film przygodowy

Na ogół gatunek filmu przygodowego idzie w parze z komedią albo super produkcją. Pewnym podgatunek jest film drogi, polegający na tym, że para (lub więcej osób) podróżuje po bezkresach USA tudzież innego wielkiego państwa, rozwiązując po drodze swoje lub cudze problemy.

Ocena: 57 The Ice Road (Lodowy Szlak)

Po eksplozji w kopalni w Manitobie zostają uwięzieni górnicy. Aby im pomóc, potrzebne są specjalistyczne wiertła, które w krótkim czasie mogą zostać dostarczone tylko przez profesjonalnych kierowców ciężarówek a jedyna droga do kopalni wiedzie przez tzw. "Lodowy Szlak" czyli drogę wytyczoną na zamarzniętym lodzie. Bracia, kierowca Mike (Liam Neeson) i mechanik (weteran wojenny niepełnosprawny z powodu obrażeń doznanych na wojnie) Gurty (Marcus Thomas) z powodu kiepskiej sytuacji finansowej podejmują się tego zadania i zatrudniają się u niejakiego Jima Goldenroda (Laurence Fishburne) organizującego akcję pomocową. Trzecim kierowcą zostaje młoda dziewczyna Tantoo (Amber Midthunder). Główni bohaterowie wyruszają w bardzo trudną misję, gdzie poza uciekającym czasem natrafiają na inne przeciwności losu.

Film spotkał się z przeciętnym odbiorem ze strony widzów (ledwie 5.6/10 w IMDb) i krytyków (43% pozytywnych ocen zagregowanych w Rotten Tomatoes). "The Ice Road" miesza wiele różnych schematów, jest oderwany od jakichkolwiek realiów i jednocześnie przypomina budżetowe filmy akcji epoki kaset VHS. Autor scenariusza i zarazem reżyser Jonathan Hensleigh, to dosyć barwna postać, mającą w swoim dorobku stosunkowo niewiele pozycji, jednak to ten człowiek odpowiada za scenariusz chociażby do pierwszej części "Szklanej Pułapki" czy filmu "Armageddon" i kilku innych filmów z pogranicza kina akcji/przygodowego. Niestety w "The Ice Road" scenariusz choć czerpiący z wielu wzorców jest dosyć przewidywalny. Odnośnie obsady, to na pewno wyróżnia Amber Midthunder, młodziutka aktorka, będąca z pochodzenia rdzenną Amerykanką, łudząco podobną do młodej Aubrey Plazy. Obsadzenie jej w roli kierowcy tira, było nieco kontrowersyjne, ale ten kontrast nieźle temu filmowi zrobił. Ponieważ duet Liama Neesona i Amber Midthunder w roli kierowców tirów jest tak abstrakcyjny, że pewnie wielu widzów specjalnie sięgnęło po ten film by ich zobaczyć. Nie mniej jednak "The Ice Road" to raczej film przeciętny, choć miejscami intrygujący. Obecnie można go obejrzeć na HBO.

Ocena Civil.pl: 57%

Ocena: 35 Mortal Kombat

"Mortal Kombat" to trzeci film fabularny na temat znanej i kultowej serii gier, pierwszy wyszedł w 1995 a drugi w 1997. Nie jest to jednak żadna trzecia część, a próba zmierzenia się z tematem od nowa. Film próbuje nawiązywać do wspomnień z dzieciństwa dzisiejszych 30-latków, bo właśnie w latach 90 ukazywały się pierwsze części kultowej gry (choć ukazują się dalej). Ja mam do tej serii bardzo duży sentyment, tym bardziej miałem dosyć duże oczekiwania wobec tej produkcji. Fabuła opowiada o 10 turnieju, który to dałby Shang Tsungowi (w tej roli Chin Han) władze nad Ziemią siłom z zaświatów (analogiczny motyw jak w części z 1995 roku). Tym razem jednak scenarzyści chcieli pokombinować i główna postać to niewystępujący w grze niejaki Cole Young grany przez Lewisa Tana. Oprócz niego pojawia się wiele podstawowych postaci: Sonya Blade (Jessica McNamee), Liu Kang (Ludi Lin), Rayden (Tadanobu Asano), Sub-Zero (Joe Taslim), Jax (Mehcad Brooks) czy Kano (Josh Lawson).

