film akcji

Recenzje filmowe kina akcji próbują odpowiedzieć na kilka pytań. Po pierwsze sprawdzają czy scenariusz nie był pisany na kolanie, a cała fabuła nie polega na masowej rzeźni w jakimś magazynie. Po drugie oceniamy czy sceny akcji wciągają oraz czy trzymają poziom. Filmy akcji często mają ogromne budżety, przekraczające 100 mln dolarów, gdzie 'sky is the limit', ale niestety nie zawsze w parze za wielkimi pieniędzmi idzie odpowiednia jakość.

Ocena: 39 Good People

Tom i Anna Wright (James Franco oraz Kate Hudson) to biedni ludzie, którzy wyemigrowali w poszukiwaniu "nowego startu" z USA do Wielkiej Brytanii, konkretnie do Londynu. W nowym państwie nie wiedzie im się dobrze, mieszkają w obskurnym domku i nie mają pieniędzy na nic. Sytuacja się zmienia, kiedy odnajdują zwłoki swojego podnajemcy, a wraz z nimi torbę wypchaną pieniędzmi - konkretnie 220 tysięcy funtów. Biedni Londyńczycy postanawiają zachować pieniądze i nie przyznawać się policji, że je znaleźli. Wkrótce jednak po pieniądze "zgłasza" się brutalny gang narkotykowy, co doprowadza do sporych komplikacji w życiu państwa Wright. W życiu państwa Wright pojawia się też francuski dealer narkotyków - pierwotny właściciel zrabowanych pieniędzy.

W roli policjanta w tym filmie występuje Tom Wilkinson, bardzo znany angielski aktor. Nie mniej jednak cały film jest produkcją amerykańską, choć zrealizowany jest w iście brytyjskim stylu. Trudno jednak Amerykanom wejść w angielskie buty, co niestety przełożyło się na kiepską jakość tej produkcji. Znakomity aktor James Franco – to w "Good People" cień samego siebie. Nie wyobrażałem sobie, że wielki Franco może wypaść tak mizernie, niestety może. Podobnie przeciętnie prezentuje się Kate Hudson. Ale nie jest najgorsze, kuleje fabuła. Niemrawe żonglowanie thrillerowymi schematami wypacza jakiejkolwiek napięcie. Podobnie kiepsko prezentują się sceny akcji. W zasadzie ta produkcja nie ma ani jednego mocnego punktu. Krytycy filmowi się po niej przejechali - przyznając jej fatalne noty, film nie spodobał się także widzom.

Ocena Civil.pl: 39%

Ocena: 60 22 Jump Street

Kontynuacja21 Jump Street. Tym razem policjanci Schmidt (Jonah Hill) i Jenko (Channing Tatum) trafiają do koledżu, w którym pod przykryciem mają namierzyć dostawcę tajemniczego narkotyku. Ponownie jak poprzedniej części, szefem dwójki policjantów jest Captain Dickson (Ice Cube). Tym razem antagonistą został Peter Stormare w roli "The Ghosta". Tyle w zasadzie można napisać o fabule, ponieważ nie warto chyba pisać na czym polega życie studenckie w USA, którego zasmakują główni bohaterowie Schmidt i Jenko.

Powiem szczerze, iż ten film wypada nieco poniżej oczekiwań. Tzn. w mojej opinii, ponieważ na Rotten Tomatoes produkcja zebrała 84% pozytywnych opinii, dobrą opinię widowni. Na IMDb sequel spodobał się nawet bardziej niż część pierwsza. O sukcesie finansowym nie ma nawet co pisać, zainwestowano 65 mln, wyjęto ponad 320! Co więc mogło mi się nie spodobać, jeżeli wszyscy dookoła piszą o "22 Jump Street" tylko dobrze? Na minus moim zdaniem wypada całkowicie nieprzemyślany wątek kryminalny. Skupiono się w zasadzie tylko na scenach komediowych, wymieszanych z elementami kina akcji Jonah Hill - stara się jak może by być zabawnym w swoim stylu i mu to wychodzi, Channing Tatum stara mu się dotrzymać kroku, ale ten aktor pasuje bardziej do filmów akcji, w komedii zwyczajni nie śmieszy. Hill i Tatum dodatkowo zostali współproducentami tej części - zainwestowali więc nie tylko swój talent, ale też pieniądze. Jak już wspomniałem, była to świetna inwestycja pod względem finansowym. Nie mnie jednak, moim zdaniem (i tego będę się trzymał) można było więcej wycisnąć z tego widowiska. Wypada poczekać na 23 Jump Street.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 59 The Purge: Anarchy

