thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 38 The Vatican Tapes (Taśmy Watykanu)

"The Vatican Tapes" to film z 2015 roku, mający atrybuty by osiągnąć sukces. Jak to się więc stało, że okazał się kiczem i zebrał fatalne noty od krytyków i słabe od widzów? Fabuła koncentruje się na losach Angeli (w tej roli Olivia Taylor Dudley) młodej kobiety, która podczas urodzin przypadkowo kaleczy się w palec i zostaje odwieziona do szpitala przez chłopaka (John Patrick Amedori) oraz ojca (Dougray Scott). W placówce kobieta poznaje księdza Oscara Lorenzo (Michael Peña). Wkrótce w życiu Angeli zaczynają dziać się dziwne rzeczy, nieoczekiwanie podupada na zdrowiu i zapada w śpiączkę. Kiedy lekarze stwierdzają, że jej mózg umarł i odłączają jak od aparatury podtrzymującej życie... Angela niespodziewanie odżywa. Nie jest jednak taka jak dawniej, siejąc zło i spustoszenie na osoby w jej otoczeniu. Przypuszczając, że kobieta została nawiedzona, ojciec Lorenzo zgłasza jej przypadek do Watykanu, interesując sprawą ważnego kardynała oraz jego współpracownika. Kardynał postanawia wylecieć do USA i wypędzić diabła z ciała kobiety...

Ta absurdalna historia miała spory budżet: aż 13 mln dolarów, ale przychód wyniósł niewiele więcej bo tylko 13.5 mln. Film zebrał tylko 20% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes i średnią ocenę od widzów (5/10 w serwisie IMDB). Co się nie udało? Bardzo, ale to bardzo dużo. Po pierwsze ten film został napisany na kolanie, scenariusz jest słaby, nielogiczny i pełen błędów. Po drugie ten film nie jest w zasadzie straszny, nie udało się zbudować napięcia by "przestraszyć " widza. Po trzecie jest nudny, pomimo iż trwa ledwo około 90 minut czas ten dłuży się niemiłosiernie. W rezultacie oglądamy produkt "horroropodobny". Chciałbym wskazać jakiś jasny punkt tej produkcji, ale nie potrafię. Jeżeli ktoś, kilka lat po premierze tego "dzieła" go jeszcze nie widział, to nie bardzo widzę sens by nadrabiać tę zaległość.

Ocena Civil.pl: 38%

Ocena: 75 Hush

W tym roku na naszym blogu zamierzamy przeprowadzić małą akcję Halloweenową, polegającą na wzmożonym oglądaniu horrorów w październiku, aż do początków listopada. Na pierwszy ogień poszedł film "Hush", wyreżyserowany przez specjalistę ds. tego gatunku, Mike'a Flanagana. W roli głównej obsadził on swoją żonę Kate Siegel, która wcieliła się w rolę głuchoniemej pisarki o imieniu Maddie, mieszkającej samotnie w domku w lesie. Pewnego wieczora kobieta zostaje odwiedzona przez swoją przyjaciółkę, Sarę, po czym okazuje się że nie były to jedyne odwiedziny tego dnia, ponieważ pod drzwi pisarki zakrada się zamaskowany uzbrojony w kuszę mężczyzną (John Gallagher Jr.)...

Czytając ten opis i dodając do tego informację o budżecie 1 mln dolarów, można założyć że "Hush" to tradycyjny przedstawiciel klasy C, pozbawiony sensu, logiki, pomysłu etc. Tym razem jednak jest zgoła inaczej. Po pierwsze twórcy chcieli maksymalnie uprościć schemat: samotna kobieta w środku lasu kontra zabójca. Nie silono się na jakieś brednie typu "dlaczego on zabija", "co on robi w lesie z kuszą? Jaki ma powód?", ponieważ w filmach tego typu zawsze wprowadzanie tłumaczeń prowadzi do groteski. Po prostu jest uzbrojony facet, chcący zabijać i tyle. Po drugie: oszczędzono sobie tradycyjnej "kanadyjskiej" bieganiny po lesie, na zasadzie "ja się schowam za drzewkiem, a później za kamykiem a na końcu przepłynę rzekę i doczołgam się do drogi". Postawiono na prosty pomysł i spróbowano z niego wycisnąć 100%. Wyszło dobrze, a nawet bardzo dobrze. "Hush" został dobrze odebrany przez widzów i mocno doceniony przez krytyków (92% pozytywów w Rotten Tomatoes). Film jest niesamowicie brutalny i pełen przemocy, z niesamowicie potężną dawką adrenaliny. Żywy dowód na to, że każdy, nawet najbardziej ograny pomysł, można zrobić dobrze i stworzyć dodatkową wartość. Polecam.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 72 Extremely Wicked, Shockingly Evil and Vile (Podły, okrutny, zły)