Film ten dostał w miarę godziwe oceny od widzów (6.1/10 w IMDb), ale pomimo sporego budżetu 55 milionów, w czasie pandemicznym zarobił niespełna 84 mln. Niestety najnowsza odsłona Mortal Kombat nie przemawia do mnie wcale. Pierwszy zarzut to mocne zamerykanizowanie tego formatu i próba podciągnięcia go pod motywy superprodukcji Marvela czy DC, czyli ala komediowe wstawki, dużo lokacji, postaci i pełna komercjalizacja. Może byłoby to jeszcze ok, gdyby nie sposób wykonania, miejscami jest bardzo groteskowo. Drugi zarzut to kiepska obsada, bazująca w dużej mierze na australijskich aktorach, z dwoma wyjątkami: Chin Han świetnie pasował do roli Shang Tsunga a Mehcad Brooks do roli Jaxa. Ta część traci ducha oryginału i stanowi raczej komercyjną papkę aniżeli gratkę dla fanów formatu. Film można obejrzeć na HBO.

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 79 No Time to Die (Nie czas umierać)

"No Time to Die" to 25 część przygód Jamesa Bonda i piąta z udziałem Daniela Craiga w roli głównej. "Spectre" miało swoją premierę w 2015 roku, premiera najnowszej części była wielokrotnie przesuwana ze względu na pandemię, stąd aż 6 lat różnicy pomiędzy 24 i 25 częścią. W "No Time to Die" James Bond wiedzie życie na emeryturze u boku Madeleine Swann (Léa Seydoux), jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, gdy zostaje namierzony we Włoszech przez agentów Spectre, wkrótce zaś jego dawny znajomy Felix (Ralph Fiennes) prosi go o pomoc, po tym jak w ręce terrorystów wpada zabójcza broń biologiczna, hodowana w brytyjskim laboratorium. Głównym antagonistą w tym filmie jest Lyutsifer Safin (w tej roli genialny jak zwykle Rami Malek), międzynarodowy terrorysta.

Film zebrał lepsze oceny od widzów i krytyków niż "Spectre", na 400 profesjonalnych not w "Rotten Tomatoes" 84% jest pozytywnych. I tutaj wypada się od razu zgodzić, bo według mnie jest lepszy film niż "Spectre", ale nieco gorszy niż "Skyfall". Bond jak zwykle ściągnął do kin tłumy, film przy budżecie (wg różnych źródeł) mogącym sięgać nawet 300 mln dolarów zarobił na ten moment już około 775 mln, świetny wynik jak na ciągle pandemiczne czasy. Dużo jest także Bonda w Bondzie, bo film trwa 2 godziny i około 40 minut (dłużej niż poprzednie części z udziałem Craiga) – dzięki czemu fani tego formatu powinni poczuć się dopieszczeni przez producentów. "No Time to Die" jest nieco bardziej emocjonalny i mniej gadżeciarski niż poprzednie części, ale to akurat wyszło produkcji na zdrowie. Zadbano także o długą listę aktorów biorących udział w tym filmie, do obsady dołączyła między innymi Ana de Armas, która zagrała świetny epizod. "No Time to Die" to kolejna bardzo dobra superprodukcja filmowego cyklu liczącego już dobre kilkadziesiąt lat. Obecnie film można oglądać w sieciach VOD.

