Netflix

Netflix to amerykański serwis typu VOD założony w 1997 roku w Kalifornii. Serwis słynie z wielu własnych produkcji, przede wszystkim seriali oraz w mniejszym stopniu także filmów. Dostęp do zasobów jest możliwy po wykupieniu jednego z kilku dostępnych abonamentów. Na naszym blogu recenzujemy produkcje rodzime serwisu.

Ocena: 85 The Queen's Gambit (Gambit Królowej)

"The Queen's Gambit" to miniserial Netflixa (siedmioodcinkowy) opowiadający o losach fikcyjnej szachistki Elizabeth Harmon (Anya Taylor-Joy). Akcja produkcji ma miejsce w latach 60-tych ubiegłego roku. Główna bohaterka w wieku 9 lat zostaje sierotą i trafia do domu dziecka, gdzie poznaje grający w szachy woźnego – Pana Shaibela (Bill Camp). Dziewczynka zafascynowana szachami, zaczyna interesować się grą i rozgrywać swoje pierwsze partie, robiąc zawrotny postęp. Jako nastolatka zostaje adoptowana przez Państwo Wheatley. Nie wchodząc w szczegóły, w nowej rodzinie kariera Beth nabiera rozpędu, po tym jak wygrywa lokalne turnieje i sięga po coraz większe nagrody. Marzeniem Beth jest pokonania mistrza świata, Rosjanina Borgova (w tej roli Marcin Dorociński), jednak w drodze po czempionat głównej bohaterce towarzyszy szereg uzależnień i demonów przeszłości z którymi się zmaga.

Serial trwa prawie 400 minut (wszystkie siedem odcinków), zaś twórcy podczas produkcji konsultowali się ze światowej sławy szachistami (np. Kasparowem) aby oddać w jak najlepszy sposób realia królewskiej gry. Sam grałem amatorsko w szachy, dlatego fascynacja tą grą nie jest mi obca, nie mniej jednak po premierze "The Queen's Gambit" na świecie zapanował boom i z półek sklepowych zaczęły znikać zestawy do tej gry... Produkcja Netflixa jest bardzo dobra, zarówno pod kątem fabuły jak i gry aktorskiej. Anya Taylor-Joy zagrała w sposób wręcz magnetyzujący widza. Dla Polaków istotny jest także udział Marcina Dorocińskiego, który zagrał rolę drugoplanową i choć w serialu gra Rosjanina i mówi po rosyjsku to i tak dobrze jest zobaczyć rodaka w takiej produkcji. Czy "The Queen's Gambit" ma jakieś wady? Odnoszą się one moim zdaniem głównie do zakończenia o którym nie napiszę ani jednego słowa (aby nie spoilerować). Nie ulega jednak wątpliwości, że to jeden z ważniejszych seriali tego roku, który warto obejrzeć.

Ocena Civil.pl: 85%

Ocena: 81 To the Lake (Season: 1) (Ku Jezioru)

"To the Lake" to rosyjski serial grozy wyemitowany w 2019 roku, który miał międzynarodową premierę 8 października po zakupieniu formatu przez Netflix. Kilka słów o fabule: mieszkańcy Moskwy zaczynają chorować na tajemniczy, śmiertelny wirus, który objawia się krwiopluciem oraz blaknięciem źrenic. W wyniku zagrożenia, w mieście wybucha panika. Dwie rodziny z podmoskiewskich domostw, postanawiają zjednoczyć siły i udać się w bezpieczne miejsce do oddalonego o kilkaset kilometrów jeziora w Karelii, gdzie planują znaleźć spokój i przeczekać najgorsze. Podróż przez zaśnieżone drogi, w obliczu grasujących hord wojska oraz szabrowników zamienia się w koszmar.

