film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 41 So Undercover

Miley Cyrus w filmie na pograniczu kina familijnego, kina akcji i komedii - przy jednoczesnej porażce w każdym z tych gatunków. Piosenkarka gra postać Molly - początkującego detektywa, który zostaje zaangażowany do akcji FBI na terenie Nowego Orleanu, w pewnym żeńskim akademiku, w kulturze amerykańskiej nazwanym "bractwem". Zadaniem Molly jest ochrona córki pewnego miliardera oraz wytropienie, kto tej dziewczynie zagraża. Akcja skupia się jednak na problemach detektywa w akademiku. Dzielna Molly najpierw musi się wkupić w łaski bogatych i nierozgarniętych dziewuch a później walczyć z nieprzychylnymi jej członkiniami bractwa. Starczyło miejsca także dla Kelly Osbourne, która gra sublokatorkę Molly, pomimo iż pulchna Brytyjka dochodząca 30 w ogóle nie pasowała do 20 letniej Cyrus.

Nie było się z czego pośmiać, można było zobaczyć za to gwiazdę Disneya w kilku scenach akcji. Jej charakterystyczny, zachrypnięty głos i talent wokalny oraz całkowity brak talentu aktorskiego to mieszanka dosyć wybuchowa, a podobno Miley ma teraz więcej grać a mniej śpiewać. Chyba jednak to nie jest najlepszy pomysł. "So Undercover" zebrał bardzo słabe oceny wśród krytyków, ja oceniam na 41%, ponieważ mimo wszystko mam jakiś sentyment do Miley Cyrus...

Ocena Civil.pl: 41%

Ocena: 71 Gangster Squad

Los Angeles rok 1949. W mieście władzę zdobywa groźny gangster Mickey Cohen (Sean Penn), który słynie z bezwzględności i okrucieństwa. Jego "rządy" w krótkim czasie mogą doprowadzić Miasto Aniołów do upadku, aby temu zapobiec - szef policji (Nick Nolte) zleca Johnowi O'Marze (Josh Brolin) tajną misję, polegającą na pozbawieniu gangstera wpływów poprzez sabotaż jego licznych biznesów. O'Mara tworzy zespół policyjnych ekspertów, w skład którego wchodzi między innymi sierżant Jerry Wooters (Ryan Gosling) oraz Coleman Harris (Anthony Mackie). Zespół wykonuje nieoficjalne zadanie, narażając życie, walcząc z ludźmi Cohena. W roli drugoplanowych pojawią się ponadto: Giovanni Ribisi, Michael Peña, Robert Patrick i Emma Stone.

Powiem szczerze, iż klimat schyłku lat czterdziestych został oddany poprawnie, ale bez rewelacji. Są stare wozy, uzbrojenie z tamtych czasu, jednak domy wyglądają bardzo współcześnie, mało też jest widoków miasta sprzed ponad 60 lat. Bardziej skupiono się na akcji, bardzo dynamicznej, ale też jakoś szczególnie nieporywającej. Sean Penn - jak gangster wypada świetnie, Ryan Gosling w roli policjanta bardzo przypomina swoje wcześniejsze kreacje, w szczególności Beachuma z filmu "Fracture". Josh Brolin to z kolei dla mnie aktor całkowicie niecharakterystyczny, bez własnego stylu - widziałem go w wielu filmach i jakoś nie potrafi on zapaść w pamięć.

"Gangster Squad" to taka typowa czwórka z małym plusem, poprawne kino bez rewelacji ze znanymi aktorami.

Ocena Civil.pl: 71%

Ocena: 20 Tactical Force

Film niby akcji ze Stevem Austinem. Tak naprawdę od początku do końca jest pastiszem, nie wiem czy to było zamierzone, ale ciąg nielogiczności i kompletny brak sensu przez bite 80 minut naprawdę zaskakuje. Austin gra tutaj dowódce czteroosobowego zespołu SWAT, którym po tym jak psuje akcje w markecie zostaje wysłany na doszkolenie do opuszczonego budynku treningowego. Budynek jednakże nie jest opuszczony! Spotyka się w nim mafia włoska i rosyjska w celu odzyskania walizki od niejakiego Kenny'ego. Policjanci ze SWAT mają tylko ślepą amunicję treningową a mafia jest nieźle uzbrojona i w dodatku dzwoni sobie po posiłki. Uwięziony Austin i jego ludzie muszą wykombinować w jaki sposób bez broni mogą wyjść z zamkniętej hali i pokonać przy okazji kilkunastu przeciwników, którzy są uzbrojeni po zęby. Dla Austina to nie będzie jednak trudne! W oparach absurdu, których nie sposób wymienić będzie po prostu eliminował kolejno przeciwników, w pewnych momentach zaś będzie współpracował z mafiami, które też między sobą będą rywalizować o walizkę. Wszystko to w jednym blaszaku przez 80 minut. Pod koniec zaczyna się to mieszać - kto do kogo strzela - ale nie chodzi o to by to miało sens, po prostu zajechano pod blaszak i coś trzeba było nakręcić. I tak oto mafia włoska jest reprezentowana przez Murzyna - Adriana Holmesa (który się chełpi, że urodził się w Rzymie) oraz aktora o nazwisku Darren Shahlavi, pochodzącego z Anglii, mającego perskie korzenie, zaś na ogół grającego Cyganów - z racji iście cygańskiej urody, tutaj zagrał Włocha. Oczywiście w filmie żadne włoskie słowo nie pada, co by przypadkiem się bardziej nie ośmieszyć.

