film romantyczny

Filmy romantyczne to specyficzny gatunek dedykowany raczej dla Pań. Premiery tego typu filmów często mają miejsce 14 lutego (lub w terminie zbliżonym do tej daty). Gatunek często łączony z komedią, tworzący podgatunek romcom.

Ocena: 60 The Bounty Hunter

Już kilka dobrych dni temu obejrzałem nową komedię z udziałem Jennifer Aniston i Gerarda Butlera. Obraz ten zebrał niesamowicie krytyczne recenzje. Krytycy najczęściej zwracali uwagę na to, iż scenariusz był nieprzemyślany, akcja nudna, zaś całość wypadła poniżej standardów hollywoodzkiej komedii romantycznej. Jeden z krytyków napisał wprost: scenarzyście nie wiedzieli co zrobić na ekranie z parą doborowych aktorów.

No cóż - trzeba się z nimi zgodzić. Bowiem faktycznie oglądać tą komedię można odnieść wrażenie, że jest ona nieco nudnawa, niezbyt śmieszna, z mało wciągającym wątkiem kryminalnym i miejscami nie klejącą się do siebie fabułą.

Ale z drugiej strony: w komediach tego typu już wszystko było, trudno wymyślić cokolwiek oryginalnego i bawiącego do łez, trzeba więc produkować filmy niedoskonałe i liczyć na zwrot inwestycji. To się akurat udało: film zarobił więcej niż w niego włożono.

Ja nie wybrzydzałem. Chciałem zobaczyć w akcji parę niezwykle popularnych aktorów - i to się udało. Gerard Butler wyrasta na megagwiazdę kinę i naprawdę i nawet w takiej produkcji jak ta odnalazł się świetnie. J. Aniston też z powodzeniem umie korzystać ze swoich walorów.

O fabule pisać nie warto, bo każdy kto słyszał cokolwiek o tym filmie, widział trailer - wie o co w nim chodzi.

Na koniec tylko dodam: krytyka krytyką, ale gdy człowiek się nastawi na całkowitą klapę, to mimo wszystko jest mile zaskoczony - bo aż tak źle nie jest.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 90 Up in the Air

Dzisiaj (po rozdaniu Oscarów) wiadomo, że Up in the Air ten pomimo 6 nominacji nie otrzymał żadnej statuetki. Trochę szkoda - ale jednocześnie jest to dosyć sprawiedliwa kolej rzeczy - patrząc po tym, kto te statuetki zgarnął.

Up in the Air to film na kryzys. Ryan Bingham (w tej roli świetny George Clooney - nominacja do Oscara) z zawodu jest specjalistą do spraw doradztwa w karierze - czyli po polsku: dostaje zlecenia od korporacji - które chcą zwalniać pracowników. Aby składać owe wymówienia (po wygłoszeniu biurokratycznej formułki) podróżuje po całych Stanach Zjednoczonych samolotami. W powietrzu i w hotelach spędza ponad 300 dni w roku. To specjalista w swojej dziedzinie, lubiący swoją pracę - czyli karty chipowe, odprawy samolotowe, statusy lojalnego klienta itd. Na swojej drodze spotyka bratnią duszę - Alex (w tej roli nominowana do Oscara - Vera Farmiga), z którą wdaje się w romans. Byłoby świetnie, gdyby nie młoda pani psycholog - Natalie (Anna Kendrick - również nominowana do Oscara), która w firmie Binghama wdraża technologie odpraw pracowników przez Internet. Ta nowinka oznacza, że Ryan Bingham będzie musiał zamienić samoloty i hotele na gabinet i komputer podłączony do Internetu. Zanim to się jednak stanie Natalie musi poznać od środka jak wygląda praca specjalisty ds. doradztwa w karierze - wyrusza więc z Binghamem w "trasę".

"Up in the Air" na pewno nie jest słodką komedią romantyczną. To film ukazujący niezbyt radosne oblicze korporacyjności rozumianej poprzez materializm i pewien styl życia - podporządkowany karierze i samodoskonaleniu kosztem życia prywatnego. Historia opowiedziana w tym filmie nie przytłacza jakoś szczególnie, ale skłania do refleksji.

Oceniam ten obraz bardzo, ale to bardzo wysoko - ponieważ należy go zaliczyć do gatunku tzw. "must seen" - nie tylko ze względu na nominacje do Oscarów czy temat na czasie, tylko zwłaszcza po to by poprzez niezbyt ciężką historię skłonić się do chwili refleksji. Tutaj zachowano doskonale proporcje pomiędzy kinem-rozrywką a kinem refleksyjnym. 

