film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 23 Gun Shy (Strzelaj i wiej)

"Gun Shy" to komedia z elementami filmu akcji z 2017 roku brytyjskiej produkcji. Podupadła gwiazda rocka, Turk Enry (Antonio Banderas) spędzająca cały swój czas na piciu piwa w willi w Malibu, za namową żony Sheili (Olga Kurylenko) decyduje się na wyjazd na wakacje do Chile. Na miejscu główny bohater nie zmienia swoich nawyków, pijąc piwo przy basenie, podczas gdy jego żona wyjeżdża na wycieczkę fakultatywną aby obejrzeć lamy. W trakcie zwiedzana, zostaje porwana przez początkujący gang pod wodzą niejakiego Juana Carlosa (Ben Cura). Turk Enry aby odzyskać żonę, musi współdziałać ze swoją agentką oraz australijskim detektywem.

"Gun Shy" zebrał fatalne oceny od widzów (4.1/10 w IMDb) i jeszcze gorsze od krytyków, na 11 zagregowanych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes żadna nie była pozytywna. Czy ten film jest aż tak zły? Niestety tak. Brytyjski humor jest specyficzny, ale w przypadku tego filmu gagi i scenki sytuacyjne wprawiają w zażenowanie. Banderas stylizacją i "poczuciem humoru" próbuje w jakiś dziwny sposób naśladować Johnny'ego Deppa wcielającego się w rolę Jacka Sparrowa. Kurylenko natomiast gra bez żadnego zaangażowania. Wszystko to dzieje się na bazie irracjonalnego scenariusza. Trzeba naprawdę dużo cierpliwości by ten film obejrzeć w całości, choć trwa zaledwie około 90 minut. "Gun Shy" to film tak zły, że warto sobie zapamiętać ten tytuł, żeby go przypadkiem "nie obejrzeć". Produkcja jest obecnie np. dostępna w ofercie Canal+.

Ocena Civil.pl: 23%

Ocena: 26 Hard Night Falling (Najdłuższa noc)

Agent Interpolu Michael Anderson (Dolph Lundgren) po akcji swojej jednostki we Włoszech, udaje się z żoną i córką na przyjęcie do lokalnego bogacza, pana Rossiniego (Mario Opinato). Wkrótce willa zostaje zaatakowana przez kilkunastu najemników, pod wodzą niejakiego Goro (Hal Yamanouchi) chcącego zrabować złote monety warte 150 mln dolarów. Goście na imprezy zostają wzięci jako zakładnicy, ale nie główny bohater, który oczywiście będzie się starał "odeprzeć" atak i uratować swoją rodzinę.

"Hard Night Falling" to film akcji klasy C, bazujący na motywach znanych np. z filmów "Under Siege". Produkcji udało się "wypaść" z nurtu przeciętnego budżetowego kina akcji. Wypaść w negatywnym tego słowa znaczeniu, bo nawet w takiej niszy przeciętnych, przewidywalnych produkcji "kina akcji" jednak da się stworzyć coś jeszcze gorszego. Film dostał fatalne noty w IMDb (3.5/10), które moim zdaniem i tak są nieco zbyt łaskawe. Przede wszystkim "Hard Night Falling" pozbawiony jest jakiejkolwiek logiki, to istna bezsensowna bieganina po wilii a poszczególne postacie są niesamowicie groteskowe. Główny antagonista, niejaki Goro to starszy Japończyk, realizujący "perfekcyjny plan", który jednak w praktyce okazuje się być dziurawy jak szwajcarski ser. Goro przeczy także sobie w każdej kolejnej scenie na temat swoich "zasad" o których chętnie opowiada. Żeby tego było mało, w filmie tym sceny akcji są równie groteskowe jak sama fabuła. Naprawdę ciężko jest to "dzieło" obejrzeć, choć trwa zaledwie 85 minut. To jeden z najgorszych filmów akcji jakie widziałem od dobrych kilku lat. Nie mniej jednak, trzeba odnotować że "Hard Night Falling" dostępny jest w ofercie Canal+, jako "Najdłuższa noc". Polecam nie oglądać.

Ocena Civil.pl: 26%

Ocena: 55 Jolt (Zwarcie)

"Jolt" to produkcja własna Amazona będąca filmem akcji z elementami komedii. Lindy (Kate Beckinsale) to kobieta cierpiąca od urodzenia na zespół wrodzonej agresji, przez który od zawsze krzywdziła ludzi ze swojego otoczenia. Dzięki swojemu psychiatrze (Stanley Tucci) zapanowała nad chorobą dzięki noszonemu na co dzień urządzeniu generującemu elektrowstrząsy tłumiące agresję. "Podleczona" Lindy poznaje na randce księgowego o imieniu Justin (Jai Courtney). Mężczyzna wydaje się być miły, lecz wkrótce ginie z rąk gangsterów. Pogrążona w żałobie Lindy postanawia się zemścić. Role drugoplanowe grają między innymi: Bobby Cannavale i Laverne Cox.

