thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 75 Run (Biegnij!)

"Run" to kolejny film Aneesha Chaganty'ego, który reżyserował i napisał scenariusz także do "Searching". Kilka słów o fabule: Chloe (Kiera Allen) to cierpiąca na cztery poważne choroby nastolatka, na co dzień przykuta do wózka i zdana na opiekę swojej matki o imieniu Diane (Sarah Paulson). Po serii dziwnych zdarzeń, dziewczyna zaczyna myśleć, że jej rodzicielka coś przed nią ukrywa.

Ten film z 2020 roku, będący oryginalną produkcją "Hulu" to jedna z lepszych pozycji thrillerowych pozycji ostatnich kilku lat. "Run" zebrał bardzo dobre opinie od krytyków, bowiem na 138 ocen zagregowanych w Rotten Tomatoes aż 88% było pozytywnych, dobrze został też oceniony przez widzów. Największy plus tej produkcji to moim zdaniem gra aktorska. Sarah Paulson ma na swoim koncie szereg nominacji do Emmy, w latach 2012-2018 była nominowana aż siedem razy i raz udało się jej wygrać statuetkę, ma na swoim koncie także Złotego Globa. W "Run" daje doskonały pokaz swojego aktorskiego warsztatu, ale partnerująca jej młodziutka Kiera Allen również wypada świetnie. Jeżeli chodzi o warstwę fabularną, to produkcja mocno angażuje widza. Podobało mi się także to, że "Run" nie stara się na siłę tworzyć klimatu, nie ma tutaj ani "starego domu", ani mrocznych scen kręconych tylko po zmroku by "wzmocnić przekaz". Ten film nie wymaga takich zabiegów, tutaj fabuła i aktorzy bronią się sami. Jest to po prostu bardzo dobre widowisko z odpowiednio dobranymi elementami i motywami będącymi w kontrze wobec współczesnych standardów przeciętnych thrillerów. "Run" można obecnie obejrzeć na Amazon Prime Video.

Ocena Civil.pl: 75%

Ocena: 60 Vivarium

Młoda para, nauczycielka Gemma (Imogen Poots) oraz jej chłopak Tom (Jesse Eisenberg) szukając własnego domu udają się do dewelopera, który pokazuje im nowe osiedle, na którym wszystkie budynki wyglądają tak samo. Po krótkim pokazie, pracownik dewelopera znika a para zostaje sama w prezentowanym domu. Chcąc wydostać się z osiedla, Gemma i Tom nie potrafią znaleźć wyjazdu, krążąc cały dzień po uliczkach.

Ten film z 2019 roku to koprodukcja irlandzko-duńsko-belgijska debiutująca podczas festiwalu w Cannes w maju 2019 roku (premiera ogólnodostępna miała miejsce rok później). "Vivarium" zebrał dobre oceny od krytyków – 72% pozytywnych ocen w Rotten Tomatoes (na 148 recenzji) i sporo słabsze od widzów (ocena w IMDb 5.8/10). Produkcja kusi bardzo dobrą obsadą i ciekawą fabułą, jednak nie jest to kino dla każdego. Przede wszystkim, moim zdaniem "Vivarium" to bardzo ciężki, mroczny i specyficzny film, doprawiony sporą ilością motywów kina brytyjskiego. Kilka słów o obsadzi. Imogen Poots ma na swoim aktorskim koncie wiele występów w horrorach i thrillerach (różnej jakości), aktorka ta ma w sobie tyle wdzięku, że w zasadzie potrafi się odnaleźć w każdej produkcji. Trochę szkoda, że jej kariera "nie wystrzeliła" po występie w "Need for Speed" w 2014 roku. Cały czas gra w filmach, ale niestety niezbyt często jest obsadzana w rolach na miarę jej talentu. Z kolei Jesse Eisenberg na brak ciekawych ofert narzekać nie może, aktor mający na swoim koncie nominację do Oscara, dostaje sporo angaży do hitowych produkcji. Wracając jednak do "Vivarium", ciężko ten film jednoznacznie ocenić jako "dobry/zły" bo jego twórcy wyraźnie chcieli pójść swoją własną drogą, tworząc coś bardziej wyrafinowanego, trafiającego w gusta niepospolitego widza. Czy to się udało? Ocena będzie zależeć od indywidualnych preferencji. Film można obecnie obejrzeć na Amazon Prime Video.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 45 Countdown

Młoda pielęgniarka Quinn Harris (Elizabeth Lail) dowiaduje się od jednego ze swoich pacjentów o tajemniczej aplikacji przewidującej czas śmierci. Zaintrygowana kobieta postanawia ściągnąć appkę ... po to by się dowiedzieć, iż zostały jej trzy dni życia. Kiedy "przepowiednia" sprawdza się u jej pacjenta, Harris próbuje za wszelką cenę oszukać przeznaczenie i przetrwać, pomimo iż jej licznik zmierza do zera.

