film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 80 Taken

Taken czyli po polsku (tłumacząc dosłownie) "zabrana" to film o porwaniu dziecka. Motyw wykorzystywany wiele razy w kinematografii światowej. Wydawać by się mogło, że bazując na tym pomyśle nie można zrobić czegoś ciekawego i oryginalnego. Francuzi jednak są ambitni i z pomocą gwiazd światowego kina są w stanie zrobić coś świetnego z ogranego motywu. Nic dziwnego, gdy scenariusz pisze Luc Besson.

Bryan Mills (w tej roli Liam Neeson) jest emerytowanym szpiegiem. Obecnie stara się poświęcać jak najwięcej czasu córce (którą zaniedbywał przez lata) - Kim (Maggie Grace), co nie jest jednak łatwe, ze względu na złe stosunki z byłą żoną - Lenore (Famke Janssen).

Pewnego dnia Mills jest proszony przez córkę o podpis pod zgodą na opuszczenie terytorium USA. Kim chce udać się do Paryża - w wersji oficjalnej po to by zwiedzać muzea, w wersji prawdziwej po to by podążać za U2 podczas ich tournee. Bryan Mills nie bardzo chce puszczać córkę do niebezpiecznej Europy, jednak pod presją byłej żony podpisuje niezbędne papiery.

Córka dociera do Francji, lecz tam pechowo trafia na albańską mafię, która porywa zagraniczne dziewczyny, by później nimi handlować. Porwanie ma miejsce podczas rozmowy telefonicznej Millsa i Kim, dzięki temu przystępuje on od razu do akcji i udaje się do Paryża.

Jeden człowiek kontra albańska mafia+handlarze żywym towarem = jedna wielka akcja.

Jestem pod dużym wrażeniem tego filmu, bo został on perfekcyjnie dopasowany. Liam Neeson jako aktor jest świetny, niezwykle przekonujący jako zdesperowany ojciec szukający córki. Niesamowicie brutalny, nieprzebierający w środkach. Kwestia, którą wypowiada: "Jean Claude, I'll tear down the Eiffel Tower if I have to! " dobrze podsumowuje ową determinacje.

Film zarobił na siebie około 280 mln dolarów (przy zainwestowanych 25). Nie dziwię się temu, bo opinie np. internautów są bardzo pozytywne (ocena 7.9 w imdb.com). Taken to jeden z tych filmów, które się pamięta i to pamięta pozytywnie.

Ocena Civil.pl: 80%

Ocena: 60 Flight of Fury

Steven Seagal wraca do wojska. Tym razem jako pilot Air Force - John Sands. Podczas ćwiczeń pułkownik Ratcher kradnie super tajny samolot z najnowszą technologią Stealth. Samolot dostarcza do stacjonujących w Afganistanie terrorystów, którzy za jego pomocą chcą zrzucić na USA i Europę dwie bomby biologiczne. Brzmi strasznie, prawda? Aby do tego nie dopuścić generał, któremu owy samolocik zginął wysyła do Afganistanu Johna oraz pilota żółtodzioba kapitana Jannicka. Aby John nie miał za ciężko, oddzielnie wysyłani są również Komando Foki a w Afganistanie zainstalowany jest tajny kontakt, niejaka Jessica. Wśród wrogów mamy niejako Rojara - Anglika, który sponsoruje terrorystów oraz Elianę, która ma pod sobą lokalnych oprychów.

Film z Seagelem oczywiście kieruje się swoimi prawami. Budżet: 10 mln dolarów + współudział Sony Pictures. Zdjęcia kręcono w Rumunii. Aby zachęcić do obejrzenia, że w filmie obecny jest mały niunansik pomiędzy drugoplanowymi bohaterkami kobiecymi ;)

Nie mniej jednak, dostrzegłem trochę samolotowych batalii, jakąś akcję. Zważywszy, iż jest to "direct to DVD" nie oceniam filmu nisko. Da się z pewnością obejrzeć. Film pochodzi z roku 2007.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 50 Road of No Return

Film zbudził u mnie mieszane uczucia w dosłownym znaczeniu tego słowa. Sądząc po okładce sądziłem, że będzie to ostry film akcji z Michaelem Madsenem i Davidem Carradinem. Madsen ostatnio występuje w bardzo wielu produkcjach (w większości niezbyt dobrych), wystarczy wspomnieć, że IMDB.com zanotowało około 28 pozycji (tylko z roku 2009!), w których on występuje. W "Road of No Return" dodatkowo jest producentem. David Carradine (3 czerwca 2009 zmarł w Bangkoku w dziwnych okolicznościach) też w ostatnich latach sporo występował. Nie mniej jednak spodziewałem się po cichu, że ten duet zaprezentuje się w sprawnym i szybkim filmie akcji. Niestety tak nie było.

W filmie zarówno Madsen i Carradine grają pracowników rządowych, którzy mają zwalczać przestępców narkotykowych. Owe zwalczanie polega na wynajmowaniu killerów, którzy to mają tych bossów eliminować. I to właśnie czwórka killerów gra w filmie pierwsze skrzypce. Prawdziwy miks osobowości: Foreigner czyli cudzoziemiec (grany przez Michaela Blain-Rozgay'a), Blacky czyli czarny (Ernest Anthony), Indianin (Jose R. Andrews) oraz Whitey czyli biały (Shane Woodson). Jak się okazuje: dobór bohaterów był zamierzony, bowiem film jest pełen rozmów o podtekstach rasowych. Żeby jeszcze bardziej skomplikować układankę, fabuła jest opowiadana ustami dziewczynki - Katie (Carlie Westerman), którą w wyniku zbiegu okoliczności opiekują się czterej killerzy.