Kiedy prawie równo rok temu oglądałem The Purge z Ethanem Hawkem i Lena Headey nie byłem zadowolony z seansu. Przy okazji "The Purge: Anarchy" mam ambiwalentne wrażenia. Zmieniono pomysł - w "Anarchy" nie jest to już obrona domu przed obcymi tylko survival w samym centrum wielkiego amerykańskiego miasta. Sergeant (Frank Grillo) to człowiek, który podczas nocy oczyszczenia chce zemścić się zabójcy swojego syna, jadąc jednak w stronę celu natyka się na zaatakowaną Evę i jej córkę Cali, które zostały siłą wyciągnięte z domu przez oddziały paramilitarne. Sergeant pomaga kobietom i zabiera je do swojego samochodu, w którym w między czasie skrywa się również Shane i Liz - rozstająca się para, uwięziona w centrum miasta podczas nocy oczyszczenia. Ta niecodzienna piątką tuła się po mieście próbując przeżyć noc. A łatwo nie jest - ponieważ podczas tej czystki do akcji włączają się też specjalne ciężarówki rządowe, które mają za zadanie losową eliminację biednych ludzi...

To co MUSI się podobać to efektowny film, stworzony za śmiesznie niskie pieniądze. Zainwestowano 9 mln dolarów, wyjęto ponad 100. Za te nieduże jak na USA pieniądze pokazano produkcję, w której bardzo dużo się dzieje. Przeszkadza tutaj jednak co innego - podobnie jak w części pierwszej skupiono się na zasadach czystki, podczas której można używać bronie czwartego poziomu i słabsze (nie można używać materiałów wybuchowych, granatów itp.). Wyłożone w skrócie zasady gry podobnie jak w części pierwszej tak i teraz nie mają racji bytu. W roku 2023 oglądamy identyczne tablety jak teraz, po ulicach jeżdżą takie same samochody, bohaterowie używają takich samych komórek. Zmienił się za to o 180 stopni system polityczny - teraz bowiem nie ma przestępczości, bo obywatelom wystarcza jedna noc w roku, podczas której mogą się oczyścić poprzez zabijanie innych. Tym razem jednak pokazano front oporu, który nie zgadza się z zasadami czystki i oczyszcza USA z tych, co ją organizują (oczywiście podczas czystki). Nie ma to sensu. Kolejna sprawa, to kuriozalne przypomnienie tego, że po zawyciu porannej syreny wszyscy opuszczają bronie, rozchodzą się i żyją dalej jakby się nie stało, a ewentualne zaszłości wyjaśniają za rok... W "Anarchy" dodano też odrobinę logiki "Hostel" ("Hostel" to seria filmów, w których to bogaci ludzie płacili za możliwość torturowania i zabijania innych), ukazując kastę bogatych ludzi, którzy płacą za przyniesienie im biedaka - oczywiście los biedaka w tej narracji jest oczywisty. Podsumowując: druga odsłona "The Purge" na pewno jest ciekawsza, dynamiczniejsza, jednak jeżeli komuś nie odpowiadają realia tej produkcji - to natrafi na jeszcze więcej absurdów aniżeli w części poprzedniej.

