Sightless (Po omacku)
"Sightless" to amerykański thriller z udziałem Madelaine Petsch (znanej głównie z jednej z ról pierwszoplanowych w serialu Riverdale). Młoda skrzypaczka o imieniu Ellen zostaje zaatakowana na ulicy, kobieta budzi się w szpitalu, gdzie dowiaduje się od lekarza, że w wyniku napaści straciła nieodwracalnie wzrok. Bohaterce zdalnie pomaga brat (przybywający w Japonii w podróży służbowej), który wynajmuje jej wygodne lokum oraz opłaca pielęgniarza o imieniu Clayton (Alexander Koch). Z czasem pogrążona w depresji Ellen, zaczyna zwracać uwagę na niepokojące detale towarzyszące jej nowemu życiu "w ciemności".
Ten thriller został raczej słabo odebrany przez widzów (obecna ocena to 5.4/10), choć od jego internetowej premiery minęło dopiero kilka dni. Mocnym punktem tej produkcji jest Madelaine Petsch, dla której był to jeden z nielicznych jej występów aktorskich poza serialem Riverdale, nie mniej jednak aktorka w 2021 roku skończy dopiero 27 lat, więc ma jeszcze sporo czasu na rozpędzenie swojej kariery. Minusami tej produkcji niewątpliwie jest wolne tempo oraz niski budżet. Choć film trwa niespełna 90 minut, to przez większość czasu na ekranie niewiele się dzieje, więc trudno tutaj mówić o jakimś napięciu. Nie mniej jednak w swojej niszowej lidze, niskobudżetowych thrillerów "Sightless" ciężko nazwać słabym filmem, bowiem produkcje mimo wszystko cechuje duża doza "poprawności". To po prostu przeciętny thriller wypełniający ramówkę, można go obejrzeć np. na Netflixie (nie jest to produkcja własna).
Ocena Civil.pl: 59%
The Kill Team
"The Kill Team" to wojenny film opowiadający prawdziwą historię, która została przedstawiona w 2013 roku w produkcji dokumentalnej pod tym samym tytułem. Akcja filmu ma miejsce w 2009 roku podczas wojny w Afganistanie, młody mężczyzna Andrew Briggman (Nat Wolff) z pobudek patriotycznych i idąc za przykładem ojca wstępuje do armii i zostaje wysłany do Afganistanu. Podczas jednej z akcji, ginie jego sierżant, pokojowo nastawiony do tubylców. Na jego miejsce przychodzi sierżant Deeks (Alexander Skarsgård), prezentujący całkowicie odmienne podejście do zarządzania zespołem oraz wobec miejscowych. Na samej zmianie podejścia się jednak nie kończy, po tym jak sierżant zamienia swój oddział w tytułową "drużynę morderców".
Film dostał przeciętne oceny od widzów, ledwie 5.9/10 w serwisie IMDB i sporo lepsze od krytyków (70% pozytywnych opinii w Rotten Tomatoes). Mocny punkt tej produkcji to Alexander Skarsgård, który zagrał dobrze i tak naprawdę pociągnął kiepską fabułę za uszy. Niestety "The Kill Team" ma szereg mankamentów: budżetowe wykonanie, nudną fabułę i brak napięcia. W filmie próżno szukać jakichkolwiek scen akcji, zamiast tego jest cała masa nic nie wnoszących do fabuły dialogów. Choć całość trwa niecałe półtorej godziny, to czas ten leci wolno, bo akcja posuwa się ślimaczym tempie. Film ponosi porażkę, próbując poruszyć ważki temat zbrodni wojennych dokonywanych przez amerykańskich żołnierzy. Brakuje emocji, przez co widz nie jest odpowiednio zaangażowany. "The Kill Team" można obecnie obejrzeć np. na Canal+. Czy warto? Moim zdaniem tak, tylko jeżeli ktoś jest koneserem kina wojennego lub interesuje się tematyką wojny w Afganistanie.
Ocena Civil.pl: 55%
All My Friends Are Dead (Wszyscy moi przyjaciele nie żyją)
"Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" to polska czarna komedia Netflixa, której akcja ma miejsce podczas sylwestrowej domówki na bogato w jednej z podmiejskich willi. Goście to spora grupa ludzi między 20 a 30 rokiem życia, poza jedną osobą towarzyszącą – Glorią (Monika Krzywkowska), osobą grubo po 40-stce, która ze względu na swój odmienny wiek, od razu przyciąga uwagę pozostałych. Uwagę przyciąga także atrakcyjna Anastazja (Julia Wieniawa-Narkiewicz), a wielu uczestników imprezy ostrzy sobie zęby na myśl o szalonej nocy pełnej procentów. "Zabawa" szybko jednak wymyka się spod kontroli a kolejne wydarzenia prowadzą do katastrofy. Tyle tylko, że ta katastrofa ma zupełnie inny wymiar.