W tym wszystkich akcji jest jak na lekarstwo. Nie ma tutaj strzelanin, pościgów, ucieczek. Są w zasadzie długie dialogi, próby naśladowania hitów (dostrzegłem podobieństwa do "Pulp Fiction") oraz dosyć absurdalne sytuacji. Np. Whitey (rasista) dowiaduje się od matki, że jest ma żydowskie podochodzenie, trochę to burzy jego obraz świata... A dowiaduje się dlatego, bo jego mamusia odwiedza go w dziupli killerów i ... postanawia tam zostać by chłopakom gotować i sprzątam. Reszta trochę narzeka, ale w sumie akceptuje taką kolej rzeczy. Dużo jest też innych absurdów, bo killerzy okazują się być bardziej zainteresowani opieką nad dziewczynką aniżeli wyplątaniem się z kłopotów.

Niestety Michael Madsen i David Carradine występują w tym filmie niewiele i też głównie w dialogach, bo obaj opowiadają różne historie - niemające z fabułą nic w wspólnego. Główni bohaterowie też o sobie co nieco mówią: Blacky interesuje się matematyką a Foreigner studiował kiedyś prawo.

Cały ten absurd jest spięty jakąś tam fabułą, jest zachowana kolejność wydarzeń. Zaletą (a może wadą) zdaje się być fakt, że bohaterowie używają prostego normalnego języka angielskiego i nie nadużywają slangu.

Widać, że była chęć zrobienia dobrego, niebanalnego filmu z elementami dramatu. Wyszła niestety gadanina, bo w tym filmie każdy zdaje się mieć bardzo dużo do powiedzenia. Nie są to jakieś nużące opowieści, ale chyba należało się zdecydować: albo się robi dramat albo się robi film akcji. Film można zaliczyć do kilku gatunków bo i czarnej komedii w nim sporo. Problem w tym, że on chcę być wszystkim naraz a tak naprawdę jest za słabiutki by w jakiś gatunek się wpasować.

Na pewno da się obejrzeć, jakieś pozytywy są łatwo dostrzegalne i każdy znajdzie jakieś blaski w tym pokazie cieni.

Ocena Civil.pl: 50%

Ocena: 60 Pistol Whipped

Film akcji + Steven Seagal = wszystko jasne. Trochę inne są okoliczności, tym razem Steven gra byłego policjanta - Matt'a Conlin'a, który po tym jak został wyrzucony z policji popadł w kłopoty: alkohol i hazard. Pewnej nocy po kolejnej porażce w Texas'a ktoś na niego czeka... Matt dostaje ofertę od tajemniczego The Old Man'a. W zamian za anulowanie długów musi zabijać kolejne osoby. Pośrednikiem (dostarczyciel kopert z celami) jest niejaki tajemniczy Blue.

Wydawać by się mogło, że Steven Seagal zszedł na złą drogę. Nie do końca jednak. Ale by nie zdradzać szczegółów, powiem tylko że nic nie jest takie proste jak się na początku wydawało.

"Pistol Whipped" to film, w którym Seagal ma nareszcie okazję przedstawić się jako człowiek z prawdziwymi problemami i uczuciami. Na ogół jego bohaterowie nie wiele różnią się od tych z gier komputerowych - chodzą i zabijają, motywem na ogół jest zemsta. Tym razem jest inaczej. Matt dużo mówi o swoich problemach i słabościach, waha się i popełnia błędy.

Nie jest to zły film, ale na pewno da się obejrzeć bez większych zgrzytów.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 70 Driven to Kill

Kolejny film ze Stevenem Seagalem w roli głównej. Tym razem w roli byłego rosyjskiego gangstera - Ruslan Dracheva, który "na emeryturze" zajął się pisaniem książek. Los (ślub córki) sprowadza go jednak do dawnego miasta. Jego córka ma bowiem wyjść za mąż za syna bossa mafii Mikhaila. Niestety zamiast ślubu jest krwawa jatka w której ginie była żona Ruslana a jego córka jest ciężko ranna. Dalej jest schematycznie - zemsta, jatka, strzelaniny.

Ale bez wątpienia jest to dobry film. Steven Seagal jak zwykle nie odnosi prawie żadnych obrażeń, a jego przeciwnicy wręcz przeciwnie. Dlaczego więc jest to film dobry? Kilka powodów: próbowano w nim zreanimować klimat filmów sensacyjnych lat 80 i wczesnych 90-tych. Mamy tutaj drobnych rzezimieszków, obskurne lokalizacja, stripbary i na końcu końcową akcję w szpitalu + akcenty rosyjskie (muzyka, kawałki dialogów + aktorzy, w większości z pochodzenia z krajów byłego ZSSR). Całość jest w tym wypadku bardzo strawna. Gatunek filmów sensacyjnych tego typu, modny kilkanaście lat temu ("Above the Law" - debiut Seagala, czy choćby "Lethal Weapon") miał swoich zwolenników. Kiedyś po prostu szło się do wypożyczalni kaset wideo i brało się taki film na wieczór, traktując taki seans jak bardzo dobrą rozrywkę. "Driven to Kill" to i podróż w czasie jak również dobre kino akcji.

Ocena Civil.pl: 70%