komedia

Recenzje komedii na tym blogu to przede wszystkim opinie o amerykańskich produkcjach, zarówno tych najbardziej kultowych i rozpoznawalnych jak i tych niszowych.

Ocena: 55 Night School

Teddy (Kevin Hart) to mężczyzna, który przed laty zaniedbał swoją edukację i nie zdał nawet matury. Po latach otwiera mu się szansa na stanowisko analityka finansowego... aby je objąć potrzebuje jednak matury. W tym celu główny bohater zapisuje się do szkoły wieczorowej dla dorosłych, gdzie zajęcia prowadzi wyrazista Carrie (Tiffany Haddish). W klasie Teddy'ego aż roi się od indywidualności, co wcale nie pomaga mu w postępach w nauce, wręcz przeciwnie.

Komedie z Kevinem Hartem zawsze są do siebie bardzo podobne, absurdalny humor + długie monologi postaci, w które wciela się ten aktor. Nie inaczej było i tym razem, aktor słynący z bardzo niskiego wzrostu (oficjalnie ma 163 cm) i drobnej postury jest opisywany w tym filmie słowem "krasnal". Budżet tego filmu wyniósł 29 mln dolarów a zwrot aż 103 mln. O ile Hart był taki jak zwykle, to bardzo dobrze zagrała Tiffany Haddish. Świetnie się odnalazła w roli znudzonej nauczycielki, zmuszonej do nadgodzin, która mimo to ma misję nauczania i stara się dobrze pracować. "Night School" to jednak bardzo przeciętna komedyjka, niezbyt śmieszna, do bólu przewidywalna. Film nie spodobał się widzom (ocena 5.6 na IMDB) ani krytykom (28% pozytywów w Rotten Tomatoes). Produkcja nie ma większych walorów, poza wspomnianą już dobrą rolą Haddish.

Ocena Civil.pl: 55%

Ocena: 70 Kler (Kler)

Emocje towarzyszące premierze tego filmu były olbrzymie, co przełożyło się na gigantyczną frekwencję w kinach. Ja akurat miałem przyjemność zobaczyć "Kler" w VOD, kilka miesięcy po oficjalnej premierze. Film opowiada historie czwórki duchownych. Andrzej Kukuła (Arkadiusz Jakubik) to ksiądz ze średniej wielkości miasta, Tadeusz Trybus (Robert Wieckiewicz) to typowy wiejski klecha, Leszek Lisowski (Jacek Braciak) to pracownik kurii a arcybiskup Mordowicz (Janusz Gajos) to bardzo wpływowy ksiądz, budujący olbrzymie sanktuarium. Pierwsza trójka spotyka się ze sobą po latach na popijawie na plebanii. Libacja od której rozpoczyna się film niemalże w całości została przedstawiona w trailerze. Następnie film traktuje o codziennych problemach każdego z głównych bohaterów. Duża rolę gra także Joanna Kulig, wcielająca się w rolę gospodyni na parafii.

Film reklamowany jako kontrowersyjny i mocny faktycznie takim stara się być, jednakże poza gorzkim obrazem polskiego kościoła "Kler" pokazuje także inne oblicza tegoż. Typowa dla Smarzowskiego narracja i przesada, obecna w innych jego filmach gości także w "Klerze". W filmie oglądamy brudną, zapuszczoną Polskę (np. obskurny szpital), typową raczej dla PRL niż III RP znieczulicę i obojętność, wszystko to buduje taki ciemny by nie powiedzieć czarny obraz i jest moim zdaniem mocno przerysowane. O ile np. bardzo podobało mi się "Wesele" z 2004 roku, gdzie Smarzowski pokazał czarny obraz polskiej wsi, tak w 2018 roku, gdzie rok do roku poprawia się w naszym kraju sytuacja, nie wiem czy uczciwe jest pokazywane tylko negatywnych aspektów naszego społeczeństwa. Nie mniej jednak "Kler" to dobrze zrobiony film, z ciekawą fabułą. dobrze napisane, dobrze wyreżyserowany i świetnie zagrany przez polskich aktorów z najwyższej półki. Szczególnie dobrze zagrał Gajos i Braciak. Obaj Ci aktorzy dostali za swój występ nominację do Orłów.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 35 The Oath

W niedalekiej przyszłości, w USA prezydent proponuje obywatelom podpisanie przysięgi patriotycznej. Samo podpisanie jest dobrowolne, ale w zamian za złożenie deklaracji obywatele zyskują pewne przywileje (podatkowe). Chris (Ike Barinholtz) to liberał odrzucający podpisanie "przysięgi" oraz ostro lobbujący wśród znajomych za niepodpisywaniem. Ostateczny termin podpisania deklaracji mija dzień po Święcie Dziękczynienia, na które Chris wraz z żoną Kai (Tiffany Haddish) zaprasza swoich rodziców i rodzeństwo. Główny bohater obawia się, że wspólne święta doprowadzą do kłótni o politykę.