To bardzo dziwny film. Jako komedia, bazuje na najsłabszych żartach znanych z polskich nieudanych produkcji. I gdyby to miałaby być tylko komedia, to pewnie zajęłaby miejsce na piedestale polskich najbardziej żenujących filmów tego typu. Jednak tym razem autorzy poszli o krok dalej i dołożyli sporą ilość mrocznych scen oraz elementy kina slasherowego. W efekcie powstała hybryda będącą czymś pomiędzy horrorem, dramatem a czarną komedią. Czy to się udało? Moim zdaniem nie, bo film ogląda się bardzo "topornie" i miejscami po prostu jest niesmaczny. Polska kinematografia eksperymentuje i próbuje wypłynąć na nowe wody, ale oglądając "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" wyraźnie widać, że sporo czasu musi jeszcze minąć, zanim to dryfowanie odnajdzie właściwy kierunek. Film można obejrzeć na Netflixie (produkcja własna). Czy warto? Raczej nie.
Ocena Civil.pl: 49%
I'm Your Woman (Twoja kobieta)
Produkcja Amazon Studios rozszerzająca ofertę VOD Amazon Prime Video. Akcja "I'm Your Woman" ma miejsce w późnych latach 70-tych, Jean (Rachel Brosnahan) to żona kryminalisty o imieniu Eddie (Bill Heck). Kobieta nie wnika w to czym zajmuje się jej mąż i żyje dostatnio, ale uwiera jej brak dziecka, jako że sama nie może mieć potomstwa. Problem rozwiązuje Eddie, który pewnego dnia po prostu przynosi do domu noworodka i wręcza go żonie. Potencjalna "idylla" nie trwa jednak długo, bo małżonek nie wraca "z pracy", zamiast niego pojawia się jego wspólnik i informuje Jean (wręczając jej pokaźny zasób gotówki), że zgłosi się po nią człowiek, z którym ma uciec jak najdalej, wraz ze "swoim" dzieckiem. Wkrótce Jean poznaje Cala (Arinzé Kene), wynajętego przez Eddiego człowieka, odpowiedzialnego za zorganizowanie ucieczki. Kobieta obliczu zagrożenia robi wszystko by utrzymać przy życiu siebie i małego chłopczyka, któremu nadaje imię Harry.
Ten dramat kryminalny dostał bardzo wysokie noty od krytyków (obecnie na 126 recenzji w Rotten Tomatoes aż 81% jest pozytywnych), jednak widzom spodobał się nieco mniej (obecna ocena w serwisie IMDB to około 6/10). Główny zarzut widzów to "nuda", bowiem "I'm Your Woman" trwa 120 minut i niektórym po prostu ten czas się zbyt dłużył. Z jednej strony rozumiem ten zarzut, bo faktycznie w produkcji tempo miejscami zbytnio zwalnia, z drugiej jednak należy zauważyć iż taki był zamysł twórców. Rachel Brosnahan zagrała solidnie, podobnie dobrze wypadli aktorzy drugoplanowi. Solidnie starano się także oddać realia lat 70-tych. Właśnie to słowo: "solidnie" najlepiej oddaje ten film. Nie mniej jednak fabuła "I'm Your Woman" nie wbija w fotel a wątek kryminalny na pewno nie należy do najbardziej wyszukanych. To po prostu dobry dramat kryminalny, będący ciekawym rozszerzeniem oferty Amazon Prime Video.
Ocena Civil.pl: 70%
Silent Night (Cicha Noc)
"Cicha Noc" to głośny polski film z 2017 roku, który niedawno pojawił się w ofercie Netflixa. Adam (Dawid Ogrodnik) to młody mężczyzna pracujący w Holandii. W chwili rozpoczęcia filmu, zmierza on (bez zapowiedzi) do rodzinnego domu na wsi w Polsce na Święta Bożego Narodzenia. Po przybyciu na miejsce, anonsuje rodzicom i rodzeństwu, że przybył "po prostu na święta", ale wkrótce przystępuje do realizacji swojego planu, polegającego na namówieniu rodziny na sprzedaż domu po dziadku (który ciągle żyje) i zainwestowania pieniędzy w biznes w Holandii. Wraz z kolejnymi godzinami wigilii, sytuacja zaczyna się jednak komplikować.
Choć scenariuszem i reżyserią zajął się młody Piotr Domalewski, to "Cicha Noc" mocno nawiązuje do dzieł Wojciecha Smarzowskiego, a motyw zastosowany w filmie jest bardzo podobny do tego z "Wesela" z 2004 roku. W "Cichej Nocy" obok Ogrodnika pojawia się także między innymi Tomasz Ziętek (brat głównego bohatera), Maria Dębska (siostra), Agnieszka Suchora (matka) i Arkadiusz Jakubik (ojciec). Produkcja, tak jak dzieła Smarzowskiego, obnaża "polski"e przywary, przesadne i groteskowe przywiązanie do tradycji, alkoholizm, chciwość czy przemoc domową. Wszyscy aktorzy grają świetnie, a fabuła bardzo mocno wciąga i pomimo tego, że rozwój wydarzeń da się do pewnego stopnia przewidzieć, to z niecierpliwością czekałem na finał. "Cicha Noc" to mocno gorzki komediodramat, dający sporo do myślenia. Choć popularnego "Kevina" puszczanego co roku w wigilię nie wyrzuci z ramówki (nomen omen film także szydzi i z tego faktu), to produkcję naprawdę warto obejrzeć.
Ocena Civil.pl: 81%