komedia

Recenzje komedii na tym blogu to przede wszystkim opinie o amerykańskich produkcjach, zarówno tych najbardziej kultowych i rozpoznawalnych jak i tych niszowych.

Ocena: 82 Birdman or (The Unexpected Virtue of Ignorance)

Zdobywca Oscara w kategoriach: najlepszy film, najlepszy reżyser, najlepszy scenariusz oryginalny oraz najlepsze zdjęcia w roku 2015. Tytułowy Birdman czyli Riggan (Michael Keaton, nominowany do Oscara za rolę pierwszoplanową) to aktor, który przed 20 laty wcielał się w postać superbohatera. Zarzucił jednak karierę aktora-celebryty i zajął się teatrem na Broadwayu. Akcja filmu ma miejsce podczas ostatnich prób przed spektaklem, w którym główną rolę gra Riggan (jak również jest reżyserem). Tuż przed premierą Riggan wymienia ważnego aktora na rozkapryszonego Mike'a (Edward Norton, nominacja do Oscara za rolę drugoplanową), zmaga się również z całą masą innych problemów i samym sobą, ponieważ wciąż w głowie słyszy "Birdmana". Córka Riggana, była narkomanka – Sam (w tej roli nominowana do Oscara Emma Stone), pomaga ojcu w teatrze, wykonując podrzędne prace. Jego najlepszy przyjaciel i agent – Jake (Zach Galifianakis) stara się jak może aby premiera sztuki wypadła jak najlepiej, podczas gdy jedna z aktorek – Laura (Andrea Riseborough) oświadcza Rigganowi, iż jest z nim w ciąży. Aby uzupełnić obsadę, należy jeszcze wspomnieć o Naomi Watts, Amy Ryan czy Lindsay Duncan.

"Birdman" kręcony jest w konwencji "jednej sceny", jest w nim zaledwie tylko 16 cięć montażowych, dzięki czemu akcja przenosi się wraz z głównymi bohaterami w kolejne miejsca teatru oraz lokacje znajdujące się tuż przy nim. Towarzyszy temu doskonała muzyka, budująca niesamowity klimat. Moim zdaniem role Keatona i Nortona są genialne, podobnie sam film. Z jednej strony jest to satyra na współczesne kino o superbohaterach, z drugiej zaś szansa na zobaczenie pracy teatru zza kulis. Przede wszystkim jest to jednak wysmakowane kino, które dzięki Oscarom przeszło do historii kinematografii. I słusznie.

Ocena Civil.pl: 82%

Ocena: 60 Stretch

Szalona komedia z Patrickiem Wilsonem w roli tytułowego Stretcha czyli kierowcy limuzyny, byłego hazardzisty, który w jedną noc musi spłacić dług wynoszący 6000 dolarów. Teoretycznym rozwiązaniem problemu Stretcha jest kurs z Rogerem Karosem (w tej roli Chris Pine, który występuje jako "uncredited"). Karos to bardzo kontrowersyjny bogacz. Zamieni on noc Stretcha w koszmar. Stretch pomimo stresów ma jeszcze jeden problem natury mentalnej, pojawia się mu bowiem duch byłego kierowcy limuzyny: Karla (w tej roli Ed Helms). Karl zakończył pracę ... popełniając samobójstwo. W filmie pojawia się jeszcze Jessica Alba jako dyspozytorka oraz gościnnie inne gwiazdy: Ray Liotta, David Hasselhoff czy Norman Reedus.

"Stretch" to dosyć ostra komedia z elementami thrillera. Poziom jej absurdalności jest chwilami na granicy akceptowalności, ale mimo to jest to film, który ogląda się dosyć płynnie.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 35 Zombeavers

Raz na jakiś czas mam (nie)przyjemność obejrzeć coś z pogranicza komedii i horroru. Takie perełki jak "Zombeavers" ciężko gdziekolwiek namierzyć, ale od czego jest telewizja, która jest w stanie taki film wyemitować ... a nagrywarka w tunerze potrafi takie coś nagrać, bo można było do czegoś takiego "wrócić". Trójka studentek jedzie na weekend do domku nad jeziorem (taka klasyczny domek z drewna, znany z tysiąca filmów tego typu – pokój dzienny, kilka sypialni i kibelek). Wkrótce do dziewczyn dołączają znienacka ich chłopacy, od których dziewczyny miały odpocząć... Sielska atmosfera trwa do momentu, aż jedna z pań zostaje w toalecie zaatakowana przez jednego z Zombiebobrów. Te miłe zwierzaki zamieniły się bowiem w Zombie, dlatego iż do jeziora wpadła puszka z odpadami. Co się dzieje dalej? Nie trzeba chyba tłumaczyć, klasyczny slasher z masą bobrów.

