film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 60 Pistol Whipped

Film akcji + Steven Seagal = wszystko jasne. Trochę inne są okoliczności, tym razem Steven gra byłego policjanta - Matt'a Conlin'a, który po tym jak został wyrzucony z policji popadł w kłopoty: alkohol i hazard. Pewnej nocy po kolejnej porażce w Texas'a ktoś na niego czeka... Matt dostaje ofertę od tajemniczego The Old Man'a. W zamian za anulowanie długów musi zabijać kolejne osoby. Pośrednikiem (dostarczyciel kopert z celami) jest niejaki tajemniczy Blue.

Wydawać by się mogło, że Steven Seagal zszedł na złą drogę. Nie do końca jednak. Ale by nie zdradzać szczegółów, powiem tylko że nic nie jest takie proste jak się na początku wydawało.

"Pistol Whipped" to film, w którym Seagal ma nareszcie okazję przedstawić się jako człowiek z prawdziwymi problemami i uczuciami. Na ogół jego bohaterowie nie wiele różnią się od tych z gier komputerowych - chodzą i zabijają, motywem na ogół jest zemsta. Tym razem jest inaczej. Matt dużo mówi o swoich problemach i słabościach, waha się i popełnia błędy.

Nie jest to zły film, ale na pewno da się obejrzeć bez większych zgrzytów.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 70 Driven to Kill

Kolejny film ze Stevenem Seagalem w roli głównej. Tym razem w roli byłego rosyjskiego gangstera - Ruslan Dracheva, który "na emeryturze" zajął się pisaniem książek. Los (ślub córki) sprowadza go jednak do dawnego miasta. Jego córka ma bowiem wyjść za mąż za syna bossa mafii Mikhaila. Niestety zamiast ślubu jest krwawa jatka w której ginie była żona Ruslana a jego córka jest ciężko ranna. Dalej jest schematycznie - zemsta, jatka, strzelaniny.

Ale bez wątpienia jest to dobry film. Steven Seagal jak zwykle nie odnosi prawie żadnych obrażeń, a jego przeciwnicy wręcz przeciwnie. Dlaczego więc jest to film dobry? Kilka powodów: próbowano w nim zreanimować klimat filmów sensacyjnych lat 80 i wczesnych 90-tych. Mamy tutaj drobnych rzezimieszków, obskurne lokalizacja, stripbary i na końcu końcową akcję w szpitalu + akcenty rosyjskie (muzyka, kawałki dialogów + aktorzy, w większości z pochodzenia z krajów byłego ZSSR). Całość jest w tym wypadku bardzo strawna. Gatunek filmów sensacyjnych tego typu, modny kilkanaście lat temu ("Above the Law" - debiut Seagala, czy choćby "Lethal Weapon") miał swoich zwolenników. Kiedyś po prostu szło się do wypożyczalni kaset wideo i brało się taki film na wieczór, traktując taki seans jak bardzo dobrą rozrywkę. "Driven to Kill" to i podróż w czasie jak również dobre kino akcji.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 60 Kill Switch

Steven Seagal jako policjant - Jacob King - na tropie seryjnego mordercy + ścigający go piroman sadysta (fabuła w skrócie). Fabuła rozszerzona: Jacob King w dzieciństwie stracił brata (dopadł go morderca - nie wiadomo po co, wiadomo że dopadł), teraz pracuje zaś na sprawą pewnego seryjnego mordercy, który zostawia na miejscach zbrodni i ofiarach astrologiczne symbole mające ułożyć się w pewien szyfr. Śledztwo prowadzi King, ale nadzoruje je pani agent FBI (w tej roliHolly Dignard - mało znana aktorka serialowa). Wszystko jest jak u Segala przystało: mało skomplikowana fabuła i niekończące się sceny walk. Jak zwykle: Seagal bije wszystkich, ale tym razem samo znęcanie się nad oprychami było ZAWSZE na pierwszym planie. Mamy Seagala, który idzie do paru przesłuchać alfonsa - no i zaczyna się w parominutowa nawalanka, rywale dzielnego detektywa są dosyć wytrzymali, bo pomimo niezliczonych uderzeń i kontaktów ze wszystkimi możliwymi przedmiotami (drewniane stoły, krzesła, szyby etc.) są dalej gotowi do walki. No ale Seagal w końcu ich pokonuje i przesłuchuje alfonsa wbijając jego zęby w stół (dosłownie), temu zaś się to nie podoba, woła chłopaków i zaczyna się strzelanina (oprych w tej scenie ma już zęby w całości...). W końcu można obrywa się też seryjnemu mordercy: najpierw jest okładany przez kilka minut (również w barze, tylko w innym...) a później Jacob King wpada na pomysł by połamać przeciwnikowi nogi i ręce młotkiem - pomysł natychmiast realizuje. Oczywiście nie obywa się bez zabawnych komentarzy, gdy w połowie tej sceny słyszymy coś w rodzaju "Zatłukę Cię chłopcze" - bardzo to zdanie bawi, gdy widzi się "biednego" seryjnego morderce naparzanego przez kilka minut na różne sposoby, nie ma on szansy się bronić, jest tylko bity. Może to i dobrze, w końcu dobry powinien bić złego a nie odwrotnie...
Na końcu filmu mamy kolejny popis Seagala, załatwia on piromana sadystę we własnym domu, tego akurat nie oszczędza i pada zdanie "zabiłeś mnie", na to King "jeszcze nie bo nie leżysz". Końcówka tego filmu jest dla mnie bardzo niezrozumiała (nie opiszę ostatniej sceny, ale kto zobaczy też się zdziwi).

