thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 80 Transsiberian

Transsiberian to thriller z 2008 roku. Przed obejrzeniem miałem bardzo duże oczekiwania, bowiem film dostał 90% w serwisie Rotten Tomatoes. Przyznam szczerze, że oceny RT na ogół są zbieżne z moimi. Tak też było i tym razem, choć by być precyzyjnym muszę przyznać, iż film spełnił moje oczekiwania w 90%.

O fabule krótko. Para Amerykanów: Roy (Woody Harrelson) i Jessie Nacer (Emily Mortimer) podróżują koleją transsyberyjską z Pekinu do Moskwy. Spotykają oni inną parę Carlosa (Eduardo Noriega) i Amy (Kate Mara). By nie zdradzać szczegółów: w filmie występuje jeszcze Ben Kingsley (w roli detektywa z wydziału antynarkotykowego) oraz Thomas Kretschmann.

Film kręcono głównie na Litwie, uzupełniając go jedynie scenami z Rosji i Chin. Mimo to położono bardzo duży nacisk na klimat transsyberyjskiego pociągu, wszystko jest w nim tak jak można przeczytać w relacjach podróżników. No może poza tym, że jeden z bohaterów skarży się na Polaków w pociągu, wymieniając ich jako potencjalnych złodziei. Trudno mi sobie wyobrazić fakt, by Polacy gęsto okupywali tę linię lub by wśród Rosjan mogli uchodzić za szczególnie niebezpiecznych, ale cóż może fakt bliskości Polski (skoro kręcono na Litwie) podsunął reżyserowi i scenarzyście - Bradowi Andersonowi taki pomysł? Nie mniej jednak w filmie jest eksponowany kurek z gorącą wodą, poirytowane konduktorki, rozrywka pociągowa czyli picie wódki. Starano się również trzymać realiów - przy wjeździe do Rosji z Chin zmieniane są podwozia na te z szerszym rozstawem szyn. Napisy wszędzie są w Cyrylicy. Mnie akurat niedbałość o szczegóły w filmach irytuje.

W filmie najbardziej podobała mi się kreacja Bena Kingsleya, widać że bardzo się starał by jego rosyjski akcent wypadł tak jak trzeba. Najważniejszą rolę gra Emily Mortimer i też poradziło sobie bardzo dobrze. Nie mam zastrzeżeń co do Woody'ego Harrelsona, bo też był przekonujący.

Dużą zaletą tego filmu jest jego oryginalność, akcja bardzo trzyma w napięciu a rozwój wypadków choć nie zaskakujący to na pewno interesujący. Ten thriller po prostu trzeba obejrzeć!

Ocena Civil.pl: 80%

Ocena: 80 Taken

Taken czyli po polsku (tłumacząc dosłownie) "zabrana" to film o porwaniu dziecka. Motyw wykorzystywany wiele razy w kinematografii światowej. Wydawać by się mogło, że bazując na tym pomyśle nie można zrobić czegoś ciekawego i oryginalnego. Francuzi jednak są ambitni i z pomocą gwiazd światowego kina są w stanie zrobić coś świetnego z ogranego motywu. Nic dziwnego, gdy scenariusz pisze Luc Besson.

Bryan Mills (w tej roli Liam Neeson) jest emerytowanym szpiegiem. Obecnie stara się poświęcać jak najwięcej czasu córce (którą zaniedbywał przez lata) - Kim (Maggie Grace), co nie jest jednak łatwe, ze względu na złe stosunki z byłą żoną - Lenore (Famke Janssen).

Pewnego dnia Mills jest proszony przez córkę o podpis pod zgodą na opuszczenie terytorium USA. Kim chce udać się do Paryża - w wersji oficjalnej po to by zwiedzać muzea, w wersji prawdziwej po to by podążać za U2 podczas ich tournee. Bryan Mills nie bardzo chce puszczać córkę do niebezpiecznej Europy, jednak pod presją byłej żony podpisuje niezbędne papiery.

Córka dociera do Francji, lecz tam pechowo trafia na albańską mafię, która porywa zagraniczne dziewczyny, by później nimi handlować. Porwanie ma miejsce podczas rozmowy telefonicznej Millsa i Kim, dzięki temu przystępuje on od razu do akcji i udaje się do Paryża.

Jeden człowiek kontra albańska mafia+handlarze żywym towarem = jedna wielka akcja.