Ciśnie się na usta: czego to ludzie nie wymyślą? Ten horror trwa bardzo krótko, jednak nawet niecałe 80 minut w oparach absurdu odbija się czkawką i pozostawia spory niesmak...

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 45 Last Minute

Film ten obejrzałem przy okazji, jako że nie przepadam za polskimi komediami z ostatnich lat i z nostalgią wspominam czasy, kiedy wszystkich bawił "Kiler" a później "Chłopaki nie płaczą" czy "Poranek Kojota". Do tych klasyków wracam często i nadal mnie bawią. "Last Minute" wyreżyserowany przez Patryka Vegę opowiada o podróży nietypowej rodziny na wczasy typu Last Minute (ufundowane przez radio). Tomasz (Wojciech Mecwaldowski) to wdowiec, ojciec Dominiki (Klaudia Halejcio) oraz Bartusia. Tomasz mieszka z matką – Krystyną (Aldona Jankowska). Kobieta ta pewnego jesienno-zimowego popołudnia wygrywa w radio wycieczkę do Egiptu (All Inclusive) dla całej swojej rodziny. Podróż do ciepłego kraju okazuje się być pasmem niekończących się porażek: już na wstępie ich bagaże są zgubione, zostają zakwaterowani do złego pokoju a na domiar złego Tomasz spotyka w hotelu w Egipcie swoją byłą dziewczynę z czasów licealnych – Natalię (Anna Szarek), która odpoczywa wraz ze swoim chłopakiem Robertem (Bartłomiej Świderski).

Zacznę od tego co mi się spodobało w tym filmie (będzie krótko): Wojciech Mecwaldowski. Aktor ten, choć ostatnimi czasy gości bardziej w reklamach aniżeli w filmach, ma coś w sobie "komediowego". Jeżeli przyszłoby mu zacząć karierę 15 lat temu, kiedy to polskie kino komediowe nie było jeszcze na kolanach, to jestem pewien iż jakaś jego kreacja zostałaby zapamiętana jako kultowa. Teraz o wadach: "Last Minute" to kiepski film, wyśmiewający stereotypowych Polaków na wakacjach za granicą. Pomimo, iż trwa zaledwie 82 minuty, czas ten dłuży się niemiłosiernie, ponieważ nie ma za bardzo z czego się pośmiać. Jedyne zaskoczenie, to fakt iż Klaudia Halejcio (jak ten czas leci!) ma już dwadzieścia kilka lat...

Ocena Civil.pl: 45%

Ocena: 45 Unfinished Business

Vince Vaughn jako były pracownik korpo – Dan Trunkman, ojciec dwójki dzieci oraz właściciel firmy, która ma właśnie dopiąć ważny i lukratywny kontrakt. Dan zatrudnia tylko dwójkę pracowników: Mike'a Pancake'a (Dave Franco) oraz Timothy'ego McWintersa (Tom Wilkinson). Dan, wspólnie ze swoim zespołem jest zmuszony lecieć do Berlina, po to by dokończyć interes, prezentując swoją ofertę Jimiemu Spinchowi (James Marsden), rywalizując jednocześnie z byłą szefową o pseudonimie Chuck (Sienna Miller), która jest zainteresowana podpisaniem tego samego kontraktu.

Miało być śmiesznie, a wyszło nieszczególnie. Hamulce zostały do pewnego stopnia popuszczone, aczkolwiek niekoniecznie w korzystny sposób. Berlin jawi się tutaj jako ładna, nowoczesna stolica, ośrodek wielokulturowy, przyjazny gejom. To ostatnie zostało zaprezentowane w ten sposób, iż bohaterowie chcąc wkupić się w łaski pewnego asystenta, idą za nim do gejowskiego klubu i uczestniczą w dziwnej scenie z tzw. glory holes. Tego typu motyw, raczej powinien pozostać w filmach pornograficznych, niekoniecznie musi gościć w komediach. To co najbardziej jednak przeszkadza w tej produkcji to w zasadzie brak zabawnych scen, jest dosyć drętwo i to przez bite 90 minut. "Unfinished Business" nie dał rady też finansowo, kosztował 35 mln a nie zarobił nawet 14 (!). Jeżeli ktoś myśli, iż jest to kolejny szalony film z Amerykanami w Europie to się rozczaruje.

Ocena Civil.pl: 45%