Historia Teda Bundy'ego (jednego z najsłynniejszych seryjnych morderców wszech czasów, w tym filmie granego przez Zaca Efrona) opowiedziana z punktu widzenia jego wieloletniej partnerki Liz Kendall (Lily Collins). Film rozpoczyna się od momentu, w którym Bundy poznaje Liz w barze, a następnie wchodzi z nią w związek i opiekuje się jej dzieckiem, prowadząc podwójne życie przykładnego partnera i ... seryjnego mordercy kobiet. Obraz nie koncentruje się na zbrodniach popełnianych przez Bundy'ego, ale na jego życiu rodzinnym i zachowaniu podczas procesów sądowych, w tym przede wszystkim podczas tego najsławniejszego, na Florydzie, gdzie został po raz pierwszy skazany na karę śmierci. Bundy prawie do samego końca utrzymywał, że jest niewinny, kreując się na ofiarę wymiaru sprawiedliwości. Jako inteligentny, elokwentny i przystojny mężczyzna "zdobył" serca wielu kobiet, które stały się jego fankami, nawet gdy on sam oczekiwał na wykonanie wyroku w celi śmierci.

Prawa do dystrybucji filmu wykupił Netflix, który opublikował go na swojej platformie 3 maja 2019, jednak nie we wszystkich krajach i np. w Polsce był on emitowany w kinach. Obecnie jest do obejrzenia w naszym kraju na platformach VOD (ja oglądałem na Chilli). Oprócz wymienionych osób w obsadzie, w filmie pojawia się dużo gwiazd, w rolę sędziego sądu w Miami wciela się sam John Malkovich a prokuratora gra Jim Parsons. Ważną drugoplanowe role mają także tacy aktorzy jak Kaya Scodelario czy Haley Joel Osment. "Extremely Wicked, Shockingly Evil and Vile" niezbyt się podobało zawodowym krytykom, ponieważ tylko 55% recenzji w serwisie Rotten Tomatoes jest pozytywnych, nieco lepiej na film zareagowali widzowie. Mi osobiście ta produkcja przypadła do gustu. Twórcy "wycieli" z niej prawie wszystkie brutalne sceny zabójstw, skupiając się na samych emocjach bez epatowania krwią i przemocą. W wyniku czego powstał trochę taki "sądowy" thriller z elementami dramatu. Lily Collins (prywatnie córka Phila) wypadła świetnie, podobnie Zac Efron, aktor znany głównie z lekkich komedyjek, tutaj mierzył się z naprawdę trudną postacią i moim zdaniem wybrnął z tego. Całość trwa około 110 minut, przez co tworzy się wrażenie, jakby obraz był tylko krótkim streszczeniem losów Bundy'ego. Moim zdaniem zamiast filmu, należało wyprodukować serial z tak dobrą obsadą (coś w stylu formatu "American Crime Story").

