thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 70 Law Abiding Citizen

"Law Abiding Citizen" czyli kolejny przykład filmu z bardzo dobrym pomysłem i sprawną realizacją do mniej więcej połowy seansu.

Gerard Butler gra mężczyznę (Clyde'a Sheltona), któremu dwójka oprychów podczas napadu na jego dom zabiła matkę i córkę. Lokalny prokurator grany przez Jamie Foxxa (akcja dzieje się w Filadelfii) dogaduje się z obrońcą oskarżonego, w wyniku czego na śmierć zostaje skazany napastnik, który był tylko kompanem mordercy. Prawdziwy morderca rodziny Sheltona dostaje tylko kilka lat więzienia. Od momentu zawarcia ugody akcja przenosi się o 10 lat do przodu, do dnia egzekucji kompana zabójcy. Sama egzekucja staje się makabrycznym horrorem za sprawą podmienienia chlorku potasu na inną substancje, co zapoczątkowuje falę morderstw w Filadelfii. Clyde Shelton rozpoczyna przygotowywaną przez 10 lat zemstę: jego pierwszą ofiarą staje się prawdziwy zabójca jego żony i córki, który ginie podczas makabrycznego seansu - to jest jednak dopiero początek krwawego odwetu na systemie sprawiedliwości... Brzmi ciekawie i jest ciekawie, ale mniej więcej do połowy filmu.

Dlaczego tylko do połowy? Później Shelton przeobraża się z inteligentnego mściciela w zwykłego seryjnego mordercę, którego zatrzymać usiłuje prokurator grany przez Jamie Foxxa.

Nie jest to zły film, jednak gdyby scenarzyści się postarali - byłby co najmniej rewelacyjny, bowiem widać było na początku duży potencjał rozegrania dosyć znanego motywu "zemsty" w thrillerach. Nie mniej jednak warto obejrzeć.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 70 Grindhouse: Death Proof

Postanowiłem nadrobić małe zaległości w filmach Quentina Tarantino i sięgnąłem po Death Proof z 2007 roku.

Aby za bardzo się nie rozpisywać: jest to nawiązanie do kina amatorskiego lat 70, 80 i 90. Niezbyt rozbudowana fabuła, za to pełna dialogów. Trzy dziewczyny jadą nad jezioro, po drodze zatrzymują się w barze w Austin, gdzie spotykają między innymi kaskadera Mike - niezwykle wygadanego mężczyznę (w dodatku abstynenta). Owy Mike (w tej roli Kurt Russell) - ma jednak dziwne hobby: posiada kaskaderskie (niezwykle bezpieczne dla kierowcy, ale nie dla pasażera!) auto i lubi ostrą zabawę na granicy życia i śmierci. Trójka dziewczyn pada ofiarą jego hobby. Akcja toczy się jednak dalej, Mike przenosi się do innego stanu, w którym "w oko" wpadają mu cztery dziewczyny podróżujące samochodem, postanawia więc zabawić się ich kosztem jak poprzednio. Ale jak to u Tarantino - wszystko jest możliwe, więc i samochodowy morderca w parę chwil może zamienić się w płaczliwą ofiarę.

"Grindhouse: Death Proof" posiada sporo rozbudowanych dialogów - niekoniecznie kultowych, przez co trochę nudzi, ale za to sceny akcji są na najwyższym poziomie i niemalże wbijają w fotel.

Ocena Civil.pl: 70%

Ocena: 60 Daybreakers

Kolejny film futurystyczny (aczkolwiek przedstawiający raczej bliższą niż dalszą przyszłość, bo tą z roku 2019) - w którym to rasa ludzka jest zagrożona. Tym razem zagrożona przez wampirów, którzy hodują przedstawicieli rasy ludzkiej w celu pozyskania z nich krwi. A krwi jest coraz mniej, stąd też trwają prace nad jej substytutem. Odpowiedzialny za badania jest naukowiec Edward Dalton (Ethan Hawke), który to sam jest wampirem wbrew woli i nie lubi pić ludzkiej krwi.

Jak łatwo można przypuszczać, w filmie pokazany jest sposób wyratowania rasy ludzkiej i zniszczenia wampirów.