Ocena Civil.pl: 79%

Ocena: 55 Escape Room: Tournament of Champions (Escape Room: Najlepsi z najlepszych)

Film będący bezpośrednią kontynuacją "jedynki" z 2019 roku. Zoey (Taylor Russell) i Ben (Logan Miller) po przetrwaniu w poprzedniej części zamierzają zdemaskować organizację Minos, stojącą za organizacją zabójczych Escape Roomów. Zamiast tego, wplątują się w kolejną rozgrywkę organizowaną przez niejakiego Henry'ego (James Frain), który organizuje zawody "najlepszych z najlepszych". Film posiada dwie wersje, kinową (skróconą) i VOD, gdzie zastosowane jest alternatywne zakończenie oraz dodatkowy wątek, ja widziałem tę drugą.

Pierwsza część odniosła komercyjny sukces, kosztowała 9 mln dolarów i zarobiła prawie 156. Druga była droższa, kosztowała 15 mln i pomimo pandemii udało jej się zarobić niespełna 52 miliony, przy gorszych ocenach widzów (5.8/10 w IMDb) i krytyków (połowa pozytywnych not w Rotten Tomatoes). Nie da się ukryć, że dwójka to odcinanie kuponów, wymyślono nowe "plansze" oraz wpleciono dodatkowy wątek dotyczący kreatorów gry. W mniej więcej jednak połowie filmu akcja zaczyna nieco nużyć, choć sam film trwa nawet w wersji VOD nieco ponad półtorej godziny. Nie jest to jednak zły film i ma w sobie trochę ze świeżości oryginału oraz te same dwie główne postacie. Ciekawym zabiegiem było też stworzenie innej wersji VOD, po to by widzowie, którzy byli w kinie, mieli po co obejrzeć ten film drugi raz. Zapewne powstanie kolejna część, ponieważ sam format (pomimo, iż powstało w ostatnich latach przynajmniej kilka podobnych filmów) wydaje się być jeszcze ciągle dochodowy. "Escape Room: Tournament of Champions" można obecnie wypożyczyć w serwisach VOD, ja oglądałem na Chili. Czy warto? Jeżeli komuś podobała się jedynka, to tak.

Ocena Civil.pl: 55%

Ocena: 50 47 Meters Down (Podwodna pułapka)

"47 Meters Down" to prequel filmu z 2019 roku, obie części są jednak niezależne pod względem fabularnym i opowiadają zupełnie inne historie. W filmie z 2017 roku dwie siostry: Lisa (Mandy Moore) oraz Kate (Claire Holt) podczas wakacji w Meksyku postanawiają zanurkować w tzw. klatce służącej do obserwacji rekinów. Z pozoru bezpieczna rozrywka zamienia się w horror, gdy klatka spada na samo dno oceanu. Siostry mają tylko godzinę by wydostać się ze śmiertelnej pułapki.

Produkcja okazała się komercyjnym sukcesem (co oczywiście wpłynęło na decyzję o wyprodukowaniu sequelu), bowiem przy budżecie 5.3 mln dolarów zarobiła ponad 62 miliony (pomimo przeciętnych ocen od widzów i krytyków). Horrory survivalowe od lat cieszą się sporą popularnością i nisza ta wciąż wydaje się być lukratywna i "pojemna". Jednak sam film w żaden sposób nie porywa i nie trzyma w jakimś niesamowitym napięciu. Moim zdaniem minimalnie lepszy i ciekawszy (choć też przekombinowany) był sequel. W przypadku "47 Meters Down" scenarzyści musieli się nieźle natrudzić by wypełnić prawie półtoragodzinny film samymi scenami na dnie oceanu, tak by nie uśpić widza. Uśpić może nie uśpili, ale niestety nie porwali. Co nie zmienia faktu, że ten film to przeciętny, ale nie beznadziejny przedstawiciel swojego wąskiego gatunku, niemniej jednak wydaje mi się, że to raczej pożywka dla koneserów gatunku, aniżeli gratka dla przeciętnego widza. "47 Meters Down" można obejrzeć np. na Amazonie, gdzie dostępny jest także sequel.

Ocena Civil.pl: 50%