Film, przynajmniej na trailerach prezentował się nieźle, niemalże jak klon "Atomic Blonde". Niestety wyszło dużo gorzej, aniżeli w hicie z Charlize Theron sprzed czterech laty. Mający premierę 23 lipca "Jolt" dopiero zbiera oceny od widzów i krytyków, ale na chwilę obecną są one po prostu słabe i raczej takie pozostaną. Dlaczego? Film niestety mocno rozczarowuje. Za mało jest w nim akcji i pomimo, że trwa zaledwie 1.5 godziny, to miejscami jest mocno nudnawy, nie wspominając o mocno przewidywalnej fabule. Producenci postawili na Kate Beckinsale, która jest w "Jolt" niesamowicie wyeksponowana. 47-letnia Brytyjka wygląda tak, jakby czas się dla niej zatrzymał kilkanaście lat temu, jednak nawet ona nie była w stanie niczego wykrzesać w sytuacji gdy scenariusz jest po prostu słaby. Produkcja narobiła niezłego zamieszania interesującymi trailerami, tym bardziej szkoda, że przynosi rozczarowanie. "Jolt" to film oryginalny Amazona, dostępny tylko na platformie Prime Video.

Ocena Civil.pl: 55%

Ocena: 78 The Tomorrow War (Wojna o jutro)

"The Tomorrow War" to superprodukcja dystrybuowana przez Amazona i przeznaczona na platformę Prime Video, która zadebiutowała 2 lipca 2021 roku. Kilka słów o fabule: w grudniu 2022 roku były żołnierz a obecnie nauczyciel biologii Dan Forester (Chris Pratt) wraca do domu by obejrzeć mecz Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Katarze. Podczas spotkania, na stadion teleportują się żołnierze z roku 2051, którzy oznajmiają że w ich czasach ludzkość przegrywa wojnę z kosmicznymi najeźdźcami tzw. "kolcami". Władze w roku 2023 zarządzają międzynarodowy pobór i wysyłają żołnierzy w przyszłość za pomocą tunelu czasowego. Jednym z wybrańców jest Dan, który przenosi się w nowe czasy by walczyć o lepsze jutro dla swojej córki Muri (granej w latach sześćdziesiątych XXI wieku przez Yvonne Strahovski). Ważne role w tym filmie grają: Betty Gilpin (jako żona Dana) i J.K. Simmons wcielający się w postać ojca głównego bohatera.

"The Tomorrow War" kosztował 200 mln dolarów (był kręcony jeszcze przed wybuchem pandemii). Film pierwotnie miał się pojawić w kinach, ale ze względu na bieżącą sytuację daty premiery były przesuwane, aż w końcu prawa do dystrybucji wykupił Amazon i zasilił tą produkcją swoją platformę ("bo kto bogatemu zabroni"). Obecnie "The Tomorrow War" zbiera mieszane oceny od krytyków, jednak sam film cieszy się bardzo dużą popularnością wśród widzów, bo to w sumie jedna z niewielu tak wysokobudżetowych produkcji, która pojawia się w czasie pandemii. Jaki jest ten film? Na pewno bardzo efektowny i dynamiczny, zapewniający rozrywkę przez ponad 2 godziny. Cieszy udział Yvonne Strahovski, mającej polskie korzenie i biegle mówiącej w naszym języku. "The Tomorrow War" spełnia wymogi stawiane współczesnym superprodukcjom, ale daleko mu do miana kultowego czy wybitnego, nie mniej jednak moim zdaniem warto go obejrzeć.

Ocena Civil.pl: 78%

Ocena: 40 Awake (Gdy sen nie nadchodzi)

Produkcja własna Netflixa. Na Ziemi ma miejsce tajemnicze zdarzenie podczas którego urządzenia elektroniczne odmawiają posłuszeństwa a ludzie tracą zdolność snu. Była żołnierka Jill (Gina Rodriguez) orientuje się, iż jej córka Matilda (Ariana Greenblatt) dalej może spać, w przeciwieństwie do brata o imieniu Noah i reszty ludzkości. Jill na własną rękę stara się ocalić córkę, by ta nie stała się królikiem doświadczalnym, jednocześnie na własną rękę próbując "wyjaśnić sytuację" w pogrążającym się w chaosie świecie. Role drugoplanowe w tym filmie grają między innymi: Jennifer Jason Leigh i Barry Pepper.

"Awake" choć z pozoru opowiada ciekawą historię, spotkał się ze złymi ocenami od widzów (ledwie 4.9/10 w IMDb) i krytyków (obecnie 27% pozytywów zagregowanych w Rotten Tomatoes). Dlaczego? Powodów tego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Przede wszystkim film stwarza wrażenie bardzo chaotycznego, nie angażująca widza w utopijną wizję świata, w którym ludzie "przestali spać". Do tego dochodzi bardzo słaby scenariusz oraz masa niedopracowanych i nieprzemyślanych scen. Całość choć trwa zaledwie 96 minut, przypomina zlepek kilku filmów z których żaden nie jest dobry. Wszystko to smuci, bo czytając zapowiedzi tego filmu spodziewałem się "czegoś mocnego", a powstał pospolity "zapychacz" oferty o bardzo przeciętnej jakości. "Awake" rozczarowuje i marnuje dobry pomysł na scenariusz. Odnośnie obsady też niewiele dobrego da się napisać, żadna z ról nie przykuwa szczególnej uwagi

Ocena Civil.pl: 40%