Ocena Civil.pl: 72%

Ocena: 65 Happy Death Day 2U (Śmierć nadejdzie dziś 2)

Sequel Happy Death Day rozpoczyna się od sceny, w której Ryan Phan (w pierwszej części mający rolę poboczną) budzi się w swoim samochodzie ... by wkrótce zostać zamordowanym i cofnąć się w czasie do poranka. Okazuje się, że Ryan wraz z kolegami ze studiów pracuje nad maszyną mogącą manipulować czasem, efektem ubocznym działania urządzenia jest poplątanie się wymiarów i stworzenie alternatywnej rzeczywistości, w której budzi się ponownie Tree Gelbman (Jessica Rothe), w pokoju Cartera, w dniu swoich urodzin... Kobieta szybko odkrywa, iż tym razem rzeczywistość jest inna, ponieważ oprócz "restartowania się" czasu po każdym zabójstwie, Tree zostaje przeniesiona do innej, alternatywnej rzeczywistości i to nie Lori chce ją zamordować. Tyle o fabule, by jej za bardzo nie zdradzać.

Tym razem zainwestowano w produkcję 9 mln dolarów a wyjęto nieco ponad 62, jest to gorszy wynik niż przy "jedynce". Oceny widzów i krytyków są jednak podobne i dosyć wysokie. Jakie jest moje zdanie? Przede wszystkim należy wyjść od tego, że mocno zmieniono formułę, o ile jedynka była typowym thrillerem, slasherem, to sequel próbuje być teenagową komedią z elementami thrillera. To trochę tak jakby wytrawną potrawę polano sosem malinowym i zrobiono z tego deserek. Dalej Jessica Rothe czaruje swoim wdziękiem, co pozostaje niezmiennym plusem, dodatkowo w dwójce, ze względu na lżejszą formułę, główna bohaterka "odnajduje się" w scenach czarnej komedii. Nie mniej jednak, miejscami ma się wrażenie że ogląda się coś ala "Riverdale" a nie thriller dla koneserów, co plusem na pewno nie jest. Nie są pewne losy "trójki" i nie wiadomo czy seria będzie kontynuowana. Obecnie "dwójkę" można obejrzeć w serwisach VOD.

Ocena Civil.pl: 65%

Ocena: 75 Happy Death Day (Śmierć nadejdzie dziś)

Studentka Tree Gelbman (zjawiskowa Jessica Rothe) budzi się po ostrej imprezie u kolegi z zajęć, w dniu swoich urodzin. Przeżywszy dzień w swoim stylu (na co dzień Tree jest arogancką egoistką) kobieta udaje się wieczorem na imprezę. Podczas drogi na przyjęcie zostaje napadnięta i zamordowana przez zamaskowanego sprawcę. Tuż po swoim zabójstwie, Tree budzi się w tym samym łóżku, tego samego dnia. Wkrótce Tree odkrywa, że utknęła w pętli czasu i przeżywa ten sam dzień od nowa, za każdym razem pamiętając wydarzenia ze wszystkich wcześniejszych iteracji. Motyw jest identyczny jak np. w filmie Edge of Tomorrow, z tą różnicą że główna bohaterka w każdej kolejnej iteracji próbuje ustalić kto ją chce zamordować i nie dopuścić do swojej śmierci.

Po film sięgnąłem, ponieważ niedawno na platformach VOD pojawił się sequel, stąd też postanowiłem nadgonić ten "format". Produkcja okazała się superhitem kasowym, ponieważ przy skromnym, wynoszącym niespełna 5 mln dolarów budżecie, udało się zarobić nieco ponad 125 mln dolarów. Jessica Rothe podczas kręcenia "Happy Death Day" miała około 30 lat (wcielając się w studentkę), jednakże zjawiskowa blondynka po prostu "robi ten film". Sama intryga mnie wciągnęła a cały film został bardzo sprawnie zrobiony. Nie jest to oczywiście arcydzieło gatunku, ale z pewnością można tutaj użyć określeń takich jak: poprawny a nawet ambitny. 71% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes ocena 6.5 na IMDB to wyniki bardzo dobre jak na gatunek niskobudżetowego slashera. Całość nie jest zbyt "straszna" i oszczędzono też widzom jakiś straszliwie brutalnych scen, dzięki czemu produkcja nadaje się także dla niepełnoletnich (na IMDB ma oznaczenie PG-13). To dobrze, bo gdyby ten film został za mocno zbrutalizowany, straciłby moim zdaniem nieco walorów. Polecam i ciekaw jestem sequela, który zamierzam obejrzeć na dniach.

Ocena Civil.pl: 75%