Ocena Civil.pl: 90%

Ocena: 80 The Messenger

Sierżant Will Montgomery (Ben Foster) po powrocie z bardzo ciężkiej misji zostaje przydzielony do kapitana Tony'ego Stone'a (Woody Harrelson). Ich zadaniem jest informowaniem rodzin poległych o śmierci żołnierza. Mają to robić szybciej niż inne źródła przekazu, wg procedur i ze stoickim spokojem. Zadanie oczywiście nie jest łatwe.

Ten bardzo ambitny dramat pokazuje wojnę od kuchni. Na ogół filmuje się sceny batalistyczne, wielkie bitwy, bohaterskie czyny. Tutaj zaś pokazana jest szara rzeczywistość ludzi, którzy na wojnie tracą najbliższych. Reagują różnie.

Woody Harrelson został nominowany za ten film do Oscara za rolę drugoplanową. Co prawdą szans na jego otrzymanie nie ma za dużych (przy rewaluacyjnej roli Christophera Waltza z Inglorious Bastards każdy wypada przeciętnie) - ale mimo kolejny raz udowodnił jak wszechstronnym i profesjonalnym jest aktorem. Ben Foster wypadł raczej przeciętnie - chociaż jego opowieść o prawdziwej wojnie w końcowych scenach tego filmu naprawdę przejmuje.

Ambitne dramaty nie przyciągają do kin rzeszy widzów i słusznie, bo takie filmy opłaca się bardziej oglądać w zaciszu domowym. Na pewno większe wrażenie to dzieło robi na publiczności amerykańskiej niż polskiej, ale mimo to warto obejrzeć, choćby bo to by sprawdzić czy 2 nominacje do Oscara są słuszne. Moim zdaniem tak.

Ocena Civil.pl: 80%

Ocena: 70 Duplicity

Film w 2009 roku w Julią Roberts i Clivem Owenem w rolach głównych w reżyserii Tony'ego Gilroy'a (również autora scenariusza). Gilroy napisał i wyreżyserował "Michaela Claytona" (mroczny thriller osadzony w środowisku okrutnych korporacji). Akcja "Duplicity" również skoncentrowana jest na wielkich korporacjach, tylko że ten film w porównaniu z "Michaelem Claytonem" jest dużo lżejszy.

Lżejszy, bowiem Gilroy skoncentrował się bardziej na wątkach romansowych i komediowych aniżeli na budowaniu mrocznej atmosfery. Może to i lepiej, bowiem nie wiem czy próba stworzenia drugiego Claytona byłaby udana. W "Duplicity" J. Roberts i C. Owen wcielają się w postacie szpiegów (odpowiednio CIA i MI6), którzy rezygnują z państwowych posad by wspólnie zarobić kokosy na szwindlu w przemyśle farmaceutycznym. Owen wciela się rolę Ray'a Kovala a Roberts w Claire Stenwick. Dwie zwalczające się korporacje prowadzone przez Howarda Tully'ego (w tej roli Tom Wilkinson) oraz Richarda Garsika (w tej roli Paul Giamatti) utrzymują w swoich firmach jednostki wywiadowe, których celem jest infiltracja przeciwnika. Jak łatwo się domyślić pan Koval i pani Stenwick zajmują pozycje po przeciwnych stronach barykady po to by wykraść drogą technologię.

Film zawiera szereg retrospekcji, z których widz dowiaduje się o wspólnej przeszłości głównych bohaterów i ich planie na zgarnięcie fortuny. Taka konstrukcja nie wiele daje, bo od razu można się domyślić, co będzie pokazane w kolejnej retrospekcji. Generalnie jest to mało zaskakujący film.

Broni się za to jako elegancka, lekka opowieść o niezbyt przewidujących szpiegach, granych przez naprawdę dobrych aktorów.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 70 I Love You, Man

Komedia absolutnie nie w moim guście, ale bardzo oryginalna i niesamowicie śmieszna. Fabuła: Peter Klaven (Paul Rudd) żeni się z Zooey (Rashida Jones), ale oprócz ma spory problem... Nie ma bowiem przyjaciela, który mógłby zostać jego drużbą. Przyjaciel się znajduje - zostaje nim Sydney Fife (Jason Segel). Tyle tylko, że nie jest to przeciętny gość a prawdziwe indywiduum, które wywraca życie Petera do góry nogami.

Przed obejrzeniem filmu obawiałem się jakiś przesadnych akcentów. Obawy były nieuzasadnione, bo wszystko w "I Love You, Man" jest jak trzeba. Trochę jedynie razi dysproporcja, miejscami jest to niemalże kino familijne przeplatane dialogami wyjętymi niemalże z filmów pornograficznych. Nevertheless: efekt końcowy jest bardzo dobry. Warto obejrzeć, ponieważ dobrych świeżych komedii jest coraz mniej, a ten film nie irytuje powtarzaniem schematów, ponadto ogląda się go lekko i z przyjemnością.

Ocena Civil.pl: 70%