Ike Barinholtz gra w filmie główną rolę, oprócz tego napisał scenariusz, zająć się reżyserią i ... produkcją. W filmie poza wymienionymi grają jeszcze między innymi: Billy Magnussen, John Cho czy Jay Duplass. Akcja "The Oath" ma w zasadzie miejsce w tylko domu głównego bohatera. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten film się po prostu nie udał. Jako czarna komedia polityczna po prostu nie śmieszy i też nie bardzo ciekawi, bo traktuje o jakimś wyimaginowanym problemie. Film dzieli się jakby na dwie części: w jednej oglądamy słabą komedię a w drugiej doświadczamy czegoś na kształt groteskowego thrillera. Ike Barinholtz na pewno miał jakąś wizję tworząc scenariusz, reżyserując, produkując i grając główną rolę. Ale ciężko zgadnąć o czym chciał zrobić film, bo efekt końcowy nie ma żadnego wyrazu. Ciekawostką jest fakt, że w domu głównego bohatera wisi plakat z motywem województwa świętokrzyskiego (pokazany w kilku scenach), niestety nie udało mi się znaleźć informacji czy to był jakiś ukryty przekaz, bo sam Barinholtz nie ma polskiego pochodzenia.

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 62 Going in Style (W starym, dobrym stylu)

Joe Harding (Michael Caine), Albert Garner (Alan Arkin) i Willie Davis (Morgan Freeman) to emeryci, na co dzień mieszkający w Nowym Jorku. W wyniku plajty ich przedsiębiorstwa wypłacającego im emerytury, cała trójka zostaje bez środków do życia. Starsi panowie postanawiają, że zdobędą pieniądze poprzez napad na bank. Szalony z początku pomysł, nabiera rumieńców po tym jak panowie poznają Jesusa (John Ortiz), lokalnego drobnego kryminalistę służącego "radą" w sprawie skoku na bank. Jako, że obrabowanie dużego banku w centrum Nowego Jorku nie należy do zadań banalnych, emeryci będą musieli się solidnie przygotować do zadania.

Caine, Arkin i Freeman to laureaci Oscara (Caine ma na koncie nawet dwie statuetki). Informacja o tym fakcie pojawia się na samej górze plakatu filmu. Są to bez wątpienia doskonali aktorzy i miło się ich oglądało w tej komedii. "Going in Style" kosztowało 25 mln dolarów i zarobiło prawie 85. Niewątpliwym atutem tego filmu jest jego lekkość. To zgrabna, quasi-familijna komedyjka z dobrą obsadą. Do minusów zaliczam miejscami nudnawe sceny i dużą schematyczność. Całość robi jednak pozytywne wrażenie. Może bez fajerwerków i jakiegoś mega-zachwytu, ale z bardzo dużą dozą poprawności.

Ocena Civil.pl: 62%

Ocena: 62 Juliusz

Tytułowy Juliusz (Wojciech Mecwaldowski) to niezadowolony z życia nauczyciel plastyki, na co dzień mieszkający ze swoim ojcem (Jan Peszek) – artystą malarzem. Juliusz stara się żyć odpowiedzialnie, w przeciwieństwie do swojego taty, będącego po kilku zawałach a i tak nadużywającego alkoholu i niestroniącego od damskiego towarzystwa i imprez. Główny bohater wraz ze swoim kumplem Rafałem (Rafał Rutkowski), dorabiając na imprezie firmowej, poznaje Dorotę (Anna Smołowik) – porzuconą kobietę w ciąży, na co dzień prowadzającą wraz z gburowatym wspólnikiem (Maciej Stuhr) klinikę weterynaryjną. Para zaczyna się spotykać. Nie zdradzając nic więcej z fabuły dodam, że w filmie role trzecioplanowe grają jeszcze: Andrzej Chyra i Jerzy Skolimowski.

Ten film to nie jest kolejna cukierkowa komedia romantyczna "made in Poland". Nie, nie występuje w niej ani Tomasz Karolak ani Piotr Adamczyk (ale fakt: pojawia się Maciej Stuhr). Scenariusz do tego filmu napisali Abelard Giza i Kacper Ruciński. Nie słodząc: nie jest to oczywiście film wybitny i raczej nie zyska miana kultowego, ale bez wątpienia nie jest to film słaby. Miłym dodatkiem są tzw. cameo (czyli popularni ludzie pojawiający się w rolach quasi-statystów lub grający bardzo małe epizody). Trzeba być czujnym by ich wszystkich wyłapać. Reasumując ocenę filmu "Juliusz" dwa słowa: "można obejrzeć".

Ocena Civil.pl: 62%