Masakra, stracony czas. Przez pewien czas byłem pewien, że to nie jest film akcji tylko parodia tego typu filmów. W pierwszej scenie niejaki Hunt - członek ekipy Steve'a Austina na akcję odbicia zakładników zabiera ze sobą śrutówkę o imieniu Daisy, sam Austin zaś przy spotkaniu z napastnikiem celowo ściąga kask a następnie idzie "z byka". Zaś przed tą akcją Austin przejmuje negocjacje z terrorystami i oznajmia: "nie będzie żadnych rozmów, od razu wchodzimy". To jednak dopiero zalążek paranoi w opuszczonym blaszaku, która zaczyna się kilka minut później.

Ocena Civil.pl: 20%

Ocena: 35 Red Dawn

Tragiczny film akcji z udziałem Chrisa "Thora" Hemswortha. Nad Seattle i Spokane (oraz podobno znaczną część USA) nadciągają wojska Korei Północnej, które od razu podbijają terytorium i zaprowadzają reżim. Grupka młodzieży pod wodzą Jeda Eckerta (którego gra "Thor") organizuje lokalny ruch oporu pod nazwą "Wolverines", ich zadaniem jest dywersja w szeregach wroga i przeprowadzanie akcji militarnych. Oczywiście jak to w filmie, grupka dzieci od razu pod wodzą "Thora" zamienia się w super oddział i Koreańczycy nie mają szans i padają jak muchy, podczas gdy dzieci odnoszą minimalne straty. Droga bajeczka (budżet to około 60 mln dolarów), fatalnie pokazana - nie ma tutaj niczego z wojny, na początku są pokazane wypowiedzi polityków i zaognienie sytuacji na świecie, później wlatują Koreańczycy i w USA pada system komunikacji, grupa dzieci nie wie nawet, że środkowe stany między wybrzeżami są niepodbite a ze wschodu nadciągnęli Rosjanie (jak przelecieli przez całą Europę, gdzie było NATO? Na to film nie odpowiada). Największe militarne imperium świata pada w jeden poranek i jedyna nadzieja pozostaje w grupce dzieci, które przesądzają o losach wojny zdobywając tajną walizkę, dzięki której Koreańczycy się ze sobą komunikują. Pomijam już fakt, że owi przybysze wyglądają jak Amerykanie z delikatnymi korzeniami z krajów azjatyckich, pomijam już fakt, że mają na stanie wyposażenie Armii USA oraz że byli w stanie przelecieć cały Ocean Spokojny by zaatakować w Seattle o świcie. Wszystkie te bzdury ośmieszają ten i tak nudny film, który nie ma większego sensu i jest bardzo, ale to bardzo meczący. Fatalna ocena na Rotten Tomatoes (11%), słaba na IMDB.com. Tym razem zgadzam się z krytykami.

Jeżeli ktoś jest fanem "Thora" i jego "talentu" aktorskiego to może po ten koszmarek sięgnąć, inni raczej nie powinni, bo nie ma sensu się niepotrzebnie bulwersować. Jest to remake "Red Dawn" z roku 1984, który już wówczas był okrzyknięty filmem raczej słabym. Remakowanie słabego filmu prawie zawsze oznacza katastrofę.

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 49 The Package

Steve Austin i Dolph Lundgren w klasycznym filmie akcji - na terenie kanadyjskim. Austin gra osiłka, który pracuje u lokalnego bossa (Wielkiego Dougha) i trudni się odbieraniem długów od różnej maści rzezimieszków. Pewnego dnia jego pracodawca ma dla niego specjalne zlecenie - ma dowieść pewien mały przedmiot do Niemca (Lundgren), w zamian za to boss anuluje długi jego brata. Z pozoru proste zadanie się bardzo komplikuje, kiedy wszyscy pragną przechwycić przesyłkę, co wymusza na Austinie niekończące się walki i strzelaniny, aż do finału - w którym to owa paczka okazuje się czymś całkowicie innym aniżeli się tego wszyscy spodziewali.

Co jeszcze można powiedzieć o tym klasycznym filmie typu straight to Blue-Ray? Przeczytałem gdzieś opinię: "mnóstwo akcji, zero gry aktorskiej" i to oddaje wszystko. Austin - on nawet nie próbuje grać swoich postaci, jest sobą - czyli osiłkiem mierzącym 188cm, pełnym siły i wigoru. Lundgren też od pewnego czasu we wszystkich tańszych produkcjach gra wyłącznie siebie - silnego olbrzyma, który niszczy wszystko na swojej drodze w widowiskowy i zabawny sposób. Szwed ma już pięćdziesiąt parę lat i spokojnie ciągnie do emerytury, jak inne podstarzałe gwiazdy kina akcji.

Ocena Civil.pl: 49%