thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 34 The Darkness

Czteroosobowa rodzina Taylorów udaje się na krótki wypad do Wielkiego Kanionu. Podczas pobytu, syn Petera (Kevin Bacon) i Bronny (Radha Mitchell) o imieniu Michael nawiązuje przypadkowy kontakt z duchami starożytnej cywilizacji. Po powrocie do miasta, w domu bohaterów zaczynają mieć miejsce zjawiska nadprzyrodzone. Fabuła tego filmu garściami czerpie z utartego schematu. Mamy sobie czteroosobową rodzinkę (nie wspomniałem jeszcze o nastoletniej córce o imieniu Stephanie), oczywiście przedstawicieli amerykańskiej klasy średniej (czyli ich dom jest jest dość duży, jest garaż, basen, piętro, duża kuchnia, wszystko co potrzebne do "rozwoju wypadków") oraz mamy nadprzyrodzone moce, które najpierw w sposób subtelny próbują się "zadomowić" by następnie się rozkręcić. Słowem standard. Niestety "The Darkness" choć jest oparty na ogranym schemacie, robi wszystko aby zapracować na miano najgorszego filmu tego gatunku.

Przy standardowym budżecie na tego typu filmy (4 mln dolarów) udało się zatrudnić dwójkę znanych aktorów: Bacona i Mitchell. Jeżeli chodzi o długą listę wad, to na pewno otwiera ją fakt iż ten horror nie jest w ogóle straszny. Druga mocna wada to całkowicie przerysowane postacie. Kevin Bacon gra korpo-kierownika w średnim wieku, którego życie zawodowe jest pokazane w sposób skrajnie groteskowy. Należy jeszcze wspomnieć o córce Państwa Taylorów, która mając zaburzenia psychiczne ... wymiotuje do foliowych woreczków, które następnie wkłada do pojemników plastikowych i które to pojemniki składuje sobie w pokoju w ilościach hurtowych. Nawet w komediach pastiszowych nikt nie ma takiej wyobraźni. Podsumowując: "The Darkness" to anty-horror, coś tak nieudanego, iż nikt nie powinien tego oglądać.

Ocena Civil.pl: 34%

Ocena: 48 The Forest

Sara Price (Natalie Dormer) udaje się do Japonii by odnaleźć swoją bliźniaczkę Jess, która zaginęła w tzw. lesie samobójców czyli w Aokigahara w pobliżu góry Fuji. Noc przed wejściem do lasu Sara poznaje tajemniczego Aidena (Taylor Kinney), który podaje się za australijskiego dziennikarza i oferuje swoją pomoc w poszukiwaniach. W wyprawie do lasu parze towarzyszy także japoński przewodnik o imieniu Michi. To w zasadzie wszystko co można napisać o zarysie fabuły.

Przechodząc do samej oceny, należy wspomnieć iż budżet filmu wyniósł 10mln dolarów a przychód prawie 40. "The Forest" to debiut reżyserski Jasona Zady, który wcześniej zajmował się branżą reklamową (głównie kręceniem reklam i na tym polu zdobył światowe uznanie). Wracając jednak do filmu: zarówno krytycy jak i widzowie są zgodni, iż "The Forest" to porażka na całej linii. Ledwie 10% pozytywnych ocen na Rotten Tomatoes, kiepska ocena na IMDB.com oraz niski Metascore. To co najbardziej uderza to brak wykorzystania potencjału, groteskowe wręcz próby "nastraszenia" widza. Mało jest więc w tym horrorze horroru. Mało jest także sensu: sama historia wydaje się być płytka, dosyć przewidywalna a jednocześnie pełna nielogiczności. Nie polecam.

Ocena Civil.pl: 48%

Ocena: 44 Heist

Luke Vaughn (Jeffrey Dean Morgan) to pracownik kasyna, który postanawia wraz z kolegą z pracy Coxem (Dave Bautista) okraść swojego pracodawcę, mafioza noszącego ksywę The Pope (w tej roli Robert De Niro). Luke nie jest typem gangstera, do przestępstwa popycha go przymus: musi zapłacić za leczenie swojej małej córeczki. Sam tytułowy skok okazuje się być kiepsko przygotowany, ponieważ napastnicy są zmuszeni uciekać ... miejskim autobusem, który porywają wraz z pasażerami. W pogoń za nimi rusza posterunkowa Kris (Gina Carano). Obsadę uzupełniają: Morris Chestnut, Lydia Hull oraz Mark-Paul Gosselaar. W filmie pojawia się także Kate Bosworth.

