komedia
Recenzje komedii na tym blogu to przede wszystkim opinie o amerykańskich produkcjach, zarówno tych najbardziej kultowych i rozpoznawalnych jak i tych niszowych.
Recenzje komedii na tym blogu to przede wszystkim opinie o amerykańskich produkcjach, zarówno tych najbardziej kultowych i rozpoznawalnych jak i tych niszowych.
Penny Rust (Rebel Wilson) to drobna oszustka, która postanawia się przenieść na francuską riwierę, gdzie napotyka wyrafinowaną koleżankę po fachu Josephine Chesterfield (Anne Hathaway). Josephine to mistrzyni w swoim "zawodzie", zatrudniająca ludzi i mieszkająca na co dzień w okazałej willi. W wyniku kilku zbiegów okoliczności, Josephine proponuje początkującej Penny współpracę, polegającą na wyłudzaniu drogich pierścionków zaręczynowych od bogatych mężczyzn. Po kilku udanych numerach, panie kłócą się o "wypłatę" i zamieniają współpracę na rywalizację o to, która z nich pierwsza oszuka na 500 tysięcy dolarów przebywającego na riwierze młodego biznesmena branży technologicznej, Thomasa Westerburga (w tej roli Alex Sharp).
Kosztująca 21 mln dolarów komedia kryminalna przyniosła niezły zwrot w postaci niespełna 98 milionów, jednocześnie notując kiepskie oceny od widzów (5.4/10 w IMDB) i fatalne od krytyków (ledwie 14% pozytywnych recenzji w Rotten Tomatoes). "The Hustle" to kolejny zwariowany film z udziałem Rebel Wilson, charakterystycznej aktorki, którą albo się lubi albo nie, ale ciężko pozostać wobec niej obojętnym. W tym filmie Wilson jest dopełniana przez jak zwykle czarującą Anne Hathaway. Niestety produkcja ta wypada miernie zarówno jako komedia jak i kryminał. Za bardzo nie ma się tutaj z czego pośmiać, a wątki kryminalne są bardzo nieudolne i przewidywalne. Hathaway wykorzystała prawie cały swój urok i wdzięk, ale to niestety nie wystarczyło by przykryć słaby scenariusz. W rezultacie zamiast zgrabnego, ciekawego filmu powstał produkt niskiej jakości. Szkoda. Film obecnie można obejrzeć np. w HBO GO.
Ocena Civil.pl: 48%
Najnowsza komedia Netflixa opiera się na bardzo nieskomplikowanej fabule. Wicedyrektor w jednej z korporacji finansowej, Tim Morris (David Spade) próbuje zabrać na wyjazd integracyjny na Hawaje niedawną poznaną kobietę o imieniu Missy. W wyniku błędu podczas wyboru kontaktu do smsowania, zaprasza jednak na wyjazd inną Missy (Lauren Lapkus), którą jakiś czas wcześniej poznał podczas randki w ciemno. Tytułowa "niewłaściwa" Missy to kobieta niesamowicie zwariowana, mającą w głowie tysiące głupich pomysłów. Tim Morris, który podczas wyjazdu integracyjnego planował urabiać swojego nowego szefa (w tej roli Geoff Pierson), będzie musiał ujarzmić niecodzienną partnerkę.
Film został zrobiony wg starego sprawdzonego wzorca tego typu komedii romantycznych, ale Netflix dodał do tego filmu trochę absurdalnego humoru. Lauren Lapkus w roli totalnej wariatki wypadła dobrze, jednakże jej postać (jak zresztą chyba wszystkie inne) została totalnie przerysowana. W "The Wrong Missy" oglądamy np. wszędobylskiego szefa HR, kontrolującego życie prywatne pracowników (w tej roli Nick Swardson) czy Jacka Winstone'a, szefa korporacji wpisującego się w rolę typowego buca. David Spade, wcielający się w postać głównego bohatera, raczej nie daje po sobie poznać, że jest stand-uperem i specjalistą od komedii, jego postać po prostu niezbyt bawi. Nie da się ukryć, że ten film Netflix traktuje jako zapychacz oferty, lekka, zwariowana komedyjka na arcy przeciętnym poziomie, nie wyróżniająca się niczym pozytywnym.
Ocena Civil.pl: 48%
Superprodukcja Warner Brosa i DC opowiadająca o losach komiksowego bohatera – Aquamana. Kilka słów o fabule: w 1985 roku latarnik Thomas Curry ratuje kobietę o imieniu Atlanna (Nicole Kidman) będącą królową Atlantydy. Mężczyzna zakochuje się w niej ze wzajemnością i wkrótce na świat przychodzi ich syn Arthur (Jason Momoa). Niestety opieką chłopca zajmuje się tylko ojciec, bowiem Atlanna zmuszona jest wrócić do morskich głębin. Arthur jako dziecko odnajduje w sobie super moce, a następnie jest trenowany przez Vulko (Willem Dafoe), atlantyckiego wezyra. W dorosłym życiu główny bohater zajmuje się ratowaniem statków i ochroną ich przed piratami, prowadząc przy tym spokojne życie u boku swojego ojca. Jego spokój zostaje jednak zmącony po tym, jak kontaktuje się z nim Mera (Amber Heard), księżniczka podwodnej krainy Xebel. Mera oznajmia Arthurowi, iż jego brat o imieniu Orm (Patrick Wilson), władający Atlantydą, planuje zjednoczenie podwodnych królestw i wojnę z "powierzchnią" czyli ludnością żyjąca nad wodą. Arthur staje przed zadaniem powstrzymania brata i uniknięcia rozlewu krwi.
