film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 70 Extraction (Tyler Rake: Ocalenie)

Najnowszy film akcji Netflixa zadebiutował na tej platformie 24 kwietnia 2020 roku. Akcja "Extraction" ma miejsce w stolicy Bangladeszu – Dhace, gdzie grupa najemników zostaje wynajęta do odbicia porwanego dla okupu nastolatka o imieniu Ovi (chłopak to syn indyjskiego barona narkotykowego, odsiadującego wyrok w więzieniu). Tyler Rake (Chris Hemsworth) wraz ze swoim zespołem, podejmują się zlecenia tytułowej "ekstrakcji". Rolę drugoplanową żeńską gra w tym filmie Golshifteh Farahani wcielająca się w postać Nik Khan (najemnika z zespołu Rake'a), pojawia się także David Harbour oraz kilku indyjskich aktorów, np.: Priyanshu Painyuli czy Randeep Hooda.

Za produkcją filmu stoją bracia Russo, odpowiedzialni za reżyserię kilku filmów o Avengersach (o czym skrzętnie informuje plakat). Produkcja została wyprodukowana za 65 mln dolarów, co nie jest sumą podobną do tych, jakie wydaje się na filmy o przygodach superbohaterów Marvella, ale też obsada "Extraction" jest inna. Chris Hemsworth tym razem nie gra zabawnego Thora rzucającego żarcikami na lewo i prawo, jego postać jest o wiele bardziej mroczna. Podobnie jak cały film, nasiąknięty przemocą i brutalnymi scenami. Krytycy (choć generalnie film chwalą, podobnie widzowie) zwracają uwagę na przesadną ilość brutalności zawartej w tej produkcji. Tym razem Netflix postanowił na bardzo mocne kino akcji, wychodząc zapewne z założenia, że brakowało w jego ofercie własnej tego typu filmów. Niezależnie jednak od potężnej dawki przemocy, "Extraction" napakowany jest całą masą dynamicznych scen akcji. Ten dynamizm powoduje to, że czas seansu (około 116 minut razem z napisami) płynie bardzo szybko. "Extraction" bardzo zainteresował widzów, bowiem kilka dni po premierze jest najpopularniejszym filmem w serwisie IMDB (obecnie z oceną 6.9). Zagadką pozostaje fakt, czy gigant VOD zdecyduje w przyszłości wyprodukować podobne, mocne filmy akcji? Niezależnie od odpowiedzi, "Extraction" moim zdaniem należy uznać za dobrą pozycję w portfolio tego serwisu.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 38 Breaking In (Włamanie)

Po tym jak ojciec Shaun Russell (Gabrielle Union) zostaje zamordowany, kobieta udaje się z dwójką swoich dzieci (Jasmine i Gloverem) do jego oddalonej od cywilizacji posiadłości, by przygotować nieruchomość do sprzedaży. Na miejscu okazuje się, że dom to forteca z wieloma systemami zabezpieczeń, pełna nowoczesnej technologii. Wieczorem tego samego dnia, posiadłość zostaje zaatakowana przez czterech uzbrojonych mężczyzn, na czele z niejakim Eddiem (Billy Burke), którzy porywają dzieci Shaun i żądają wskazania miejsca ukrycia sejfu. Zdesperowana kobieta, podejmuje walkę o życie swoje i dzieci, walcząc z intruzami.

"Breaking In" kosztował 6 mln dolarów i przyniósł przychód w wysokości ponad 51 mln, ale nie spodobał się krytykom (tylko 26% pozytywów na Rotten Tomatoes) ani widzom (ocena 5.4/10 w serwisie IMDB). Filmów o domku w lesie, zaatakowanym przez oprychów było naprawdę już tyle, że w zasadzie mogłyby stworzyć osobny gatunek. "Breaking In" to jednak jeden z gorszych przedstawicieli tego specyficznego kina. Przede wszystkim dlatego, że trwający około 88 minut film polega z grubsza na gonieniu się wte i we wte na terenie domu i jego podwórka. Czwórka przestępców postępuje nielogicznie a miejscami ich zachowania są wręcz groteskowe. Widać także problem, polegający na tym, że scenarzyści nie mieli raczej pomysłu czym wypełnić poszczególne sceny, aby dobrnąć do tych przepisowych osiemdziesięciu paru minut projekcji. W rezultacie sens gubi się szybko, a im dłużej ogląda się tę produkcję, tym bardziej ma się wrażenie, że naprawdę twórcom brakowało pomysłu na to, co chcą pokazać. Do tego dochodzi jeszcze znikoma ilość emocji i kiepska gra aktorska. Np. jeden z napastników o imieniu Sam (grany przez Leviego Meadena) na ekranie wypada tak, jakby aktor grał w tym filmie za karę. Nie polecam tego filmu.

