Empire State
Potworny nudny kryminał oparty na faktach. Na początku lat 80 niejaki Chris Potamitis (w filmie gra go Liam Hemsworth) raz Eddie (Michael Angarano) rabują z sejfu firmy Empire State Armored Truck Company kilkanaście milionów dolarów amerykańskich. Sam rabunek jest do bólu nieefektowny, zaś historia niezbyt ciekawa, dlatego też akcja ciągnie się jak topiony żółty ser. Oglądamy Chrisa, który waha się czy ma obrabować swoją firmę czy nie, oglądamy śledztwo po napadzie, które prowadzi Dwayne Johnson w roli detektywa nowojorskiej policji, wreszcie oglądamy w roli nawet nie epizodycznej Emmę Roberts, która w filmie występuje w 3 scenach i wypowiada kilkanaście słów - ale znalazła się na plakacie produkcji.
Bardzo, bardzo nudny kryminał, z kolejną fatalną rolą Liama Hemswortha, który ma "nosa" by wybierać najgorsze produkcje. Trwa zaledwie 94 minuty z napisami, ale czas ten biegnie niesamowicie wolno, bo na ekranie nic się nie dzieje. Omijać szerokim łukiem.
Ocena Civil.pl: 25%
Snitch
Oparty na faktach dramat traktujący o ojcu, który poświęca się dla syna i wykonuje super niebezpieczną misję, aby zwrócić mu wolność. W rolę ojca o imieniu John wciela się Dwayne Johnson. Po tym jak jego syn zostaje aresztowany przez DEA za przyjęcie pakunku z narkotykami, ojciec idzie na układ z lokalną prokurator (Susan Sarandon) i decyduje się wystawić wymiarowi sprawiedliwości króla narkotykowego podziemia - Juana Carlosa 'El Topo' Pinterę. Oczywiście aby tego dokonać, John musi najpierw przeniknąć do świata handlarzy narkotyków i wraz ze swoim pracownikiem Danielem (Jon Bernthal) oferuje swoje usługi jako kierowca. Praca kierowcy w kartelu nie jest oczywiście ani łatwa ani bezpieczna, ale czego się nie robi aby wyciągnąć syna z kryminału. W pozostałych rolach występują tacy aktorzy jak chociażby Barry Pepper czy dawno niewidziana Melina Kanakaredes znana z roli Stelli Bonasery w serialu CSI New York.
Nie powiem, by to był zły film. Historia wciąga, choć akcja zdaje się być nieco ślamazarna. Dwayne Johnson nie wypada blado, zresztą wbrew obiegowym opiniom nie jest to taki zły aktor. "Snitch" jest w pełni "oglądalny", choć zebrał wśród krytyków mieszane recenzje.
Ocena Civil.pl: 55%
Cell 211
Genialny hiszpański dramat kryminalny. Juan Oliver to przyszły strażnik więzienny, który w przeddzień rozpoczęcia pracy odwiedza więzienie, aby zapoznać się z nową robotą. Podczas jego wizyty wybuchają zamieszki a on sam zostaje ranny i pozostawiony wśród rebeliantów. Aby przeżyć, Juan udaje nowego osadzonego, szybko wkupując się w łaski przywódcy zamieszek - więźnia o pseudonimie Malamadre. Sytuacja komplikuje się na tyle, iż pierwotne role ulegają odwróceniu.
Dawno nie widziałem tak ciekawego filmu. Doskonale pomyślany scenariusz, łączący elementy kina survivalowego, dramatu i kryminału, porywa od samego początku po sam koniec. Hiszpański aktor Luis Tosar w roli przestępcy z zasadami kontra sprytny a następnie zdesperowany młody strażnik (Alberto Ammann) to wręcz perfekcyjny duet. Do tego warto dodać bardzo dobre wykorzystania elementów retrospekcji i duży dynamizm całego widowiska. Polecam.