Jestem pod dużym wrażeniem tego filmu, bo został on perfekcyjnie dopasowany. Liam Neeson jako aktor jest świetny, niezwykle przekonujący jako zdesperowany ojciec szukający córki. Niesamowicie brutalny, nieprzebierający w środkach. Kwestia, którą wypowiada: "Jean Claude, I'll tear down the Eiffel Tower if I have to! " dobrze podsumowuje ową determinacje.

Film zarobił na siebie około 280 mln dolarów (przy zainwestowanych 25). Nie dziwię się temu, bo opinie np. internautów są bardzo pozytywne (ocena 7.9 w imdb.com). Taken to jeden z tych filmów, które się pamięta i to pamięta pozytywnie.

Ocena Civil.pl: 80%

Ocena: 60 Eden Lake

Angielski pomysł na "modne" ostatnio filmy, w których dominuje przemoc, krew i okrucieństwo. Tym razem jednak zauważyłem parę oryginalnych elementów. Film zaczyna się prosto - nauczycielka oraz jej narzeczony wyjeżdżają Jeepem na weekend. Wybierają malownicze jeziorko Eden Lake (nazwa początkowo kojarzy się z miejscem) i rozkładają się na plaży. A tuż obok nich wolny czas spędza lokalna młodzież (przedział wiekowy na oko 12-15 lat). Od początku ich wzajemne "relacje" się nie układają. Kiedy rano Jenny i Steve chcą wrócić do miasteczka na śniadanie - przebijają oponę na przygotowanej przez "młodzież" pułapce. To dopiero jednak początek konfliktu, który przechodzi się w krwawą rzeź...

Niby fabuła może się z czymś kojarzyć, bo było wiele filmów w których główni bohaterowie uciekają w odludnych lasach przed oprychami, ale tym razem to jednak nie to samo. Uciekają dorośli przed grupką złożoną z młodzieży i dzieci. Jak się okazuje - brutalność i pomysłowość tych drugich jest niczym nieograniczona. Film zaskakuje: bo krew tutaj leje się gęstymi strumieniami a główna bohaterka pod koniec batalii przypomina "Rambo" (biorąc pod uwagę odniesione rany jak również stopień zabrudzenia). W tym wszystkim nie ma żadnego happy endu.

Główną rolę gra Kelly Reilly, kojarzona chyba bardziej z filmami telewizyjnymi niż kinowymi. Trzeba jednak przyznać, że dobrze pasuje do roli. Z wyglądu delikatna nauczycielka o ciekawej urodzie, przeistacza się w prawdziwego "wojownika".

Ogólnie nie jest to jednak film, który ogląda się z jakąś większą przyjemnością. Krwawy spektakl w lesie z nietypowymi przeciwnikami.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 60 The Hitcher

Zainteresowałem się tym filmem ze względu na Seana Beana, genialnego angielskiego aktora, który zawsze stwarza dobre kreacje. Na ogół gra "złego" bohatera. W The Hitcher gra odrażającego i bezlitosnego mordercę, który zabija bo sprawia mu to przyjemność.

Para studentów udaje się w długą podróż samochodem nad jezioro. Na ich drodze staje John Ryder (Bean) i to w zasadzie wszystko co można powiedzieć o fabule. Są oni, on i policja + porucznik Esteridge (Neal McDonough), który koordynuje działania stróżów prawa.

Film ten zaskakuje, bowiem widz ma prawo spodziewać się przewrotnego zakończenia. Nic z tych rzeczy. Film choć jest thrillero-horrorem eksponuje przede wszystkim krwawe sceny morderstw a nie skomplikowaną fabułę, w której coś się ma wyjaśnić. O głównym bohaterze - kreowanym przez Beana nie dowiadujemy się do końca nic.

Brutalne, pełne przemocy kino jest w ostatnich latach niezwykle "chwytliwe" o czym mogą świadczyć kolejne części "The Saw" czy "Hostelu", The Hitcher po prostu dołącza się do tego gatunku.

Oceniam ten film dobrze, ale nie dlatego iż podoba mi się on w całości, bo generalnie rzecz ujmując jest on miejscami nudnawy i denerwujący. Film ten obrania Sean Bean, który gra rewelacyjnie. Znakomicie zagrał zdemoralizowanego do cna mordercę, którego jedynym celem jest urządzanie krwawych rzezi i dręczenie ofiar. Ten film to doskonały dowód na to, iż świetny aktor uratuje nawet słaby scenariusz.

Ocena Civil.pl: 60%