Film wg różnych źródeł miał mieć budżet wynoszący między 160 a 200 mln dolarów. Są to duże pieniądze, jednakże od wielu lat każda superprodukcja, czy to ze stajni Marvela czy DC jest produkowana za podobną kwotę. Przychód "Aquamana" przekroczył 1.1 miliarda dolarów, a więc inwestycja zwróciła się parokrotnie. Film spotkał się z dobrymi, ale nierewelacyjnymi ocenami od widzów i krytyków, obecna ocena w serwisie IMDB to 7/10, zaś w serwisie Rotten Tomatoes 65% recenzji krytyków jest pozytywnych. "Aquamana" ogląda się przyjemnie, za sprawą ciekawych efektów specjalnych i lekkiej fabuły. Trochę gorzej oceniłbym obsadę, w szczególności wybór Patricka Wilsona na odtwórcę roli czarnego charakteru. Wilsonowi zabrakło nieco charyzmy, obecnej na ogół u antagonistów występujących w tego typu filmach. Nie mniej jednak "Aquaman" to ponad 2 godziny dobrego kina akcji, pełnego ciekawych efektów specjalnych i osadzonego w wielu ciekawych lokacjach (w tym także w podwodnym, baśniowym świecie). Warto ten film obejrzeć.
Ocena Civil.pl: 78%
Jim Jarmusch to reżyser tworzący filmy w swoim unikalnym stylu, pracujący na ogół z tymi samymi aktorami. "The Dead Don't Die" to jego najnowszy film z gatunku comedy horrror z obsadą typu ensemble (czyli taką, w której występuje wielu aktorów, bez wskazywania kto gra rolę pierwszego a kto dalszego planu). Kilka słów o fabule: w malutkiej amerykańskiej miejscowości zaczynają znikać zwierzęta domowe, przestają działać zegarki i telefony a na dworze jest wciąż widno pomimo późnej pory. Wkrótce sytuacja robi się jeszcze gorsza, po tym jak na lokalnym cmentarzu z grobu zaczynają wychodzić Zombie. Troje policjantów: Cliff Robertson (Bill Murray), Ronnie Peterson (Adam Driver) oraz Mindy Morrison (Chloë Sevigny) próbują opanować sytuacje, po tym jak w lokalnym barze zostają znalezione zwłoki dwójki kobiet.
Ta komedia z elementami horroru spotkała się ze słabym przyjęciem ze strony widzów (ocena w IMDB 5.5/10) i krytyków (55% pozytywnych recenzji w Rotten Tomatoes). Imponuje obsada, bowiem Jarmusch zwykł pracować z tymi samymi aktorami przy kolejnych produkcjach, stąd też obsada jest naprawdę bogata, poza wspomnianymi już, na ekranie można zobaczyć np. Tildę Swinton, Steve'a Buscemi, Danny'ego Glovera, Iggy Popa czy Selenę Gomez oraz kilkanaście innych znanych nazwisk, niektórzy występują w mikro rolach jak np. Carol Kane. Niestety pomimo tak zacnego grona aktorów, film cierpi z powodu kiepskiej fabuły, co prawda u tego reżysera akcja budowana jest nieśpiesznie, jednak "The Dead Don't Die" po prostu miejscami przynudza. Ciężko mi oceniać absurdalny humor zaszyty w tej produkcji, może komuś on przypadnie do gustu, mi niestety nie. Jarmusch bawi się różnymi konwencjami, żongluje motywami, jednakże efekt końcowy nie porywa.
Ocena Civil.pl: 51%
Mickey (Bill Skarsgård) i Jules (Maika Monroe) dokonują rozboju na stacji benzynowej. Uciekając po akcji, kończy im się benzyna w środku lasu, dostrzegają jednak skrzynkę pocztową należącą do dużego domu ulokowanego na całkowitym odludziu. Para postanawia się tam włamać, aby ukraść paliwo. Po wejściu do środka, okazuje się że nikogo w nim nie ma, więc główni bohaterowie zaczynają plądrować wnętrza... odnajdując w piwnicy przykutą łańcuchem małą dziewczynkę. Chwilę potem para przestępców napotyka na gospodarzy powracających do swojego lokum: George'a (Jeffrey Donovan) i Glorię (Kyra Sedgwick). Właściciele budynku nie tracą rezonu i zachowując spokój... rozpoczynają konwersację z uzbrojonym Mickeyem i jego dziewczyną Jules. Wkrótce jednak wydarzenia zaczynają eskalować.
"Villains" to dosyć ciekawy film łączący w sobie kilka konwencji: thrillera, komedii i horroru. Aż 84% recenzji tej produkcji w serwisie Rotten Tomatoes było pozytywnych, przy jednoczesnej ocenie widzów 6.2/10 w serwisie IMDB. Moim zdaniem film ten należy uznać za dosyć oryginalny, pomimo iż z pozoru motyw przewodni wygląda na mocno ograny i wyeksploatowany. Twórcy czyli: Dan Berk i Robert Olsen (odpowiadający jednocześnie za scenariusz i reżyserię) trochę starali się odgapić od Tarantino i trzeba przyznać, że kopiując mistrza wyszło im to nie najgorzej. Dobrze wypada przede wszystkim balansowanie pomiędzy komedią, horrorem a thrillerem. Jeżeli chodzi o obsadę to Bill Skarsgård i Maika Monroe wypadają tak sobie, ale dużo lepsze kreacje tworzą: Jeffrey Donovan i Kyra Sedgwick (ich postacie są jakby żywcem wyjęte ze świetnego amerykańskiego serialu American Horror Story). Plakat filmu sugeruje, że ta produkcja to jakiś niskobudżetowy slasher, co absolutnie nie jest prawdą, bo "Villains" to dosyć dobry film.
Ocena Civil.pl: 72%