film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 59 No Escape

Jack (Owen Wilson) przenosi się wraz z żoną Annie (Lake Bell) i dziećmi do azjatyckiego kraju, w którym ma podjąć zatrudnienie. Tuż po przylocie, w kraju ma miejsce przewrót wojskowy, zaś na ulicach rozgrywają się dantejskie sceny. Grupy tubylców krążą po mieście i zabijają każdego obcokrajowca, którego złapią. Jack i jego rodzina mają przeciwko sobie hordy zbuntowanych Azjatów, zaś po swojej stronie jedynie tajemniczego Hammonda (Pierce Brosnan), który oferuje swoją pomoc w wydostaniu się z Azjatyckiego piekła.

Od razu muszę przyznać, iż ta produkcja nie spodobała mi się. Kosztujący zaledwie 5 mln dolarów film zarobił prawie 55 mln i to chyba jedyny plus o którym mogę wspomnieć. Akcja ma miejsce w nienazwanym azjatyckim kraju (ze względu zapewne marketingowych, ponieważ tamtejszy rejon żyje z turystyki i sugerowanie, iż w jakimś kraju doszło do takich wydarzeń, nawet na filmie, mogłoby zapewne wpłynąć negatywnie na wizerunek kraju, ta pozorna ostrożność jednak zdała się na nic). Ujawniono w filmie, iż "ten" kraj ten graniczy z Wietnamem, a sama produkcja i tak wywołała niepokoje społeczne w Kambodży, gdzie zakazano emisji "No Escape". Skąd te kontrowersje? Akcja filmu, choć bardzo dynamiczna bazuje na pokazywaniu prostej, nieuzasadnionej przemocy, która w "No Escape" próbuje być racjonalizowana. Główni bohaterowie przedstawieni są jako niemalże idealna amerykańska rodzina przeciwstawiona azjatyckim fanatykom. Ten kontrast bije po oczach przez cały seans. Z związku z tym w wielu recenzjach padły oskarżenia o ksenofobię. Dość jednak o polityce, ponieważ pomimo tych kontrowersji sama akcja nie wciąga i jest do bólu przewidywalna. Przy okazji: Pierce Brosnan po raz kolejny zagrał ciekawą postać i wypadł świetnie na tle nijakiego Owena Wilsona czy Lake Bell. Nie polecam.

Ocena Civil.pl: 59%

Ocena: 61 Self/less

Umierający magnat, Damian (Ben Kingsley) korzysta z oferty szalonego doktora (Matthew Goode), który oferuje bogatym ludziom transfer ich mózgów do wyhodowanych ciał młodzieniaszków. Damian w nowym ciele (które to ciało gra Ryan Reynolds) szybko odkrywa, iż procedura medyczna, której się podjął ma drugie dno. Główną rolę żeńską w tym filmie gra Natalie Martinez, pojawia się także Michelle Dockery.

Ciężko znaleźć jakieś mocne strony tej produkcji. Z jednej strony pojawia się Ben Kingley, znakomity aktor, ale nawet on nie wiele może zdziałać gdy fabuła mocno kuleje i garściami czerpie z już ogranych schematów. Ot po prostu kolejny film akcji z elementami kina sci-fi dla widzów o niewybrednych gustach. Dosyć długi, ponieważ trwa prawie 2 godziny. Co z tego, skoro na ekranie nie dzieje się zbyt wiele ciekawego.

Ocena Civil.pl: 61%

Ocena: 65 Suicide Squad

Kolejna opowieść o superbohaterach ze stajni DC (należącej do Warner Bros). Grupa przestępców z "super umiejętnościami" otrzymuje od rządowej agencji samobójczą misję. W zamian za jej wykonanie postacie mogą liczyć na niższe wyroki. Do grupy pod przewodnictwem Flaga (Joel Kinnaman) dostają przydział: Deadshot (Will Smith), Harley Quinn (Margot Robbie ), Boomerang (Jai Courtney), Killer Croc (Adewale Akinnuoye-Agbaje) oraz Diablo (Jay Hernandez). Grupę wspiera także Katana (Karen Fukuhara). Głównym antagonistą jest Enchantress, która opanowała ciało doktor June Moone (Cara Delevingne). Nie zabrakło także Jokera (którego zagrał Jared Leto). Omawiając obsadę należy także wymienić Violę Davis, Davida Harboura, Commona czy Adama Beacha. W roli cameo pojawia się np. Batman, grany przez Bena Afflecka.

