dramat

Poniżej znajdują się filmy i seriale powiązane z tagiem: dramat

Ocena: 73 Don't Look Up (Nie patrz w górę)

Netflix co roku w okolicy Świąt Bożego Narodzenia wypuszcza superprodukcję, w poprzednich latach "stawiał" na filmy akcji, w tym roku jednak zdecydował się na czarną komedię w gwiazdorskiej obsadzie. Dwójka niedocenianych astronomów: Kate Dibiasky (Jennifer Lawrence) i Dr Randall Mindy (Leonardo DiCaprio) odkrywają, że za pół roku w Ziemię uderzy olbrzymia kometa, która spowoduje zagładę planety. Swoim odkryciem dzielą się z prezydent USA (w tej roli świetna Meryl Streep), jednak Biały Dom nie wydaje się być zainteresowany tematem co zmusza bohaterów do odbycia touru w mediach. Kate i Randall goszczą w popularnym programie informacyjnym prowadzonym przez Brie Evantee (Cate Blanchett) i Jack Bremmera (Tyler Perry), jednak nawet media nie interesują się rychłym końcem świata i wolą rozmawiać o piosenkarce Riley Binie (w tej roli Ariana Grande). W rezultacie światowi liderzy tracą czas na walkę ze śmiertelnym zagrożeniem, orientując się w powadze sytuacji zbyt późno.

Film stanowi satyrę dzisiejszych czasów, zdominowanych przez koncerny (w filmie sparodiowano lidera branży komórkowej, który rządzi samą prezydent USA), social media i ludzi ogłupionych medialną papką. Film Adama McKaya (będącego zarówno reżyserem jak i scenarzystą) zmusza do myślenia i gorzki sposób komentuje dzisiejszą rzeczywistość, w której liczy się pieniądz i sława a nie wyższe wartości. Obraz trwa ponad 2 godziny i oprócz już wymienionych gwiazd występują w nim między innymi: Rob Morgan, Jonah Hill, Scott Mescudi, Melanie Lynskey czy Ron Perlman. Budżet produkcji wyniósł 75 mln dolarów, co oczywiście wydaje się być realną kwotą zważywszy na listę aktorów. Netflix "Don't look up" włożył trochę kij w mrowisko, bo firma sama jest wielką korporacją, uzależniającą ludzi od swoich produkcji i seriali, więc film można też odbierać jako autosatyrę. Nie mniej jednak dobrze, że tym razem gigant VOD zamiast inwestować grube pieniądze w kolejną "strzelankę" postanowił zmusić swoich widzów do nieco refleksji. Moim zdaniem to dobry krok. Amazon przygotował równie refleksyjny film pt. "Being the Ricardos" opowiadający o życiu Lucilli Ball z Nicole Kidman i Javier Bardem, jeszcze nie widziałem tego filmu, ale już teraz widać, że to Netflixowi udało się bardziej zainteresować widzów swoją świąteczną superprodukcją.

Ocena Civil.pl: 73%

Ocena: 75 Greenland (Grenlandia)

"Greenland" to amerykański film akcji debiutujący w kinach w drugiej połowie grudnia 2020 roku. John Garrity (Gerard Butler) inżynier specjalizujący się w budowie budynków otrzymuje informację od rządu, że on i jego rodzina zostali wybrani i mają zagwarantowane miejsce w schronie w tytułowej Grenlandii podczas zderzenia się komety z Ziemią. John żyje ze swoją żoną w separacji (w tej roli Morena Baccarin), ale wspólnie z nią wychowuje małoletniego syna cierpiącego na cukrzycę (Roger Dale Floyd). W obliczu zagrożenia, rodzina jednoczy się by dostać się do schronu i przeczekać Apokalipsę.

Produkcja pomimo czasu pandemicznego, osiągnęła umiarkowany sukces finansowy, bowiem przy budżecie 35 mln, zarobiła delikatnie ponad 52 miliony dolarów (w związku z czym obecnie z produkcji jest sequel). Film otrzymał w miarę dobre oceny od widzów (6.4/10 w IMDb) i krytyków (78% pozytywnych not zagregowanych w Rotten Tomatoes). Moim zdaniem zasłużenie, bo to dobry film akcji, trzymający w napięciu przez prawie dwie godziny. Gerard Butler nie gra tutaj wysportowanego osiłka kładącego na łopatki tabuny terrorystów, tylko przeciętnego człowieka, walczącego o życie swoje i rodziny w przededniu końca świata. W "Greenland" akcja prowadzona jest w dobrym tempie, bez niepotrzebnych spowolnień i "gadaniny", ale nie ma też fajerwerków znanych z superprodukcji mających wielokrotnie wyższy budżet. Udało się zrobić film efektowny (jak za 35 mln dolarów), ale nieprzeładowany bajerami. Po prostu porządne kino apokaliptyczne. Film obecnie można obejrzeć np. na Amazon Prime Video.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 60 Peppermint ( Smak zemsty. Peppermint)

"Peppermint" to amerykański film akcji z 2018 roku osadzony w Los Angeles. Riley North (Jennifer Garner) to pracowniczka banku, której mąż i córka zostają zamordowani na jej oczach przez ludzi kartelu narkotykowego. Przekupny sędzia wypuszcza sprawców, zmuszając główną bohaterkę do wyrównania rachunków "na własną rękę". Riley po kilku latach wraca do Los Angeles, po to by zabić członków kartelu, na czele z jego szefem Diego Garcią (w tej roli kolumbijski aktor Juan Pablo Raba).