Rosjanie mieli ciekawy pomysł na serial i bardzo dobrze go wykonali. Wśród obsady znaleźli się aktorzy w różnym wieku, ale chyba najbardziej w pamięć zapada Kirill Käro (w roli Serioży, głowy podwójnej rodziny, składającej się z byłej i obecnej żony oraz dwójki dzieci) oraz Viktoriya Agalakova jako Polina (młoda dziewczyna, borykająca się z alkoholizmem po stracie matki, niemogąca przeboleć, że jej bogaty ojciec znalazł szczęście w ramionach młodej striptizerki Mariny). Twórcy tego serialu postawili na bardzo mocny przekaz, stąd też "To the Lake" pełen jest brutalnych scen, dedykowanych widzom o żelaznych nerwach. Pierwsza seria składa się z ośmiu odcinków, z których każdy trwa około 50 minut, a więc całość zajmuje plus/minus 400 minut. Na plus należy zaliczyć także udaną ścieżkę dźwiękową, składającą się zarówno z piosenek rosyjsko i angielskojęzycznych. Czy są jakieś minusy? Moim zdaniem jeden, niestety odcinki są mocno nierówne, niektóre wręcz wbijają w fotel, ale są i takie które miejscami usypiają i nieco wygaszają emocje. Poza tym "To the Lake" to bardzo ciekawa, niebanalna produkcja, będącą ciekawą alternatywną dla amerykańskich seriali o Apokalipsie. Rosjanie też mają swoje dobre pomysły na ten gatunek i co ważne, potrafią te idee w ciekawy sposób zaprezentować.

Ocena Civil.pl: 81%

Ocena: 52 Hubie Halloween (Hubie ratuje Halloween)

"Hubie Halloween" to tegoroczna Halloweenowa propozycja Netflixa. Hubie (Adam Sandler) to mężczyzna w średnim wieku, mieszkający w Salem ze swoją matką. Główny bohater uważany jest za dziwaka i fajtłapę, za co jest wyszydzany przez lokalną społeczność. Mimo braku akceptacji, Hubie stara się być pożyteczny dla lokalnej społeczności i co roku patroluje ulice jako ochotnik, dbający o porządek podczas tego ważnego amerykańskiego święta. Kilka dni przed Halloween z psychiatryka ucieka niejaki Richie Hartman (Rob Schneider), co stawia na nogi lokalną policję, zaś podczas samego święta dochodzi do kilku zaginięć osób ze społeczności Salem. Dzielny Hubie postanawia wyjaśnić sprawę.

Ten film zaliczany jest jednocześnie do horrorów i komedii, jednak obecne są w nim także wątki fantasy, jak również elementy kina familijnego. Netflix mocno zainwestował w obsadę, bo poza Sandlerem, na ekranie gości (w większych lub mniejszych rolach) wielu znanych aktorów, np. Ray Liotta, Steve Buscemi, Michael Chiklis czy Maya Rudolph. Role wiodące grają ponadto: Kevin James i Julie Bowen. "Hubie Halloween" zdobył sporą popularność (obecnie jest najpopularniejszym filmem w serwisie IMDB), jednocześnie notując słabe oceny od widzów i krytyków (5.2/10 w IMDB, 53% pozytywnych opinii w Rotten Tomatoes). Moim zdaniem "Hubie Halloween" to typowy przedstawiciel Netflixowego gatunku filmowego. Ten gigant VOD od kilku lat specjalizuje się właśnie w takich ultra-przeciętnych pozycjach o których się szybko zapomina. Tak właśnie jest z tym filmem: przeciętny scenariusz, przeciętna intryga, minimum emocji. Jako komedia "Hubie Halloween" także nie śmieszy. Niemniej jednak, produkcje da się obejrzeć, jeżeli ma się ograniczone oczekiwania. Też warto zauważyć, że sam Halloween i jego magia oddziałuje głównie w kulturze anglosaskiej i to właśnie pod tych widzów powstał ten film.

Ocena Civil.pl: 52%

Ocena: 49 The Binding (Więź)

"Il Legame" (angielski tytuł: "The Binding") to włoski horror dystrybuowany przez Netflixa, którego premiera miała miejsce 2 października 2020 roku. Francesco (Riccardo Scamarcio) zawozi swoją narzeczoną Emmę (Mía Maestro) i jej córkę Sofię do swojej matki, mieszkającej w okazałym domu na południu Włoch. W posiadłości, Emma zwraca uwagę na niecodzienne zwyczaje ludzi tam mieszkających, jedna prawdziwy problem zaczyna się po tym jak jej córka zostaje ugryziona przez tarantulę. Po ugryzieniu dziewczynka zaczyna się dziwnie zachowywać, pomimo iż badający ją lekarz orzeka że jest zdrowa. Wkrótce na jaw zaczynają wychodzić sekrety posiadłości, powiązane z dramatem sprzed lat.