Mimo wszystko oceniam ten film na 6/10 - bo Seagal choć od lat robi podobne filmy to są one do obejrzenia. Jest to w zasadzie zawsze sztuka dla sztuki, słaby scenariusz + sceny walki. W Kill Switch sceny walki były znośne i baaardzo brutalne.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 70 Tortured

Wybierając ten film, spodziewałem się, iż będzie to kolejny po "Saw" czy "Hostelu" seans przemocy, tortur itd. Nie przepadam, za takimi filmami, ale bardzo chciałem sprawdzić czy tacy aktorzy jak Cole Hauser, Laurence Fishburne i James Cromwell również są w stanie wystąpić w takiej produkcji.

Okazało się jednak, iż "Tortured" to coś znacznie "delikatniejszego". Co prawda motywem przewodnim filmu są jednak tortury, ale nie one tutaj są jedynym elementem spektaklu, ponieważ całość jest uzupełniona bardzo dobrą intrygą.

Cole Hauser gra agenta FBI, którego zadaniem jest infiltracja grupy przestępczej, dowodzonej przez Ziggiego. Nie jest to zwyczajna grupa bandziorów, tylko bardzo skomplikowana w strukturze mafia o ogromnym spektrum działania.

Aby złapać Ziggiego agent wchodzi do grupy przestępczej jako Jimmy Vaughn. Po pół roku działalności otrzymuje zadanie wydobycia od księgowego mafii - Archie Greena, gdzie ten ukrył zrabowane szefowi 10 mln dolarów.

Film jest zbudowany w ten sposób, iż koncentruje się na wydarzeniach z momentu wstąpienia agenta do organizacji przestępczej oraz na jego aktualnych poczynaniach.

Fabuła jest dużo bardziej rozbudowana, niecelowe byłoby skupianie się na niej w całości.

Oceniając całość: można podsumować, że jest to kolejny dobry thriller, który ma wszystko co konieczne by zainteresować widza.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 70 Pride and Glory

Pride and Glory to kolejny film o policjantach służących w Nowym Jorku. To, że temat jest oklepany ma swoje zalety jak również wady. Na pewno łatwo się wyróżnić na tle innych tego typu produkcji wprowadzając takie elementy jak dobra fabuła, nieźli aktorzy oraz brak łubudu. Z drugiej jednak strony ważne jest by nie powielać schematów o superglinach, złych glinach etc.

Obsada filmu jest bardzo dobra. Colin Farrell, Edward Norton, Jon Voight - ich nie trzeba przedstawiać. Mniej popularny, aczkolwiek rozpoznawalny jest Noah Emmerich. Cała czwórka w miarę dobrze się spisała. Kreacje nie były może wybitne, ale z pewnością panowie sobie poradzili.

Fabuła tego filmu skupia się na śmierci 4 policjantów podczas akcji. Ray Tierney (Norton) na prośbę swojego ojca Francis Tierney Seniora (Voight) wraca do służby by złapać mordercę nowojorskich stróżów prawa. Okazuje się jednak, iż w sprawę zamieszani są policjanci z komisariatu 31, w którym szefem jest Francis Tierney Junior (Emmerich). Sprawę na własną rękę chce również rozwiązać pracujący w komisariacie Jimmy Eagan - mąż córki Tierneya Seniora (Farrel).

Akcja filmu nie jest szczególnie okraszona pościgami, strzelaninami, bijatykami. Jest to raczej dobre kino z elementami dramatu, sporą ilością ostrych dialogów.

Całość odebrałem jako trochę przerysowaną. Nowy Jork jawi się jako wyjątkowo brutalne, brudne miasto. Ciekawie przedstawiono głównych bohaterów. Ucieszyło mnie, że nie postawiono na stary motyw w rodzaju "bardzo zły glina kontra bardzo dobry glina", tylko trochę urealniono scenariusz.

Rozczarowywać może zakończenie. Film jest długi (130 minut) - ale nie nużący. Na pytanie czy warto obejrzeć, byłbym skłonny odpowiedzieć że warto.

Ocena Civil.pl: 70%