Nie da się ukryć, iż tego filmu da się zapamiętać przede wszystkim Margot Robbie w roli Harley Quinn. Śmieszna, przerażająca ale na pewno magnetyzująca rola Robbie to wizytówka tej produkcji. Plastikowy Will Smith wyglądał na zmęczonego, tak jakby traktował kreację kolejnego super bohatera jako normalną fuchę. Jak widać, można się przyzwyczaić do udziałów w super produkcjach. Pytanie: dlaczego nie zatrudniono do takiej roli kogoś, kto się jeszcze nie zmęczył? Niezależnie jednak od występów aktorskich, "Suicide Squad" to produkcja chaotyczna fabularnie. Użyto ogromną ilość utworów muzycznych, przez co miejscami miałem wrażenie, iż oglądam teledysk a nie kolejne przygody super bohaterów. Nie mniej jednak film zapełnił kino w którym byłem. Za 175 mln dolarów wykonano poprawny film akcji. Poprawny to słowo klucz w tym wypadku.

Ocena Civil.pl: 65%

Ocena: 50 The Do-Over

Dwójka nieudaczników: Max (Adam Sandler) oraz Charlie (David Spade) fingują swoją śmierć i rozpoczynają życie w Portoryko pod nowymi nazwiskami. Okazuje się, iż nowe tożsamości nie tylko nie uwalniają od kłopotów, ale wplątują bohaterów w aferę kryminalną.

W filmie występuje także Paula Patton oraz między innymi Catherine Bell czy Luis Guzmán. Produkcja Netflixa niestety nie grzeszy poziomem ani jakością. 50-letni Sandler wypada blado, podobnie całkowicie nijaki David Spade, o Pauli Patton nie wspominając. Sam poziom humoru też jest niskich lotów, dominują byle jakie schematy, ograne już kilkanaście lat temu przez inne produkcje. Nie da się ukryć, iż ta komedia kryminalna powstała na siłę, aby zapełnić wirtualne półki Netflixa. W zasadzie jedynym plusem są scenerie, przenoszące widza w ciepłe wakacyjne klimaty, ale to zdecydowanie za mało. Komedia do zapomnienia.

Ocena Civil.pl: 50%

Ocena: 60 The Scorch Trials

Druga część ekranizacji powieści Jamesa Daschnera. Główni bohaterowie po dostaniu się do tajemniczej bazy (dowodzonej przez Jansona granego przez Aidana Gillena), uciekają z niej i próbują się przedostać przez pustynię do członków tajemniczej organizacji Prawego Ramienia.

W tej części zaroiło się od wielu nowych postaci, a co za tym idzie do obsady dołączyli nowi aktorzy. Między innymi Giancarlo Esposito, Rosa Salazar, Lili Taylor czy Nathalie Emmanuel. "The Scorch Trials" jest filmem bardziej mrocznym niż pierwsza część, jednakże dalej produkcja utrzymana jest raczej w klimacie młodzieżowego kina przygodowego. Przy budżecie 61 mln, film zarobił 312. Nie jest to żaden rekord, ale na pewno należy to postrzegać jako spory sukces finansowy. Na minus należy zaliczyć kiepską grę aktorską Kayi Scodelario. Dylan O'Brien wypada w miarę przyzwoicie jako aktor pierwszoplanowy, aczkolwiek słowo "przyzwoicie" bardziej należy odnieść do słabej konkurencji ze strony wspomnianej już Scodelario czy też Ki Hong Lee oraz Thomasa Brodie-Sangstera. Sam film zebrał przeciętne oceny na IMDB, przeciętne na Rotten Tomatoes (48% pozytywów) i te wyniki dobrze oddają jakość tej produkcji.

Ocena Civil.pl: 60%