Nie jestem ekspertem kina włoskiego, jednak ten film został wyprodukowany raczej na modłę amerykańskich produkcji tego typu. Niestety "The Binding" zawodzi na wielu polach i po prostu rozczarowuje. Sama posiadłość w której ma miejsce akcja, przypomina raczej obiekt z kreskówek o Scoobym Doo, bowiem dom składa się z olbrzymich pustych przestrzeni, stwarzających wrażenie mrocznych (czas akcji to prawdopodobnie lata 90), jednak będących zbyt dosadnie wystylizowanych. Sama intryga niezbyt wciąga i jest dosyć przewidywalna. Na plus należy zaliczyć udział Míi Maestro, ciekawej argentyńskiej aktorki o niebanalnej urodzie, partnerujący jej na ekranie Riccardo Scamarcio wypada jednak bardzo nijako. Film, choć ma na razie niewiele ocen, został raczej chłodno przyjęty przez widzów (obecna nota w IMDB to 4.6/10). W tym miesiącu (podobnie jak rok temu) na naszej stronie pojawi się więcej recenzji horrorów i thrillerów, w ramach akcji Halloween 2020. Niestety "The Binding" to produkcja, którą ciężko byłoby polecić horrorowych koneserom.

Ocena Civil.pl: 49%

Ocena: 30 Fatal Affair (Fatalny romans)

Ellie Warren (Nia Long) to prawniczka w średnim wieku, stojąca u progu wielkich zmian w swoim życiu. Niedawno wraz z mężem kupiła dom przy plaży (w Malibu, ale na potrzeby filmu została wykreowana fikcyjna miejscowość Oceancrest), a w momencie rozpoczęcia filmu zmienia pracę, kończąc współpracę z korporacją i otwiera własną kancelarię. W ostatnich dniach pracy dla poprzedniej firmy, Ellie spotyka byłego znajomego ze studiów Davida Hammonda (Omar Epps), który zatrudnia się tam jako specjalista od IT. David proponuje Ellie wypad na drinka, podczas którego kobieta zwierza się, że nie najlepiej dogaduje się ze swoim mężem Marcusem (Stephen Bishop), podczas tego wieczoru Ellie niemal dopuszcza się zdrady, jednak w porę się opamiętuje. Po incydencie kobieta planuje ograniczyć kontakty z Davidem (co wydaje jej się banalne, po tym jak odchodzi z firmy i zakłada własną działalność), jednak mężczyzna nie chce dać jej spokoju i wplątuje główną bohaterkę w niebezpieczną grę, z morderstwami w tle.

Produkcja Netflixa zadebiutowała na platformie w połowie lipca 2020 roku i stanowiła uzupełnienie letniej ramówki. Netflix w ostatnich latach polubił produkowanie niskobudżetowych thrillerów, zazwyczaj niskiej jakości. "Fatal Affair" wyznacza nowe dno dla thrillerów tego giganta VOD. Film otrzymał słabe noty od widzów (4.4/10 w serwisie IMDB) i jeszcze słabsze od krytyków (tylko, a może aż 34% pozytywnych opinii w Rotten Tomatoes). Co tym razem się nie udało? Opowiedziana w tym filmie historia jest niesamowicie naciągana. Trudno sobie wyobrazić by pani prawnik z bogatym doświadczeniem życiowym i pokaźną sumą na koncie, mieszkającą z mężem (wysokim, dobrze zbudowanym facetem) była w stanie dać się wplątać w taką "aferę". Sam film jednak udowadnia, że mając fatalny pomysł na scenariusz, można go jeszcze bardziej zepsuć, wplatając masę nielogiczności i absurdów. W rezultacie powstał bardzo słaby, niewciągający thriller, opowiadający groteskową historię. Czy jest sens zapychać ramówkę takimi filmami, nawet w czasie wakacji?

Ocena Civil.pl: 30%