Ocena Civil.pl: 59%

Ocena: 43 A Good Man

Steven Seagal w roli Alexandra, byłego żołnierza sił specjalnych, któremu nie udaje się pojmać chińskiego handlarza bronią podczas akcji specjalnej. Alexander to człowiek lubiący doprowadzać sprawy do końca, stąd też postanawia podróżować po świecie w zabijać najemników handlarza w nieco orientalnym stylu - za pomocą małej katanki. Przy tego typu akcji ręce "przeciwników" latają po całym kadrze a po wszystkim Alexander zostawia zapalone kadzidełka. Taki obrazek zastają też śledczy w Bukareszcie, w którym to rezyduje główny bohater. Jego sąsiadami są dwie siostry, w tym jedna będąca dzieckiem, ich przyszywany brat o imieniu Sasha odrabia dług u lokalnego rosyjskiego mafiozy o imieniu Vladimir. Vladimir z kolei pracuje dla Chińczyka Mr. Chena, którego ściga Alexander. W całej tej mozaice i tak oni chodzi o to by dzielny Steven wszystkich pokonał i uratował przy okazji ciemiężoną przez mafię rodzinkę, z dzielnym Sashą na czele i jego przyszywaną siostrą Leną. Główną bazą złego bossa jest pałacyk, który można było podziwiać w filmie 6 Bullets z udziałem Van Damme'a. Nie wiem dlaczego, ale w ostatnich latach bardzo wiele filmów akcji klasy B ma miejsce właśnie w Rumunii i jej okolicach. Ten wschodnioeuropejski kraj musi się jawić typowemu amerykańskiemu widzowi jako siedlisko zła. Obrazek ten dopełnia paskudny Bukareszt, który dodatkowo jest filmowany właśnie tak by wypadł jak najgorzej.

Wracając jednak do "A Good Man" - z budżetem 7 mln dolarów, produkcja ta (kręcona od razu na Blu-ray i DVD) wypada blado. Steven Seagal jak zwykle jest nietykalny. Wchodzi w kolejnych przeciwników jak w masło - do czego można się przyzwyczaić, ponieważ zawsze tak jest. Jednym słowem - kolejny taki sam film z takim samym Stevenem. Jeżeli ktoś lubi produkcje z udziałem tego aktora - i ma bardzo małe wymagania - to na pewno ten film może mu się spodobać...

Ocena Civil.pl: 43%

Ocena: 71 Wild Target

Lekki komediowy kryminał w wydaniu brytyjskim. Victor Maynard (Bill Nighy) to płatny morderca o bardzo dużej renomie, pełnej anonimowości i rodzinnych tradycjach (przodkowie też trudnili się zabijaniem za pieniądze). Pewnego dnia Victor otrzymuje zlecenie - ma zabić oszustkę o imieniu Rose (Emily Blunt!), która oszukała szemranego biznesmena na milion funtów, sprzedając mu podróbkę obrazu Rembrandta. Dla Victora kolejne zlecenie zapowiadało się jako "business as usual", do czasu gdy nie ujrzał swojego celu... Podstarzały killer nie tylko nie zabija Rose, ale wręcz ratuje ją przed kolejnymi mordercami, którzy zostają nasłani by ukarać pazerną Angielkę. W międzyczasie do całej akcji wplątuje się typowy chłopak-włóczęga o imieniu Tony (znany z cyklu Harry Potter - Rupert Grint). Cała trójka ukrywa się przed wynajętymi mordercami a Victor z bezwzględnego mordercy przeistacza się w czułego opiekuna.

Budżet produkcji wyniósł 8 mln funtów. Nie udało się odzyskać tej kwoty, ponieważ przy znikomej pomocy widzów zza oceanu ciężko brytyjskiemu filmowi cokolwiek zarobić. Wielka szkoda, ponieważ zobaczenie Emily Blunt w jej naturalnym środowisku (urodziła się w Londynie i jest 100% Angielką) to wielka gratka, z racji tego iż aktorka częściej pojawia się w kasowych produkcjach amerykańskich. W "Wild Target" wykorzystuje w pełni swoje wdzięki i wygląda oszałamiająco! Sam film jest lekki, przyjemny i bardzo dobrze się go ogląda. Produkcja bazuje na francuskim Cible Emouvante z 1993.

Ocena Civil.pl: 71%