Ocena Civil.pl: 79%
Paranoia
Parada gwiazd, wysoki budżet, ładne zdjęcia, ciekawe lokalizacje, przepych - to tylko opakowanie zewnętrzne, ponieważ po dokładnym zapoznaniu się z tą produkcją, szybko można się zorientować, iż mamy do czynienia z pudełkiem niedobrych czekoladek, które ktoś zapakował w złote opakowanie. Adam Cassidy (Liam Hemsworth) to 27-letni informatyk, który zostaje wykorzystany przez swojego szefa Nicolasa Wyatta (Gary Oldman) do szpiegowania jego dawnego przyjaciela i wspólnika a obecnie rywala - Jocka Goddarda (Harrison Ford). Adam to typowy chłopak z Brooklynu, mający wielkie marzenia i ciężki bagaż doświadczeń, w tym ciężko chorego ojca na utrzymaniu. Oprócz już wymienionych aktorów, film uzupełnia Amber Heard w roli korporacyjnej szefowej oraz popularny przed laty Josh Holloway (jako agent FBI). Mając taką obsadę, sporo pieniędzy na koncie oraz korporacyjny Nowy Jork na celowniku trudno zrobić kiepski film, ale niestety się to udało. Piękne apartamenty, wspaniałe samochody + bieda mieszająca się z bogactwem w stolicy świata - wszystko to zostało pokazane, ale w banalnej historii i w oklepanym schemacie.
Jak na thriller, próżno tutaj szukać emocji - nie ma żadnych niespodzianek, wszystko kończy się sztampowo. Aż żal patrzeć na Gary'ego Oldmana i Harrisona Forda, którzy duszą się w fatalnym scenariuszu i nie mogą nic zdziałać. Liam Hemsworth podobnie jak jego brat to bardziej celebryta niż aktor, moim zdaniem obaj nie potrafią grać. Niesamowicie kiepsko ogląda się świetnie opakowaną produkcję, która okazuje się być pustą w środku.
Ocena Civil.pl: 39%
Game Change
Film historyczny wyprodukowany przez HBO traktujący o kulisach kampanii prezydenckiej w USA z roku 2008. Jak wszyscy wiedzą, John McCain i Sarah Palin zostali pokonani przez duet Obama-Biden, który to wygrał ponownie w roku 2012. "Game Change" skupia się na kontrowersyjnej postaci - Sarze Palin, która to miała dodać kolorytu kandydaturze McCaina - umiarkowanego Republikanina i bohatera wojennego, który z racji wieku ustępował atrakcyjnością młodemu i rzutkiemu Obamie. Palin jako kwiatek do kożucha wypadła "historycznie" blado, ponieważ pomimo ultrakonserwatywnych zasad, dobrej prezencji i pięknego życiorysu, media sympatyzujące z Demokratami punktowały ją za głupie wypowiedzi i brak wiedzy. Oprócz McCaina (granego przez Eda Harrisa) i Palin (w tej roli Julianne Moore) w filmie pojawiają się osoby z ich sztabu: między innymiSteve Schmidt (genialny Woody Harrelson), Rick Davis (Peter MacNicol), Mark Salter (Jamey Sheridan) i Nicolle Wallace (Sarah Paulson). To co rzuca się w oczy to świetna gra aktorska i bardzo dobra charakteryzacja, Julianne Moore na pierwszy rzut oka nie przypomina zanadto Sary Palin, jednakże w filmie wygląda jak jej klon. Pomimo, iż film był produkowany przez sympatyzującego z Demokratami Toma Hanksa, to Republikanie zostali przedstawieni w bardzo korzystnym świetle, jako ludzie ideowi i uczciwi, choć oczywiście z pewnymi wadami. Polityczna kuchnia w tym filmie, w porównaniu z fikcyjnym "House of Cards" wydaje mi się być miejscem miłym, przyjemnym i życzliwym. Genialny Woody Harrelson jak zwykle operuje na swoich wyżynach - ten aktor to mistrz swojego fachu.
Mi, jako osobie interesującej się polityką i sympatyzującą z poglądami Republikanów ten film podobał się bardzo.
Ocena Civil.pl: 81%