Ocena Civil.pl: 38%

Ocena: 65 Fast & Furious Presents: Hobbs & Shaw

W "przerwie" pomiędzy ósmą a dziewiątą częścią „Fast & Furious” został wyprodukowany spin-off, w którym główne role grają: Dwayne Johnson, Jason Statham, Idris Elba oraz Vanessa Kirby. Johnson i Statham wcielają się oczywiście w role Luke'a Hobbsa i Deckarda Shawa, trzecią protagonistką jest Hattie Shaw (siostra Deckarda, grana przez Kirby), zaś antagonistą Brixton (grany przez Elbę). Fabuła tego filmu (wypuszczonego do kina latem 2019 roku) opowiada o wyprodukowanym w laboratorium wirusie, którego zadaniem miałoby być zabicie słabych jednostek, po to by z pozostałych uczynić nadludzi, naszpikowanych technologią i pozbawionych ułomności. Za tym planem stoi terrorystyczna organizacja Eteon, dla której pracuje Brixton (będący obdarzony cybernetycznym chipem, dającym mu supermoce). Zadaniem Hobbsa i rodzeństwa Shaw jest niedopuszczenie do rozprzestrzenia się wirusa i powstrzymanie Brixtona. Role drugoplanowe w tym filmie grają między innymi: Eiza González, Cliff Curtis i Eddie Marsan. Ciekawostką jest także udział Kevina Harta, pojawiającego się w niewielkiej roli, ale nieujętego w czołówce.

"Hobbs & Shaw" ze względu na okrojony skład aktorski mógł zostać wydany z mniejszym budżetem, a więc kosztował 200 mln dolarów, podczas gdy poprzednia "pełna" część kosztowała 50 mln dolarów więcej. Miało to też przełożenie na przychody, bowiem ten spin-off zarobił nieco ponad 760 mln, co jest wynikiem dużo gorszym niż chociażby wpływy z części ósmej, nie mówiąc o siódmej. Można więc śmiało zaryzykować tezę, że brak w obsadzie chociażby Vina Diesela "kosztował" sporo. Nie mniej jednak, to dalej była świetna inwestycja. Produkcję tę zarówno krytycy jak i widzowie ocenili podobnie, w serwisie IMDB nota to 6.5/10, zaś na Rotten Tomatoes 67% opinii było pozytywnych. Akcja filmu ma miejsce między innymi w Londynie, na Ukrainie (Czarnobyl) oraz na Samoa. Mając budżet 200 mln dolarów oczywiście można było nieźle poszaleć z efektami specjalnymi i jak przystało na serię "Fast & Furious" akcji nie zabrakło. Tym razem jednak nieco mniej było samochodowych pościgów, a trochę więcej walki wręcz. Brixton, jako obdarzony supermocami przeciwnik powodował, że film miejscami przypominał, którąś z odsłon Avengersów a nie serię o ściganiu się samochodami... Nie zabrakło także mniejszych lub większych nieścisłości i nielogiczności w scenariuszu, jednak niesamowita porcja akcji raczej nie pozwala widzowie na zastanowienie się, czy to co dzieje się obecnie na ekranie ma sens, bo dzieje się zbyt wiele. "Hobbs & Shaw" to kolejna superprodukcja wyprodukowana z niezwykłym rozmachem, jednak ten film nie ma niczego, co by go wyróżniało ponad inne, napakowane pieniędzmi produkcje.