"Heist" kosztował prawie 9 mln dolarów, zarobił nieco ponad 4 mln, czyli przyniósł stratę. Poza bardzo ciekawą obsadą, film bardzo rozczarowuje. Do największym wad należy zaliczyć: bardzo przerysowaną fabułę, naszpikowaną brakami fabularnymi oraz absurdalnymi sytuacjami. Wyraźnie widać, iż scenarzyści nie mogli się zdecydować czy tworzą lekkie kino akcji w stylu "Fast and Furious" czy poważny dramat z wyrazistymi postaciami. Szkoda bardzo dobrych aktorów na taką produkcję.

Ocena Civil.pl: 44%

Ocena: 35 I Spit on Your Grave: Vengeance is Mine

Minęło trochę czasu od momentu kiedy oglądałem pierwszą część tej serii. Po drodze była jeszcze "dwójka" (bez udziały Sary Butler), niedawno zaś obejrzałem trzecią część z podtytułem "Vengeance is Mine". Jennifer Hills (Sarah Butler) zmienia tożsamość i jako Angela wiedzie życie pracowniczki biurowej, nie potrafi jednak odciąć się od demonów przeszłości. Pewnego dnia Angela zauważa ogłoszenie grupy terapeutycznej dla ofiar gwałtów. Na spotkaniach terapeutycznych główna bohaterka poznaje Marlę (Jennifer Landon), z którą się zaprzyjaźnia. Wkrótce jednak Marla zostaje brutalnie zamordowana co zmusza Angelę vel Jennifer do kolejnej krwawej zemsty.

Całkowicie bez sensu – taki właśnie jest ten film. O ile jeszcze w jedynce można się było dopatrzeć jakieś logiki, tak oglądając trójkę odnosi się wrażenie, iż patrzy się na zlepek scen przerywanych krótkimi epizodami krwawej jatki. Do tego dochodzi jeszcze fatalna gra aktorska, najgorsza u niejakiego Gabriela Hogana (w roli detektywa policji). Aktor ten robi takie teatralne miny jakby grał w taniej komedii kryminalnej a nie horrorze klasy C. Tragedia. Sam film był emitowany kilka miesięcy po premierze w darmowej polskiej stacji telewizyjnej, na szczęście z tego co pamiętam w porze mocno nocnej.

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 59 No Escape

Jack (Owen Wilson) przenosi się wraz z żoną Annie (Lake Bell) i dziećmi do azjatyckiego kraju, w którym ma podjąć zatrudnienie. Tuż po przylocie, w kraju ma miejsce przewrót wojskowy, zaś na ulicach rozgrywają się dantejskie sceny. Grupy tubylców krążą po mieście i zabijają każdego obcokrajowca, którego złapią. Jack i jego rodzina mają przeciwko sobie hordy zbuntowanych Azjatów, zaś po swojej stronie jedynie tajemniczego Hammonda (Pierce Brosnan), który oferuje swoją pomoc w wydostaniu się z Azjatyckiego piekła.

Od razu muszę przyznać, iż ta produkcja nie spodobała mi się. Kosztujący zaledwie 5 mln dolarów film zarobił prawie 55 mln i to chyba jedyny plus o którym mogę wspomnieć. Akcja ma miejsce w nienazwanym azjatyckim kraju (ze względu zapewne marketingowych, ponieważ tamtejszy rejon żyje z turystyki i sugerowanie, iż w jakimś kraju doszło do takich wydarzeń, nawet na filmie, mogłoby zapewne wpłynąć negatywnie na wizerunek kraju, ta pozorna ostrożność jednak zdała się na nic). Ujawniono w filmie, iż "ten" kraj ten graniczy z Wietnamem, a sama produkcja i tak wywołała niepokoje społeczne w Kambodży, gdzie zakazano emisji "No Escape". Skąd te kontrowersje? Akcja filmu, choć bardzo dynamiczna bazuje na pokazywaniu prostej, nieuzasadnionej przemocy, która w "No Escape" próbuje być racjonalizowana. Główni bohaterowie przedstawieni są jako niemalże idealna amerykańska rodzina przeciwstawiona azjatyckim fanatykom. Ten kontrast bije po oczach przez cały seans. Z związku z tym w wielu recenzjach padły oskarżenia o ksenofobię. Dość jednak o polityce, ponieważ pomimo tych kontrowersji sama akcja nie wciąga i jest do bólu przewidywalna. Przy okazji: Pierce Brosnan po raz kolejny zagrał ciekawą postać i wypadł świetnie na tle nijakiego Owena Wilsona czy Lake Bell. Nie polecam.

Ocena Civil.pl: 59%