Co jeszcze więcej można napisać? Średni budżet (20 mln dolarów), taka sobie stopa zwrotu (około 30 mln dolarów), czas trwania: około 85 minut, średnie wrażenia z oglądania.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 30 Jennifer's Body

Bardzo słaby film z próbującą aktorstwa Megan Fox w jednej z głównych ról. Co prawda tytuł "Jennifer's Body" nawiązuje do postaci granej przez Fox, to w zasadzie główną postać gra tutaj Amanda Seyfried (jako Needy). Scenariusz do tego delikatnego horroru napisała Diablo Cody - młoda scenarzystka, która zadebiutowała w 2007 roku scenariuszem do filmu "Juno" - za który otrzymała "Oscara" (!). Informacja bardzo nie do uwierzenia, jeżeli się nie widziało "Juno" a widziało się "Jennifer's Body". Fabuła tego drugiego jest beznadziejna, w dodatku pełna jest mielizn i niejasności.

Owa Jennifer to najładniejsza dziewczyna w szkole, wodzącą za nos chłopaków. Pewnego dnia zabiera swoją najlepszą przyjaciółkę Needy na koncert zespołu "Low Shoulders" to pobliskiego baru. Traf chce, że wybucha tam pożar, dziewczyny i zespół piosenkarzy - ucieka z miejsca zdarzenia, tyle że Jennifer daje się wepchnąć muzykom do ich Vana i z nimi odjeżdża. Kiedy powraca z owej eskapady nie jest już sobą ... i zaczyna pożerać chłopaków ze szkoły. Prawda, że płytkie? Ale dzielna Needy znajduje w szkolnej bibliotece opowieść o Succubusie, którym stała się Jennifer i usiłuje pokonać demona.

Ta szmira nie broni się zakończeniem - jest ono całkowicie niezaskakujące i płytkie. Za to cały film pełny jest niejasności i nietrzymających się kupy faktów, tak jakby scenarzystka zapominała o tym, co napisała kilka godzin wcześniej. Ewentualnie za dużo wycięto w montażowni. Tak czy siak efekt końcowy jest bardzo mizerny. Jako horror jest to całkowita porażka, bo strachu tutaj jest 0, jako thriller też - bo napięcia tu tyle co kot napłakał. Na IMDB sklasyfikowano to "dzieło" jeszcze jako "Comedy" - ale w tej kategorii też nie wypada dobrze. Nie polecam.

Ocena Civil.pl: 30%

Ocena: 40 Pandorum

Bower (Ben Foster) budzi się z długotrwałej hibernacji na statku kosmicznym. Nie ma pojęcia jaki cel misji, w której bierze udział. Wkrótce dołącza do niego Payton (Dennis Quaid), który również nie orientuje się w sytuacji. Najlepszym sposobem na zdobycie wiedzy na temat własnej sytuacji okazuje się być penetracja statku - dzielny Bower zapuszcza się w głąb tajemniczego statku a Payton pozostaje w centrum dowodzenia, z którego przekazuje wskazówki podwładnemu.

Jak to w horrorach bywa: na statku są krwiożerce zmutowane bestie czyhające na życie ocalałych kosmonautów. A, że to całkiem duży statek to i jest gdzie biegać i się chować. Łatwo się również domyślić, że w zakamarkach owego przybytku Bower spotyka innych ocalałych, którzy dołączają do survivalu.

Oglądałem ten film z bratem i kuzynem. Kuzyn zauważył, że temat jest dobry na grę komputerową - z czym się zgadzam. Niestety jako film udający horror wypada bladziutko. Cała tajemnica statku okazuje się być niezbyt interesująca, zaś kolejne poczynania bohaterów są nudne. Jeszcze bardziej nieciekawy jest finał.

Nie jestem entuzjastą filmów Sci-Fi - ale w tym gatunku da się robić dobre obrazy, średnie obrazy i kiepskie obrazy. "Pandorum" zdecydowanie oscyluje między średnim a kiepskim. Nie jest to totalne dno - bardziej materiał do pokazu domowego w ramach akcji "obejrzyjmy może jakiś film."

Ocena Civil.pl: 40%