwestowaniu 78 mln dolarów zainkasowano prawie 700. Na Rotten Tomatoes odnotowano aż 84% pozytywnych recenzji. To sporo, ja oceniam produkcję pozytywnie, ale bez większego "wow".

Ocena Civil.pl: 69%

Ocena: 21 The Happening

O "The Happning" słyszałem tyle złego, że aż postanowiłem powrócić do tej produkcji z 2008 roku, w której w rolach głównych występują: Mark Walhberg oraz Zooey Deschanel. Central Park w Nowym Jorku ma miejsce plaga samobójstw poprzedzona dziwnym zachowaniem osobników, którzy targnęli się na swoje życie. Wkrótce tajemniczy wirus samobójstw ogarnia całe północno-wschodnie wybrzeże USA. Nauczyciel z Filadelfii - Elliot (Wahlberg) wraz z żoną Almą (Deschanel) oraz z córką przyjaciela – małą Jess starają się przetrwać kataklizm. Fabuła brzmi może nieźle, przynajmniej przyzwoicie – można sobie pomyśleć o tym jak o kolejnym filmie survivalowym. Ten jednak taki nie jest! Za olbrzymim budżetem (około 50 mln dolarów wg różnych źródeł) kryje się coś co przypomina kino amatorskie. Złe siły objawiają się poprzez wiatr na polu, który szeleści liśćmi i roślinami!

"The Happening" to jeden z najgorszych filmów z udziałem Marka Wahlberga. W Rotten Tomatoes tylko 30 recenzji było pozytywnych, 143 zaś negatywnych - co dało łączny wynik 17%. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ ten film jest naprawdę nudny, nieefektowny. Do tego dodajmy sztywnego Walhberga, scena w której rozmawiał on z plastikową rośliną to jedna z najbardziej żenujących jakie widziałem w ostatnim czasie. Gra aktorska Zooey Deschanel była okropna, aktorka w zasadzie zrobiła kilka głupich min a poza tym, była niesamowicie bierna i sztywna, zbudowała jedną z najbardziej nijakich postaci jakie powstały w Hollywood. Jednym słowem - kto tego filmu miał przyjemność nie widzieć, niech nie zmienia tego stanu rzeczy.

Ocena Civil.pl: 21%

Ocena: 83 Edge of Tomorrow

W niedalekiej przyszłości cała kontynentalna Europa zostaje opanowana przez rasę obcych zwaną Mimikami. Angielski generał Brigham (Brendan Gleeson) dowodzący desantem na wybrzeżu Francji, wysyła do walki amerykańskiego majora - Williama Cage'a (Tom Cruise). Cage nie ma żadnego przygotowania do walki, dlatego odmawia udziału w walce, przez co zostaje aresztowany i dostarczony siłą do bazy wojskowej, z której kolejnego dnia ma zostać zrzucony na francuską plażę po to by walczyć z obcymi. Cage okazuje się być tchórzem i kiepsko sobie radzi na froncie, cała desant okazuje się być klapą. Cage'owi udaje się jednak przed śmiercią zabić dużego Mimika, który rozpryskuje dziwną cieczą... Po śmierci Cage budzi się w tym samym miejscu w bazie, w którym obudził się dzień wcześniej - a wszystkie zdarzenia się powtarzają - łącznie z przebiegiem walki, w której ginie wielka wojowniczka - Rita Vrataski (Emily Blunt). Rita poleca Cage'owi by ten odnalazł ją "kiedy się znów obudzi" - następnie Cage znowu ginie i powtarza ten sam dzień. Tym razem jednak decyduje się zmienić bieg wydarzeń i skontaktować z Ritą przed walką. Kobieta wraz z naukowcem dr. Carterem - uświadamia Cage'owi iż posiadł umiejętność wroga - potrafi resetować czas aby uczyć się bitwy i powtarzać ją tak długo, aż ją wygra. Taką zdolność posiadała Rita, która powtarzała bitwę pod Verdun tak długo aż ją wygrała, później jednak przetoczono jej krew, przez co straciła cenną umiejętność. Cage rozpoczyna powtarzanie dnia w nieskończoność, za każdym razem ginąć po nieudanej próbie, najczęściej z ręki Rity. Dochodzi do wniosku, iż bitwa na wybrzeżu Francji nie jest ważna i aby pokonać najeźdźce - musi pokonać głównego wroga - Omegę, który posiada umiejętność resetowania czasu.

Film basuje na japońskiej noweli "All You Need Is Kill" Hiroshiego Sakurazaki. Kosztował prawie 180 mln dolarów, ale wygenerował przychód w wysokości 370 mln dolarów, zgarniając świetne noty - 90% recenzji w Rotten Tomatoes jest pozytywna. Tom Cruise to stary wyjadacz kina akcji, znany nie tylko z serii Mission Impossible, grał też między innymi w Oblivionie. Emily Blunt to obecnie 31-letnia angielska aktorka, która nie ma może bardzo bogatego dorobku, ale z pewnością cechuje ją bardzo oryginalna, subtelna uroda. Dodała ona "Edge of Tomorrow" uroku i dodatkowego powodu by obejrzeć ten świetny film!