Ten film z 2019 roku na pograniczu horroru i thrillera osiągnął spory sukces komercyjny, bo przy budżecie wynoszący 6.5 mln dolarów zarobił 48 miliony i to wszystko przy słabych ocenach od widzów (5.4/10 w serwisie IMDb) i tylko 26% pozytywnych not krytyków zagregowanych w Rotten Tomatoes. "Countdown" zawiera w sobie kilka znanych i ogranych motywów horrorów tego typu, jednak oglądając tę produkcję mam wrażenie, że poszczególne "składniki" zostały źle dobrane, przez co film mocno traci. Traci także przez słaby scenariusz i brak lepszych pomysłów na wykorzystanie motywu z "nawiedzoną aplikacją na smartfonie". Scenarzystom zabrakło weny by wypełnić marne 90 minut seansu, stąd też dodano kilka dodatkowych wątków, niezbyt pasujących do kina tego typu. Gra aktorska także nie porywa, Elizabeth Lail wypada bardzo przeciętnie a pozostałe role całkowicie nie zapadają w pamięć. Jednym zdaniem "Countdown" to kolejny mocno przeciętny horror, wobec którego można przejść całkowicie obojętnym. Trochę szkoda, bo pewnie dałoby się z tego motywu wyciągnąć więcej, ale się nie udało. Film można obecnie obejrzeć np. na Canal+.

Ocena Civil.pl: 45%

Ocena: 78 The Tomorrow War (Wojna o jutro)

"The Tomorrow War" to superprodukcja dystrybuowana przez Amazona i przeznaczona na platformę Prime Video, która zadebiutowała 2 lipca 2021 roku. Kilka słów o fabule: w grudniu 2022 roku były żołnierz a obecnie nauczyciel biologii Dan Forester (Chris Pratt) wraca do domu by obejrzeć mecz Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Katarze. Podczas spotkania, na stadion teleportują się żołnierze z roku 2051, którzy oznajmiają że w ich czasach ludzkość przegrywa wojnę z kosmicznymi najeźdźcami tzw. "kolcami". Władze w roku 2023 zarządzają międzynarodowy pobór i wysyłają żołnierzy w przyszłość za pomocą tunelu czasowego. Jednym z wybrańców jest Dan, który przenosi się w nowe czasy by walczyć o lepsze jutro dla swojej córki Muri (granej w latach sześćdziesiątych XXI wieku przez Yvonne Strahovski). Ważne role w tym filmie grają: Betty Gilpin (jako żona Dana) i J.K. Simmons wcielający się w postać ojca głównego bohatera.

"The Tomorrow War" kosztował 200 mln dolarów (był kręcony jeszcze przed wybuchem pandemii). Film pierwotnie miał się pojawić w kinach, ale ze względu na bieżącą sytuację daty premiery były przesuwane, aż w końcu prawa do dystrybucji wykupił Amazon i zasilił tą produkcją swoją platformę ("bo kto bogatemu zabroni"). Obecnie "The Tomorrow War" zbiera mieszane oceny od krytyków, jednak sam film cieszy się bardzo dużą popularnością wśród widzów, bo to w sumie jedna z niewielu tak wysokobudżetowych produkcji, która pojawia się w czasie pandemii. Jaki jest ten film? Na pewno bardzo efektowny i dynamiczny, zapewniający rozrywkę przez ponad 2 godziny. Cieszy udział Yvonne Strahovski, mającej polskie korzenie i biegle mówiącej w naszym języku. "The Tomorrow War" spełnia wymogi stawiane współczesnym superprodukcjom, ale daleko mu do miana kultowego czy wybitnego, nie mniej jednak moim zdaniem warto go obejrzeć.

Ocena Civil.pl: 78%

Ocena: 35 Trigger Point (Punkt zapalny)

Były tajny agent specjalny Nicolas Shaw (Barry Pepper) żyje w ukryciu w stworzonej przez siebie fortecy, po tym jak rok wcześniej jego koledzy po fachu zostali zdekonspirowani i zamordowani. W opinii agencji, to Shaw miał "sypnąć" innych agentów po tym jak został uprowadzony i torturowany. Pomimo środków ostrożności, do głównego bohatera dociera jego były szef Elias Kane (Colm Feore), prosząc o pomoc w odbiciu swojej córki Moniki (Eve Harlow), która miała zostać uprowadzona przez niejakiego Quentina.

Ten kanadyjski film akcji z elementami thrillera zadebiutował na VOD wiosną 2021 roku, w Polsce zaś można go obejrzeć np. na Canal+. "Trigger Point" otrzymał podobne oceny od widzów jak wiele innych budżetowych filmów akcji (w tej chwili na IMDb 4.8/10), jednak moim zdaniem w swojej "lidze" wypada dużo gorzej aniżeli stawiający nisko poprzeczkę konkurenci. Choć film trwa zaledwie 85 minut to naprawdę ciężko go obejrzeć, bo na ekranie niewiele się dzieje, a zaproponowana przez scenarzystów fabuła jest mocno przewidywalna i mało angażująca widza. Ok, film był kręcony w środku pandemii Covid-19, stąd też możliwości produkcyjne mogły być mocno ograniczone, jednak nie mówimy tutaj o superprodukcji, tylko o kinie akcji klasy C, której możliwości siłą rzeczy są zawsze ograniczone. Barry Pepper to aktor mający na swoim koncie np. statuetkę Primetime Emmy oraz wiele występów w naprawdę hitowych produkcjach, trzeba więc mieć nadzieję że po definitywnym zakończeniu pandemii wróci do grania w lepszych filmach.

Ocena Civil.pl: 35%