Ocena Civil.pl: 65%

Ocena: 45 Coffee & Kareem

Akcja tej komedii kryminalnej Netflixa ma miejsce w Detroit. Tytułowy Coffee (Ed Helms) to nieudolny policjant, próbujący związać się z Vanessą (Taraji P. Henson), wychowującą 12-letniego syna Kareema. Syn kobiety, początkujący raper i szkolny szpaner nie lubi Coffee'go i aby go "wystraszyć" próbuje namówić lokalnego gangstera o imieniu Orlando by ten spuścił policjantowi łomot. Przypadkiem jednak, Kareem a później Coffee wplątują się w kryminalną aferę dotycząca mafii narkotykowej i skorumpowanych policjantów. Chcąc nie chcąc, Kareem i Coffee muszą współpracować aby wyjść z tej sytuacji cało. Rolę drugoplanową w tym filmie gra Betty Gilpin.

Produkcja Netflixa zadebiutowała na tej platformie VOD na początku kwietnia 2020 roku. Film trwa około 88 minut i zdecydowanie ciężko go się ogląda. Obecna ocena widzów na IMDB to 5.1/10 i moim zdaniem to nieco zawyżony wynik. Fabuła tego filmu jest niesamowicie szalona i dosyć chaotyczna, zaś miejscami mocno nielogiczna. OK, to w końcu komedia, tyle tylko że w warstwie "komediowej" mało jest tutaj śmiechu. Ed Helms, starał się jak mógł, by swoim warsztatem aktorskim podratować nieco ten film, ale nie na wiele się to zdało. W niektórych opiniach pada argument, iż postać tytułowego Kareema jest mocno irytująca (moim zdaniem postać ta została przedstawiona w zbyt groteskowy sposób). Film zawiera też kilka kontrowersyjnych akcentów, nie za bardzo pasujących do tej konwencji. W rezultacie powstała bardzo przeciętna komedia kryminalna, będąca typowym "wypełnieniem" oferty giganta VOD, którą niekoniecznie trzeba oglądać.

Ocena Civil.pl: 45%

Ocena: 28 Black Site Delta

Jake (Cam Gigandet) zostaje zaatakowany w barze przez grupę miejscowych pijaczków. W szamotaninie zabija jednego z napastników a następnie zostaje osadzony w tajnym wojskowym więzieniu, gdzie wraz z kilkoma skazanymi, nie ma pojęcia, że "obiekt" to placówka do sterowania dronami. Wkrótce zaś ta placówka zostaje zaatakowana przez najemników, dowodzonych przez pułkownika Irvinga (Michael Dale). Jake'owi i reszcie więźniów udaje się uciec, ale zamiast brać nogi za pas, postanawiają walczyć z napastnikami, licząc że w ten sposób zapracują sobie na ułaskawienie.

Film ten od ponad 2 lat gości w ofercie Netflixa. Platforma ta, od pewnego czasu umieszcza w swojej ofercie także filmy akcji klasy "D", które stanowią swoiste "egzotyczne" uzupełnienie oferty. Nie znalazłem informacji dotyczących budżetu "Black Site Delta", ale wątpię by była to kwota wyższa niż 2 mln dolarów. Cam Gigandet, który na swoim koncie ma występy w popularnych produkcjach, tym razem zagrał w czymś naprawdę fatalnym. Wyjątkowo fatalnym. Akcja tego filmu ma miejsce podczas jednej nocy, zaś jako plenery służą quasi-wojskowe lokalizacje, które na ekranie przypominają coś w rodzaju opuszczonego magazynu. Napastnicy, czyli ludzie pułkownika Irvinga to tak samo ubrani (zamaskowani) mężczyźni, których liczba wydaje się być nieskończona, ponieważ cały film polega na tym, że grupka głównych bohaterów ich kolejno eliminuje, strzelając do nich jak do kaczek, a tamci co chwila pojawiają się w większej ilości... Film nie posiada też żadnej logiki ani czegoś co mogłoby przypominać scenariusz, a poszczególne postacie są maksymalnie przerysowane, do tego stopnia że chwilami ma się wrażenie, że ogląda się jakąś mierną komedię a nie niskobudżetowy film akcji. Jakby tego było mało, obecne są nawet podstawowe błędy realizatorskie (np. jedna z postaci zabija przeciwnika, obryzgując jego krwią ścianę przy drzwiach, kilka sekund później to samo miejsce świeci się śnieżnobiałą elewacją). "Black Site Delta" to przykład tego jak nie powinno się obecnie robić filmów akcji oraz prawdziwy test dla widza, ponieważ naprawdę ciężko jest wytrzymać 87 minut by to obejrzeć w całości.

Ocena Civil.pl: 28%