Ocena Civil.pl: 83%

Ocena: 19 The Human Race

Rzadko kiedy "udaje" mi się obejrzeć produkcję, która jest całkowita pozbawiona sensu. Fabuła "The Human Race" opiera się na wyścigu ludzi, w którym to zawodnicy "zdublowani" (wyprzedzeni dwa razy) giną, tak samo giną wszyscy, którzy nie stosują się na znaków na trasie oraz ... Ci co wchodzą na trawę. Bezpieczne są (tam nie można zginąć na skutek zejścia z trasy i nie ma trawy - ale można umrzeć na skutek "zdublowania") trzy lokacje: szkoła, więzienie i dom. Cała trasa przypomina kwadrat, oprócz trzech wymienionych miejsc resztę stanowi ścieżka, aczkolwiek są też urozmaicenia - np. kościół, który o dziwo nie jest bezpieczny. Brzmi absurdalne, ale to dopiero początek. Opowieść rozpoczyna się od ukazania dziewczyny o imieniu Veronica, sieroty, która straciła mamę na skutek choroby nowotworowej. Na tę samą przypadłość choruje też jej młodsza siostra, która wkrótce umiera ... i żeby było przewrotnie u Veroniki też zostaje zdiagnozowany ten sam nowotwór, tyle tylko iż ona nie poddaje się i wchodzi w fazę totalnej remisji. Nie wiem po co w filmie zaczęto od tej opowieści, ponieważ na chwilę po cudownym wyleczeniu, Veronica znajduje się na torze wspomnianego już wyścigu wraz z 79 pozostałymi uczestnikami. Dziewczyna po kilku sekundach wchodzi na trawę i jej głowa eksploduje... Tak, ona nie będzie główną bohaterką tego filmu. Będą nimi dwaj żołnierze z Afganistanu: Justin i Eddie. I tu również pokazano retrospekcję: Justin ratuje Eddiego na pustyni w Afganistanie, ten jednak traci nogę. Po powrocie do USA mężczyźni zostają wielkimi przyjaciółmi i wspierają ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci. Jadąc wspólnie samochodem i oglądając na ulicy dwójkę niesłyszących ludzi, Eddie i Justin oraz cała ulica zostają nagle przeniesieni na trasę wyścigu. I żeby było zabawniej: każdy z uczestników słyszy "głosy", które tłumaczą zasady gry oraz informują o liczbie osób, która jeszcze żyje. Ten objaw schizofrenii zostaje ukazany też jako wielki "prezent" dla dwójki głuchoniemych uczestników, którzy w końcu coś słyszą... W końcu rozpoczyna się wyścig, Eddie i Justin postanawiają grać tych dobrych na początku pomagają słabszym, ale kiedy instynkt przetrwania odzywa się także w nich, co zmienia ich podejście do wyścigu. Ten koszmar, w co trudno uwierzyć, ma w dodatku absurdalne zakończenie, które można było wymyślić tylko na bardzo silnych środkach odurzających.

Tragiczna produkcja, napisana i wyreżyserowana przez Anglika, niejakiego Paula Hougha, który w swoim dorobku nie miał wcześniej żadnego filmu pełnometrażowego, ledwie jeden film dokumentalny i dwa krótkometrażowe, na przestrzeni 18 lat. Oby zmienił hobby...

Ocena Civil.pl: 19%

Ocena: 39 Elysium

W roku 2154 wszyscy bogaci ludzie żyją w rezerwacie zwanym Elysium, zlokalizowanym w przestrzeni kosmicznej niedaleko Ziemi. Niezamożni rezydują zaś na planecie Ziemia, która jest zrujnowana i dręczona przez różne choroby. Wśród biednych znajduje się niejaki Max (Matt Damon), który zostaje napromieniowany podczas pracy i aby przeżyć musi skorzystać z usługi komory leczącej znajdującej się na Elysium. Max podejmuje się więc misji dostania się do "raju", przy okazji występując przeciwko podziałowi na bogatych i biednych. Po drugiej strony znajduje się Delacourt (Jodie Foster) - bezwzględna obrończyni dotychczasowego ładu, zarządzająca obroną Elysium.

Ten film to nieporozumienie. Duży budżet - 115 mln dolarów - którego kompletnie nie widać. Scenariusz i realia były pisane na kolanie, nie zadbano o nic. Za niecałe 150 lat wg scenarzysty i reżysera (Neill Blomkamp) dochodzi do większej latynizacji USA (hiszpańskiego jest więcej na ulicach...), roboty przejmują pracę policji, pojawiają się lekko futurystyczne samochody i ... koniec! Taką wizję 2154 roku można było mieć w roku 1950. William Fichtner w roli Johna Carlyle (biznesmena z Elysium) do pisania na komputerze używa Applowskiej klawiatury i używa nieco fantazyjnego monitora LCD - to już kpina. Patrząc po tym jak rozwija się rynek komputerów z roku na rok nie można zakładać, że za 150 lat ktoś będzie siedział przy Apple'u i pisał program jądra sterującego bazą kosmiczną. Pokazano ponadto jakieś meksykańskie slumsy imitujące Los Angeles i kilka lekko dynamicznych akcji. Całe to pseudo kino sci-fi nie nadaje się dla nikogo. Całkowicie zmarnowany potencjał, beznadziejna fabuła. Film trwa ledwie sto parę minut a ciągnie się niemiłosiernie. Porażka na całej linii.

Ocena Civil.pl: 39%