Wiele już było filmów akcji z motywem "zemsty", na ogół takich klasy C. Tym razem jednak film posiada poważny budżet wynoszący około 25 mln dolarów (przy zwrocie niespełna 54 milionów) i Jennifer Garner w roli głównej. Czy to dużo zmienia? I tak i nie. Film na pewno nie spodobał się krytykom, na 152 oceny zagregowane w Rotten Tomatoes zaledwie 13% było pozytywnych, ale inaczej produkcję odebrali widzowie, w IMDb obecna ocena to 6.5/10. To co trzeba sobie od razu wytłumaczyć, to fakt że film ten posiada bardzo luźny, pełen luk scenariusz a sama akcja jest całkowicie odrealniona. To po prostu ponad półtoragodzinna nawalanka, pełna walki i strzelanin. Podobnie jak w filmach klasy C, tak i tutaj, uzbrojeni po zęby gangsterzy giną jak muchy w starciach z główna bohaterką, która krok po kroku realizuje swój "ambitny plan". Po prostu film dla koneserów tego gatunku, zrobiony z nieco lepszym budżetem aniżeli konkurencyjne produkcje tego typu. Większe pieniądze to i lepsze sceny, więcej efektów specjalnych, co przekłada się na lepszy odbiór. Film można obecnie obejrzeć np. na Amazon Prime Video.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 60 Vincent N Roxxy

Tytułowy Vincent (Vincent) ratuje na ulicy Roxxy (Zoë Kravitz), po czym zaprasza ją na rodzinną farmę, do której sam zmierza. Na farmie główni bohaterowie wiodą sielskie życie u boku brata Vincenta i jego dziewczyny (Zoey Deutch), mając jedna świadomość niebezpiecznej przeszłości, która prędzej czy później może dać o sobie znać.

Ta produkcja z 2016 roku przeszła swego czasu bez echa, zdobywając przeciętne oceny od widzów (raptem 5.6/10 w IMDb) i krytyków. Pomimo, że film się nieco zestarzał, dalej jest dostępny np. w ofercie Canal+, gdzie udało mi się go obejrzeć. A w sumie było co oglądać, bo dawno nie widziałem tak nierównej produkcji. "Vincent N Roxxy" trwa około 100 minut i przez większość tego czasu wręcz usypia widza nieco przegadanym dramatem na farmie, gdzieś na amerykańskiej prowincji. Robotę robi jednak końcówka, będąca dosyć dobrą podróbką kina w stylu Tarantino. Na tyle dobrą, że ogląda się te ostatnie kilkanaście minut naprawdę w napięciu. Miła dla oka (jak zwykle) jest także Zoë Kravitz. Córka Lenny'ego Kravitza i Lisy Bonet w 2016 roku jeszcze walczyła o swoją pozycję w Hollywood. 5 lat później można śmiało stwierdzić, że najlepsze dopiero przed nią, po tym jak ogłoszono że w kolejnym Batmanie wcieli się w postać Kobiety Kot. A po Batmanie zapewne dostanie kolejne "mocne" propozycje. Wracając jednak na chwilę jeszcze do "Vincent N Roxxy", ciężko ten film z czystym sercem polecić, jednak jeżeli ktoś lubi mocne zakończenia, to może to być produkcja dla niego.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 61 The Voyeurs (Kiedy nikt nie patrzy)

"The Voyeurs" to dosyć świeża produkcja własna Amazona (premiera miała miejsce 10 września 2021 roku). Młoda para: Pippa (Sydney Sweeney) i Thomas (Justice Smith) wynajmuje mieszkanie w Montrealu by rozpocząć wspólne życie. Podczas pierwszego wieczora, dostrzegają oni że sąsiedzi naprzeciwko nie zasłaniają okien i wystawiają swoje życie (także intymne) na widok publiczny. Pippa i Thomas zaczynają obserwować sąsiadów, z czasem posuwając się do coraz szerszej inwigilacji, co prowadzi do szeregu tragicznych zdarzeń.

Produkcja ta trwała około 120 minut, co raczej wykracza poza standard kanadyjskich thrillerów, bowiem choć "The Voyeurs" został nakręcony i osadzony w Montrealu, to film jest amerykański. Nie mniej jednak film został razem chłodno przyjęty przez widzów (obecna ocena w IMDb to 5.9/10) i krytyków. Należy do tego dodać przeciętną popularność tej produkcji, która z kilku powodów powinna być nieco wyższa. Sydney Sweeney rok temu wystąpiła już w filmie Amazona (Nocturne) u boku Madison Iseman. Wówczas, pomimo że w jednej produkcji, dwie główne role zagrały dwie bardzo młode i popularne aktorki, tamten film także nie zdobył popularności i był dosyć przeciętny. Mamy rok 2021, Iseman została osadzona w kolejnym serialu Amazona pt. "I Know What You Did Last Summer", a Sweeney właśnie w "The Voyeurs". Jednak tym razem jej rola jest duża odważniejsza, bowiem ten film zawiera kilka bardzo ostrzejszych scen, w tym właśnie część ze Sweeney. Śmiem twierdzić, że gdyby podobny film, z udziałem tej wschodzącej gwiazdy zrobił Netflix lub HBO, to byłby on niesamowicie popularny (jak np. "Euphoria" HBO, gdzie także wystąpiła Sweeney). Amazon, mając swoje nieograniczone budżety, może pozyskiwać do współpracy każdego, jednak ma potem problem by to odpowiednio "sprzedać". Wracając jednak do "The Voyeurs", to dosyć poprawny thriller, plasujący się w kategorii średniej (może z malutkim plusikiem). Sama fabuła jest nieco przekombinowana, ale tak jak wspomniałem wyżej, produkcja trwa około dwie godziny, więc jest sporo czasu na zarysowanie intrygi i jej właściwe rozwinięcie. Nie mniej jednak film ten należy uznać jako daleki od jakiekolwiek zachwytu.

Ocena Civil.pl: 61%